Pułapki feromonowe w Wilnie zdały egzamin


Fot. madeinvilnius.lt/Saulius Žiūra
Przedwcześnie opadłych zbrązowiałych na skutek choroby liści kasztanowców w przyszłym roku w Wilnie będzie mniej. Stołeczne władze są przekonane, że tegoroczny eksperyment z pułapkami feromonowymi na szrotówka kasztanowcowiaczka – najgroźniejszego szkodnika kasztanowców – był udany i w przyszłym roku przeznaczą na ten cel więcej pieniędzy. Szrotówek kasztanowcowiaczek jest prawdziwą zmorą kasztanowców na Litwie i w całej Europie już od kilku dziesięcioleci.

Pułapki feromonowe w tym roku zawieszane były na kasztanach przede wszystkim w centralnej części miasta i znacznie wydłużyły okres, w którym drzewa się zielenią.

Jak twierdzą specjaliści, feromony nie są szkodliwe dla ludzi, zwierząt, ptaków i nie są trujące dla środowiska.  

W tym roku na pułapki feromonowe w Wilnie wydano około 10 000 euro, w przyszłym roku kwota ta będzie jeszcze większa.

Szacuje się, że na jedno drzewo w zależności od liczebności szkodników potrzeba dwóch pułapek. Należałoby co sześć tygodni wymieniać w nich lepkie wkłady.

Samorząd podjął się też kroków w celu rozwiązania innego problemu – ochrony lip przed mszycami. Mszyce wydzielają spadź, od której ciemnieje nawierzchnia chodników lub jezdni pod lipami. Zanieczyszcza ona również stojące dłużej pod tymi drzewami samochody. W planach samorządu – długofalowe rozwiązanie. W przyszłości planuje się sadzić w mieście lipy szerokolistne lub srebrzyste, które mszyce nie tak bardzo lubią. Kolejne rozwiązanie – wybieranie innych drzew: klonów, jarzębin czy olch.

Na podstawie: madeinvilnius.lt