Polska chce "inteligentnych" sankcji wobec Białorusi


Minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski, fot. gover.pl
Minister spraw zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej Radosław Sikorski w rozmowie z ministrem spraw zagranicznych Białorusi Siarhiejem Martynauem zażądał uwolnienia wszystkich zatrzymanych i aresztowanych działaczy opozycji na Białorusi. "Wedle źródeł, którym wierzymy, Aleksander Łukaszenka nie wygrał tych wyborów. Może to jest przyczyna tak brutalnej i nieracjonalnej reakcji" - ocenił wydarzenia w Mińsku szef polskiego MSZ. Minister dodał również, że "w technologii fałszowania wyborów Rosja jest bardziej zaawansowana od Białorusi".
O rozmowie Sikorskiego z białoruskim ministrem spraw zagranicznych poinformował rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Nie ujawnił, jaki przebieg miała ta rozmowa.

Polski szef MSZ proponuje rodzaj "inteligentnych sankcji" wobec władz Białorusi. Chodzi o ponowne wprowadzenie zakazu wjazdu na teren UE przedstawicieli władz białoruskich i funkcjonariuszy zaangażowanych w prześladowanie opozycji. Ma temu towarzyszyć wzmocnienie wymiany młodzieży, wymiany kulturalnej oraz dofinansowanie rozgłośni i stacji telewizyjnych nadających na terenie Białorusi.

Zdaniem Sikorskiego polityka sankcji wobec Białorusi, do której nakłania opozycja, nie ma sensu. "Sankcje już były. Wobec Kuby, Iranu, wielu innych państw. Służą wyrażeniu solidarności ze społeczeństwem białoruskim, ale spektakularnych rezultatów bym się nie spodziewał" - dodał.

"Uczciwe wybory mogłyby stworzyć lepszą szansę na współpracę z UE, szkoda że władze białoruskie z niej nie skorzystały. Domagaliśmy się przestrzegania praw obywatelskich (...). Władze wysyłały sygnały pozytywne przed ostatnimi wyborami. Sami opozycjoniści białoruscy mówili, że kampania wyborcza była lepsza: były pikiety, kandydaci pokazali się w telewizji. Tylko że na koniec było nieuczciwe liczenie głosów" - zaznaczył Sikorski.


"W tym wczesnym głosowaniu na 5 dni przed wyborami uzyskał grubo mniej niż 50 procent i w niedzielę też. Może to jest przyczyna tak brutalnej i nieracjonalnej reakcji, bo ktoś, kto uczciwie wygrywa, nie musi tego robić. Jesteśmy zasmuceni, zbulwersowani, ale nie zdziwieni" - dodał szef polskiego MSZ.

"Takie represje w grudniu nam, Polakom, kojarzą się jednoznacznie. Przypominają nam stan wojenny i okres, kiedy sami żyliśmy w kraju niedemokratycznym. Ktoś, kto wygrywa uczciwie, nie musi pałować opozycji" - ocenił Sikorski.

Głos w sprawie sytuacji na Białorusi zabrał również premier Rzeczpospolitej Polskiej Donald Tusk. Jego zdaniem "oczekiwanie prezydenta Aleksandra Łukaszenki, że świat, Europa czy Polska przejdą do porządku dziennego nad tymi zdarzeniami, jest złudzeniem". Zdaniem Tuska "dzisiaj przychodzi czas zdecydowanie twardszych reakcji. Polityka pozytywnych kroków okazała się polityką odrzuconą przez Łukaszenkę. To zmarnowanie wielkiej szansy dla Białorusi, ale też oczywiste rozczarowanie dla nas wszystkich".

Grupa polskich opozycjonistów zwróciła się z apelem do wszystkich demokratycznych rządów i opinii publicznej o podjęcie konkretnych kroków na rzecz wsparcia osób represjonowanych po ostatnich wyborach prezydenckich na Białorusi.

"W obliczu brutalnego ataku na ludzi protestujących przeciwko gwałtowi i fałszerstwom wyborczym po wyborach prezydenckich na Białorusi chcemy wyrazić naszą solidarność z represjonowanymi za przekonania. Żądamy zaprzestania represji i natychmiastowego uwolnienia wszystkich zatrzymanych i aresztowanych!" - podkreślają autorzy listu.

"Nie ma wolności bez solidarności - ta idea przyświecała nam przez wiele lat walki o wolność i demokrację w naszej Ojczyźnie. Przyświecała też wielu tysiącom naszych przyjaciół z całego świata wspierających polskie dążenia do wolności i suwerenności" - czytamy w liście.

Pod apelem podpisali się między innymi: Jerzy Borowczak, Zbigniew Bujak, Andrzej Czuma, Władysław Frasyniuk, Jan Lityński, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Andrzej Milczanowski, Leszek Moczulski, Eugeniusz Smolar i Henryk Wujec.

Na podstawie: PAP, inf.wł.

Komentarze

#1 znowu na wilnotece zapachlo

znowu na wilnotece zapachlo gnilym kartoflem: cowboy po raz kolejny narzygal; w dniu wyborow na bialorusi, kiedy zajety byl wykonaniem zadan specjalnych w minsku, pojawila iskierka nadziei, ze juz tu nie wroci, zostanie tam, gdzie mu dobrze, a jednak wciaz wraca, pluje, rzyga pod roznymi pseudonimami (zawsze rozpoznawalnymi, bo ma skrzeczacy glos i wyraznie bialoruski akcent :)

przynajmniej wiemy juz, jak wyglada: widzowie, ktorzy ogladali relacje z minska z pewnoscia widzieli szarego czlowieczka w niegustownym paletku koloru buraka, z dzikim wytrzeszczem oczu, ktory w pewnej chwili wyskoczyl z rzedu demonstrantow i zaczal prowokacyjnie tluc okna w siedzicie bialoruskiego rzadu - tak, to byl on, kartoflany cowboy, ktory tu sie zjawia i rzyga, a od czasu do czasu, jak widac, pelni niebezpieczne funkcje prowokatora...

na koniec dobra wiadomosc - jego dni sa policzone; jak mawiala moja babcia: i tego kartolfa czeka kartoflana smierc :)

#2 Ten burak - Sikorescu straszy

Ten burak - Sikorescu straszy potezna Bialorus. Dno, rece i nogi opadaja- jak ten slugus rezimu z Warszawy za pieniadze to zjadlby nawet wlasne...

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.