Pożar na budowie elektrowni w Ostrowcu?


Białoruska Elektrownia Atomowa, fot. belast.eu
O pożarze, który podobno 17 lutego wybuchł na budowie elektrowni atomowej w Ostrowcu wiadomość dotarła na Litwę dopiero w tym tygodniu. Minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wezwał ambasadora Białorusi Aleksandra Korola, wręczył mu notę protestacyjną zawierającą prośbę o jak najszybsze podanie szczegółów incydentu. Dyrekcja obiektu dementuje informacje o poważnej awarii, mówiąc, że doszło jedynie do krótkiego spięcia.


Informacja o zdarzeniu na budowie Białoruskiej Elektrowni Atomowej wzbudziła niepokój litewskiego MSZ nie tylko dlatego, że dotarła na Litwę dopiero po 2 miesiącach, lecz także z powodu wcześniejszych incydentów. MSZ przypomina, że w 2016 roku doszło do sześciu potwierdzonych wypadków i awarii, które wzbudzają wątpliwości odnośnie bezpieczeństwa całej budowy.

„Wcześniej był poważny incydent na etapie budowy i Litwa również wysłała zapytanie na Białoruś. Potwierdzono wówczas, że incydent miał miejsce. Zobaczymy, co będzie zrobione ze strony białoruskiej. Jasne, że ta informacja musi być sprawdzona. (…)Jesteśmy zaniepokojeni, że takie rzeczy dzieją się 50 kilometrów od Wilna” – powiedział w rozmowie z portalem Biełsat minister energetyki Litwy Žygimantas Vaičiūnas.

W nocie przekazanej białoruskiemu ambasadorowi na Litwie Aleksandrowi Korolowi zawarta jest prośba o dokładne zbadanie przyczyn pożaru oraz niezwłoczne przekazanie szczegółów incydentu i podjętych działań. Zdaniem litewskich ekspertów ich analiza jest niezbędna, ponieważ mogą mieć negatywne konsekwencje dla bezpieczeństwa ostrowieckiej elektrowni na etapie eksploatacji.

O zdarzeniu poinformował lokalny aktywista białoruski Mikałaj Ułasiewicz. Zrobił to dopiero teraz, ponieważ niedawno znalazł naocznych świadków wydarzenia, którzy potwierdzili wersję o pożarze. 17 lutego w czasie operacji rozruchu próbnego awaryjnej instalacji bezpieczeństwa reaktora miało dojść do awarii, w wyniku której całkowicie spłonęła stacja transformatorów. W efekcie całkowicie wyremontowano budynek i wymieniono spalone urządzenia. Służba prasowa Białoruskiej Elektrowni Atomowej zaprzeczyła tej wersji, informując jedynie o „krótkim spięciu” kabla zasilającego na zewnątrz instalacji, co jednak nie wywołało pożaru. Wersję o pożarze dementuje również białoruskie Ministerstwo Spraw Nadzwyczajnych.

M. Ułasiewicz już wcześniej informował o kilku awariach na terenie budowy. Do najpoważniejszej doszło 10 lipca 2016 roku, kiedy ważący 334 tony korpus reaktora zerwał się z mocowań i upadł podczas montażu. Incydent oficjalnie potwierdzono dopiero po 2 tygodniach. Po upublicznieniu informacji rosyjski podwykonawca Rosatom zobowiązał się do wymiany uszkodzonego urządzenia.

Budowa elektrowni atomowej w Ostrowcu od dawna wzbudza wiele kontrowersji. Zdaniem ekspertów Białoruś nie potrzebuje takiej ilości dodatkowej energii elektrycznej, a do zapełnienia jej braków wystarczyłaby modernizacja już istniejących siłowni. Ze sprzedażą energii na Zachód również może być problem – Litwa stanowczo protestuje na forum europejskim przeciwko budowie elektrowni, a z zakupu białoruskiego prądu zrezygnował już polski rząd.

Na podstawie: urm.lt, belsat.eu