See you later, Europo! Świętojańska siurpryza Brytyjczyków


Do zobaczenia, UE! Fot. thesun.co.uk
UK znalazło swój "kwiat paproci": wbrew optymistycznym prognozom Brytyjczycy dali upust swoim frustracjom - 1,3 miliona obywateli Wielkiej Brytanii przesądziło o wyjściu ich kraju ze Zjednoczonej Europy. Za Brexitem głosowało 51,9% (17,4 mln), przeciwko - 48,1% (16,1 mln) uprawnionych do głosowania. Frekwencja była wysoka - 72,2 procent. Referendum wykazało także wyraźny podział na samych wyspach - prawie 2/3 Szkotów głosowało za pozostaniem w Unii. Bez względu na to, czy wyniki referendum są wotum nieufności wobec ostatnich rządów w Londynie, czy też wyrazem ogólnego niezadowolenia z obecnej sytuacji, powody do radości ma przede wszystkim Kreml: Unia Europejska ponownie staje przed dużym wyzwaniem.
Premier David Cameron zapowiedział już podanie się do dymisji, drastycznie spadła wartość funta (dziś jest najtańszy od 1985 r.!), a większość Europy zadaje sobie pytanie: jaka będzie UE bez Wielkiej Brytanii? Czy dojdzie do ostatecznego "rozwodu" i czy nie wywoła to efektu "domina" w innych krajach, gdzie wzrost nastrojów nacjonalistycznych nasila też eurosceptyczne nastroje? Sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy Audrius Butkevičius jeszcze przed podaniem wyników w dzienniku "Respublika" zadawał pytanie: czy Europa stanie się IV Rzeszą, skazaną na hegemonię ekonomiczną, a więc i polityczną Niemiec?

"To historyczna chwila dla UE, ale nie czas na histeryczne reakcje; UE jest przygotowana na negatywny scenariusz" - oświadczył po przełknięciu gorzkiej pigułki szef Rady Europejskiej Donald Tusk. "Nie będę ukrywał, że życzylibyśmy sobie innego wyniku referendum. Jestem w pełni świadomy, jak poważny, a nawet dramatyczny to moment z politycznego punktu widzenia. Nie można przewidzieć wszystkich politycznych konsekwencji tego wydarzenia, szczególnie dla Wielkiej Brytanii" - przyznał expremier Polski, który stanowisko prezydenta zjednoczonej Europy zawdzięcza w dużym stopniu poparciu Londynu.

Donald Tusk zaproponował zwołanie nieformalnego spotkania przywódców 27 krajów, bez Wielkiej Brytanii, na marginesie unijnego szczytu w przyszłym tygodniu, by przedyskutować procedurę wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii. Dziś w związku z referendum odbędzie się nadzwyczajne spotkanie liderów unijnych instytucji - Rady Europejskiej, Europarlamentu i Komisji Europejskiej. W naradzie ma uczestniczyć również premier Holandii, kierującej teraz pracami Wspólnoty.

Dla Litwy i Polski Brexit nie wróży nic dobrego także w kwestii migracji i bezpieczeństwa. Jeżeli ktoś na Litwie (a i w Polsce) zastanawiał się jeszcze, czy dołączyć do rodaków, którzy już pracują na wyspach (i raczej nie narzekają), to w tej chwili nie będzie czekał na dalszy rozwój wydarzeń, tylko czym prędzej spakuje walizki, by zadomowić się na mglistym Albionie, zanim na lotniskach i w portach ponownie staną służby migracyjne. Możliwa jest także odwrotna reakcja - czy Wielka Brytania nadal będzie tak atrakcyjna? A może pogrąży się we własnych problemach i biurokraci unijni nie będą już bronić migrantów?

Ci, którzy już opanowali nową Ziemię Obiecaną także nie są zachwyceni wynikiem referendum, bo ich oszczędności, ciułane przez ostatnie lata, w ciągu najkrótszej nocy 2016 roku zmalały o kilkanaście procent. Jaka będzie reakcja euro, które ostatnio miało najmocniejszą od lat pozycję na rynku walut - także trudno przewidzieć. Poza tym brytyjskie "leave" to także zwycięstwo antyimigracyjnych nastrojów, stąd na litewskich portalach już od rana pojawiają się pytania: co czeka mieszkających tam Litwinów - ekstradycja, czy tylko wzrost nietolerancji wobec przybyszów?

Brexit na pewno jest wymarzonym prezentem dla Rosji, dla której każde zawirowanie na Zachodzie, a tym bardziej - osłabienie Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii jednocześnie jest nowym Dniem Pobiedy. Wystarczy przypomnieć, że to właśnie Londyn od początku konfliktu na Ukrainie zajmował razem z Polską i Litwą nieprzejednane stanowisko wobec Kremla, był zwolennikiem ostrych sankcji i wspierał zabiegi Polaków oraz państw bałtyckich o wzmocnienie wschodniej flanki NATO. Po nieudanym referendum w Szkocji Moskwa była niepocieszona. Teraz jej naciski na Niemcy czy Francję (gdzie ma już "w kieszeni" rosnących w siłę narodowców) z pewnością wzrosną, bo np. Włochy już proponują złagodzenie sankcji... 

Wątpliwe powody do radości mają też sami Brytyjczycy. Eurosceptycy co prawda ogłosili już nowy Dzień Niepodległości, jednak referendum wykazało głębokie podziały wewnątrz Zjednoczonego Królestwa. Brexit zwyciężył głosami Anglików i Walijczyków, wśród których przewaga sięgała także najwyżej 53%. Zdecydowanie przeciwko separacji byli Szkoci i Londyńczycy (londyńskie City zgubiła pewność zwycięstwa zwolenników pozostania w UE), proeuropejsko nastawiona jest także Irlandia Północna, która już od jakiegoś czasu zastanawia się, czy jednak bliżej im do Londynu, czy do Dublina. Szkoccy patrioci mają więc argument, by zorganizować kolejne referendum i tym razem chyba mogą być pewni zwycięstwa. Kto wie, czy za kilka lat, przewidzianych na procedurę wyjścia z UE, miejsce Zjednoczonego Królestwa w zjednoczonej Europie nie zajmie niepodległa Szkocja?

 
Infografkia: nytimes.com