Polska oświata: Czy przestanie być napastowana?


Oświata polska na Litwie spędza sen z powiek litewskim politykom. Widocznie dopatrują się w niej zagrożenia, skoro na wszelkie sposoby starają się ją zwalczać. Zamiast myśleć o rozwoju polskiego szkolnictwa na Litwie, społeczności szkolne codziennie stają do walki, by swą placówkę ratować, nie dać jej zlikwidować. Szczególnie napastowane są szkoły w zdominowanych przez autochtonicznych Polaków rejonach wileńskim i solecznickim.
W największe zdumienie wprawia fakt, że krytyce jest poddawana każda(!) uchwała rad samorządów wspomnianych rejonów w zakresie oświaty. Jeśli, dla przykładu, samorząd z przyczyn finansowych czy braku obiektywnych przesłanek, czyli niewystarczającej liczby dzieci, nie może powołać litewskiej grupy w danym przedszkolu, na szczeblu państwowym jest atakowany przez kogo się tylko da. Zwłaszcza aktywizują się środowiska skrajnie antypolskie, prowadzone przez osoby pokroju Songaili czy Garšvy. Jeśli natomiast samorząd, idąc naprzeciwko oczekiwaniom społeczności litewskich, w polskich rejonach taką litewską grupę powołuje… to znowu jest atakowany!

Za przykład może posłużyć sprawa powołania litewskiej grupy w przedszkolu kowalczuckim. Nacjonalistycznie nastawieni krzykacze oskarżali Samorząd Rejonu Wileńskiego o niebywałe rzeczy, m.in. dyskryminację Litwinów w Kowalczukach. Mimo że rada samorządu podstołecznego przyjęła uchwałę o powołaniu kolejnej litewskiej grupy w danym przedszkolu, dosłownie kilka dni po posiedzeniu pełnomocnik rządu na powiat wileński (struktura od niedawna nieistniejąca) Jurgis Jurkevičius nadesłał pismo, w którym zarzucił niespełnienie zapotrzebowań społeczności litewskiej… Jeśli powołanie litewskiej grupy jest nazywane godzeniem w litewskie interesy, to komuś tu brakuje wyobraźni albo wszyscy nawzajem przestaliśmy się rozumieć. Fakt zbijania kapitału politycznego poprzez działania antypolskie przez osoby typu Garšva, Songaila, Kupčinskas można zrozumieć, ale powinny być jakieś granice.

Kolejnym przykładem jest sztucznie wzniecony skandal wokół Szkoły Początkowej w Werusowie (nieopodal Niemenczyna) z polskim i litewskim językami nauczania. Niewybredne ataki medialne, podsycane przez robiącego w ten sposób tzw. karierę posła na Sejm RL Gintarasa Songailę i nie tylko – to wszystko było udziałem Samorządu Rejonu Wileńskiego po podjęciu uchwały o reorganizacji placówki. Uchwała taka była wymuszona przede wszystkim względami natury finansowej (na funkcjonowanie szkoły nie wystarczało środków z koszyczka uczniowskiego). Samorząd był zapędzony w kąt, bo zabrano mu możliwość utrzymywania nielicznych szkół kosztem tych większych (korzystając z możliwości kierowania środków ze szkoły silniejszej do tej potrzebującej wsparcia). Niezmiernie ważne jest, że uchwała absolutnie nie dotyczyła dzieci, czyli w trakcie reorganizacji nie odczułyby one żadnych zmian, zostałyby w tych samych pomieszczeniach, uczyliby je ci sami nauczyciele itd. Przedstawiciel rządu J. Jurkevičius pozwał Samorząd do sądu pierwszej instancji, który odmówił zawieszenia wykonania uchwały. Jak nie drzwiami, to oknami. Do sądu poszła społeczność szkolna. Sąd zareagował błyskawicznie, orzeczenie wydał w ciągu kilkunastu godzin, które to zresztą orzeczenie dostarczono nawet na salę posiedzeń Rady Samorządu Rejonu Wileńskiego. Sąd na mocy orzeczenia wykonanie uchwały zawiesił. Wielce prawdopodobne, że do wyborów samorządowych, które się odbędą w lutym 2011 r., orzeczenie nie zapadnie.

W kontekście przywołanych faktów kwestią ważną jest wizerunek Polaków na Litwie, którzy Litwinom z głębi kraju są albo prawdziwą terra incognita, albo przedmiotem negatywnych odczuć. Nic dziwnego, skoro ich "nauczycielami" w dziedzinie mniejszości narodowych są lansowane przez media takie osoby, jak już przywoływani w tekście Garšva, Songaila. A mieszkańcy ich niepoczytalne stwierdzenia biorą, niestety, za czystą monetę. Wielce prawdopodobne, że zarówno niniejszy tekst, jak i podobne, nie trafiają pod strzechy mieszkańców z głębi Litwy.
A szkoda. Najwyższy czas na wejście do UE mentalnie.

Na podstawie: Beata Naniewicz, Informacja Samorządu Rejonu Wileńskiego