Pamiątki autentyczności
Irena Mikulewicz, 26 listopada 2010, 13:03
Stary dom w starostwie bujwidzkim, fot. tygodnik.lt
"Tygodnik Wileńszczyzny", 18-24 listopada 2010
Patrząc na poczerniałe ze starości, acz nadal będące w dobrym stanie drewniane tablice z wyraźnie zapisanym numerem i nazwiskiem właściciela, umieszczone na kilku domach czterech wsi starostwa bujwidzkiego, trudno jest uwierzyć, że są one świadkami historii sprzed 80 lat...
Wiadomość o odkryciu historycznych pamiątek do szerszego grona mieszkańców starostwa dotarła stosunkowo niedawno, lecz wielu rdzennych mieszkańców Bujwidz, Żwinian, Koniuchów i Ślepiszek wiedziało o nich z dawien dawna. Ba, jakże mieliby nie wiedzieć, skoro tablice wisiały na ich domach niezależnie od zmiany władzy czy procesów ustrojowych, były chronione i pielęgnowane.
– Jedną z takich tabliczek we wsi Koniuchy odkryliśmy, można powiedzieć, przypadkowo – podczas znakowania starych drzew, przeznaczonych do wypiłowania. Tabliczka wisi wysoko, więc nikt jej po prostu nie zauważał. Potem, gdy zaczęliśmy głębiej wnikać w tę sprawę, okazało się, że w gminie zachowała się nie jedna taka tabliczka – wyjaśnia Marian Naruniec, starosty gminy bujwidzkiej.
Niepozorna, poszarzała od deszczu i słońca tablica z dobrze widocznym numerem „25” i nadal czytelnym napisem „Józef Makiewicz” jest umieszczona na pamiętającym dawne czasy drewnianym domku stojącym tuż przy wjeździe do wsi Koniuchy. Niestety, domek od dawna nie jest doglądany, a więc również i farbę, którą wypisano litery nazwiska byłego gospodarza, powoli zaciera czas.
Fot. "Tygodnik Wileńszczyzny"
Na identycznego kształtu tablicę natrafiamy także prawie w samym sercu Bujwidz. Na pięknie utrzymanym domu przy ul. Bažnyčios vel Kościelnej 35 widnieje tablica o następującej treści: „Nr 28 Feliks Czepułkowski”.
– To dom brata, mieszkańca Bujwidz, Medarda Czepułkowskiego. Często widzę, że ktoś tutaj przyjeżdża. Opiekują się tym domem. Czepułkowscy mają ogromny szacunek do zabytków i historii. Na podwórzu rośnie lipa bodajże najgrubsza w całym rejonie wileńskim. Gospodarz sam ją wymierzył. Ma średnicę trzech metrów – śmieje się starosta.
Kolejna stara drewniana tablica zdobi dom Antoniego Bułło we wsi Ślepiszki. Folwark dwóch rodzin Ukryta w lesie wieś Żwiniany, to prawdziwe unikum drewnianej architektury Wileńszczyzny: niemalże stuletnie drewniane domy, spiżarnie i obory, ciągle jeszcze będący w użyciu żuraw... Jeden z sześciu znajdujących się tutaj domów, z numerem 2, jak wskazuje drewniana tablica, zawieszona na węgle budowli, przed wojną była własnością Sylwestra Łukszy.
Fot. "Tygodnik Wileńszczyzny"
– Na naszym domu też był taki napis – mówi Regina Łuksza. – Ale rodzina zrobiła remont i zdjęła tablicę. Nie wiem, może gdzieś na strychu leży po dziś dzień. Sama nie dam rady jej odnaleźć – mówi 79-letnia kobieta.
– Dzisiaj dom Sylwestra Łukszy należy do jego wnuczki. Mąż wnuczki, Vygis Mikulenas, tę zabytkową tablicę trochę odnowił, pisakiem oprowadził kontury liter. Latem Żwiniany pulsują życiem. Teraz, jesienią, jest tu spokojnie i smutno – stwierdza Halina Kardzis, emerytowana nauczycielka.
Pani Halina urodziła się i wyrosła w Żwinianach. Swą rodzinną wieś opuszczała tylko na czas studiów pedagogicznych oraz niedługi okres pracy w rejonie ignalińskim. Zna tutaj każdą piędź ziemi, każdy zakątek. Doskonale też pamięta historię rodzinnej wsi.
– Był to folwark, zamieszkany przez dwie rodziny: Kardzisów i Łukszów. Mój ojciec z bratem i czterech braci Łukszów w 1914 roku kupili u dawnej właścicielki Żwinian Wiery Dostojczuk po 50 ha ziemi. Wybudowali tutaj domy. Mój rodzicielski dom został wybudowany w latach 1924-1925 – z nostalgią wspomina rdzenna mieszkanka Żwinian. Niestety, los nie był przychylny dla krewnych pani Haliny.
Żeby „bogacze” nie przeszkadzali w tworzeniu kołchozów, stryj pani Haliny i jego rodzina zostali wywiezieni na Sybir. Spędzili tam 5 lat, a jak tylko pojawiła się możliwość, znowu wrócili do swego rodzinnego gniazda w Żwinianach.
Dzisiaj po sąsiedzku z Haliną Kardzis w Żwinianach na stale mieszkają jej stryjeczne siostry Irena i Maria Kardzis. Brat wyjechał do Polski, stryjeczna siostra Stanisława mieszka w Wilnie.
– Chociaż od tamtych czasów wiele wody upłynęło w Żwinianach nadal się rozmawia wyłącznie po polsku. Nasz sąsiad Litwin także nauczył się języka polskiego – podsumowuje pani Halina.
Tajemnice spichrza
Opowiadając o historii swojej rodziny, nierozłącznie związanej ze Żwinianami pani Halina napomknęła m.in. o tym, że dawniej również i wjazd do Żwinian znakowała tablica. Polski napis „FOLWARK ŻWINIANY” wykaligrafowany czarnymi literami widniał na niebieskim tle i był umieszczony na białym słupie.
Fot. "Tygodnik Wileńszczyzny"
– Pewnego razu szukając tej właśnie tablicy w moim spichrzu nasz sąsiad Mikulenas dokonał innego odkrycia. Znalazł dwie deski z dwustronnym napisem „NOTALINO –kl.” i „BEZDANY – kl.”. Prawdopodobnie były to dawniejsze kierunkowskazy – pokazuje niedawno odnalezione skarby Halina Kardzis, mówiąc, że sąsiad tę historię wziął głęboko do serca. Obiecał, że kiedyś przy wjeździe do Żwinian ustawi nową tablicę z takim samym napisem.
Teraźniejszość pisze nową historię
Odkrycie zabytkowych tablic w gminie bujwidzkiej poniekąd zbiegło się ze wzmożonym zainteresowaniem kwestią polskiego nazewnictwa na Wileńszczyźnie. Tablice, którym poświęcamy ten materiał, przetrwały okupację niemiecką, czasy terroru sowieckiego. Dzisiaj w wolnym kraju są jedynie niemym, ale jakże wymownym argumentem autochtonicznej ludności polskiej, która w gminie bujwidzkiej stanowi 90 proc. mieszkańców. Jako własność prywatna i spuścizna historyczna powinny być chronione przez prawo.
Podobną ochroną powinny być objęte także dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic w poszczególnych miejscowościach Wileńszczyzny, umieszczone na prywatnych domach mieszkańców, które po upływie lat także przejdą do historii.
Jednakże zamiast prawnej ochrony ludzie żyją w poczuciu niepewności, czy za tę naturalną potrzebę do wyrażania swojej bytności w tym właśnie miejscu i czasie nie zostaną ukarani.
W Bujwidzach jest obecnie około 20 domów, na których obok tablic z nazwą ulicy w języku państwowym wisi również tabliczka w języku polskim: św. Jerzego, Szkolna, Górna, Dworska, Kościelna…
– Tradycyjne nazwy miejscowości zostały przetłumaczone na język litewski. Starzy ludzie nieraz głowią się, co oznaczają nowe nazwy i gdzie się znajdują te wsie. Na przykład, niedaleko Bujwidz znajduje się wieś Dolna. Oficjalna jej nazwa brzmi Pakalniu. No i któż by mógł wiedzieć, że chodzi o jedno i to samo? – rozważał Mirosław Gajewski.
Odnalezione w gminie bujwidzkiej tablice są nie tylko pamiątką po dziadkach, ale przede wszystkim świadectwem ciągłości trwania ludzi w tym samym miejscu w zmieniającej się rzeczywistości.