Paweł Adamowicz: Dziedzictwo Wilna to skarb ukryty


Paweł Adamowicz, fot. wilnoteka.lt
„Wilno – coś niezwykle ciepłego, wspomnienia lat dziecinnych, choć nie moich, a rodziców. Wilno – Ostra Brama, Wilno – Mickiewicz, Wilno – Piłsudski” – w wywiadzie udzielonym Wilnotece w 2009 roku przy okazji udziału w Światowym Zjeździe Wilniuków mówił prezydent Gdańska Paweł Adamowicz (1965–2019). W spotkaniu rozproszonych po całym świecie wilniuków uczestniczył razem ze swoim pochodzącym z Wilna ojcem, Ryszardem.

Mówił o sobie, że jest pierwszym pokoleniem wilniuków urodzonych poza Wielkim Księstwem Litewskim. Paweł Adamowicz urodził się 2 listopada 1965 roku w Gdańsku. Jego rodzice, Teresa i Ryszard zostali przesiedleni do Gdańska z Wilna w 1946 roku. Wychował się w kręgu tradycji wileńskich, opowieści o Wilnie, o rodzinnych Smorgoniach babci (obecnie – Białoruś). Jego pierwsza zagraniczna podróż była oczywiście do rodzinnego miasta przodków. „Wilno jest we mnie, mimo że urodziłem się w Gdańsku i zawsze podkreślam: jestem pierwszym pokoleniem wilniuków urodzonym poza Wielkim Księstwem Litewskim” – powiedział w rozmowie z Wilnoteką w 2009 roku, podczas pobytu w Wilnie na I Światowym Zjeździe Wilniuków. 



Prezydentem Gdańska po raz pierwszy został jako stosunkowo młody człowiek, w wieku 33 lat. W działalności politycznej był zwolennikiem tolerancji, solidarności, szacunku dla drugiego człowieka i prawa do wyrażania swoich poglądów i przekonań. Podkreślał też, że „różnorodność jest bogactwem, nie jest problemem! Tylko w spotkaniu z innym, tylko w spotkaniu z obcym możemy się wzbogacić”. Gdańsk przez wieki budowany był przez przedstawicieli różnych narodowości, był miastem otwartym.

Jak mówił w rozmowie z Wilnoteką, to poczucie tolerancji wynika z tradycji rodzinnej, z Kresów, gdzie istnienie obok siebie różnych narodowości, różnych religii, języków uczyło wzajemnego szacunku i otwartości: „W moim przypadku ta otwartość bierze się z dziedzictwa Wilna i Wileńszczyzny, dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wyróżnia to Polaków, którzy mają to dziedzictwo od tych, którzy pochodzą z ziem polskich bardziej homogenicznych, gdzie byli tylko Polacy i dla których widok cerkwi, popa, Żyda, rabina jest wyjątkowym wydarzeniem, więc wywołuje sensację i niezdrowe emocje. U nas jest coś innego – z opowieści ojca, dziadka, babci, nawet nie widząc tego świata, wchłonąłem ten świat i dzisiaj go już racjonalizuję i odkrywam”.

„Tożsamość Gdańska została wzbogacona właśnie poprzez odkrycie dziedzictwa innych narodów, które budowały miasto. (...) Więc mam nadzieję, że litewscy mieszkańcy Wilna nie będą traktować z wrogością i podejrzliwością polskiego dziedzictwa Wilna, bo to jest historia tego miasta. Nawet gdybyśmy wszystkie tablice zamienili na litewskie, gdybyśmy wszystkie nazwiska przerobili na brzmienie litewskie, to nikt nie zmieni historii, że tutaj mówiono w języku polskim, że tutaj spolonizowani szlachta i magnaci budowali pałace, kościoły. Budowali nie kosmici, tylko ludzie o określonych poglądach i mówiący w bardzo określonym języku i nie należy się tego wstydzić, tylko przyjąć jako dar, jesteśmy z tego dumni, żyjemy w mieście Litwinów, Polaków i to jest wartość i potencjał marketingowy dla tego miasta” – mówił z pełnym przekonaniem.

Spacerując po ulicach Wilna, zauważał, że brakuje mu przekazów jego dawnej wielojęzyczności, wielokulturowości: „Odnoszę takie wrażenie, że potencjał Wilna nie jest jeszcze odkryty przez samych współczesnych mieszkańców, z wyjątkami rozmaitymi. Mam wrażenie ślizgania się po powierzchni, mówi się o wielokulturowości i wielonarodowości, ale to bardziej slogan niż rzeczywistość. Jest jakby wstyd, obawa przed tym. Sądzę, że sami mieszkańcy Litwini muszą to dziedzictwo przyjąć. To wartości. To skarb ukryty, trzeba go wykopać, wyciągnąć na powierzchnię”.  



„Porzućmy kompleksy, wszystkie atawizmy, które były właściwe dla XIX  i XX wieku. Trzeba sobie uświadomić, że żyjemy w XXI wieku, w Europie, gdzie dominuje dialog, otwartość, gdzie rozmawiamy na różne tematy i szukamy tego, co nas łączy, a nie tego co nas dzieli” – mówił Wilnotece. 

Paweł Adamowicz był pomysłodawcą Dni Wilna w Gdańsku i Gdańska w Wilnie. We wrześniu 2018 roku odbyła się 15. edycja tego wydarzenia, łączącego dwa tak bliskie sobie miasta. Jak mówił, fakt, że 1/3 obecnych gdańszczan ma korzenie wileńskie, że jego ojciec urodził się w Wilnie sprawia, że poczuwa się do moralnego obowiązku, by wracać do korzeni: „Czynię to z potrzeby serca, bo bardzo mnie to interesuje. A poza tym jesteśmy sąsiadami, sąsiedzi powinni się znać”. 



Zdjęcia: archiwum Wilnoteki
Montaż: Mateusz Mozyro