Pochowano "ojca mściciela"
Małgorzata Mozyro, 27 kwietnia 2010, 08:04
Fot.: ELTA/A.Koroliovo, pogrzeb Drasiusa Kedysa
37-letni Drasius Kedys, podejrzany o zabójstwo dwóch osób, najprawdopodobniej uczestników afery pedofilskiej, zmarł na skutek zakrztuszenia się zawartością swego żołądka - poinformował pełniący obowiązki prokuratora generalnego Litwy Raimondas Petrauskas. Ciało mężczyzny znaleziono w sobotę w rejonie kowieńskim podczas akcji sprzątania kraju w ramach Dnia Ziemi.
Kedys przez siedem miesięcy był poszukiwany przez policję, oskarżony o zabójstwo sędziego Jonasa Furmanavičiusa i Violety Naruševičienė. Afera pedofilska, która rozpoczęła się ponad rok temu wywołała emocje społeczne, podzieliła Litwę na obrońców Kedysa i tych, dla których mężczyzna został przestępcą. Byli oni przekonani, że nie wolno wymierzać sprawiedliwości na własną rękę.
Znacznie przeważali jednak jego zwolennicy. Na profilu Kedysa w Facebooku internauci, wyrażając solidarność, pisali "Jestem w 100 procentach za Drasiusem", "Jesteś bohaterem, nie tylko na Litwie. To, co zrobiłeś to nic więcej, tylko sprawiedliwość".
Nastroje społeczne można było odczuć również na pogrzebie Kedysa, na który według jednego ze źródeł zebrało się około 5 tys. osób. Kedys był chowany jak bohater narodowy. „Byłeś naszym bohaterem” - tak powiedział jeden z przemawiających nad grobem mężczyzny.
Kedys rozpaczliwie próbował zainteresować sprawą własnej córki policję, polityków i dziennikarzy. W 2008 roku złożył na policji skargę, że jego czteroletnia córka była molestowana, wskazując jako podejrzanych m.in. Jonasa Furmanavičiusa i biznesmena Andriusa Ūsąsa, któremu przedstawiono zarzuty w tej sprawie. Kedys wysłał około 200 listów z nagraniem, na którym dziewczynka opowiada o tym, jak była molestowana. Skierował je m.in. do posłów, eurodeputowanych i mediów. Jednak ani jego skarga na policji, ani listy nie przekonały wówczas wymiaru sprawiedliwości do konieczności wyjaśnienia sprawy. Chociaż biegli potwierdzili, że makabryczne opowieści dziewczynki o "zabawie" z "wujkami" to prawda, śledczy mimo to umorzyli śledztwo.
Na podstawie PAP