"Lietuvos rytas": Polska chce dialogu z Litwą


Wiec w obronie szkolnictwa polskiego pod Pałacem Prezydenckim w Wilnie, fot. wilnoteka.lt
Władze polskie nie są zainteresowane pogłębianiem napięcia w stosunkach z Litwą i są skłonne zwalczać radykalne działania - podał dzisiaj dziennik litewski "Lietuvos Rytas" w komentarzu redakcji. W artykule odnotowano, że premier Polski Donald Tusk podczas niedzielnej wizyty na Litwie "w pewnym sensie wyciągnął pomocną dłoń do protestujących przeciwko ustawie o oświacie", choć "nie jest to gra do jednej bramki". Według komentatora dziennika polski premier zaapelował też, by nie upolityczniać kwestii polskiego szkolnictwa i zaznaczył, że "dla litewskich Polaków znajomość języka litewskiego jest tak samo ważna, jak znajomość języka polskiego".
W komentarzu przypomniano, że Tusk, przemawiając do Polaków w wileńskim kościele św. Teresy, wyraźnie podkreślił, że stosunki Polski z Litwą będą na tyle dobre, na ile dobre będą stosunki Litwy z polską mniejszością. "To poważne oświadczenie. Niewątpliwie będzie ono miało wpływ na polsko-litewskie stosunki międzypaństwowe" - czytamy w "Lietuvos Rytas".

Zdaniem komentatora "Litwie daje się wyraźnie do zrozumienia, że współpraca z Polską i postęp w naszych ważnych projektach strategicznych będzie uzależniony od tego, jak Litwie uda się uniknąć napięcia i konfliktu z polską mniejszością narodową". Według komentatora można to oceniać jako presję.

Autor komentarza zamieszczonego na łamach dziennika jest przekonany, że Polska nie jest zainteresowana eskalacją napięcia w stosunkach z Litwą. O tym, jego zdaniem, świadczy chociażby fakt, że po wizycie premiera Polski zawieszono strajk w szkołach polskich.

W komentarzu nie podważa się wymogu nowej ustawy o oświacie o nauczaniu w szkołach mniejszości narodowych części przedmiotów w języku litewskim, a także ujednolicenia egzaminu maturalnego z języka litewskiego we wszystkich szkołach, ale zaznacza się, że 
władze Litwy, realizując te założenia, "zachowują się obcesowo".

Według komentatora, należało to uczynić przed dwudziestu laty, tuż po odzyskaniu niepodległości, a nie teraz, gdy Polacy już się przyzwyczaili, że wszystkie przedmioty są wykładane w ich języku ojczystym. "Polscy uczniowie uniknęliby stresu, a polska mniejszość czułaby się komfortowo" - napisano w komentarzu, w którym podsumowano, że "zabrakło giętkości w rozstrzyganiu problemów mniejszości", co "nie jest korzystne ani dla Litwy, ani dla naszych Polaków".

Zgodnie z nową ustawą od 2013 roku w szkołach litewskich i szkołach mniejszości narodowych egzamin maturalny z języka litewskiego zostanie ujednolicony. Tymczasem program nauczania litewskiego w szkołach litewskich i nielitewskich różni się; w szkołach litewskich zakres literatury litewskiej jest szerszy.

Przyjęta w marcu ustawa zakłada też, że od 1 września w szkołach mniejszości narodowych lekcje historii i geografii Litwy oraz wiedzy o świecie w części dotyczącej Litwy mają być prowadzone w języku litewskim. W całości po litewsku będzie nauczany przedmiot o nazwie "podstawy wychowania patriotycznego".

W miniony piątek w szkołach polskich rozpoczął się strajk przeciwko 
ustawie o oświacie dyskryminującej mniejszość polską na Litwie. W niedzielę, po wizycie premiera Polski Donalda Tuska na Litwie, strajk został zawieszony na dwa tygodnie. Decyzja o jego odwołaniu jest uzależniana od dalszych działań władz Litwy.

Na podstawie: Radio "Znad Wilii"

Komentarze

#1 posluchalem tego radia. to

posluchalem tego radia. to przeciez t. p. Nijole to nie miala zadnych argumentow. Tylko powtarzala "oczym my tu mowimy". To jest jedyny argument, udaję ze nie rozumiem. Jesli ktos taki jest dziennikarzem to napewno przez male "d"

#2 do DAR-KARTA - CO WAŚĆ

do DAR-KARTA - CO WAŚĆ BREDZISZ? TO LITWA potrzebuje patrnerstwa - to Litwie jest potrzebne takie partnerstwo - dla Polski nielojalny partner to kula u nogi - ale jak Lietuva nie chce partnerskich stosunków z Polską - niech zwroci się do Rosji- tam czekają z radością na warcholenie Litwy w stosunku do Polski i Polaków litewskich .DAR - KARTA - CZYŚ WAŚĆ NA BOLSZAK?

#3 BUahahah IHAAAAAHAAAA "

BUahahah IHAAAAAHAAAA " Polska widzi konkurenta w Litwie" IHAAAHHAAAAA. Stwierdzenie tak samo głupie jak idiotyczne wywody - dyrdymały Paksa czy DarKarta.

Hej, Nie dodawajcie sobie, litwa ma 3 mln kilkanascie razy mniej niz Polska(realnie ok 2,5mln), terytorium mniejsze, przemyslu zadnego, sily nabywczej zadnej, rozwoj kraju nędzny. Konkurencja? o chryste Panie, tak jakby kalkulatorek byl konkurencją dla komputera . Ale Darkarta sni ze to Litwa jest napewno mocarstwem.

HIHIHIIIIII ale cudowny żart pokazujący poziom analitycznego IQ Paksa i Darkarty,
No i po co wam taka kompromitacja i wstyd?

Wreszcie Lrytas napisal do sensu.

#4 "ważnych projektach

"ważnych projektach strategicznych będzie uzależniony od tego" zhadnego projektu Polska nie kse. Droga niebudujeszie elektryczny most nie budujeszie Litwa z Polskau niema strategicznego partnerstwa bo jak Paks muwiui Polska w Litwie jak i w innnych panstwach bautickich widzhi konkurenta ekonomicznego.

#5 Czyż nie tego pragną Litwini?

Czyż nie tego pragną Litwini? l Litwa pragnie jednego to lojelnych poddanych ani piontych kolum sonsziednych panstw. Powiem czego pragnau nie lojelni do Litwy mieszkancy Litwy. Oni pragnau rozdzhielacz Litwe na kawauki i psziluonczacz te kawauki do sonsziednych panstw. Takie cosz jusz historii Litwy bylo kedy Polska zacziela rozdzhielacz Litwe na kawauki i pod pozorem zhe na tych kawalkach mieszka duzho polakuw inkorporowacz czenszczi Litwy do Polski.

#6 Jeśli nowe prawo litewskie

Jeśli nowe prawo litewskie nie zostanie zmienione, w ciągu dwóch pokoleń mniejszość polska, świadoma swojej odrębności narodowej i kulturowej, skurczy się o połowę
Lituanizacji mówią: Nie!

Dr Artur Górski
poseł na Sejm RP

Na Litwie zaognia się konflikt między polską mniejszością a władzami Republiki Litewskiej. Polacy mieszkający na Wileńszczyźnie są coraz bardziej zdeterminowani w walce o swoje prawa. Stanowczo sprzeciwiają się już nie pełzającej, ale wręcz galopującej lituanizacji, która ostatnio objawiła się litewskim zamachem na oświatę mniejszości. 2 września w polskich szkołach na Litwie odbył się strajk szkolny, w którym uczestniczyło 90 proc. uczniów, a na placu Simonasa Daukantasa przed pałacem prezydenckim w Wilnie zorganizowano kilkutysięczny wiec polskich rodziców i uczniów, którzy protestowali przeciwko uchwalonej w marcu ustawie o oświacie dyskryminującej szkolnictwo mniejszości i dążącej do jego marginalizacji.

Dramat polskich dzieci z Wileńszczyzny, które chcą uczyć się w języku polskim i zdawać egzaminy w języku ojczystym, przypomina protest polskich dzieci z Wrześni, które w 1901 r. sprzeciwiły się wprowadzonemu przymusowi nauki w języku niemieckim. Czy dzisiaj Polacy mieszkający na Litwie mają szansę wygrać tę walkę?
Silne tradycje antypolskości
Republika Litewska ma silne tradycje antypolskości, które szczególnie mocno występowały za czasów pierwszej niepodległości, czyli w okresie Litwy Kowieńskiej. Ówczesne władze litewskie odwołujące się do popularnego wówczas nacjonalizmu i szowinizmu, podjęły świadomą politykę asymilacyjną, wywodząc swoje działania z popularnych w okresie międzywojennym koncepcji, że mniejszości są niejako skazane na asymilację i należy ten proces wspierać. Czyniono to przez arbitralne wpisywanie do dokumentów narodowości litewskiej, która później nie mogła zostać zmieniona, a także przez ograniczenia w prawie do nauki w polskiej szkole przysługującym wyłącznie dzieciom z rodzin, w których oboje rodzice mieli w dokumentach wpisaną narodowość polską. Władze nie wspierały finansowo szkół mniejszości, odmawiały także zatwierdzania polskich nauczycieli. Dlatego wiele szkół z językiem polskim musiało zostać zamkniętych, gdyż nie miał kto w nich uczyć. Zabroniono także wywieszania szyldów w języku polskim, urzędników i kolejarzy szykanowano za posługiwanie się językiem polskim. Polskie tytuły prasowe zostały objęte cenzurą prewencyjną i cenzurą post factum, z którą były związane kary finansowe.
W okresie międzywojennym Litwini uważali, co wciąż jest popularne na Litwie, że działania lituanizacyjne mają na celu nie asymilację, ale raczej reasymilację. Wielu przedstawicieli litewskich elit do dziś jest zdania, że ich poczynania odbierane jako antypolskie, szczególnie w obszarze języka i oświaty, faktycznie mają pomóc w powrocie do litewskości nieświadomych swego pochodzenia przez pokolenia spolonizowanych Litwinów, którzy bezpodstawnie uważają się za Polaków. Niestety te działania spowodowały gwałtowną depolonizację, np. w Kownie w 1918 r. Polacy stanowili 45 proc. ludności, w 1939 r. - 10 proc., a w 2002 r. tylko 0,3 procent. Ostatnią polskojęzyczną szkołę w dawnej stolicy Litwy zamknięto w latach 60.
W okresie okupacji sowieckiej na Litwie, szczególnie w latach 50., wprowadzono szerszą możliwość nauczania w języku polskim. Liczba uczniów w szkołach polskich z 13 750 w roku szkolnym 1950/1951 wzrosła do 32 260 w roku szkolnym 1954/1955. Wspieranie szkolnictwa polskiego przez Rosjan miało niewątpliwie na celu skłócenie Litwinów z Polakami i cel ten okupanci osiągnęli. W 1956 r. litewscy intelektualiści zaprotestowali, zwracając uwagę, że naród litewski podlega nie tylko procesom rusyfikacyjnym, ale na Wileńszczyźnie także polonizacji. Efekt tego jest taki, że do dzisiaj większość Litwinów żyjących na Wileńszczyźnie zna język polski, zaś językiem litewskim posługuje się biegle zaledwie połowa tamtejszych Polaków, a część starszego pokolenia naszych rodaków w ogóle nie zna języka litewskiego.
Odrodzenie litewskiej państwowości po okresie komunizmu związane jest z lituanizacją mniejszości. Sajudis od samego początku istnienia dążył do rozwoju języka litewskiego i narzucenia jego znajomości nie tylko mieszkającym na Litwie Rosjanom, ale także Polakom. W 1989 r. obowiązkowy język rosyjski został zastąpiony przez obowiązkowy język litewski (państwowy), którego dobrej znajomości zaczęto bezwzględnie wymagać nie tylko przy zatrudnieniu w administracji, ale także podczas załatwiania spraw urzędowych.
Od 1992 r. obserwujemy zachłyśnięcie się elit litewskich antypolonizmem. Wystąpiła wówczas ekspansja litewskości w ramach szeroko zakrojonego planu lituanizacji, którą najlepiej widać w podejściu do polskiej oświaty. Podkomisja Litwy Wschodniej, utworzona przy Państwowej Komisji Problemów Regionalnych, zaleciła wprowadzenie nauczania większości przedmiotów w języku litewskim, rozszerzenie sieci szkół litewskich na Wileńszczyźnie, a także prowadzenie specjalnej rekrutacji nauczycieli do tych szkół. Przy czym eliminuje się angażujących się w sprawy narodowościowe, a przyjętym zapewnia lepsze wynagrodzenie. I program ten jest powoli, ale konsekwentnie realizowany.
Ciosy w polską oświatę
W 1992 r. litewskie ministerstwo oświaty nakazało wycofanie ze szkół polskich podręczników, które zostały przygotowane w Polsce w ramach wsparcia dla polskiej mniejszości. Litwini wydali wówczas książki w języku polskim, ale były one mocno krytykowane przez stronę polską, albo - jak w przypadku podręcznika do historii - ze względu na odmienną interpretację wydarzeń, albo za niski poziom polszczyzny. Pod koniec lat 90. zaprzestano druku polskojęzycznych podręczników na Litwie, a w 2002 r. władze tego kraju oświadczyły, że nie mają środków na ich wydawanie. Choć w kolejnych latach pojawiały się nowe wydania podręczników w językach mniejszości, wciąż są olbrzymie braki w książkach do przedmiotów humanistycznych, szczególnie w starszych klasach (VII-XII). Litwini przytaczają argument finansowy, że produkcja podręczników w językach mniejszości jest droższa i nieopłacalna, szczególnie w dobie kryzysu.
Język polski przez dziesięciolecia był obowiązkowym przedmiotem na maturze w polskich szkołach na Litwie. Jednak w 1998 r. odebrano egzaminowi maturalnemu z języka polskiego status obowiązkowego i stał się on jednym z egzaminów do wyboru. W wyniku protestów polskiej mniejszości rok później wprowadzono regulację, że o losach egzaminu maturalnego z języka polskiego - czy ma być obowiązkowy, czy fakultatywny - miała decydować rada szkoły składająca się z nauczycieli, rodziców i uczniów. Ponieważ rady w zdecydowanej większości uznały, że matura z języka polskiego ma być obowiązkowa, władze litewskie zaproponowały, aby uczniowie sami o tym decydowali, skoro skończyli 18 lat i są dorośli.
Należy także zauważyć, że język polski w pewnym momencie zniknął z listy egzaminów, z których ocena była brana pod uwagę przy rekrutacji na wyższe uczelnie litewskie. Oznaczało to w rzeczywistości, że każdy uczeń, który wybierał język polski, musiał zdać jeden egzamin więcej, gdyż i tak musiał zaliczyć egzaminy z tych przedmiotów, które znajdowały się na liście egzaminów dających punkty na studia. To oczywiście zniechęcało część uczniów do wyboru języka polskiego na maturze, gdyż oznaczało jeden egzamin więcej i dodatkową naukę.
W latach 90. władze litewskie zainicjowały na Wileńszczyźnie rozbudowę infrastruktury szkolnej, która nie była podporządkowana samorządowi, ale wyjątkowo administracji rządowej. W każdej wsi i w każdym miasteczku, gdzie funkcjonowała polska szkoła, często w budynkach pamiętających czasy Marszałka Józefa Piłsudskiego (szkoły ogrzewane piecami kaflowymi), miała powstać nowoczesna szkoła litewska. I gdy na terenach rdzennie litewskich infrastruktura szkolna pozostała przeważnie w opłakanym stanie, jak grzyby po deszczu na Wileńszczyźnie zaczęły wyrastać ogromnym nakładem środków nowoczesne szkoły litewskie z wielkimi salami gimnastycznymi, basenami i pracowniami naukowymi. Aby w początkowym okresie przyciągnąć do tych szkół polskich uczniów, rodzice w zamian za posłanie dziecka do litewskiej szkoły mieli wypłacane 100 litów miesięcznie, co dla rodzin biedniejszych było nie do pogardzenia. Dzieciom z tych szkół zagwarantowano bezpłatne wyżywienie, zaś dzieci z polskich szkół musiały płacić za możliwość korzystania z basenów przy szkołach litewskich.
12 marca 2008 r. rząd litewski podjął uchwałę nr 257 zakładającą zwiększenie liczby uczniów w klasach (tzw. kompletacja klas) i pozbawiającą samorządy prawa utrzymania klas z mniejszą liczbą uczniów. Mogło to doprowadzić do likwidacji wielu klas i małych wiejskich szkół, które nie miały wymaganej w uchwale liczby uczniów. I faktycznie w tych rejonach, gdzie Polacy w samorządzie stanowili mniejszość (np. w rejonie trockim), łączono małe szkoły polskie i litewskie, co prowadziło do faktycznej likwidacji szkół z polskim językiem nauczania. Jednak samorządy rejonu wileńskiego i solecznickiego, gdzie Polacy mają większość, bardzo długo, nawet pod presją kar finansowych, nie rozwiązywały małych klas i nie likwidowały niewielkich wiejskich placówek oświatowych, jeśli te nie spełniały standardów określonych w uchwale.
Mimo parasola ochronnego władz samorządowych, zdominowanych przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie, działania władz litewskich spowodowały spadek liczby uczniów w polskich szkołach. Jeszcze w 2002 r. do polskich szkół uczęszczało ok. 60 proc. polskich dzieci, a obecnie w szkołach litewskich, gdzie nie ma języka polskiego, uczy się mniej więcej połowa polskich dzieci, w tym wszystkie dzieci pracowników tych placówek (warunek zatrudnienia polskiego nauczyciela czy innego pracownika w litewskiej szkole).
Szkolnictwo wyższe z problemami
Wileńszczyzna po okresie komunizmu odziedziczyła jedną szkołę mającą charakter uczelni wyższej, która obecnie mieści się w Białej Wace w rejonie solecznickim. Mowa tu o Wileńskiej Wyższej Szkole Rolniczej, która od ponad pół wieku kształci niemal wyłącznie polską młodzież z terenów wiejskich, przygotowuje kadry dla miejscowej gospodarki rolnej. Nauka większości przedmiotów odbywa się w języku polskim w dwóch pionach: niższym - dla młodzieży, która w ciągu trzech lat ma szansę uzyskać świadectwo dojrzałości i zdobyć zawód, i wyższym - kształcącym młodzież po maturze na kierunkach: agrobiznes, serwis samochodów, agroturystyka. Problem polega na tym, że Litwini w sensie prawnym nie mogą się zdecydować, czy szkoła ta ma charakter szkoły wyższej, półwyższej, pomaturalnej czy tylko "podwyższonej", bo i takie określenia się pojawiały. Szkoła ta jest niedofinansowana, mieści się w starych budynkach, a młodzież wiedzę praktyczną zdobywa na przestarzałym sprzęcie rolniczym. W powszechnym przekonaniu szkoła wegetuje i bez należytego wsparcia materialnego nie będzie się rozwijała.
W latach 90. Stowarzyszenie Naukowców Polaków Litwy podjęło próbę założenia Uniwersytetu Polskiego w Wilnie. W 1998 r. uniwersytet został zarejestrowany, jednak nie jako uczelnia wyższa, na co nie było zgody oświatowych władz litewskich, ale jako prywatna instytucja wyższej użyteczności publicznej. Szkoła ta nie uzyskała zatem pełnych uprawnień uczelni wyższej. Kształciła młodzież akademicką, której jednak nie miała prawa nadawać stopni licencjata i magistra. Studenci Uniwersytetu Polskiego w Wilnie musieli kontynuować naukę na uczelniach w Polsce i na nich uzyskiwać dyplomy. Studiowanie w systemie: trzy lata w Wilnie i dwa lata w Polsce nie było jednak atrakcyjne, gdyż władze litewskie odmawiały uznawania uzyskanych w ten sposób dyplomów, co utrudniało znalezienie pracy w administracji. Wobec trudności piętrzonych przez władze litewskie i problemów z naborem studentów szkoła zakończyła działalność.
Po uchwaleniu przez Sejm litewski w 2003 r. nowej ustawy o szkolnictwie wyższym pojawiła się formalna możliwość założenia na Litwie filii publicznej polskiej uczelni. Podjęte przez stronę polską rozmowy przyniosły efekt dopiero za rządu Jarosława Kaczyńskiego. 9 czerwca 2007 r. władze Republiki Litewskiej podjęły decyzję o udzieleniu Uniwersytetowi w Białymstoku zgody na utworzenie Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego w Wilnie. Jednak także filia polskiej uczelni publicznej miała początkowo problem z uzyskaniem statusu akademickiego. Ponieważ Litwini traktowali filię jako oddział zagranicznego przedsiębiorstwa, szkoła musiała płacić podatki i nie można było czynić na nią 2-procentowych odpisów podatkowych, jak na każdą placówkę oświatową. Zmieniło się to dopiero po interwencjach i długich negocjacjach. Również nie od razu studenci filii zostali uznani za studentów litewskich i mogli np. korzystać ze zniżek w komunikacji miejskiej, a także uzyskiwać stypendia państwowe. Jednak obecnie sytuacja formalnoprawna uczelni jest już uregulowana, a jej bogata oferta programowa, jak również stosunkowo niskie czesne powodują, że staje się konkurencyjna wobec uczelni litewskich. Niemniej w związku z problemami z siedzibą (Litwini nie chcą udzielić zgody na budowę siedziby szkoły na terenie, którym uczelnia dysponuje, twierdząc, że jest zbyt blisko centrum Wilna), rozwój Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego w Wilnie stoi pod dużym znakiem zapytania.
Ostatnia walka o polskość?
Litwini, widząc, że dotychczasowe działania nie przynoszą oczekiwanego efektu, postanowili przeprowadzić znacznie głębszą reformę oświaty. Uchwalona w marcu br. ustawa o oświacie zakłada m.in., że w szkołach z polskim językiem nauczania na Litwie wprowadzone zostanie obowiązkowe nauczanie niektórych przedmiotów w języku państwowym (historia i geografia Litwy, wiedza o społeczeństwie i wychowanie patriotyczne), a liczba przedmiotów nauczanych w języku litewskim będzie wzrastała w starszych klasach. Skreślono też ostatecznie egzamin z języka polskiego z listy egzaminów obowiązkowych w szkołach z polskim językiem nauczania, a także zlikwidowano egzamin z języka polskiego na małej maturze (po ukończeniu szkoły podstawowej). Ustawa zakłada również ujednolicenie egzaminu maturalnego z języka litewskiego dla uczniów ze szkół polskich i litewskich od 2013 r., co stawia na uprzywilejowanej pozycji uczniów szkół litewskich.
W ramach reformy postanowiono przeprowadzić tzw. optymalizację sieci placówek oświatowych. Wprowadzono zasadę pierwszeństwa w zachowaniu i utrzymaniu szkoły średniej z językiem litewskim w miejscowościach wiejskich, gdzie wystąpi zjawisko zmniejszenia się liczby uczniów (brak kompletów klas) i trzeba będzie którąś szkołę zamknąć. To oznacza - pisali polscy posłowie na Sejm RL - "że zagwarantowane nauczanie w języku ojczystym pozostanie na poziomie tylko szkoły początkowej, a nie szkoły średniej, jak było dotychczas, oraz że małe wiejskie szkoły średnie z litewskim językiem nauczania mają być ustawowo przymusowo zachowane kosztem szkół z polskim językiem nauczania".
Zgodnie z nową ustawą o oświacie, jeśli nawet dzieci polskie będą tłumnie uczęszczały do polskiej szkoły, a w pobliskiej szkole litewskiej będzie brakowało dzieci, zlikwidowana zostanie szkoła polska, a zachowana szkoła z państwowym językiem nauczania. W konsekwencji dzieci ze zlikwidowanej szkoły polskiej trafią przymusowo do szkoły z litewskim językiem nauczania, a zatem będzie pogłębiał się proces ich lituanizacji.
To właśnie regulacje nowej ustawy o oświacie spowodowały najnowsze protesty Polaków z Wileńszczyzny. Jeśli w tych zmaganiach nasi rodacy nie otrzymają realnego wsparcia polskich władz, a także ze strony instytucji europejskich i rządów tych dużych państw, którym bliskie są wartości demokracji i wolności, może to być ostatnia walka o utrzymanie polskości na Litwie. Oblicza się bowiem, że jeśli nowe prawo litewskie nie zostanie zmienione, w ciągu kilku lat aż 75 proc. dzieci polskich straci kontakt z językiem polskim w szkole, a w ciągu dwóch pokoleń mniejszość polska, świadoma swojej odrębności narodowej i kulturowej, skurczy się o połowę. Czyż nie tego pragną Litwini? l

ND

#7 Lech Wałęsa nie przyjmuje

Lech Wałęsa nie przyjmuje litewskiego odznaczenia
KW ⋅ Komentarze

Lech Wałęsa nie przyjmuje Krzyża Wielkiego Orderu Witolda Wielkiego – jednego z najwyższych odznaczeń nadanych przez władze Republiki Litewskiej. Były prezydent zaznaczył, że odbierze odznaczenie, gdy polepszy się traktowanie Polaków na Litwie.

Swoje stanowisko w tej sprawie Wałęsa wyraził w liście do ambasador Litwy w Polsce Lorety Zakarevičienė przekazanym we wtorek także PAP.

Jak powiedział PAP prezes Instytutu Lecha Wałęsy Piotr Gulczyński, list byłego prezydenta do ambasador Litwy w Polsce jest konsekwencją zapytań o możliwość odbioru odznaczenia, jakie do Lecha Wałęsy kierowali przedstawiciele ambasady.

W liście Wałęsa podziękował najwyższym władzom Republiki Litewskiej, w tym prezydent Dalii Grybauskaitė, za przyznanie mu odznaczenia.

Jak podkreślił, cieszy się, iż wolna Litwa w ten sposób uznaje jego osobisty wkład w rozwój stosunków międzypaństwowych między Republiką Litewską a Rzeczpospolitą Polską i jego „aktywną działalność na rzecz budowy przyjaznych stosunków pomiędzy narodami obu krajów oraz współpracy dobrosąsiedzkiej”.

Wałęsa dodał, że dla umacniania relacji między naszymi krajami chciałby „móc przyjąć to odznaczenie”. „Jestem jednak głęboko zaniepokojony obecną sytuacją dotyczącą respektowania na Litwie praw moich rodaków do języka, kultywowania tradycji i szacunku dla kultury polskiej. Jestem przekonany, iż ramy współpracy naszych państw w ramach Unii Europejskiej powinny ten respekt dla praw mniejszości polskiej w Republice Litewskiej wzmacniać, a nie ograniczać” – napisał.

„Mam głęboką nadzieję, że władze Republiki Litewskiej doprowadzą do sytuacji, kiedy będę mógł przyznane mi odznaczenie odebrać, ale w warunkach respektowania prawa, moich rodaków i mojego własnego, do używania – tak jak na całym świecie – własnego imienia i nazwiska” – zakończył swój list Wałęsa.

PAP

#8 JAKBY POWIEDZIAŁ PAN ZAGŁOBA

JAKBY POWIEDZIAŁ PAN ZAGŁOBA - OLEUM ODPŁYNĘŁO LITWINOM Z GŁÓW

#9 RZĄD LITEWSKI NIE CHCE

RZĄD LITEWSKI NIE CHCE DIALOGU Z POLAKMI LITEWSKIMI- POZORUJE TYLKO POZYTYWNE DZIAŁANIA - TO JAWNE KRĘTACTWO NACJONALISTÓW LITEWSKICH.POLACY MUSICIE SILNIEJ PROTESTOWAĆ - I NIE WIERZYĆ W DOBRĄ WOLE LITWINÓW - OD STU LAT JEJ NIE MA

#10 http://www.polskiekresy.pl/in

http://www.polskiekresy.pl/index.html?act=nowoscifulldb&id=202
2011-09-06

30 sierpnia, w przeddzień planowanego przez nas protestu w obronie Polaków na Litwie, czytając list ministra edukacji Gintarasa Steponaviciusa przecierałem oczy ze zdziwienia.

Nie chodziło tu bynajmniej o liczne błędy, w tym jeden koszmarny – słowo „rużnice” przez „u”, zresztą widniejącego w liście kogoś, kto zarządza stu dwudziestoma polskimi placówkami. Człowiek ten, choć sam zarzuca, iż Polacy znają słabo język państwowy kompromituje się nieznajomością języka ludności, podczas gdy usiłuje ją jednocześnie strofować. To trochę tak, jakby miał mnie leczyć stomatolog z zaawansowaną próchnicą i o nieświeżym oddechu. Nie wzbudziłby zaufania.

Zdziwiło mnie, że ewidentne dzielenie nauczycieli na lepszych i gorszych – poprzez zwiększone pensje dla tych, którzy dobrowolnie zdecydują się wykładać w szkołach polskich w języku litewskim, ma śmiałość przedstawiać jako atut. 31 sierpnia o godz. 16.30 zebraliśmy się pod ambasadą Litwy w Warszawie ze zdwojoną energią. Wiedzieliśmy bowiem, że ofensywa litewskich władz jest kompletna: prócz ministra edukacji wypowiadali się w podobnie fałszywym tonie pani prezydent Dalia Grybauskaite, premier Andrius Kubilius i wielu innych polityków, którzy dyskryminację mniejszości traktują jako swoisty element zadowalania społeczeństwa litewskiego. Determinacji dodało nam też stwierdzenie Giedyminasa Merkysa, litewskiego socjologa, że marszałek Piłsudski był pierwszym faszystą Europy, a także wieść, że Polacy na Litwie szykują protest w Wilnie, a ponadto strajk rozpoczną uczniowie szkół polskich na Wileńszczyźnie.

Na początku przemówił Michał Dworczyk z Fundacji Wolność i Demokracja. Następnie odczytałem przesłanie stowarzyszenia Memoriae Fidelis. Powoli zaczęliśmy przygotowywać pakiet prezentów dla litewskiego ministra edukacji. Wcześniej jednak wyjęliśmy list ministra Steponaviciusa, który Michał Dworczyk przeczytał, po to, bym następnie symbolicznie go podarł, chcąc ukazać do czego nadaje się ta korespondencja. Gdy darłem list skierowany do rodziców dzieci na Wileńszczyźnie rozległy się brawa protestujących z nami ludzi. Kawałki podartego listu zgniotłem i wrzuciłem do podanego mi kosza.

Następnie zapowiedzieliśmy, że przekażemy prezenty dla pana ministra: Misia na miarę jego możliwości, aby podczepił go sobie do helikoptera, którym będzie latał nad Wilnem oraz pingwina na znak ochłodzenia stosunków polsko-litewskich. Do podarków dodany został portret Pinokia, baśniowego bohatera kojarzonego z kłamstwem oraz dwujęzyczny napis polsko-litewski. Ponieważ zostało 7 minut do zamknięcia ambasady, zadzwoniliśmy, aby przekazać prezenty. Pomimo, iż w teorii powinniśmy zostać wpuszczeni, tak się nie stało. Podchodzący do nas po dłuższym czasie policjant litewski, nie chciał nawet wziąć „wyprawki” dla ministra, instruując byśmy włożyli je do skrzynki.

Starałem się panu policjantowi wytłumaczyć, iż tablica dwujęzyczna nie zmieści się do skrzynki, lecz on odparł, że się zmieści, co było ewidentną głupotą. W efekcie do skrzynki zostały wciśnięte maskotki, a duży dwujęzyczny napis zostawiliśmy pod drzwiami. Wtedy media podzieliły się na tych, którzy kręcili przemawiającego w tym czasie posła Górskiego oraz tych, którzy chcieli utrwalić zostawianie dla ministra symbolicznych prezentów.

Następnie stwierdziliśmy wraz z Michałem Dworczykiem, że musimy kończyć, by tak, jak rząd litewski nie łamać prawa, naruszając czas, jaki zapowiedzieliśmy na zgromadzenie. Głos zabierali również Adam Chajewski, reprezentując także Federację Organizacji Kresowych oraz Andrzej Piwnicki. Obaj panowie są członkami stowarzyszenia Memoriae Fidelis.

Oświadczenie Memoriae Fidelis odczytane dla mediów

Spotykamy się tutaj z kilku okazji: jedną z nich jest dwudziestolecie wznowienia stosunków między RP a RL, które to relacje są w opłakanym stanie, z powodu braku dobrej woli strony litewskiej. Oczywiście w tym samym czasie, kiedy tu stoimy, pracownicy ambasady litewskiej urządzają na ul. Lindleya koncert, jak zwykle chcąc pokazać, że wszystko ze stosunkami naszych krajów jest wspaniale.

Inną okazją jest demolka 28 tablic dwujęzycznych w Puńsku oraz dwóch pomników. Ktoś zniszczył 30 dowodów na tolerancję naszego kraju jednej nocy, na terenie, gdzie w 80% mieszka mniejszość litewska i nikt nic nie widział. By nie było wątpliwości co do sprawcy, pomazano niemal wszystko sprayem białym i czerwonym, szastając barwami narodowymi. Dodano także gdzieniegdzie znaczki organizacji Falanga, a nawet podpisano jeden ze znaczków „Falanga", gdyby ktoś miał wątpliwości co to za znak. Działa to na niekorzyść i tak tragicznej sytuacji Polaków na Litwie, bowiem litewskie media miały wyśmienitą okazję, by ukazywać ich jako tych złych.

Niezależnie, czy dewastacji dokonali Litwini czy Polacy, potępiamy ten występek. Poczekamy na wyniki śledztwa. Jeśli zrobili to jacyś Polacy, to wykazali się niewątpliwą głupotą, jeśli Litwini, to nie będziemy tego teraz komentować. Tak czy inaczej bez żadnej wątpliwości pośrednim winowajcą tego są władze litewskie i ich polityka. Jest jeden plus tego haniebnego wyczynu: Litewscy widzowie, wbrew twierdzeniom na przykład antypolskiego posła Songaiły, dowiedzieli się z huczących na Litwie mediów, że w Polsce są dwujęzyczne tablice.

Trzecią okazją są rozpoczynające się na Wileńszczyźnie strajki szkolne i manifestacja w samym Wilnie 2 września. Niektórzy znani publicznie Litwini, jak jeden z wielu: kulturolog Darius Kuolys, boleją na konferencjach w Wilnie nad pogorszeniem się relacji polsko-litewskich, nie wiemy jednak, czy było to podparte stwierdzeniem, że pogorszenie wzajemnych stosunków nie jest tylko dziełem ostatnich miesięcy, kiedy to mówi się o ochłodzeniu tych relacji. Władze litewskie pracowały bowiem na to pogorszenie przez 20 lat, przyjazne gesty strony polskiej traktując chyba nie tak jak powinni, lecz jako oznakę polskiej słabości i miękkości oraz zielone światło do rozprawiania się z Polakami na Litwie.

Jeszcze inni, jak wspominaliśmy wcześniej, na przykład premier Kubilius, nawet teraz idą w zaparte, twierdząc, że stosunki są wspaniałe. Jednak propagandowe pójście w zaparte, brak słuchu dla samych zainteresowanych Polaków na Litwie, to w ogóle powszechna postawa wśród czołowych litewskich polityków, prezydent Grybauskaitė, ministra edukacji Steponavičiusa, ministra spraw zagraniczych Ažubalisa.

Ponoć według jakże zadziwiająco najbardziej troskliwej chyba na świecie litewskiej władzy nowa edukacyjna uchwała ma podnieść poziom i konkurencyjność polskich uczniów i polskich szkół wobec uczniów litewskich i litewskich szkół. Jak twierdzą władze litewskie, antypolska uchwała nie ma wynaradawiać. To jednak stwierdzenia ignorujące zdrowy rozsądek, a ma trafiać do tych, którzy sprawy polsko-litewskie znają pobieżnie. Przypomina to teorię o goebelsowskim powtarzanym tysiąc razy kłamstwie, jakie staje się prawdą.

Rozmowa w radiu Wnet w sobotę 3 września 2011 roku

Poniżej znajdą Państwo link do rozmowy radiowej w radiu Wnet, gdzie starłem się na antenie z korespondentką litewskiego radia panią Njole Druto. Przebieg rozmowy, stopień agresywności rozmówców, liczbę podanych konkretów u każdego z rozmówców niech oceni każdy indywidualnie.

Aleksander Szycht

http://www.radiownet.pl/szukaj?tag=Aleksander+Szycht#/publikacje/wojna-o...

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.