Smutek w polskim środowisku muzycznym. Nie żyją Kora i Tomasz Stańko


Tomasz Stańko i Kora, fot. facebook.com
Miniony weekend przyniósł dwie ogromne straty dla polskiego świata muzyki. W sobotę zmarła Kora, wokalista zespołu Maanam, dzień później odszedł trębacz i kompozytor muzyki jazzowej Tomasz Stańko. „Tam na górze szykuje się piękny koncert…” – napisano na nieoficjalnym fan page’u Kory.





„Z ogromnym żalem i rozpaczą informujemy, że dziś o 5.30 na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody zmarła Kora” – na oficjalnym fan page’u wokalistki poinformował jej mąż Kamil Sipowicz.

Kora, a właściwie Olga Sipowicz, od 2014 r. chorowała na raka. „Ostatni miesiąc był bardzo trudny. Na końcowej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele i wiele oddanych osób” – czytamy w komunikacie na Facebooku. Zmarła w wieku 67 lat. Przez cały okres muzycznej kariery była związana z zespołem Maanam, który założyła w 1979 r. ze swoim pierwszym mężem, zmarłym przed 5 laty Markiem Jackowskim. Nagrała z tą grupą osiemnaście albumów.

„Była postacią nieporównywalną z niczym w naszej kulturze” – mówił o niej szef redakcji muzycznej radiowej Trójki Piotr Metz. „Jednym występem w Opolu na początku lat 80. W zasadzie zmieniła naszą rzeczywistość. Pokazała nagle, w publicznej telewizji, w najlepszym czasie oglądania, na najpopularniejszym festiwalu, jak zmienił się świat” – wspominał dziennikarz.   

Kora Jackowska wystąpiła z Maanam w Wilnie w 2004 r. Dla zespołu był to pierwszy koncert za wschodnią granicą kraju. Wilnotece udało się wówczas przeprowadzić wywiad z jego członkami, którzy podzielili się swoimi wrażeniami z pobytu na Litwie.



Tomasz Stańko urodził się 11 lipca 1942 roku w Rzeszowie. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Muzyczną w Krakowie w klasie trąbki. Jego pierwszy zespół – Jazz Darings – powstał w 1962 r., w skład weszli kontrabasista Jacek Ostaszewski, pianista Adam Makowicz i perkusista Wiktor Perelmutter. Grupa uznawana jest za jedną z pierwszych formacji free jazzowych w Europie.

W 1963 r. rozpoczął się kolejny ważny okres w biografii artystycznej Stańki; trębacza zaprosił do współpracy pianista i kompozytor Krzysztof Komeda. Stańko zadebiutował z nowym kwintetem Komedy na Jazz Jamboree w 1963 r. Pod koniec 1965 r. powstał album Komedy „Astigmatic” z udziałem Tomasza Stańki. Jest to jedna z najważniejszych płyt w historii polskiego jazzu.

T. Stańko przez cztery lata grał w kwintecie Komedy. W 1967 r. powstał Tomasz Stańko Kwartet, przekształcony po roku w Tomasz Stańko Quintet. „Jego kwintet z lat 1968–1973 uznany został za jedną z najlepszych formacji w historii polskiego jazzu” – pisał o tym zespole Andrzej Schmidt, historyk jazzu.

Tomasz Stańko nagrał około czterdziestu albumów, skomponował muzykę do kilkudziesięciu filmów, wśród których znalazły się „Pożegnanie z Marią” (reż. Filip Zylber), „Reich” (Władysław Pasikowski), „Egzekutor” (Filip Zylber) oraz spektakli teatralnych, m.in. „Balladyny” Rudolfa Zioły, „Roberto Zucco” i „Zatrudnimy starego clowna” Krzysztofa Warliowskiego, „Caliguli” Andrzeja Dziuka czy „Przejścia” Leszka Mądzika. Był także jednym z nielicznych muzyków ze Wschodniej Europy zaproszonych do koncertów i nagrań dla słynnej wytwórni płytowej ECM Records. 

Jest laureatem polskich i międzynarodowych nagród. Jako pierwszy polski artysta został uhonorowany Europejską Nagrodą Jazzową w 2003 r. W 2004 r. otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla kultury muzycznej, za osiągnięcia w pracy artystycznej”, a w 2012 r. Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla kultury narodowej, za osiągnięcia w twórczości artystycznej”.

Tomasz Stańko zmarł w niedzielę rano w warszawskim szpitalu onkologicznym na Ursynowie. Miał 76 lat. O jego śmierci poinformowali przyjaciel artysty Tomasz Tłuczkiewicz i redaktor naczelny „Jazz forum” Paweł Brodowski.

„Stańko był ekstrawagancki, bardzo oryginalny, miał swoje własne brzmienie” – powiedział saksofonista i skrzypek jazzowy Michał Urbaniak, który występował z trębaczem razem z Krzysztofem Komedą. „Tomek zawsze nas prowokował. Mieliśmy wszystko przygotowane, graliśmy świetnie, a on potrafił to wszystko zburzyć jedną frazą, jednym dmuchnięciem głośnej trąbki prowokował nas do grania czego innego” – wspominał.

„Będziemy odczuwać jego brak, chociaż zostawił bardzo dużo świetnej muzyki, która żyje z nami i będzie żyła” – dodał.

Na podstawie: PAP, IAR, facebook.com, e-teatr.pl, maanam.pl