"Carpe diem" - obóz Wileńskiego Hufca Maryi


Fot. Aldona Połońska
Obóz - to miejsce, gdzie powstają najpiękniejsze przeżycia letnie, gdzie odnajdujesz nowych przyjaciół i spotykasz dawno znane ci twarze. Miejsce, gdzie tworzysz historię. I całkiem nieważne, jak wyglądasz i ile posiadasz pieniędzy, ważne kim jesteś i jakie masz wartości. Tu możesz być sobą! W tym roku grono osób na obozie było raczej kameralne, jednak atmosfera, która panowała przez dwa tygodnie, każdy ten uśmiech i pomocna dłoń połączyły wszystkich w jedną dużą rodzinę.
W dniach 24 lipca - 4 sierpnia nad jeziorem Arinas (rej. malacki) odbył się obóz harcerski Wileńskiego Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej. Tegoroczny obóz zatytułowano "Carpe diem", co dosłownie z łaciny oznacza: "chwytaj dzień". Komendantką obozu była dh. hufcowa hufca harcerek WHM pwd. Renata Pačinskaitė wędr. W obozie wzięło udział ponad 50 harcerzy i harcerek z drużyn:11 WDH-ek "Szafirowa Piątka" im. hm. hon. Anny Krepsztul, 7 WDH-y "Szafirowa Piątka" im. ks. hm. Zdzisława Peszkowskiego, 6 ŁDH-ek "Kora" im. Emilii Plater, ŁZH-y "Kora", 29 WDH-y ,"Konary" im. Ryszarda Kaczorowskiego, 29 WDH-ek, "Konary" im. Olgi Drahonowskiej-Małkowskiej, 17 CzDH-ek "Czarna Jedynka" im. św. Urszuli Ledóchowskiej oraz 16 CzDH-y "Czarna Jedynka".

Kadrę główną obozu stanowili: dh Wiktor Staniulis ćw. - oboźny części męskiej, dh. pwd. pr. Greta Korzeniewska wędr. pr. - oboźna części żeńskiej, dh. Julija Staniulytė pion. - kwatermistrz, dh. Ewelina Grochowska och. - kucharka oraz dh. pwd. Ola Romejko wędr. - odpowiedzialna za pierwszą pomoc medyczną. Obóz był podzielony na dwa podobozy: żeński "Audax cor" (łac. odważne serce) z komendantką dh. Dominiką Strełą trop. pr. na czele oraz męski o nazwie "Szmalcówka", co oznacza potoczną nazwę niemieckiego obozu dla wysiedlonych (niem. "Umsiedlungslager Thorn"), a następnie podobozu (Unterlager) położonego w Toruniu w latach 1940-1943 przy ulicy Grudziądzkiej, w zabudowaniach byłej przetwórni smalcu oraz oleju - komendant dh Sylwester Pieczuro mł.

Obóz to przede wszystkim podsumowanie całorocznej pracy w drużynie harcerskiej, dlatego harcerze mają za sobą mnóstwo różnych zajęć - zaczynając od powtórzeń wiedzy i technik harcerskich, które przydały się w grze terenowej, kończąc na zupełnie nowych sposobach organizacji czasu - np.: zajęciach z robienia bransoletek z muliny lub z robienia ikonek na drewnie z wizerunkiem Maryi Ostrobramskiej, patronki hufca.

Miłośnicy aktywności fizycznej również mieli swoje pięć minut na obozie. Mogli wykazać się w dniu sportu, w którym odbyły się zawody siatkarskie między patrolami, sztafety i pływanie na kajakach. Na zwiadach obozowicze poznali Joniškis, gdzie musieli zdobyć jak najwięcej informacji o tej miejscowości, a także pomóc jej mieszkańcom w pracy fizycznej.

W niedzielę, 30 lipca odbył się tradycyjny dzień gości, na którym uczestnicy witali swoich rodziców, dzielili się wrażeniami, zaprosili na wspólny obiad i mszę św., którą celebrował ks. Daniel Narkun. Zorganizowano też wspólne ognisko, na którym hercerze przedstawili swoje patrole, piosenki i przedstawienia z życia obozu.

Następnego dnia wszyscy udali się na dzień puszczy. Pierwszy patrol rozlokował się na brzegu jeziora Galonas, drugi zaś - nad brzegiem jeziora Leikštikas. Z założenia, celem dnia puszczy jest wytrwanie 24 godzin w lesie, daleko od miejsca obozu, gdzie każdy patrol ma za zadanie wybudować ogromny szałas dla wszystkich. Szałas służy jako schronienie od deszczu i dzikich zwierząt. Podczas dnia puszczy patrole zajmują się też robieniem noszy, flag, rozszyfrowywaniem zadań przygotowanych przez komendę główną oraz organizacją podchodów na inny patrol.

W tym roku nie obeszło się bez najprzyjemniejszej części obozu, czyli chrztu obozowiczów oraz zaręczyn i ślubów harcerskich.

1 sierpnia, wraz z wieloma polskimi organizacjami na całym świecie, dołączyliśmy do minuty ciszy o godzinie 17.00, na pamiątkę rozpoczęcia powstania, tzw. godziny "W". Cały szereg harcerzy w szarych mundurkach pogrążył się w ciszy, aby kontemplować chwilę, w której 73 lata temu wybuchło powstanie warszawskie... Stojąc na baczność, w ciszy, słysząc tylko cichy szum lasu i bicie własnego serca, które zdaje się wyrywać z piersi, czujesz na sobie tylko lekki powiew letniego wiatru... myślisz o tym, że 73 lata temu powstańcy znaleźli się w wojennym motłochu - otaczał ich pył, szum, hałas, krzyk, gruzy murów rodzinnego miasta. Przeżyli piekło na ziemi, a za swoją odwagę zapłacili życiem. Powstanie 1944 roku kosztowało wiele młodych ofiar ludzkich. Ginęli w nim dzielni harcerze i harcerki, którzy walczyli przez 63 dni z wrogiem - z hitlerowcami. 63 dni chwały... Nieco później, na obrzędowym ognisku patrole musiały przedstawić inscenizacje powstania warszawskiego.

Obóz - to miejsce, gdzie można wypróbować samego siebie i swoje możliwości, zdobywając sprawności i funkcje. Wtedy powstają najpiękniejsze letnie przeżycia, gdzie odnajdujesz nowych przyjaciół i spotykasz dawno znane ci twarze. Miejsce, gdzie tworzysz nową historię. I całkiem nieważne, jak wyglądasz, i ile posiadasz pieniędzy, ważne kim jesteś i jakie jakie masz wartości. Tu możesz być sobą! Być może w tym roku nie było sporo osób na obozie, jak było kilka lat temu, jednak ta atmosfera, która panowała podczas dwóch tygodni, każdy ten uśmiech i pomocna dłoń połączyła wszystkich w jedną dużą rodzinę.

Harcerki i harcerze WHM składają ogromne podziękowanie za wszelką pomoc w zorganizowaniu obozu. Dziękujemy rodzicom za zrozumienie i bycie razem. Szczególnie dziękujemy rodzinie Pieczuro!

Materiał nadesłany. Publikacja bez skrótów i redakcji