Rosja utrwala wpływy na Ukrainie


Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zapowiedział w Kijowie bliską współpracę z Ukrainą na arenie międzynarodowej. Miedwiediew i prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz podpisali dwa oświadczenia: dotyczące bezpieczeństwa oraz Naddniestrza.

Media spekulowały, że obaj prezydenci podpiszą się pod dokumentem wyraźnie antyeuropejskim, m.in. przeciwstawiającym się przedłużeniu misji europejskich obserwatorów w separatystycznej republice w granicach Mołdawii.

Ukraińska opozycja obawiała się, że w efekcie podpisanego porozumienia w sprawie demarkacji granicy rosyjsko-ukraińskiej kraj straci np. sporny półwysep Tuzła, a więc i dostęp do Morza Azowskiego. Tak się jednak nie stało, choć ekspremier Ukrainy Julia Tymoszenko wciąż ostrzega, że Janukowycz „sprzeda” Tuzłę.

Politolodzy ukraińscy postrzegają wizytę Miedwiediewa jako symboliczne przypieczętowanie zmian, jakie zaszły w stosunkach między obydwoma krajami. "Rosja prowadzi politykę zmierzającą do poszerzenia strefy wpływów i chce odzyskać wpływ na Ukrainę. Wizyta rosyjskiego prezydenta pokazuje skuteczność tej ekspansji" – mówiła Switłana Kononczuk z Ukraińskiego Niezależnego Centrum Badań Politycznych.

Sam Miedwiediew podkreślił, że z nowymi ukraińskimi władzami rozmawia mu się o wiele lepiej niż z poprzednimi. Rosyjski prezydent obiecał, że będzie reprezentował Ukrainę na szczytach G8 i w innych tego typu przedsięwzięciach. Studził emocje dotyczące punktu moskiewskiej agendy wywołującego na Ukrainie wielkie obawy, mianowicie zaproponowanego przez Władimira Putina połączenia koncernów energetycznych Gazpromu i Naftohazu. Uznał je za "bezcelowe i nieproduktywne".

Na podstawie: PAP, "Rzeczpospolita"