Szał cukrowy kontrolowany?


Fot. niam.pl
Pogłoski o rychłej podwyżce cen cukru mijają się z prawdą - taką informację podały wczoraj do wiadomości białoruskie ministerstwa handlu oraz gospodarki. W taki oto sposób władze białoruskie chcą zaradzić panice, która wybuchła przed kilku dniami na wieść o domniemanej podwyżce cen na cukier. W niektórych sklepach Mińska sprzedaż "białego złota" osiągnęła rekordowe wyniki - w ciągu dnia sprzedano tu tygodniową normę!
Według pogłosek, które od kilku dni są głównym tematem prywatnych rozmów Białorusinów, cena cukru ma wzrosnąć z 5 tysięcy rubli za kilogram do 7 tysięcy. Jak podaje białoruskie "Radio Swaboda", znalezienie cukru w niektórych sklepach graniczy z cudem. Co obrotniejsi usiłują sprzedawać cukier na czarnym rynku po wygórowanych cenach.

Tymczasem białoruski resort gospodarki zapewnia, że nie ma żadnej decyzji o podwyżce cen cukru i w najbliższym czasie taka decyzja nie zostanie nawet omówiona. Informacje o zmianie cen nie dotarły też do zakładów "Biełbakaleja", które zajmują się pakowaniem cukru i jego sprzedażą detaliczną.

Analitycy zajmujący się gospodarką oraz obserwatorzy polityczni podkreślają, że wzmożony popyt na cukier jest kolejnym sygnałem mówiącym o poważnych kłopotach gospodarczych, z którymi boryka się obecnie Białoruś. Jak wiadomo, wcześniej doszło także do wybuchu paniki wokół innych podstawowych produktów. Ludzie wykupowali towary w obawie przed wzrostem cen i osłabieniem wartości pieniądza, co rzeczywiście nastąpiło.

Jak wiadomo, w maju białoruski Bank Narodowy przeprowadził dewaluację rubla o ponad 50 procent. Według danych państwowego urzędu statystycznego "Biełstat" w okresie styczeń-czerwiec sprzedano na Białorusi 97,8 tysięcy ton cukru. Oznacza to wzrost o ponad 53 procent w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku.

Na podstawie: PAP