Polacy świata będą walczyć przeciw litewskiej ustawie o oświacie


Anatolijus Lapinskas, fot.: DELFI (K.Čachovskio nuotr.)
www.DELFI.lt, 12.01.2011
Polscy działacze na Litwie, którzy przed kilku laty zabrali się do skoordynowanych i dobrze zaplanowanych działań, mających na celu skłócenie narodów litewskiego i polskiego, i - co więcej - państw, aktywnie rozszerzają zakres środków, a nawet obszar geograficzny swojej złośliwej działalności. Rozpoczynając swą wyprawę wiosną 2009 r. wiecem przy ambasadzie Czech z oryginalnym hasłem: „Przeżyliśmy potop szwedzki, przeżyliśmy i radziecki, to przeżyjemy też potop obecnych władz uciskających mieszkańców Wileńszczyzny“, wkrótce wznieśli się w europejskie przestworza.
Jesienią tegoż roku do walki włączył się europoseł Waldemar Tomaszewski. Jeszcze nie zagrzał swego nowego miejsca, a już Przewodniczącego KE Jose Manuela Barosso poinformował o zarzutach dotyczących dyskryminacji polskiej mniejszości i zagroził, że jeżeli sytuacja się nie poprawi, zamierza ją przedstawić Parlamentowi Europejskiemu. Jak powiedział, tak zrobił: zebrał chór złożony ze swych popleczników - 10 parlamentarzystów, reprezentujących Polskę, którzy w tej samej kwestii zwrócili się listownie do Przewodniczącego PE Jerzego Buzka. Wynik tych zabiegów: porażka.

Po pół roku wspomniany poseł do PE zgromadził wielonarodowy i nawet wielopartyjny zespół, złożony z trzech Polaków i jednego Węgra, który ponownie przygotował oświadczenie utrzymane w podobnym tonie. Aby jednak oświadczenie stało się oficjalnym dokumentem PE i zostało przekazane władzom litewskim, w ciągu 3 miesięcy należało zebrać 368 podpisów europarlamentarzystów. Wspomniany zespół zebrał 61 podpisów... Wynik znowu na literkę „p“.

Bojownicy, rozczarowani zdolnością PE spełniać żądania polskich działaczy na Litwie, przekazali sztafetę diabelskich zabiegów Zgromadzeniu Parlamentarnemu Rady Europy (ZPRE) i innemu „twórcy“ – szefowi polskiej delegacji w ZPRE Dariuszowi Lipińskiemu. Ten przygotował projekt rezolucji „W sprawie równego dostępu do oświaty w szkołach mniejszości narodowych na Litwie“. Nie znalazł się on jednak na porządku obrad ZPRE i został strącony do otchłani komitetów. Znów, tym razem używając języka literackiego, niepowodzenie.

Warto by było się zastanowić, dlaczego Polacy na Litwie w ogóle zaskarżają Litwę do Europy, skąd ta wściekłość? Przecież jeszcze jesienią 1997 r. to samo Zgromadzenie Parlamentarne przyjęło zalecenie nr 1339 w sprawie Litwy, w którym między innymi podkreślono, że „różne reformy administracyjne są realizowane zgodnie z programami Rady Europy, prawo używania języków mniejszości narodowych jest prawnie zagwarantowane, zgodnie z założeniami Europejskiej Karty Języków Regionalnych lub Mniejszościowych; kwestie mniejszości są rozstrzygane na zasadach wzajemnego kompromisu“. Zgromadzenie pogratulowało Litwie ugruntowania państwa prawa i dobrych stosunków z państwami sąsiedzkimi oraz orzekło zakończenie monitoringu rozpoczętego w 1995 r.

W podobnym okresie, podczas odbywającego się w dniach 23-27 lipca 1995 r. w Pułtusku I Forum Oświaty Polonijnej, z udziałem działaczy oświatowych z 20 krajów świata, uznano, że najlepszy system kształcenia polskiej mniejszości panuje na Litwie. Niestety, zamiast tego, by reklamować Litwę na cały świat jako najlepszy przykład, polscy działacze z Litwy zaczęli jeszcze mocniej, używając najgorszych słów, krytykować władze litewskie z powodu „tragicznej“ sytuacji polskiego szkolnictwa, w najwyższych urzędach europejskich, także, oczywiście, w Polsce.

Do zaostrzenia konfliktu przyczynił się nawet prezydent Polski Bronisław Komorowski. W połowie grudnia ubiegłego roku oświadczył, że wierzy, iż „Litwa podejmie odważne decyzje i rozwiąże kwestie istotne dla polskiej mniejszości “, w tym oświaty. Podkreślił także, że „niedługo będziemy mieli 20. rocznicę traktatu polsko-litewskiego“, „trzeba będzie dokonać krytycznej oceny, co nam się udało z tego traktatu wykonać, a co, niestety, zostało tylko na papierze“. Nie czekając na rocznicę (przypada dopiero w 2014 r.), mógłbym prezydentowi powiedzieć, że w świetle obecnej polityki polskiej, na papierze pozostał już sam pierwszy punkt traktatu: „Układające się Strony kształtują swoje stosunki... opierając się na prymacie prawa międzynarodowego... nieingerowaniu w sprawy wewnętrzne... “. To, że kształcenie obywateli własnego kraju jest sprawą wewnętrzną każdego państwa, powinien wiedzieć również prezydent Polski. Niestety, wygląda na to, że dotychczas  o tym nie wie.

Wróćmy jednak na pole walki codziennej  polskich działaczy na Litwie (pewnie hołdują hasłu „Ani dnia bez walki“). Po klęsce akcji w Parlamencie Europejskim i Zgromadzeniu Parlamentarnym działacze ci wkroczyli na jedyny dotychczas niewykorzystany obszar: przestrzeń globalną lub inaczej ogólnoświatową. Właśnie do całego świata skierowana jest petycja o nazwie „W obronie polskich szkół na Litwie“ przygotowana przez polski portal internetowy na Litwie „wilnoteka.lt“. Do niej, jako załącznik, dołączono trzystronicowy „List otwarty w obronie polskich szkół na Litwie“, skierowany do najwyższych urzędników Litwy i Polski, jakby wspólnie ponosili odpowiedzialność za stan litewskiej oświaty.

Petycja rozpoczyna się w dość przerażającym stylu: „Ostatnie doniesienia z litewskiego sejmu... po ostatnich wydarzeniach i naciskach dyplomatycznych... nie oznacza to jednak, że zagrożenie nie istnieje...“. Dalej w petycji mówi się o tym, że nowa ustawa o oświacie budzi „ogromną trwogę polskiej społeczności na Litwie“, gdyż zgodnie z nią „zostanie wprowadzony przymusowy nakaz nauczania części przedmiotów w języku państwowym“. Idąc tym tropem myślowym, można stwierdzić, że wszystkie ustawy na świecie należałoby nazwać przymusowymi, nie tylko zresztą ustawy, ale też na przykład przepisy ruchu drogowego z „przymusowym“ nakazem ruchu prawostronnego w naszym kraju. Dziwne, że Polacy na Litwie jeszcze tego nie zaskarżyli. Inne oskarżenie zawarte w petycji, że rzekomo zostanie wprowadzony urzędowy zapis o wyższości szkół litewskich i zamykane będą szkoły polskie, jest niezgodny z rzeczywistością. Mogliby to potwierdzić chociażby Polacy-posłowie litewskiego Sejmu. To jednak ostatecznie zniszczyłoby petycję...

Dalej jest ciekawiej. Redakcja portalu „Wilnoteka”, która sama przygotowała petycję, „postanowiła dołączyć“ do akcji zbierania podpisów oraz „umożliwić zbieranie podpisów nie tylko na Litwie“. W opinii redakcji „tylko wspólny protest Polaków zamieszkałych na Litwie, w Polsce i na świecie może powstrzymać antypolskie zakusy“. Ponieważ działające na całym świecie polskie organizacje (są w 136 krajach) otrzymały zalecenia podpisania petycji, teoretycznie należałoby się spodziewać, że komputer portalu „Wilnoteka“ doczeka się około 60 mln podpisów, gdyż tylu, jak się uważa, jest Polaków na całym świecie.

Do tej fantasmagorii, a raczej psychodelicznego cyrku, należy dodać jeszcze kilka ciekawszych fragmentów z petycji: „Los polskich szkół nie dotyczy tylko Polaków mieszkających na Litwie. Wielu absolwentów polskich szkół na Litwie… mieszka w różnych częściach świata“. No to niech sobie mieszkają gdzieś w Irlandii, jednak, co im do tego, jak jest nauczana geografia Litwy na Litwie? Dalej jeszcze lepiej: „Trudno się dziwić, że litewscy Polacy zabiegają o pomoc Polski i Polaków w Macierzy. To jeden naród, wspólna historia i tradycja“.

Dziwne, jednak stwierdzając ten fakt, gospodarze portalu „Wilnoteka“ zapomnieli zajrzeć do Konstytucji Polski, w której stwierdza się inaczej: „Naród polski tworzą wszyscy obywatele Polski“. Czyżby Polacy na Litwie już mieli polskie dowody? Twierdzenie, że faktycznie mają prawo zwrócenia się o pomoc do innego państwa w kwestii unieważnienia jednej litewskiej ustawy, stwarza daleko idący precedens z nieprzewidzianymi konsekwencjami. Czy rozumieją to Polacy na Litwie, czy rozumieją to władze litewskie?

Nawiasem mówiąc, 13 grudnia podczas polskiej pikiety przy Pałacu Prezydenckim kręcili się nie wiadomo skąd przybyli panowie z napisami na plecach: „Służba Bezpieczeństwa“. Może to właśnie była ta oczekiwana pomoc? Czy na innym, powiedzmy, już rosyjskim wiecu pojawią się panowie z napisami po rosyjsku: „Służba bezopasnosti“ (nie daj Boże „gosbezopasnosti“, wtedy to już ciarki przeszłyby po plecach)? Tak jednak najprawdopodobniej się nie stanie, gdyż do podobnych przypuszczeń zmusza zmieniająca się polityka Rosji. Tak na przykład, prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew powiedział niedawno do prezydenta Łotwy: „Kwestie dotyczące Rosjan na Łotwie powinna rozwiązywać sama Łotwa, jest to troska Łotwy, nie Rosji”. Ambasador Rosji na Łotwie z kolei dodał: „Niezależnie od kraju zamieszkania, należy szanować jego ustawy, tradycje, kulturę i język, wtedy człowiek nie poczuje się tam obcy”. Taki pogląd pomogła ukształtować również zdecydowana polityka oświatowa Łotwy. Czy doczekamy się tych czasów, gdy podobne słowa, ale skierowane do Litwy, wypowiedzą prezydent i ambasador Polski? 

A teraz sensacja w całej tej historii. Gdyby kierownicy portalu „Wilnoteka“, którzy przygotowali petycję, byli osobami prywatnymi, mogliby opracowywać i zbierać podpisy pod dowolną petycją, na przykład w sprawie rozwoju energetyki wiatrowej na Wileńszczyźnie, lub zwrócić się o pomoc do innego państwa w sprawie na przykład remontu Domu Kultury w Ejszyszkach. Jeżeli jednak są powiązani z instytucjami państwa litewskiego i zwracają się za granicę o pomoc w kwestii utrudnienia przyjęcia tej lub innej ustawy, szerzą oszczerstwa o Litwie, to podobne działania należałoby określić jako skandal na skalę państwa. Niestety, kierownicy portalu Edyta Maksymowicz i Walenty Wojniłło są jednocześnie współpracownikami litewskiej telewizji państwowej, w której prowadzą program w języku polskim „Album Wileńskie“, co prawda, ograniczają się w nim do tematyki kulturalnej.

Czy do czegoś podobnego, czy do oczerniania własnego państwa przed zagranicą przez pracownika państwowego mogłoby dojść w instytucji jakiegokolwiek innego kraju świata, także w Polsce? Nigdy. Nie trzeba sięgać nawet do instytucji państwowych. Gdyby uczniowie litewskich szkół w Polsce zaczęli zbierać podpisy w sprawie obniżenia wymagań na egzaminie z języka polskiego, gdyż jest dla nich zbyt trudny, polskie władze natychmiast zamknęłyby podobne szkoły i przekształciły w polskie.

Władze litewskie, zamiast przyjąć potrzebne krajowi ustawy bez wtrącania się zagranicy, jak dzieje się we wszystkich suwerennych państwach, wdają się w niekończące się dyskusje dotyczące zmiany kilku artykułów ustawy, choć jest oczywiste, że okażą się one bezowocne. W ubiegłym roku lider litewskich Polaków W. Tomaszewski wyraźnie podkreślił, że Polacy na Litwie pod żadnymi warunkami nie wyrażą zgody na ujednolicenie egzaminu z języka litewskiego ani po kilku, ani po kilkunastu latach, a więc nigdy.

Ponieważ w jego partii żadne sprzeciwy się nie zdarzają, zaś kierownicy polskich szkół są najgorętszymi zwolennikami tej partii, zakończenie podobnych negocjacji jest zupełnie oczywiste. Staje się jednak niejasne, kto na Litwie prowadzi państwową politykę oświatową oraz w ogóle sprawy państwowe – ministerstwo oświaty, rząd czy przywódcy jednej marginalnej partii?   

Tłumaczenie: Teresa Dalecka
Zobacz także: Tropem litewskiego "echa" petycji

Komentarze

#1 Litewski sejm to tylko takie

Litewski sejm to tylko takie ustawy jest w stanie przyjmowac,ktore sa nastawione przeciw mniejszosciom narodowym.Przeciez te ustawe chcieli przyjac kilka lat wczesniej,ale sie nie udalo.A przyczyna ukryta jest glebiej,mianowicie odwrocic uwage od spraw o wiele gorszych jakie maja miejsce na Litwie?!Pan Anatolijus Lapinskas(Litwin?) chyba zyje bardzo daleko od narodu,jesli nie wie ilu Litwinow,Polakow i nie tylko wyjechalo z Litwy,ucieklo z panstwa tak "wspaniale" ustawionego dzieki pracy naszych sejmunasow.Ktorzy osmieszaja sie na caly swiat nie tuzinkowym zachowaniem,a juz o podaniu sie do dymisji i przyznaniu sie do winy to mowy nie ma!

#2 Buhahahahahahaha stasiu to

Buhahahahahahaha stasiu to najlepszy twój tekst do dzisiaj :) Oplułem kawą monitor :)

#3 Polski imperializm wykracza

Polski imperializm wykracza poza wszelkie granice. Juz Rosja zrezygnowala z pojecia "bliznej zagranicy", tj. panstw, we ktorych Rosja moze robic wszystko, co chce, np. Rosja juz nie ingeruje w sprawy oswiaty Lotwy i Estonii, choc w tych populacjach mieszka 30 proc. Rosjanow. Polska odważnie idzie drogą cesarskiej agresji i uważa, że w krajach sąsiadujących może robić co chce. Z powodu takiej polityki Polska staje sie wstydem Europy.

#4 ... i co ten madry czlowiek

... i co ten madry czlowiek powie, po ten rezolucji, juz drugiej Parlamentu Europejskiego w sprawie a) narusznia imunitetu posla PE i w sprawie zmian dotyczacych homoseksualistow. Jaki skanadal, jak ktos moze sie wtracac w sprawy Litwy. Przeciez mozna zrobiz u siebie znowu Ponary, wybic wszystkich, ktorzy nie chca sie zlitualizowac i co komu do tego. Przeciez Litwa suwerenna jest! Szanowny Panie, to nie Europa XVI, w ktorej myslisz, ze Litwa nadal jest, a XXI. Niech LItwa wypowie wszystkie umoway miedzynarodowe i zyje jak wysla wsrod cywilizacji.

#5 Podałem te info na forum

Podałem te info na forum Kureira Wileńskiego gdzie cały czas przesiadujesz i kłamiesz. Powtarzać się nie będę.

#6 el popo: Prosze choc jeden

el popo:

Prosze choc jeden przyklad. Jest tak ze my wszystko a wy nic.

#7 Wam za to zostały do

Wam za to zostały do wypełnienie wszystkie inne punkty tego traktatu. Jak tylko wypełnicie te punkty to my wypełnimy punkt 1. Nie może być tak, że my wszystko a wy nic.

#8 el popo: "w świetle obecnej

el popo:
"w świetle obecnej polityki polskiej, na papierze pozostał już sam pierwszy punkt traktatu: "nieingerowanie w sprawy wewnętrzne... “. To, że kształcenie obywateli własnego kraju jest sprawą wewnętrzną każdego państwa, powinien wiedzieć również prezydent Polski. Niestety, wygląda na to, że dotychczas nie wie o tym".

#9 o standardach XXI wieku to

o standardach XXI wieku to kto jak kto ale ty stasiu to się wypowiadać nie powinieneś. Jeśli domaganie się respektowania traktatu przez jednego z sygnatariuszy przez drugiego z sygnatariuszy jest ingerencją w sprawy wewnetrzne to lepsze było by według ciebie ultimatum?

#10 Polska jest ostatnim krajem

Polska jest ostatnim krajem imperialisticznym w Europie. Nawet Rosja przestała ingerować w sprawy edukacji Estonii, Lotwy i Litwy. Ale Polska nadal uważa, że ma prawo ingerowac w sprawy oswiaty i nie tylko oswiaty na Litwie, to jest mysli w kategoriach przedwojennych lat. Pan Prezydent, popatrzcie za okno - juz XXI wiek.

#11 Dlaczego nikt nie wspomni o

Dlaczego nikt nie wspomni o tym że Polacy na Litwie po prostu zasługują na najlepsze warunki oświaty, od 12 wieku wykradano Mazurów z przygranicznych terenów, to oni budowali pierwsze miasta i mosty !!! Nie porównujcie naszę oświatę z oświatą Polonii zarobkowej gdzieś tam w kraju Hamburgera

#12 Pan Łapiński to jeden z tych

Pan Łapiński to jeden z tych klaunów co ośmieszają Litwę w tym cyrku.

#13 ,,Skłócenia Państw" dokonała

,,Skłócenia Państw" dokonała Litwa, a nie polska mniejszość narodowa. Teraz Litwini będą się bronić, że są dobrzy dla Was a Wy nie widzicie tej ,,dobroci". Powtarzam: Polska wie już od dawna jak Litwa traktuje Polaków. Polscy politycy myśleli chyba, że Litwa sama zacznie przestrzegać praw mniejszości narodowych. Dawali Litwie czas.Okazało się, że nie mieli racji.

#14 Jakże oni protestują z powodu

Jakże oni protestują z powodu ujawniania prawdy. a o zgrozo i cały świat się o tej litewskiej tajemnicy może dowiedzieć. Dowie się, innej drogi do przerwania tego bezprawia nie ma.

#15 I tacy to ludzie kształtuja

I tacy to ludzie kształtuja stosunki litewsko-polskie. Swietlana przyszlosc przed nami.Biedny czlowiek, zieje nienawiscią, bredzi i wypisuje głupoty. A wszyscy czytaja rozanieleni, ze ktos odwazny sie znalazl. Maja bohatera. Pewnie z dumy pierś wypina
ewa-mewa

#16 Łapiński lecz się.

Łapiński lecz się.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.