"Mūsiškiai" Rūty Vanagaitė - wkrótce po polsku


Fragment okładki książki "Nasi. Podróżując z wrogiem", fot. czarnaowca.pl
Najgłośniejsza wydana na Litwie w 2016 r. książka - "Mūsiškiai" - autorstwa litewskiej działaczki społecznej, teatrolożki, producentki telewizyjnej - Rūty Vanagaitė - w styczniu 2017 r. ukaże się w przekładzie na język polski. Przejmujący dokument przerywający milczenie o skali Holokaustu na Litwie w polskiej wersji nosi tytuł "Nasi. Podróżując z wrogiem". Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Czarna Owca. Premiera jest zapowiedziana na 25 stycznia 2017 r.


"Temat ten mnie interesuje, choć nie mam krwi żydowskiej. Nieraz spotykałam się z ogromnym antysemityzmem. Na Litwie zostało niewielu Żydów, zaledwie kilka tysięcy, a my nadal ich nienawidzimy. Jest też ogromny strach i niechęć mówienia na ten temat. Najbardziej boją się ludzie pracujący w instytucjach państwowych. Z poważnymi osobami spotykałam się w parku, a one wciąż się rozglądały, czy nikt nie widzi" - o pracy nad książką opowiadała Rūta Vanagaitė

Jako przykład podała Centrum Badań Ludobójstwa i Ruchu Oporu, które nie wyraziło zgody na wykorzystanie dzienników polskiego publicysty Kazimierza Sakowicza, który ze strychu swojego domu w Ponarach obserwował i opisywał egzekucje, podczas których w lesie ponarskim wymordowano dziesiątki tysięcy osób: Żydów, polskich intelektualistów, jeńców radzieckich i innych. "Młodzi, niepiśmienni, trzeźwi Litwini tak pilnie mordowali Żydów, że na Litwę przywożono Żydów z zagranicy. W mordach z własnej woli uczestniczyli nawet uczniowie, a Kościół obojętnie to wszystko obserwował - mordercom odpuszczano winy" - relacjonuje autorka książki.

Według obliczeń Rūty Vanagaitė na Litwie jest ponad 200 miejsc masowej zagłady Żydów, wiele z nich dotychczas nie zostało oznakowanych i upamiętnionych. Społeczeństwo litewskie nie chce przyznać, że w zagładzie współobywateli narodowości żydowskiej uczestniczyło tak wiele osób. Zresztą, jak zdradziła, gdy zbierała materiały do książki, odwrócili się od niej niektórzy krewni i znajomi - została uznana za zdrajczynię, która szkaluje własny naród.

Polskie wydanie książki będzie miało jeszcze jednego autora - Efraima Zuroffa z Centrum Szymona Wiesenthala, który w litewskiej książce nie jest podpisany. "Pomagał mi przy jej tworzeniu, podróżowałam z nim po miejscach kaźni, ale specjalnie pominęliśmy jego nazwisko w wydaniu litewskim. Zuroff jest na Litwie znienawidzony, bo od lat przekonuje, byśmy rozliczyli się z mordów na Żydach. Powtarzał często, że Litwini mordowali Żydów jeszcze przed wkroczeniem Niemców, z czym się nie zgadzam - uznano go za fanatyka. Dopiero gdy mnie spotkał, powiedział: jest pani pierwszą osobą na Litwie, z którą mogę spokojnie o tym porozmawiać, która otwarcie mówi o "żydowskiej sprawie". Dotychczas rozmawiał z politykami, którzy nie chcieli o tym słyszeć. Nie wiedział też, że litewscy historycy pisali o tym, bo nikt go nie informował. Efraim miał nieco przegięte pojęcie o mordach, uważał, że naprawdę wszyscy Litwini mordowali Żydów albo nie mieli nic przeciwko zbrodni. Podczas pracy nad książką zrozumiał, że wśród nas byli porządni ludzie, nabrał do nas szacunku, choć Litwa to dla niego trauma osobista: jego rodzina została zamordowana w Ponarach" - powiedziała Rūta Vanagaitė w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". 

Na Litwie książka Rūty Vanagaitė odbiła się szerokim echem, rozpętała dyskusję na portalach społecznościowych, a sama autorka stała się obiektem ataków. Jej zdaniem najważniejsze jednak jest to, że przerwała zmowę milczenia.


Na podstawie: czarnaowca.pl, wyborcza.pl