Trzy pytania do Zygmunta Augusta


Jerzy Zelnik, fot. Wilnoteka
Trzy pytania do Jerzego Zelnika, aktora, reżysera małych form teatralnych. Pochodzący z Krakowa aktor kojarzony jest głównie z rolą Ramzesa XIII w filmie Jerzego Kawalerowicza "Faraon" oraz Zygmunta Augusta z dramatu historycznego "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny", w którym zagrał razem z Anną Dymną. Fragmenty widowiska poetycko-muzycznego „Miłosz - Koncert Polski” oraz pełny wywiad z Januszem Zelnikiem w materiale wideo.
Ewelina Rzeszódko: Pana pierwsze wrażenia po występie przed wileńską publicznością?
Jerzy Zelnik: Cieszę się, że mogliśmy tutaj, w pierwszej ojczyźnie Miłosza, drugą była Polska, zaprezentować jego wiersze. Myślał i pisał po polsku, ale jego korzenie są litewskie. To jest wspaniałe, że gdzieś ta rodzina polsko-litewska tu i ówdzie dochodzi do głosu, i w twórczości, i w ludziach. 
Cieszę się, że publiczność potraktowała jako całość nasz występ, nie nagradzano poszczególnych części oklaskami. Zawsze jako aktor mam pokusę, żeby jednak próbować pokazać człowieka, a nie aktora, który recytuje wiersze. Żeby pokazać złożoność charakteru poprzez wiersze i żeby te wiersze były własne. I nawet bawią mnie moje potknięcia w recytacji, bo jest się po prostu człowiekiem. Errare humanum est.   

ER: Jest Pan na Litwie nie po raz pierwszy. Za każdym razem w innej roli. Jak się Pan tutaj czuje?
JZ: Jestem czwarty raz na Litwie. Pierwszy raz byłem jako Zygmunt August, zakochany w Barbarze Radziwiłównie, byłem głównie w Trokach, gdzie jeszcze były ruiny, jeszcze ten zameczek nie był odrestaurowany, pływaliśmy po jeziorze, wokół wyspy, no i tam zalecałem się do mojej ukochanej Barbary Radziwiłówny, zresztą kocham tę rolę bardzo, nie Faraona, tylko Zygmunta Augusta, najbardziej się czuję związany z tą postacią historyczną. Poza tym, byłem tutaj jako dyrektor teatru i z Rimasem Tuminasem nawiązaliśmy przyjacielski kontakt. Chcieliśmy, żeby on przyjechał ze swoimi spektaklami do mojego Teatru Nowego w Łodzi. Także to jest czwarty raz. Fantastycznie czuję się na wileńskiej Starówce i doceniam zmiany, które nastąpiły od 80. roku, niektóre domy były odarte z tynków, było widać dawną świetność, ale teraz to jaśnieje i jest piękne. Jak się chodzi po tych ulicach... można bez końca przechodzić od Ostrej Bramy w dół i dochodzić do tego miejsca, gdzie jest Teartr Mały, przez całą starówkę przechodząc... To niezapomniane spacery, urocze, bardzo dobrze się czuję na Starówce wileńskiej.

ER: Dzisiaj piątek, trzynastego...
JZ: Ja nie wierzę w jakieś przesądy. Trzynastkę uważam za liczbę szczęśliwą. Piątek za dzień pewnych wyrzeczeń - jako katolik mówię. Czarny kot też mnie nie przeraża. Są jakieś takie ludowe przesądy, ale trzeba z tym walczyć. Nie lękać się.

ER: Dziękuję za rozmowę.


Zofia Łałak, Jerzy Zelnik i wileńscy gimnazjaliści, fot. Wilnoteka

Komentarze

#1 cechą komuchów jest nie

cechą komuchów jest nie ateizm a prześladowanie inaczej myślących

#2 do Murgrabia II Ceniony (

do Murgrabia II Ceniony ( przez siebie)
Przestań waść wstydu sobie oszczędź 1

#3 A co z Wajda? Wajda to

A co z Wajda? Wajda to swietny rezyser, jednakze splamiony ateizmem rezimu rudzielca bitego w leb. Wayda spier...il film pt. KATYN. Ja bym ten film zrobil sam lepiej. Jak patrze na te wyschwiechtane polskie schematy, ze niby kazdy katolik, niby patriota, niby antyniemiec to krew mi pulsuje ze zlosci. Tuskaszenka zatracil tu wech partyjny. Obydwaj sa sobie warci: libertynizmu i ateizmu. Nie dziwie sie, ze Beacia Tyszkiewicz kopnela Wajde w zadek...

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.