Tajemnice „polskiego” kościoła w Wilnie


Jedna z dziecięcych mumii w podziemiach „Dominikanów”, fot. Wilnoteka.lt
Ogłoszenie pierwszych wyników badań kościoła pw. Ducha Św. w Wilnie odbiło się w polskich mediach głośnym echem, chociaż podziemia tej podominikańskiej świątyni fascynują miłośników historii już od stu lat, a nie jest to jedyna tajemnica, którą do dziś kryje dawna główna siedziba litewskiej prowincji ojców dominikanów. Niestety, klasztor wciąż pozostaje w ruinie, a późnobarokowy przepych zachowała tylko świątynia, szczególnie bliska wileńskim Polakom, bo od ponad pół wieku jest to jedyny kościół Wilna, gdzie nabożeństwa są odprawiane wyłącznie w jęz. polskim.
Tu należy dodać, że jest to jedna z nielicznych wileńskich świątyń, która nie była zamykana i zamieniana na jakiś magazyn ani za cara, ani za komuny, przez co do dziś jest (obok kościoła Świętych Piotra i Pawła) jedną z najcenniejszych pereł wileńskiego baroku. Od chwili kasaty zakonu i wygnania dominikanów przez władze carskie w 1844 r. jest kościołem parafialnym, ale kolejne pokolenia wileńskich Polaków do dziś mówią o nim „Dominikański”, „u Dominikanów”, chociaż ojcowie dominikanie już przed laty wrócili do Wilna i odzyskali kościół Świętych Jakuba i Filipa oraz przyległy klasztor na Łukiszkach.

Szeroko zakrojone badania kościoła pw. Ducha Śwętego rozpoczęła przy wsparciu Instytutu Polonika prof. Anna Czyż, historyk sztuki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW) w Warszawie, od lat zajmująca się wileńskim dziedzictwem Wielkiego Księstwa Litewskiego (w 2008 r. wydała monografię kościoła Świętych Piotra i Pawła, opartą na jej pracy doktorskiej). Potwierdzenie istnienia drugiego poziomu krypt pod kościołem dominikańskim nie jest wielkim odkryciem, ale ustalenie zarysu tej krypty, czyli fundamentów poprzednich świątyń (budowę obecnej przeor Michał Woyniłłowicz rozpoczął dopiero w 1678 r.) jest niewątpliwie dużym krokiem naprzód w poznawanu dziejów tego miejsca – do 1501 r. (wielki książę Aleksander Jagiellończyk oddaje kościół św. Ducha dominikanom i funduje klasztor) niewiele o nim wiemy.

Najważniejsze jednak, że rozpoczęcie badań „u Dominikanów” może pomóc tej parafii w nagłośnieniu i rozwiązaniu wielu innych problemów, które wiążą się z bezcennym dziedzictwem, lepiej lub gorzej zachowanym na terenie zespołu kościelno-klasztornego w samym sercu Wilna. Warto wymienić przynajmniej kilka najważniejsze wyzwań, stojacych obecnie przed parafią i proboszczem ks. Szymonem Wikłą, chociaż na rozwiązaniu tych problemów powinno zależeć także kurii archidiecezji wileńskiej, a i ministerstwu kultury Litwy także:

1. Bezcenne i unikatowe na skalę światową późnobarokowe organy Adama Gottloba Caspariniego – już ponad 20 lat trwa gehenna, kiedy to pod hasłem renowacji ekipa fachowców ze Szwecji rozłożyła jedyne na świecie kompletne organy Caspariniego na części pierwsze, by zbudować ich dokładną kopię w jednym z amerykańskich uniwersytetów (Eastman School of Music – University of Rochester). Amerykańska kopia gra już od 2008 r., natomiast wileński oryginał... wciąż czeka na złożenie. W międzyczasie sprawa już obrosła konfliktami i legendami, chociaż proboszcz zapewnia, że instrument nadal jest kompletny i sprawa jest na dobrej drodze, bo doszło do porozumienia między resortami kultury Polski oraz Litwy. Jeżeli każda ze stron dotrzyma słowa, za parę lat ponownie usłyszymy wyjątkowe brzmienie najcenniejszych wileńskich organów. Tu warto dodać, że tradycje muzyczne u „Dominikanów” zawsze należały do priorytetów – z zachowanych źródeł wynika, że właśnie w kościele św. Ducha już w 1551 r. można było usłyszeć najdoskonalsze na Litwie organy...

2. Zakrystia – dziś kojarzona z pomieszczeniami po lewej stronie od ołtarza, prowadzącymi do klasztoru, natomiast oryginalna późnobarokowa sala z pełnym wystrojem i kunsztowną snycerką znajduje się po prawej stronie (tzw. salka). Od lat woła o renowację, a jest to jeden z najcenniejszych przykładów sztuki użytkowej z II połowy XVIII w. i – kto wie – być może jedyne tak doskonale zachowane rokokowe wnętrze, które z dumą można pokazywać turystom, odwiedzajacym nasze miasto. Tyle że... komu na tym zależy?

3. Klasztor – kolejny bezcenny zabytek, popadający w ruinę, chociaż w czasach sowieckich jeszcze mieściły się tu mieszkania, a rosyjsko-litewska tablica przypominała, że w murach tych byli więzieni „rewolucjoniści, walczący z carskim reżimem” – Z. Sierakowski i K. Kalinowski... Po upadku komunizmu Kościół odzyskał ruiny klasztoru i przekazał parafii, która nie była aż tak zamożna, by natychmiast zająć się renowacją XVI-wiecznych murów. W nadających się do użytkowania pomieszczeniach wkrótce ruszyło Polskie Centrum Katechetyczne, kształcące katechetów do polskich szkół, był pomysł urządzenia tu Polskiego Domu Pielgrzyma, szukano inwestorów. Ostatecznie przed kilku laty kuria archidiecezji wileńskiej odebrała parafii część pomieszczeń, co utrudniło pozyskanie wsparcia na renowację. Stan zabytkowych krużganków i nielicznych już fresków z każdym rokiem jest coraz gorszy.

Do spraw klasztoru i zakrystii powrócimy w przyszłości, a dziś zapraszamy na spacer po podziemiach oraz na chór, od lat zamknięty dla chóru...