Rozpoczął się szczyt UE na temat agresji Rosji wobec Ukrainy


Fot. pixabay
W Wersalu pod Paryżem rozpoczął się w czwartek wieczorem, 10 marca, szczyt UE. Unijni przywódcy będą rozmawiać o rosyjskiej agresji na Ukrainę, perspektywie przystąpienia tego kraju do UE oraz europejskiej obronności. Kością niezgody pozostaje projekt konkluzji szczytu.






Ambasadorowie państw UE nie porozumieli się w środę, 9 marca, w Brukseli w tej sprawie. Polska, kraje bałtyckie, Słowacja i Czechy chcą, by w konkluzjach znalazło się wezwanie do dalszych sankcji wobec Rosji i pozytywny sygnał dla członkostwa Ukrainy w UE. Jak jednak informowały źródła, Niemcy to blokują, sceptyczna wobec unijnej perspektywy dla Ukrainy jest też Holandia.

Holenderski premier Mark Rutte powiedział dziennikarzom przed szczytem UE, że jest ważne, że Ukraina złożyła wniosek o członkostwo w UE, ale nie ma czegoś takiego jak przyspieszona procedura akcesyjna. „To wieloletnia procedura. Musimy przyjrzeć się temu, co możemy zrobić w krótkim okresie” – powiedział.

Z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że nie sądzi, iż można rozpocząć proces przyjęcia do UE kraju, w którym trwa wojna. Jak dodał, UE musi uzgodnić, jak szybko może zmniejszyć swoją zależność od rosyjskiej energii.

„To moment, w którym wojna Putina jest także kwestią odporności demokracji” – mówiła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. „Musimy pozbyć się zależności od rosyjskich paliw kopalnych, a do tego potrzebujemy ogromnych inwestycji w odnawialne źródła energii” – dodała. Temat energii będzie jednym z kilku, które mają być poruszone na szczycie.

Rozmawiając z dziennikarzami w drodze na spotkanie, odpowiedzialny za politykę zagraniczną Wspólnoty Josep Borrell zaprzeczył, by istniały jakikolwiek podziały między krajami UE. „Jesteśmy zjednoczeni bardziej niż kiedykolwiek. Nigdy nie widziałem tak zjednoczonych państw członkowskich, wraz z naszymi transatlantyckimi partnerami. (...) Putin wierzył, że może podbić Ukrainę, ale to mu się nie udało. Wierzył, że nas podzieli, ale to mu się nie udało. Wierzył, że osłabi stosunki transatlantyckie i również to mu się nie udało. Teraz musi zakończyć wojnę” – powiedział.

Kanclerz Austrii Karl Nehammer powiedział z kolei, że jest otwarty na nowy dług w UE w odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę. „Zawsze mówiliśmy, że trzeba inwestować w czasach kryzysu (...), a teraz przeżywamy wojnę w Europie. Oznacza to, że inwestycje są konieczne (...) i (muszą być) realizowane zbiorowo”. „Jeśli inwestujemy w czasie kryzysu, upewniamy się, że później nastąpi powrót do wzrostu” – dodał.

Premier Łotwy Krisjanis Karins opowiedział się za twardszym stanowiskiem wobec Rosji. Przekonywał, że trzeba „nie tylko odizolować gospodarkę Putina, ale tak szybko, jak to możliwe, sparaliżować (rosyjską - PAP) gospodarkę”. Łotewski przywódca powiedział, że „z sankcjami powinniśmy iść znacznie szybciej, znacznie dalej”. Wskazał, że trzeba wszystkie rosyjskie i białoruskie banki wykluczyć z systemu SWIFT i zaprzestać importu energii z Rosji.

Premier Włoch Mario Draghi podkreślił, że trzeba mieć świadomość, że agresja Rosji wobec Ukrainy pociągnie za sobą koszty dla europejskiej gospodarki. Jednak „odpowiedzią nie jest zmniejszenie presji na Rosję, na prezydenta Putina, ale współpraca, utrzymanie i wspieranie naszych gospodarek, wspieranie siły nabywczej gospodarstw domowych, wspieranie naszych firm” – powiedział.

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz nie chciał komentować podróży byłego szefa niemieckiego rządu Gerharda Schroedera do Moskwy, o czym jako pierwsze poinformowało Politico. Na pytanie, czy Niemcy ograniczą import rosyjskiego gazu i ropy, Scholz odparł: „Musimy upewnić się, że wpływ na nas w Europie (…) będzie jak najmniejszy”.

Scholz wspomniał też, że ważne decyzje w polityce zagranicznej czy na froncie finansowym należy podejmować w sposób większościowy. „Potrzebujemy Unii Europejskiej, która się rozwija” – powiedział.

Polska uważa, że w tekście konkluzji ze szczytu musi znaleźć odzwierciedlenie europejska perspektywa Ukrainy, a także możliwość nadania jej statusu kandydata. Chce również, aby znalazło się w nich wezwanie do dalszych sankcji wobec Rosji. Jak dowiedziała się PAP, Polska jest popierana m.in. przez Litwę, Łotwę, Estonię, Czechy i Słowację.

Na podstawie: PAP