Pożegnanie lata w Korwiu


Katarzyna Parszuta, fot. Wilnoteka.lt
Swojsko i wesoło w minioną sobotę w Korwiu żegnano lato. Wystąpiły dwa miejscowe zespoły wokalne – Oktawa i Inventum, a także chór kameralny Cantabile z Podbrodzia. Nieprzypadkowo właśnie ten chór zawitał do małej miejscowości nad malowniczym jeziorem. Jego kierowniczką i dyrygentem jest pochodząca z Podjezierców koło Korwia Katarzyna Parszuta.




„To ogromny zaszczyt i satysfakcja, i ogromna radość. Nigdy nie myślałam, jeszcze jako czterolatka, kiedy tu zaczęłam śpiewać, ot tak, bo mnie przyprowadzili na chór, że pewnego dnia przyjadę z własnym chórem. Mam nadzieję, że moi rodzice, dziadkowie i wszyscy są ze mnie dumni, więc emocje tak bardzo rozpierają” – mówi kierownik Kameralnego Chóru Cantabile z Podbrodzia Katarzyna Parszuta.

Korwie to nieduża miejscowość leżąca w odległości 5 kilometrów na wschód od Mejszagoły. Historia wsi sięga siedemnastego wieku, a jednym najbardziej charakterystycznych budynków we wsi jest neoromański kościół pw. św. Józefa Oblubieńca z 1864 roku. W Korwiu mieszka ponad trzysta osób, a społeczność jest aktywna i chętna do organizowania różnych imprez i koncertów.

„Jeżeli oddział kultury jest żywy, a u nas jest żywy, bo działa kilka zespołów, to jest taka potrzeba i dlatego organizowane jest to święto, żeby wspólnota nasza zeszła się, była razem, śpiewała i cieszyła się” – mówi pracownik oddziału w Korwiu Wielofunkcyjnego Centrum Kultury w Niemenczynie Grzegorz Pilecki.

„Chyba przed pięć, siedem lat, pewna taka aktywna pni z Korwia zorganizowała koncert i z tej okazji była bardziej niż zwykle uroczysta msza święta. I tak co roku się powtarza. To już nasza piękna tradycja” – mówi Katarzyna Parszuta. Tutaj na tym święcie poznałam też swego męża, tak wyszło” – dodaje.

Niemało osób przyjechało tego dnia do Korwia specjalnie na koncert chóru z Podbrodzia, który uświetniał swoim śpiewem mszę świętą, a także na występy miejscowych zespołów – Oktawa i Inventum.

„Moim zdaniem, takie koncerty zawsze są bardzo ważne dla mniejszych miasteczek, ponieważ niektórzy nie mogą sobie pozwolić, żeby wyjechać do stolicy, albo innego większego miasta, na jakieś uroczystości, a takie koncerty zawsze spajały ludzi ze sobą, było takie miejscem spotkania, miejscem naradzania się, albo po prostu miejscem spędzania czasu, a po tej kwarantannie to jest bardzo aktualne i bardzo się cieszę, że ludzie się odważyli i przyszli i są uśmiechnięci i pełni radości” – mówi mieszkanka Mejszagoły Ewelina Adomaitis.





Zdjęcia: Ara Nersisian
Montaż: Tomasz Maksymowicz