"Jastrząb i Orzeł" wracają do Wilna!


Komu pierwsza, a komu - już czwarta meta Dakaru! Fot. Edgaras Buiko
Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski już dziś tuż przed północą wylądują w Wilnie razem z dwiema innymi załogami litewskimi, które startowały w Dakarze 2016. Litewsko-polska załoga na mecie ostatecznie uplasowała się na 26. miejscu, czyli dwie pozycje niżej, niż przed rokiem - wówczas Vanagas z białoruskim pilotem A. Rudnickim finiszował na 24. miejscu. Chłopcy z Orłem i Pogonią na piersiach okazali się minimalnie (dosłownie o 4 minuty w 60-godzinnym rajdzie!) gorsi od kazachsko-ukraińskiej ekipy A. Cherednikov - D.Tsyro (25. miejsce). Niewiele lepsi byli też od drugiej litewskiej załogi - Antanas Juknevičius ir Mindaugas Slapšys po jeździe pełnej wzlotów i upadków wywalczyli 27. miejsce i także minimalnie wyprzedzili kapitana Orlen Teamu, załogę M. Dąbrowski - J. Czachor. Najlepszy z Polaków - Jakub Przygoński, jadący z ubiegłorocznym pilotem Vangasa Andrejem Rudnickim, zdobył 15 miejsce.
Dakar 2016 potwierdził to, o czym B. Vanagas mówił tuż przed odlotem w studiu Wilnoteki - w obecnej sytuacji finansowej i na tym aucie załoga "Jastrzębia i Orła" mogła powalczyć co najwyżej o drugą dziesiątkę i chwilami wydawało się, że jest to całkiem realne. Po drugie nie brakowało jednak poważnych wypadków i drobniejszych wpadek, poza tym było to pierwsze poważne wyzwanie dla duetu, który dopiero zaczą razem pracować. Chociaż na podium w tym roku tuż za zwycięskimi Francuzami stanęły właśnie dwie załogi mieszane, ale dysponujące dużo dłuższym wspólnym doświadczeniem.

"Dakar zawsze wyróżniał się tym, że można tu spotkać najlepszych zawodników świata, profesjonalistów z najwyższej półki. Konkurencja na Dakarze wzrasta co roku. W tegorocznej pierwszej dwudziestce aż tłoczno od wybitnych nazwisk i załóg, mających doskonałe zaplecze techniczne i możliwości. Czy nas to zniechęciło? Oczywiście, że nie. Mimo wielu przygód, walczyliśmy do samego końca" - podsumował Benediktas Vanagas.

"Jak radziła sobie nasza ekipa? Jak każda z załóg tak i nasza miała swoje przygody. Gdyby straty czasowe przez nie spowodowane podliczyć, wyszłoby nam, że pierwsza 20. tegorocznego Dakaru byłaby w zasięgu. Prawda jest jednak taka, że to jest Dakar i przygody wkalkulowane są w ten rajd" – komentował Sebastian Rozwadowski, dla którego był to debiut w najtrudniejszym rajdzie świata, chociaż przed rokiem miał już propozycję startu z Hołowczycem.


9583 kilometry tegorocznego Dakaru litewsko-polska załoga „General Financing – Autopaslauga by Pitlane” pokonała sportową Toyotą Hilux. W kategorii samochodów wystartowało 111 ekip, do mety dojechało 68 i tylko dwie z trzech litewskich ekip - debiutanci V. Žala ir S. Jurgelėnas dzielnie walczyli, ale nie ukończyli rajdu, podobnie jak Polacy R. Sonik (ubiegłoroczny zwycięzca rajdu na quadzie) i A. Małysz. Ogółem dla Litwy był to udany start - dwie załogi tuż za 25 miejscem, znając realne budżety naszych rajdowców, można uznać wręcz za sukces!

Dzieląc się refleksjami z tegorocznej edycji najbardziej doświadczony litewski rajdowiec "dakarowy" B. Vanagas, porównał ten rajd do operacji specjalnych sił zbrojnych:  "Masz plan i cel, ale okoliczności zmieniają się tak szybko, że musisz być naprawdę doświadczony, żeby nie popełnić fatalnego błędu. Przed startem sądziłem, że będziemy czerpać doświadczenie zgromadzone w czasie trzech poprzednich rajdów Dakar. Jednak już na początku tegorocznego maratonu zgromadziłem mnóstwo nowych doświadczeń. Trzeba umieć uczyć się na błędach. Ale to nie zawsze jest łatwe. (...) Dążąc do osiągnięcia dobrego wyniku, zostaje bardzo mało miejsca na błędy. Ważne, żeby nie przekroczyć pewnej granicy, żeby nie znaleźć się w sytuacji, z której nie ma odwrotu. Na Dakarze, tak jak w życiu: możesz czuć się bezpiecznie, jeśli jesteś profesjonalistą w swojej dziedzinie. Jeśli nie wiesz, co robisz, zaczynasz stanowić zagrożenie dla siebie i innych. W związku z tym, że jesteśmy zespołem prywatnym, bardzo ważna jest dla mnie kondycja całego naszego zespołu. Każdy powinien znać swoje możliwości, mądrze nimi zarządzać. To bardzo ważne, żeby móc utrzymać wysoką jakość pracy. Jesteśmy bardzo zależni jedni od drugich. (...) Kiedyś zrozumiałem, że motywacja jest równoważna z wiarą. Jeśli wierzysz w to, co robisz, to motywacja pojawia się automatycznie. Dakar dla mnie, jako kierowcy rajdowego, jest swoistą olimpiadą sportów motorowych".


Meta jednego Dakaru to niejako start przygotowań do następnego - twierdzi Vanagas. Czy za rok ponownie zobaczymy razem Pogoń i Orła? Być może, wszak w wywiadzie dla Wilnoteki litewski rajdowiec podkreślił, że współpraca z mistrzem Polski - to dla niego inwestycja długofalowa, a tegoroczny start był "krokiem do tyłu", swoistą próbą generalną, która ma zaowocować w przyszłości, gdy potencjał litewsko-polskiej załogi zostanie wzmocniony także nowym autem.

Warto przypomnieć, że swój start w tegorocznym rajdzie Vanagas i Rozwadowski dedykowali twórcom, pacjentom i wolontariuszom wileńskiego Hospicjum bł. M. Sopoćki. 

Wszystkie litewskie załogi wylądują w Wilnie i będą witane przez fanów Dakaru dziś o północy, dokładnie - o 23.55.

Za rok - znowu razem? Ale wtedy miny na mecie z pewnością będą bardziej tęgie!
Fot. Edgaras Buiko