Usterka tupolewa opóźni raport Millera


Tu-154M o numerze 102, fot. awiacja.blogspot.com
Usterka w drugim tupolewie opóźni raport końcowy polskiej komisji badającej przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem o sześć tygodni. Według szefa komisji Jerzego Millera, naprawa samolotu jest konieczna, bowiem ma być na nim przeprowadzony eksperyment śledczy. Mowa o locie próbnym, który miałby wykazać, czy załoga Tu-154M 101 miała wystarczająco dużo czasu na przerwanie procedury zniżania i bezpieczne poderwanie samolotu. Według pierwotnych zapowiedzi raport polskiej komisji badającej katastrofę miał być gotowy jeszcze w lutym.
Drugi z tupolewów przeznaczonych do przewozu najważniejszych osób w Polsce jesienią ubiegłego roku wrócił do kraju po remoncie w Rosji. Wynikła usterka nie jest wielka, ale bez jej usunięcia nie są możliwe loty VIP-ów, a więc i eksperyment, na którego wyniki czekają polscy śledczy. Zdaniem Millera, ”wykonanie takiego lotu jest bardzo ważne dla ustalenia przyczyn katastrofy samolotu Tu-154M o numerze 101”.

W drugiej połowie stycznia PAP informował, że trwają przygotowania do eksperymentu na drugim Tu-154. Miałby to być lot próbny, bez odwzorowywania warunków atmosferycznych, które panowały 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Lot Tu-154M 102 miałby wykazać m.in., czy załoga Tu-154M 101 miała wystarczająco dużo czasu na przerwanie procedury zniżania i bezpieczne poderwanie samolotu (odejście na drugi krąg bądź na lotnisko zapasowe). Jak już wcześniej mówił wiceszef polskiej komisji płk Mirosław Grochowski, w jego ocenie, biorąc pod uwagę moment, w którym padła komenda dowódcy załogi ”odchodzimy”, było to możliwe. ”Jest to bardzo istotne, ponieważ po wykonaniu tego lotu oraz po przeprowadzeniu analizy z materiałów, które w ten sposób uzyskamy i w oparciu o to, co już mamy, będziemy mogli w bardzo dużym przybliżeniu określić, co mogło wpłynąć na to, że po komendzie „odchodzimy” lot skończył się tragicznie” - mówił w styczniu Grochowski.

Eksperyment ma być też istotny dla biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Adama Sehna w Krakowie, którzy pracują nad opinią fonoskopijną dla polskiej prokuratury. Może on pomóc biegłym zidentyfikować i rozpoznać niektóre z dźwięków nagranych na czarnej skrzynce.

Na podstawie: PAP