Rosja: "Zapad 2017" to czysto defensywne manewry


Fot. Reuters/Scanpix/BNS
Manewry "Zapad 2017" będą miały charakter czysto defensywny, zapewnia wiceminister obrony Rosji Aleksander Fomin. Polityk odrzucił też spekulacje, jakoby manewry miały być wykorzystane jako pole ćwiczebne do ewentualnej inwazji na Polskę, Litwę czy Ukrainę - pisze Agencja Reutera, powołując się na rosyjskie media. To - jak powiedział minister cytowany przez rosyjskie agencje prasowe - "fałszywe oskarżenia".
 

Rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe "Zapad-2017" były jednym z głównych tematów ubiegłotygodniowego spotkania w Wilnie prezydentów Litwy i Niemiec - Dalii Grybauskaite i Franka-Waltera Steinmeiera. Według Grybauskaite "zbliżające się ćwiczenia «Zapad» powodują napięcie geopolityczne". "Chociaż manewry skierowane przeciwko Zachodowi oficjalnie jeszcze się nie rozpoczęły, ich zagrożenie o charakterze konwencjonalnym i niekonwencjonalnym odczuwamy już teraz" - podkreśliła.

Podczas wspólnej konferencji prasowej ze Steinmeierem prezydent Litwy nie odpowiedziała na pytanie, czy istnieje zagrożenie, że po zakończeniu ćwiczeń rosyjscy żołnierze pozostaną na Białorusi. Grybauskaite zaakcentowała, że Litwa wyśle swych obserwatorów, którzy "będą mieli możliwość przekonania się, czy realizowana będzie obietnica Rosji w sprawie wycofania wojsk z Białorusi po zakończeniu ćwiczeń". 

"Mamy nadzieję, że ćwiczenia "Zapad 2017" nie będą miały scenariuszy agresywnych" - mówił w poniedziałek, 28 sierpnia w "Sygnałach dnia" Michał Dworczyk, wiceminister obrony narodowej RP.

Jego zdaniem nie można wykluczyć tego, że dojdzie do jakichś incydentów, ale zapewnił, że Polska i Sojusz Północnoatlantycki bacznie obserwują to, co dzieje się za wschodnią granicą. Sekretarz stanu w MON uważa, że mogą być uzasadnione obawy, iż Rosja nie wycofa wszystkich oddziałów i sprzętu z Białorusi po manewrach "Zapad 2017". Ale - jak mówił - Polacy mogą czuć się bezpiecznie.

"Polska jest krajem bezpiecznym, ostatnio została wzmocniona wschodnia flanka NATO. Coraz więcej żołnierzy sojuszniczych, przede wszystkim amerykańskich, stacjonuje w naszym kraju. Jeżeli doszłoby do negatywnych sytuacji, będą wyciągane konsekwencje" - dodał Michał Dworczyk.

Rosyjski resort obrony zapewnia też, że liczba żołnierzy zaangażowanych w ćwiczenia jest zgodna z międzynarodowymi regułami. Podano również, że scenariusz manewrów obejmuje symulację walki z terrorystami wspieranymi przez siły zewnętrzne.

W ćwiczeniach rosyjsko-białoruskich, które odbyć się mają w połowie września na Białorusi, ma wziąć udział, jak podaje Moskwa, niespełna 13 tysięcy wojskowych i prawie 700 sztuk wojskowego sprzętu.

Na podstawie: IAR, polskieradio.pl, wiadomosci.onet.pl