USA walczy z gigantyczną plamą ropy


Fot. AFP
Amerykańskie samoloty wojskowe przygotowują się do rozpylania z powietrza chemikaliów neutralizujących olbrzymią plamę ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Akcja ma być przeprowadzona dzisiaj wzdłuż wybrzeży stanu Luizjana.
Walkę z ropą toczą równolegle jednostki nawodne Straży Przybrzeżnej i Marynarki Wojennej USA. Ropa naftowa, która wydobywa się z odwiertu pod zatopioną platformą wiertniczą w tempie około 5 tys. baryłek dziennie, dotarła już do wybrzeży Luizjany i Alabamy.

Akcję utrudnia pogarszająca się pogoda i wiatr spychający ropę na bagniste wybrzeża Luizjany, pełne zatok, zalewów i przybrzeżnych jezior, które są siedliskiem setek gatunków ptaków i innych zwierząt. Wiatr jest tak silny, że warstwa ropy unosząca się na wodzie przedostaje się przez specjalne pływające zapory. Ochotnicy, wśród nich lokalni rybacy,  którym wyciek ropy grozi zniszczeniem łowisk i ruiną finansową, ratują ptaki oblepione grubą warstwą ropy.

Tymczasem amerykańskie media ujawniły dokumenty, z których wynika, że koncern British Petroleum, do którego należy zniszczona platforma Deepwater Horizon, minimalizował niebezpieczeństwo awarii podczas podwodnych wierceń. Specjaliści BP uważali, że nie może dojść do takiej katastrofy. Wciąż nie udało się ustalić jej przyczyn.

Ze zniszczonej platformy wyciekło dotychczas około 1,6 mln galonów (6 mln litrów), ale nic nie wskazuje na to, by wyciek udało się w najbliższym czasie opanować. Obecnie plama ropy ma około 200 km długości i 70 km szerokości. Prezes koncernu naftowego BP Tony Hayward zadeklarował, że jego firma w całości zlikwiduje skutki katastrofy ekologicznej i zapewni rekompensaty poszkodowanym.

Guberantor stanu Alabama Bob Riley ogłosił wczoraj stan wyjątkowy w związku z zagrożeniem wynikającym z wycieku ropy. Riley oświadczył, że rozszerzająca się plama ropy wydobywającej się ze zniszczonej wybuchem platformy wiertniczej "stwarza poważne zagrożenie dla środowiska naturalnego i gospodarki naszego stanu".

Wcześniej stan wyjątkowy wprowadzili gubernatorzy stanów Luizjana i Floryda. Według agencji ratingowej Fitch koszty powstrzymania wycieku i oczyszczenia okolicznych akwenów mogą sięgnąć od 2 od 3 mld dolarów.

Na podstawie PAP