Szef MSW Białorusi: sytuacja się zmieniła – trwa wojna


Budynek MSW Białorusi, fot. belta.by
Juryj Karajeu podkreślił, że w demonstracjach uczestniczą różne osoby: kibice, anarchiści oraz „sportowcy”, a także ci, którzy lubią zamieszki uliczne. „Organy ochrony prawa mogą używać ostrej amunicji w razie dywersji, aktu terrorystycznego czy napaści na pracowników milicji” – oświadczył minister.
 
 
 
 
Minister spraw wewnętrznych Juryj Karajeu oświadczył, że na Białoruś próbowało wjechać tysiąc zagranicznych instruktorów. Zatrzymują ich jednak funkcjonariusze Państwowego Komitetu Granicznego. 

„Na szczęście dla nas, a dla nich niestety, znakomicie działa Państwowy Komitet Graniczny, który ich bardzo profesjonalnie odsiewa. I bezpośredniej obecności instruktorów nie odczuwamy. To są jednostkowe wypadki” – oznajmił minister.
 
Według niego radykalnie nastawieni protestujący przeważnie „uczą sami siebie w kanałach Telegramu i na czatach, a potem próbują podejmować działania”.
 
Karajeu oświadczył też, że organy ochrony prawa mogą używać ostrej amunicji w razie dywersji, aktu terrorystycznego czy napaści na pracowników milicji. Człowiek, który się tego dopuszcza, „powinien zostać powstrzymany wszelkimi dostępnymi sposobami – od siły fizycznej po ostrą amunicję” – zaznaczył.
 
Według niego białoruscy funkcjonariusze byli dotąd gotowi tylko do humanitaryzmu. „Teraz sytuacja się zmieniła – trwa wojna. Trwa jawne i zuchwałe działanie, podsycane bezkarnością i brakiem strachu” – oświadczył.
 
Dodał, że uważa za swoje zadanie przekazać każdemu milicjantowi, że jego życie, przyszłość jego dzieci i szczęście żony zależy od tego, „jak szybko i zdecydowanie wyciągnie broń, dochodząc do wniosku, że już go zabijają”.
 
Alaksandr Łukaszanka poinformował, że to on dał rozkaz, by rozgonić protestujących w Mińsku w minioną niedzielę, by zagwarantować bezpieczeństwo ludziom. Według niego celem protestujących było „zajęcie centrum”.
 
Jak pisze niezależny serwis Tut.by, funkcjonariusze struktur siłowych łapali w niedzielę ludzi w podwórkach, a nawet wdzierali się do mieszkań.
 
W niedzielę w Mińsku odbyła się kolejna masowa akcja protestu, w której udział wzięło ponad 100 tys. ludzi. Milicja użyła wobec protestujących granatów hukowych. MSW podało, że tego dnia zatrzymano ponad 500 osób.
 
Na podstawie: PAP, belsat.eu