Sejm Litwy oddał hołd ofiarom katastrofy smoleńskiej


Fot. wilnoteka.lt
Sejm Litwy minutą ciszy uczcił we wtorek, 10 kwietnia pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej. Przewodniczący sejmu Viktoras Pranckietis przypomniał, że ta tragedia pochłonęła życie 96 osób, w tym wielkiego przyjaciela Litwy – prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego. W ocenie litewskich polityków właśnie za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego relacje polsko-litewskie były bardzo aktywne i przyjacielskie.



„Drodzy mieszkańcy Litwy, drodzy mieszkańcy Polski! Osiem lat temu wydarzyła się tragedia, która wstrząsnęła całą Europą. W katastrofie smoleńskiej zginęło 96 osób, w tym wielki przyjaciel Litwy, prezydent Polski prof. Lech Kaczyński. Zadaję sobie pytanie, dlaczego tak się stało, dlaczego tak wspaniałe osoby poniosły tak bezsensowną śmierć? Odpowiedzi na to pytanie nie ma. Nie ma słów, za pomocą których można byłoby przekazać, z jakimi uczuciami obywatele Polski żegnali swojego lidera. Warszawa tonęła we łzach i kwiatach. Wilno również. Tłumy ludzi gromadziły się, żeby złożyć wyrazy współczucia przyjaciołom Polakom – w ten sposób dając świadectwo braterstwa. Prezydent Lech Kaczyński był prawdziwym przyjacielem Litwy, przyjazne relacje łączyły go z wieloma naszymi politykami i dyplomatami. Nie jest przypadkiem, że niespełna rok po jego śmierci zrodził się pomysł nadania jego imienia jednej z ulic stolicy Litwy. Jest to piękny i znaczący gest, świadczący o tym, jak go ceniliśmy i jak cenimy nasze sąsiedztwo. Zawsze razem z narodem polskim będziemy go opłakiwali, zawsze będziemy się wspierali, zawsze będziemy razem” – powiedział przewodniczący Sejmu Litwy Viktoras Pranckietis.

Szefowa sejmowej frakcji AWPL-ZChR Rita Tamašunienė wspomina, że wiosną 2010 roku jako wicedyrektorka Administracji Samorządu Rejonu Wileńskiego organizowała wyjazd do Katynia. W związku z katastrofą smoleńską odbył się on dopiero w maju: „W Katyniu uczestniczyliśmy we mszy św., następnie oddaliśmy hołd ofiarom katastrofy lotniczej na lotnisku w Smoleńsku. Widzieliśmy tę złamaną brzozę, przeoraną ziemię, odłamki kadłuba samolotu. Cały ten wyjazd odbył się w wyjątkowym skupieniu, ciszy, mocno to przeżyliśmy”.

Śp. Lech Kaczyński został upamiętniony w rejonie wileńskim – jego imieniem został nazwany plac przed dworem Houwaltów w Mejszagole. Mejszagoła została wybrana nieprzypadkowo. Podczas swojej pierwszej wizyty na Litwie 14 marca 2006 roku prezydent Lech Kaczyński wraz z prezydentem Litwy Valdasem Adamkusem odwiedził mieszkającego w tej miejscowości patriarchę Wileńszczyzny ks. prałata Józefa Obrembskiego w przededniu jubileuszu 100-lecia.

Imieniem Lecha Kaczyńskiego nazwana została również ulica w Wilnie, przebiegająca obok budynku stołecznego samorządu. 

Poseł Andrius Kubilius (Związek Ojczyzny – Litewscy Chrześcijańscy Demokraci), premier Litwy w latach 2008–2012, w rozmowie z Wilnoteką zaznaczył, że za kadencji Lecha Kaczyńskiego kontakty polsko-litewskie były bardzo bliskie i intensywne. „Była to współpraca bliska i strategiczna. Widzieliśmy, że prezydent Kaczyński ma wyraźną wizję bezpieczeństwa geopolitycznego całego naszego regionu, świadomość potrzeby sprzeciwiania się narastającej agresji ze strony Rosji, ekspansji w regionie, efekty której odczuliśmy po wydarzeniach na Majdanie na Ukrainie. Luka, jaka powstała po jego niespodziewanej, tragicznej śmierci w całym naszym regionie istnieje do dziś” – powiedział Andrius Kubilius.

Jako „złoty okres” w relacjach polsko-litewskich czas prezydentury Lecha Kaczyńskiego wspomina również wiceprzewodniczący Sejmu Litwy Gediminas Kirkilas. Spotkania były wówczas częste: w Wilnie, Warszawie, Brukseli. Miały też charakter osobisty. „Miałem okazję towarzyszyć prezydentowi Kaczyńskiemu podczas jego wizyty w Wilnie. Spacerowaliśmy razem po wileńskiej starówce. Była to osoba bardzo interesująca się sprawami kultury, nieco nawet sentymentalna. Była piękna pogoda, spacerowaliśmy we dwójkę. Prezydent Kaczyński mówił, że bardzo chciał przywieźć do Wilna mamę, która stąd pochodzi. Niestety nie udało się, bo zachorowała. Ta tragiczna katastrofa, w której zginął prezydent i znaczna część polskiej elity politycznej miała negatywne skutki dla naszych wzajemnych relacji” – w rozmowie z Wilnoteką powiedział Gediminas Kirkilas.

Litewscy politycy przyznają obecnie, że wielkim błędem było odrzucenie przez Sejm Litwy na dwa dni przed katastrofą smoleńską projektu ustawy o pisowni nielitewskich nazwisk. 8 kwietnia 2010 r., na parę godzin przed przyjazdem do Wilna prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, litewski parlament miażdżącą większością głosów odrzucił rządowy projekt ustawy. Temat ten zdominował wówczas wizytę prezydenta Polski w Wilnie. Jednak poza oficjalnym oświadczeniem prezydent Kaczyński odciął się od wszelkich dyskusji. Po ogłoszeniu oświadczenia w Pałacu Prezydenckim w Wilnie nie zgodził się odpowiadać na żadne pytania.

„Było to jakieś tragiczne nieporozumienie, że projekt ustawy o pisowni nazwisk przepadł w głosowaniu. Pytałem wówczas Kubiliusa, czy ma zapewnione poparcie większości posłów swojej partii. Nikt nie spodziewał się takiego wyniku. Większość posłów partii konserwatywnej nie poparło projektu, a posłów należących do innych frakcji sejmowych nawet nie poinformował. Osobiście głosowałem za przyjęciem ustawy. Dotychczas uważam, że odrzucenie projektu było totalną głupotą” – powiedział Gediminas Kirkilas.

„Nasze ostatnie spotkanie tutaj, w Wilnie, było nieudane – z naszej winy. W głosowaniu sejmowym został wówczas odrzucony projekt ustawy o pisowni nazwisk, który jako premier przedstawiłem. Nie poparła go ani większość rządząca, ani opozycja. Projekt ten dotyczący kilku liter w paszportach, moim zdaniem, już dawno należało przyjąć, a wciąż nie jest przyjęty. Dotychczas tego błędu nie naprawiliśmy” – przyznał Andrius Kubilius.



Na podstawie: inf. wł.
Zdjęcia: Jan Wierbiel, archiwum Wilnoteki
Montaż: Edwin Wasiukiewicz