Opozycja - dobrze płatny zawód?


Audrius Bačiulis, fot. wilnoteka.lt
Sprzeciw wobec władzy Aleksandra Łukaszenki nie jest walką działaczy białoruskiej opozycji, lecz nieźle opłacalnym zawodem - napisał w poniedziałek w tygodniku ”Veidas” Audrius Bačiulis, jeden z czołowych litewskich komentatorów. Artykuł oczywiście wywołał oburzenie wśród białoruskiej opozycji.
”To, iż dla części działaczy białoruskiej opozycji manifestowanie sprzeciwu wobec władzy Aleksandra Łukaszenki nie jest walką, lecz nieźle opłacalnym zawodem, to, że część z nich bierze pieniądze nie od Zachodu, a od Rosji, a niektórzy potrafią „doić” zarówno Moskwę, jak i Brukselę z Waszyngtonem jednocześnie, od dawna nie jest tajemnicą” - napisał Bačiulis.

Jego zdaniem prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė, wyrażając w ubiegłym tygodniu opinię, że część przedstawicieli opozycji białoruskiej jest wspierana przez Kreml i prawie nie mówi o niepodległości Białorusi, a dąży jedynie do korzyści finansowych, ”powiedziała jedynie głośno to, o czym po cichu mówią już od kilku lat ci, którzy bezpośrednio zetknęli się z białoruskimi działaczami”.

Bačiulis przypomina, że w każdym ruchu oporu część jego działaczy nie jest uczciwa i ci, którzy wspierają finansowo takie ruchy, wiedzą o tym, i dając pieniądze, liczą się z tym. ”Podobnie jest z Białorusią. Spójrzmy, jakie marne są wyniki walki z reżimem, a jak intensywnie wzrasta liczba osób walczących z nim zawodowo, a także liderów opozycji” - pisze Bačiulis. Przypomina, że w 2006 roku w wyborach prezydenckich na Białorusi startowało trzech oponentów Łukaszenki, a w 2010 - już dziewięciu, ”a wynik wyborów nie uległ zmianie”.

”Białoruscy opozycjoniści panoszą się w Wilnie jak na własnym podwórku. Dysponując dużymi niezaksięgowanymi środkami, zakładają fikcyjne przedsiębiorstwa, zajmują się spekulacją nieruchomościami, utrzymują nieformalne, czasami bardzo intymne stosunki z litewskimi dyplomatami i urzędnikami bezpieczeństwa” - pisze publicysta. W jego przekonaniu ”najgorsze jest to, że w momencie, gdy Łukaszenka padnie, żaden z tych działaczy „opozycyjnych” nie zastąpi go, bo są to nieudacznicy, potrafiący brać cudze pieniądze, a nie osoby walczące o władzę. (...)W ogóle ze wspierania białoruskich opozycjonistów Litwie pozostaną same straty, nie licząc kilku willi działaczy i kilku zardzewiałych do tego czasu limuzyn”.

Artykuł w litewskim tygodniku natychmiast skomentowano na Białorusi. „Białoruska opozycja nie jest jednorodna, ale oskarżanie jej w czasie, gdy jej działacze są w więzieniu, jest amoralne - powiedział Polskiej Agencji Prasowej zbliżony do opozycji komentator Raman Jakauleuski. Przypomniał on, że wśród skazanych jest były kandydat opozycji Andrej Sannikau, który ”otwarcie polemizował na jednym ze spotkań międzynarodowych z prezydent Litwy Dalią Grybauskaitė”. Sannikau, skazany po wyborach, otrzymał pięć lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze.

Politolog Raman Jakauleuski przypomniał, że właśnie na Litwie działają niezależne organizacje białoruskie. Jednak, jak dodał, ”nie należy nie doceniać pracy” władz białoruskich ”na Litwie i w innych krajach”. ”Reakcja reżimu wzmaga się wraz z narastaniem na Białorusi systemowego kryzysu” - uważa Jakauleuski. Komentator zauważył też, że Litwa ”nie jest republiką superprezydencką”, a w społeczeństwie obywatelskim w tym kraju ”opozycja białoruska ma wielu zwolenników”.

Na podstawie: „Veidas”, PAP  

Komentarze

#1 pacholkowi tylko kury paść

pacholkowi tylko kury paść ...

#2 Jaki komentator to i taka

Jaki komentator to i taka opinia.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.