Syn Macieja Płażyńskiego wypełnia testament ojca


Jakub Płażyński upomina się, aby Polacy przesiedleni do Kazachstanu, mogli przyjechać do ojczyzny. Zbiera podpisy pod obywatelskim projektem ustawy repatriacyjnej, nad którą pracował jego ojciec. Aby projekt ustawy można było złożyć w sejmie, musi się pod nią podpisać co najmniej 100 tys. osób - podaje dziennik "Gazeta Wyborcza".
12 kwietnia tego roku Maciej Płażyński planował złożyć projekt nowej ustawy repatriacyjnej w kancelarii sejmu.

Dwa dni wcześniej, razem z parą prezydencką i 93 innymi osobami, zginął tragicznie w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.

Ustawa, którą chciał złożyć, miała przyspieszyć powrót do kraju naszych rodaków z Kazachstanu, szczególnie tych, którzy przeszli już całą drogę administracyjną.

Po śmierci Macieja Płażyńskiego, jego najstarszy syn Jakub (26 lat, aplikant adwokacki w kancelarii w Warszawie), założył Komitet Obywatelski "Powrót do Ojczyzny". Jego celem jest złożenie ustawy ojca w sejmie jako projektu obywatelskiego.

15 czerwca Jakub Płażyński otrzymał od Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego zgodę na zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem.

"Chcę spełnić testament ojca, bo dla niego Wschód i mieszkający tam Polacy byli naprawdę bardzo ważni. Często całą rodziną jeździliśmy właśnie w tamte rejony na wakacje. Tata zabierał nas na Ukrainę, byliśmy w Rosji, na Litwie. Półtora roku temu pojechał z mamą do Kazachstanu. Wrócił z tej wyprawy bardzo przejęty, sporo mi opowiadał o Polakach na Wschodzie" - mówi "Gazecie" Jakub Płażyński.

Przez ostatnie dwa tygodnie udało się zebrać już około 8 tys. podpisów. Młodemu Płażyńskiemu pomaga w tym wiele instytucji, m.in. NSZZ "Solidarność", Związek Repatriantów, Naczelna Rada Adwokacka, Związek Miast Polskich, ZHR, a także samorządy miast, na przykład Sopotu, i samorząd województwa pomorskiego.

Na podstawie: "Gazeta Wyborcza"