Święta w Betlejem bez pielgrzymów


Grota Narodzenia / Fot. Wikipedia
"Pielgrzymi odwiedzający w święta miejsce narodzin Jezusa, byli źródłem dochodu dla miejscowych: jedli w restauracjach, kupowali w sklepikach, spali w hotelach. Teraz te miejsca są puste. Ludzie tu są zdesperowani, wielu nie ma nadziei co do swojej przyszłości" – mówi siostra Szczepana z Domu Pokoju w Betlejem. "Grota Narodzenia jest dziś pusta" – dodała.




Z powodu nowych obostrzeń sanitarnych drugi rok z rzędu do Betlejem nie mogli przybyć pielgrzymi z zagranicy. Pod koniec listopada Izrael i Autonomia Palestyńska zamknęły granice dla większości przyjezdnych i tak ma pozostać co najmniej do 29 grudnia.

Aby wjechać do Izraela należy posiadać specjalną zgodę tzw. Komitetu Wyjątków, którą mogą uzyskać m.in. określone grupy zawodowe lub osoby wymagające leczenia.

W połowie grudnia lokalne media donosiły, że izraelska minister spraw wewnętrznych Ajjelet Szaked zwolniła z tego zakazu wycieczki objazdowe dla młodych Żydów z zagranicy oraz inne osoby powiązane z dziedzictwem żydowskim. Decyzja ta została potępiona przez chrześcijan, którzy nie zostali uwzględnieni pomimo zbliżających się świąt Bożego Narodzenia.

MSW zaprzeczyło doniesieniom medialnym i wyjaśniło, że zwolnienia od reguły dla zagranicznych turystów przyznano bez związku z religią. "W ostatnich dniach Komisja Wyjątków wydała liczne zezwolenia, zarówno żydom, jak i chrześcijanom. Niektóre z zatwierdzonych wniosków pochodziły od władz kościelnych w Izraelu, w tym zezwolenia dla księży na wjazd do kraju w nadchodzące święta chrześcijańskie" - utrzymywano.

Zakaz wjazdu dla zagranicznych turystów odbija się na miejscach w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej, do których podróżowali pielgrzymi. Polskie siostry elżbietanki prowadzące ośrodek Dom Pokoju w Betlejem powiedziały PAP, że jedynymi osobami z zewnątrz, które pojawią się w mieście podczas świąt będą przyjezdni z Izraela – m.in. z Nazaretu, Hajfy i Tel Awiwu.

Przed pandemią do Betlejem przybywały na święta tłumy turystów, znacznie więcej, niż w innych miesiącach.

„Niewielu turystów mogło swobodnie dostać się do Groty Narodzenia. Grupy niejednokrotnie oczekiwały po kilka godzin, by wejść na chwilę i pomodlić się w miejscu narodzenia Jezusa. A teraz zarówno Grota, jak i inne miejsca kultu są puste” – wyjaśniła siostra Szczepana.

„Już rok temu święta były spędzane jedynie w gronie najbliższych. Bazylika Narodzenia była dostępna jedynie dla osób zakonnych przebywających w obrębie kościoła. Obostrzenia nie tylko ograniczały życie mieszkańców Betlejem, ale przede wszystkim całkowicie zmieniły ich funkcjonowanie. Tłumy pielgrzymów odwiedzające w święta miejsce narodzin Jezusa, odwiedzały przecież również sklepy i restauracje, mieszkali w hotelach, a to wszystko dawało miejscowym pracę i źródło dochodu. Rok temu te miejsca były puste. I tak jest też w tym roku. Mieszkańcy Betlejem są zdesperowani, wielu nie widzi sensu życia i nie ma nadziei co do przyszłości” – przyznała.

Z kolei jak powiedział Radiu Watykańskiemu brat Stephane Milovitch z Kustodii Ziemi Świętej "bieda w Betlejem i okolicy jest coraz większa". "Często zastanawiam się, jak tym ludziom udaje się dalej żyć" - mówił.

"Z początkiem grudnia pojawili się pierwsi pielgrzymi, mieliśmy więc nadzieję na normalne święta, ale niestety, zamknięcie granic Izraela sprawiło, że do Betlejem będzie mogła przyjechać tylko miejscowa ludność" - dodał.

Dom Pokoju został założony przez siostry elżbietanki w 2010 roku. Jest ośrodkiem dla dzieci i młodzieży z najbiedniejszych rodzin chrześcijańskich z Betlejem i okolic. Obecnie przebywa w nim trzydziestu wychowanków w wieku od 6 do 20 lat. W większości przypadków ich rodziny nie są w stanie wychować i wykształcić swoich dzieci, m.in. z powodu braku środków do życia.

Na podstawie: PAP