Prognozy demograficzne dla Litwy


Fot. Wilnoteka
Organizacja Narodów Zjednoczonych ma dla Litwy pesymistyczne prognozy: do 2100 r. kraj będzie liczył zaledwie 1,5 mln mieszkańców. Litewscy eksperci z kolei mają zastrzeżenia co do dokładności prognoz i zapowiadają, że najczarniejszy scenariusz się nie spełni. Niemniej odnotowują, że Litwa powinna podjąć konkretne kroki: zwiększyć imigrację z krajów trzecich i promować równe traktowanie kobiet i mężczyzn.
 
 
W ubiegłym tygodniu Organizacja Narodów Zjednoczonych przedstawiła prognozy demograficzne dotyczące różnych krajów świata. Scenariusz prognozowany dla Litwy wygląda wyjątkowo pesymistycznie. Według raportu ONZ, pod koniec bieżącego stulecia Litwę będzie zamieszkiwało tylko około 1,5 mln mieszkańców, czyli o około 46 proc. mniej przy obecnych 2,79 mln.

Zgodnie z prognozą, po dziesięciu latach na Litwie pozostanie około 2,5 mln, a po czterdziestu liczba mieszkańców nie będzie przekraczała 2 mln. Eksperci, szacują, że jeżeli prognoza się spełni, Litwa stanie przed poważnymi wyzwaniami gospodarczymi i społecznymi.

W opinii prof. Uniwersytetu Wileńskiego Bogusława Grużewskiego, przedstawiona prognoza jest wyjątkowo pesymistyczna i nie uwzględnia najnowszych tendencji migracji. Prof. B. Grużewski podkreśla, że raport został stworzony na podstawie danych z 2017 roku, tymczasem zarówno w 2018, jak też w 2019 roku sytuacja demograficzna w kraju uległa poprawie – saldo migracji było dodatnie.

Oprócz wyżej wymienionej prognozy, istnieją wręcz przeciwne – bardzo optymistyczne. Ekspert przypomina wyniki jednej z prognoz, która mówi o tym, że w 2050 roku Litwa znów będzie liczyła 3 mln mieszkańców. Taki scenariusz został stworzony w końcu ubiegłego roku, kiedy nie było jeszcze wiadomo, że w 2019 roku tendencje migracji będą jeszcze bardziej pozytywne.

Profesor B. Grużewski dodaje, że litewska gospodarka ma spory potencjał i jeżeli wynagrodzenia w kraju nadal będą rosły, ludzie częściej będą powracać na Litwę.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych w 2050 roku będzie na świecie 9,7 mld ludzi, a w 2100 – 10,9 mld. Pierwsza liczba jest korektą w dół o 37 mln względem prognoz sprzed dwóch lat. Druga jest o 309 mln mniejsza niż w 2017 roku.

Wszystko dlatego, że wskaźnik dzietności w innych zakątkach świata spada szybciej niż miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych. Na przykład jeszcze w latach 80. statystycznie na jedną kobietę w Kenii przypadało 6,5 dziecka. Obecnie przewiduje się, że ten wskaźnik spadnie do 2,1 w latach 70. obecnego stulecia.

Problem spadku dzietności nie dotyczy na razie jedynie Indii, a ponieważ to niezwykle ludny kraj, ma to znaczne przełożenie na liczbę ludzi na całym świecie.

Na podstawie: lrt.lt, 300gospodarka.pl