Opowieści z dawnego Wilna (8) – kaplica św. Teresy przy ulicy Świronek


Kaplica pw. św. Teresy na fotografii z 1931 roku
Było ciepłe, czwartkowe przedpołudnie we wrześniu 1931 roku, kiedy rodzina Franciszka Walickiego z olbrzymim wzruszeniem uczestniczyła w poświęceniu prywatnej kaplicy wzniesionej na własnej posesji. Uroczystość odbywała się bez większego rozgłosu. Oprócz kręgu najbliższych osób zaproszonych zostało jeszcze tylko kilku duchownych. Kaplica poświęcona została pod wezwaniem św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Patronka, czyli zakonnica Marie Françoise Thérèse Martin, zmarła w 1897 roku, a kanonizowana była w 1925 roku. Kapliczka Walickich była pierwszym obiektem sakralnym konsekrowanym pod jej zakonnym imieniem na Ziemiach Wschodnich II RP. Zanim jednak więcej szczegółów na temat kapliczki, opowieść przybliży czytelnikom nieco faktów z życia czterech pokoleń Walickich w Wilnie, o ich posiadłości przy ulicy Świronek, a także o Derewnictwie i Tuskulanum.

Dom przy ulicy Węglowej

Do Wilna trafili najpierw Daniel Walicki i jego syn Jan, potomkowie ziemian z Biesiad koło Mińska[1]. Daniel zatrudnił się w zarządzie Kolei Poleskich, gdzie był rewizorem. Jan podjął natomiast pracę w Wileńskim Banku Ziemskim (od 1894 roku był tam archiwariuszem). Jan był już żonaty z Heleną z Chrzczonowiczów i mieli dzieci – córkę Janinę oraz synów: Franciszka i Fortunata. Mieszkali w wynajmowanych mieszkaniach, zmieniając je co pewien czas. Jednym z ich pierwszych adresów był Zaułek Gazowy, później mieszkali przy ulicy Tambowskiej (późniejsza Wiwulskiego), wreszcie przy Wielkiej Pohulance.

Jan skorzystał wreszcie z okazji, aby mieć swój własny dom. Stało się to wówczas, gdy z inicjatywy Józefa Montwiłła w Wilnie rozpoczęto budowę pierwszej z kilku kolonii mieszkaniowych. Kolonia powstawała w latach 1896-1899 na parceli zakupionej przez bank i zlokalizowana była między ulicami: Ugliczeską, Kaukaską i Makariewską (w polskich czasach odpowiednio: Węglową, Słowackiego i Makową, a obecnie: Šaltinių, Mindaugo i Aguonų). Wzniesiono tam kilka budynków, które zaprojektował architekt Władysław Stypułkowski. Domy przeznaczone były dla pracowników banku, którzy mogli je kupić na preferencyjnych zasadach. Jan Walicki wszedł w ten sposób w posiadanie domu przy Węglowej 21 (ob. Šaltinių g. 10).


Dom Walickich przy ulicy Węglowej

Syn Jana i Heleny – Franciszek Walicki – urodził się 17 września 1874 roku jeszcze w Biesiadach. W Wilnie ukończył szkołę realną i wyjechał do Petersburga, gdzie uczył się w szkole geometrów i taksatorów, a następnie (od 1895 r.) podjął studia miernicze na Wydziale Inżynierii Politechniki Lwowskiej. Jeszcze jako student wykonywał na zlecenie pomiary hydrograficzne – w tym jako członek komisji, która badała roboty hydrotechniczne w Styrii, Chorwacji, Krainie, Tyrolu i na wybrzeżach Adriatyku. Egzamin inżynierski z wynikiem bardzo dobrym zdał w lipcu 1899 roku.

Powrócił do Wilna i wkrótce zatrudniony został w Komisji Szacunkowej Magistratu. Ze względu na wysokie kwalifikacje został niebawem kierownikiem Wydziału Pomiarów miasta Wilna. W w okresie kiedy jeszcze nie stosowano techniki zdjęć lotniczych, Franciszek Walicki zaprojektował m.in. lokalną sieć triangulacyjną dla obszaru Wilna oraz sieć niwelacyjną, kierując jej obliczaniem i wyrównaniem. Na bazie otrzymanych danych geometra sporządził pierwszą, dokładną mapę miasta w skali 1:250. Był też współautorem planu regulacji Wilna (sieć ulic i terenów pod zabudowę). Związany silnie z Wilnem założył tu rodzinę, poślubiając znacznie od siebie młodszą Felicję Kunicką.

Dom przy ulicy Montwiłłowskiej

Franciszek Walicki przystąpił jako udziałowiec do Towarzystwa Urządzeń Mieszkań, które realizowało budowę kolonii domów mieszkalnych na Łukiszkach (1911-1913). Kolonia znów powstawała z inicjatywy J. Montwiłła, ale realizowana była już po jego śmierci. Walicki kupił dom narożny, który miał adres: Arzamaska 26 (w okresie międzywojennym: Montwiłłowska 18/róg Pańskiej, a obecnie: J. Tumo-Vaižganto g. 8/Kražių g. 27). Wraz żoną zamieszkali tam w 1913 roku.

W 1918 roku, Waliccy przenieśli się czasowo do Łodzi, gdzie geometra objął obowiązki naczelnika Oddziału Pomiarów Miasta[2]. Do Wilna wrócili w sierpniu 1922 roku, wraz z synem Franciszkiem Janem – juniorem, który urodził się w Łodzi w 1921 roku. Kiedy pytany był o Łodź, mierniczy podkreślał, iż mimo ciekawej pracy nie czuł się w tym przemysłowym mieście dobrze. Nad Wilią ponownie objął posadę kierownika Wydziału Pomiarów. W 1926 roku uzyskał uprawnienia mierniczego przysięgłego. Od tej pory oprócz etatu, pracował jednocześnie na własny rachunek wykonując dziesiątki planów nieruchomości prywatnych zlokalizowanych w Wilnie i innych miejscowościach województw: wileńskiego i nowogródzkiego. Dokonując serię kolejnych, znacznie dokładniejszych obliczeń, poprawił opracowany jeszcze przed I wojną popularny plan Wilna. Uproszczona wersja planu była powielana wielokrotnie m.in. jako załącznik do przewodników. Franciszek Walicki sporządził także pięknie wydany, kolorowy plan uzdrowiskowych Druskienik.

Mierniczy przez szereg lat obejmował w posiadanie (kupował) place czynszowe należące do Magistratu w Wilnie. W połowie lat dwudziestych miał takie np. na Zwierzyńcu i przy ulicy Nowogródzkiej. W 1928 roku. kupił natomiast od miasta dużą parcelę nad brzegiem Wilii, położoną na obszarze dzielnicy Derewnictwo, którą wilnianie nazywali Łosiówką. Nabywając tę piękną posesję, Waliccy rozpoczęli nowy etap życia, a my za chwilę przeniesiemy się w czasie w tamten rejon Wilna.


Dom Franciszka Walickiego w Kolonii Montwiłłowskiej na Łukiszkach (na górnej fotografii pierwszy z prawej strony)

Derewnictwo vel Łosiówka i Tuskulany 

Nieco faktów z historii omawianego obszaru...... Derewnictwo było niegdyś zarządem służb zajmujących się dozorem nad drzewami oraz lasami królewskimi wraz z otaczającymi je terenami myśliwskimi[3]. Z czasem nazwa derewnictwo obejmowała już znacznie szerzej: „ekonomię królewską", a dokładniej pomocnicze gospodarstwo zamku wileńskiego. W ramach owej "ekonomii" funkcjonowały m.in.: stawy rybne, woskownictwo, młyny, cegielnie i szereg innych pracowni rzemieślniczych. Na obszarze derewnictwa znajdowały się również duże place do składowania drewna budowlanego i opałowego oraz wszelkie warsztaty obróbki drewna, a także inne budynki gospodarcze. Urząd derewniczego wileńskiego w ciągu swego istnienia piastowany był przez szereg osób. Byli wśród nich przedstawiciele znamienitych rodów ze szlachty litewskiej: Wołowiczów, Rudaminów, Paców, Horainów, Tyzenhauzów. Zdarzało się, iż derewniczym była akurat osoba będąca jednocześnie horodniczym. Po 1785 roku urząd derewniczego zlikwidowano i "ekonomią" zarządzał starosta Józef Urbanowicz. Dobra oddane mu zostały w 50-letnią emfiteuzę. Starosta w 1812 roku wydzierżawił ów teren, księdzu Walentemu Znamirowskiemu, a sam niedługo później zmarł (1819).

Duży obszar wileńskiego derewnictwa obejmował teren ograniczony od południa Wilią, a od północy „gościńcem Werkowskim” i przecięty był drogą prowadzącą do należącej do majątku wioski derewnickiej, czyli Ponaryszek. Wraz z utratą znaczenia "ekonomii", fragmenty ziemi na obszarze derewnictwa przestawały być jednolitym obszarem. Różnej wielkości fragmenty były sprzedawane lub oddawane mniejszymi kawałkami w dzierżawę. Kupcami dzierżwcami byli m.in. pracujący tam robotnicy różnych profesji (rybacy, strycharze, rolnicy). Budowali tam już wcześniej swoje małe domki, a zgodę na dzierżawienie dostawali na zasadzie zasiedzenia.

Największe zmiany na obszarze dawnego derewnictwa zachodziły w jego zachodniej części. Zlokalizowany był tam żydowski kirkut oraz cmentarz parafii świętorafalskiej z kapliczką. Był też mały kościół wzniesiony przez karmelitów bosych. Owa niewielka świątynia pod wezwaniem św. Teresy, zwana była również kościołem na Rybakach. Ucierpiał on znacznie podczas wylewu Wilii w 1837 roku. Nie było możliwości jego odbudowy i w 1844 roku, kościółek został ostatecznie rozebrany. Na przełomie XVIII i XIX wieku, dawne Derewnictwo stało się carskim majątkiem rządowym. Powstała tam m.in. "górna" część cytadeli z otaczającymi ją koszarami. Urządzane sukcesywnie place wojskowe ciągnęły się na północ i nazywane były Wojennym Polem. Spore parcele nadal jednak trafiały w ręce prywatne. Od nazwisk możniejszych właścicieli części terenów, do powszechnego obiegu wchodziły potoczne nazwy, czego znakomitym przykładem jest przede wszystkim Pióromont.

Kolejny znaczny obszar, który zyskał własną nazwę leżał tuż nad Wilią, vis a vis antokolskiego kościoła pw. Piotra i Pawła. Znajdowała się tam wydzielona posiadłość należąca niegdyś do karmelitów bosych, a później kanoników laterańskich. Według niektórych źródeł, to właśnie oni w drugiej połowie XVIII wieku, nadali swojej posiadłości nazwę Tusculanum (Tuskulany)[4]. Częścią posiadłości był folwark, który wraz z akcją przejmowania majątków kościelnych przejęty został następnie przez rząd, a niedłgo później trafił w prywatne ręce. Letnią rezydencję urządził tam generał-gubernator wileński Aleksander Rimski-Korsakow, który nie szczędził nakładów na jej zagospodarowanie. Karol Podczaszyński na jego zlecenie w miejscu starego drewnianego dworu wzniósł murowany pałac (w 1825 roku). Pałac otoczony był wspaniałym ogrodem tarasowym ze stawami i alejami. Na wyposażenie wnętrz składały się bogate dekoracje ścian, meble, mnogość ozdobnych przedmiotów, obrazy, rzeźby i wspaniała biblioteka. Po Korsakowie, kolejnym właścicielem Tuskulan był Rudolf Pisanka – wileński, powiatowy marszałek szlachty – który przez pewien czas kontynuował pracę upiększania posiadłości. Późniejsi, zmieniający się właściciele posiadłości to: żona radcy pałacu gubernatorskiego Elżbieta Rogowska, następnie Dobrosława z hr. Olizarów Kramerowa (żona sowietnika, hrabiego Mikołaja Kramera), później Julia Szafranowicz, wreszcie po 1905 roku, posiadłość trafiła do rodziny Melentiew.

Postępujące rozdzielanie fragmentów dawnej ekonomii, doprowadziły w pewnym okresie, iż majątek Tuskulany oddzielony został ceglanym murem od sąsiadującego z nim folwarku Derewnictwo. Na terenie folwarcznym znajdowało się w tym czasie kilka budynków: dom zarządcy, mała cegielnia, spichlerz czyli świren (świronek), szopy, stajnia, wozownia. Jeszcze na początku XVIII wieku był tam także „pływający młyn”, obiekt umieszczony na platformie, który działał dopóki duży staw nie wysechł. Otoczenie Tuskulan i Derewnictwa aż do II wojny światowej miało charakter całkowicie wiejski, mimo iż od 1829 roku, obszar ten znajdował się już w granicach miasta. Pola uprawne, łąki i pasące się bydło były tam jeszcze tak długo normalnym obrazem tamtych okolic, co pięknie oddał między innymi fotograf Józef Czechowicz.


Tuskulany na fotografii Józefa Czechowicza z 1873 roku. Z prawej strony za drzewami widoczny kościół pw. Piotra i Pawła na Antokolu

Aleksander Łosiew i familia

Podpułkownik żandarmerii Aleksander Łosiew wsławił się w Wilnie kierowaniem komisją śledczą, która w 1864 roku, rozpracowywała sprawę tzw. organizacji Petersburskiej w ramach tłumienia Powstania Styczniowego. Według opisów tamtych wydarzeń, prowadzone przez Łosiewa przesłuchania kończyły się najcześciej przyznaniem się ofiary do prawdziwej lub wymuszonej winy, wreszcie procesami i surowymi wyrokami na jakie skazane zostało wielu ludzi.

Kazimierz Chodynicki tak określił tego „murawiowskiego” oprawcę: „Należał do najprzebieglejszych ludzi. Pod ujmującą powierzchownością kryla się natura chciwa i przewrotna, dręcząca swe ofiary z wyrafinowanym okrucieństwem. Ze swej działalności w komisjach śledczych ciągnął olbrzymie korzyści, pobierając bardzo wysoką gażę, za zarobione w ten sposób pieniądze kupił sobie folwark pod Wilnem, który do dzisiejszego dnia nosi nazwę Łosiówki, od jego imienia”[5]. Wśród „nagród” jakie Łosiew zbierał za swoją służbę, był także awans do stopnia generała-porucznika. Pomocnikami Łosiewa w okresie rozpracowywania konspiratorów byli podwładni mu oficerowie: Mikołaj Gogiel i Mikołaj Jugan.

Podpułkownik żandarmerii Aleksander Łosiew

Sporo mówiło się o wymienionym wysokim wynagrodzeniu Łosiewa, które otrzymywał w formie specjalnych premii, o które się wręcz dopominał, gdy tylko kończył kolejne etapy śledztwa. Wejście w posiadanie sporych gruntów nad Wilią było dla niego nieco kłopotliwe, gdyż nie miało postaci mierzonej srebrem i złotem gotówki. Oficjalnie posiadłość oznaczona była według rosyjskiej terminologii jako Wileńskoje Dzierewniczestwo (gm. rzeszańska, pow. wileński). Wymieniony już wcześniej mniejszy obszar (niegdyś Folwark Derewnictwo) zyskał miano „Dacza Łosiewa”. Od zachodu prowadziła do niego piaszczysta droga zwana Pióromontem, a od wschodniej strony graniczyła z majątkiem Tuskulany, który pod koniec XIX wieku nazywany był „Daczą Kramera” od nazwiska jej właściciela.


Dacze: Łosiewa i Kramera na planie Wilna z 1898 roku

Niedługo po zajęciu majątku, Łosiew łasy na pieniądze rozpoczął sprzedawanie małych działek „wykrawanych” z obszaru leżącego na północ i zachód od centrum folwarku. Dość powszechnie było wiadomo, iż wśród chętnych nabycia kawałka gruntu preferował np. staroobrzędowców. Dalszą sprzedaż kontynuowała rodzina Łosiewa. W 1903 roku władze carskie uznały, że niektóre przedmieścia Wilna, w tym Łosiówka, mają już charakter miejski wobec czego zezwolił na osiedlanie się tam również ludności żydowskiej. Wśród nowych mieszkańców było wkrótce kilku Żydów, którzy również kupili tam działki.

Generał Aleksander Łosiew „wyszedł ze służby” w 1884 roku, a rok później zmarł. Olbrzymia posiadłość „Łosiówka”, była już wcześniej przepisana na jego żonę Marię i córki: Lidię (primo voto Roklicką, II voto Meksmontanową), Olgę (po mężu Walterową), Marię (po mężu baronową Ber-Edwalen). Właścicielami pewnych części posiadłości byli także: Aleksander Mikołajewicz Jugan (syn oficera, o którym było już wspomniane) wraz z żoną Ludmiłą. Wszyscy spadkobiercy co rusz wzbogacali się z tytułu sprzedaży kolejnych działek. Jeszcze przed wybuchem wielkiej wojny w 1914 roku, Olga Walterowa z powodu choroby umysłowej umieszczona została w zakładzie leczniczym w Nowej Wilejce. Przed wejściem Niemców w 1915 roku, wszyscy potomkowie Łosiewa i Juganów opuścili Wilno, a później "rozproszyli się po świecie”.

Powojenna regulacja

Proces szczegółowej regulacji posesji miejskich w Wilnie rozpoczął się już w 1919 roku, jeszcze w czasach Litwy Środkowej i trwał przez szereg następnych lat. Skomplikowane procedury hipoteczne wymagały czasu i nie zawsze przebiegały łatwo, gdyż nie wszyscy zachowali dokumenty własnościowe z czasów carskich. Prowadzona przez władze municypalne regulacja administracyjna obejmowała także zmiany nazw dzielnic i ulic, co uwzględniane było w nowych zapisach. Dużej dzielnicy (przedmieścia) w północnej części miasta przywrócono nazwę Derewnictwo. Jej granice ciągnęły się na północ aż do ulic Nadleśnej (obecnie: Žygio g. i Minties g.),za którą była dzielnica wojskowa - Plac Broni (dawne Wojenne Pole). Nazwy Tuskulanum, Łosiówka oraz Rybaki używane były potocznie, ale stanowiły określone, dobrze znane mieszkańcom części zawilejskiej dzielnicy.

Duży odsetek regulowanych hipotek stanowił zbiór oznaczony jako „mienie opuszczone”, co dotyczyło właścicieli, którzy wyjechali z Wilna do Rosji w 1915 roku i później. Zgodnie z przepisami opuszczone działki znajdowały się w czasowym zarządzie miasta. Nieobecni właściciele wzywani byli poprzez urzędowe ogłoszenia do stawienia się w celu potwierdzenia dokumentów własnościowych. Sprawa ta wiązała się wszak z podatkami od nieruchomości, które magistrat zamierzał egzekwować. W 1922 roku poszukiwani byli w ten sposób również spadkobiercy generała Łosiewa, będący właścicielami dużych terenów wchodzących w obszar Derewnictwa. Po pewnym czasie do władz zgłosił się Aleksy Kajzer, plenipotent Lidii Minakowej. Ujawnił wtedy, iż przebywała ona wówczas w Jugosławii. Minakowa (dawniej Meksmontanowa) rozpoczęła w tym samym mniej więcej czasie urzędowe starania o uznanie za zaginionych (zmarłych) członków jej rodziny. Zaznaczała, iż jeżeli ich nie znajdzie w ustawowym terminie, stać się powinna - jako krewna - najważniejszym dysponentem gruntów, a chodziło przecież o znaczne majątki. Poszukiwania uwzględniały też jednak prawa ich bezpośrednich spadkobierców np. dzieci. Po oznaczonym czasie nie wszyscy się ujawnili i to właśnie do Lidii Minakowej należało najwięcej placów. Przez szereg następnych lat sprzedawała działki za pośrednictwem plenipotenta (byli to wymieniony już A. Kajzer, a następnie Milan D. Szewicz)[6]

W 1925 roku, władze miejskie przedstawiły plan regulacji Derewnictwa, czym z urzędu zajmował się mierniczy Franciszek Walicki. Jednym z wcześniejszych działań magistratu (zapoczątkowanym jeszcze w czasch niemieckiej okupacji) - było nadanie nazw uliczkom znajdującym się w interesującym nas obszarze. Prawie wszystkie miały historyczne odniesienia. Ulica Wójtowska, będąca po części wschodnim przedłużeniem ulicy Pióromont, kojarzona była z dawnym urzędem i kierunkiem prowadzącym do wioski Ponaryszki. Krótka uliczka kończąca się na styku folwarków Tuskulanum i Derewnictwo, nazwana została ulicą Pisanki na cześć wspominanego już powiatowego marszałka szlachty. Kierujące się na południe w stronę Wilii uliczki to: Świronek oraz Zaułek Oboźny (łączył ulice Pióromont i Oboźną). Nieco później doszły do tego nazwy współcześniejsze: uliczka Błękitnych Harcerzy (prowadziła do harcerskiej przystani wioślarskiej drużyny „Błękitna Jedynka Żeglarska”), a poprzeczna uliczka Ogniwo, była łącznikiem z ulicą Świronek.

Kiedy owe nowe uliczki powstawały, miasto w ramach kolejnego etapu regulacji przejmowało fragmenty gruntów od właścicieli kilku posesji, co stanowiło wywłaszczenie na "poszerzenie ulic". Większość prac mierniczych na terenie Derewnictwa prowadzona była przez Walickiego w 1927 roku. Od blisko roku trwały wówczas "dłuższe pertraktacje" prowadzone przez Magistrat, a dotyczące nowego rozplanowania ulic. Większa część owych terenów należała do Lidii Minakowej. Właścicielka poprzez swojego plenipotenta wyraziła wtedy zgodę na odstępowanie miastu koniecznych części swojej ziemi (łącznie ponad 1,6 hektara). Wreszcie w formie darowizny przekazała miastu kolejną część należącego do niej terenu, który wchodził dawniej w skład Derewnictwa vel Łosiówki. W akcie darowizny zaznaczała, że ma być tam zbudowana szkoła oraz wytyczony plac na rynek chłopski. Niewykluczone, że darowizna była formą „podzięki” za swobodę w działalności związanej z częstą sprzedażą działek. Warto podkreślić, że dla ówczesnych władz administracyjnych prawa własności prywatnej były bardzo istotne, nawet jeśli nadawane czy nabywane były w czasach zaborów.

Świronek Walickich

W 1928 roku, inżynier Franciszek Walicki kupił od Lidii Minakowej liczącą ok. 3 hektarów posiadłość obejmującą dawny folwark Derewnictwo[7]. Zgodnie ze swoim planem po zagospodarowaniu parku i ogrodu zamierzał tam stworzyć letnią rezydencję rodzinną. Znajdujący się w środku dom (nazywany na „Łosiówce”) był w złym stanie i wymagał gruntownego remontu. Został niebawym przebudowany i zaopatrzony w nowy dach, okna i drewnianą werandę oraz taras we wschodniej części. Do budynku doprowadzona została woda i elektryczność. Pięknie położona i odnowiona posesja tonęła w zieleni i miała kameralny charakter. Dom Walickich nazywany był „białą willą”, a jeszcze częściej „białym dworkiem”. Dworek Walickich miał adres Świronek 1, a na skraju ich posesji był jeszcze jeden dom mieszkalny (adres Świronek 1a), który wynajmowały dwie rodziny.


Inżynier mierniczy Franciszek Walicki


Posesja Walickich oraz sąsiadujące z nią Tuskulanum na planie z 1935 roku

Posiadłość Walickich utrwalona została w 1934 roku, na jednym z obrazów Juozasa Kamarauskasa. Rodzina mierniczego przeprowadzała się tam z domu przy ulicy Montwiłłowskiej każdego roku, wczesną wiosną. Dużo pracy wymagało urządzenie ogrodu, ale końcowy efekt był imponujący. Skomponowany został tarasowo z kwietnikami, klombem oraz stawem i zejściem w kierunku Wilii po zaprojektowanych specjalnie schodach.


Posesja Walickich (obraz Juozasa Kamarauskasa 1934)

Kapliczka

Matka Franciszka Walickiego, Helena z domu Chrzczonowicz, zmarła w grudniu 1929 roku. Pochowana została w rodzinnej mogile przy mężu na cmentarzu Piotra i Pawła na Antokolu. W następnym roku inżynier postanowił na skraju posesji zbudować kapliczkę dla uczczenia pamięci swoich rodziców. Wykonał projekt, konsultując go względem artystycznym z rzeźbiarzem wileńskim Piotrem Hermanowiczem (Petras Hermanovičius). Artysta zaprojektował wnętrze z ołtarzem[8] oraz niewielkimi dekoracyjnymi rzeźbami (putta). Kaplica o harmonijnych proporcjach w stylu klasycznym wznoszona była z żelbetonu. Dwuspadzisty dach pokryty dachówką wsparty był od frontu na dwóch masywnych kolumnach. Na szczycie kaplicy była sygnaturka z dzwonem.

Budowa prowadzona była powoli, a w 1931 roku zaszły różne okoliczności, które opóźniały wykończenie kaplicy. Pod koniec kwietnia Wilno nawiedziła powódź, a wysokie wody Wilii wyrządziły znaczne szkody posesjom położonym nad brzegiem. Posiadłość Walickich dzięki temu, że znajdowała się wyżej, prawie nie ucierpiała.




Powódz w 1931 roku na fotografiach Edmunda i Bolesławy Zdanowskich.
Posesja Walickich widoczna po drugiej stronie Wilii. Na dolnych kadrze po prawej stronie widoczna kaplica będąca jeszcze w budowie.

Franciszek Walicki junior

Syn inżyniera Franciszek Walicki junior był w tym czasie uczniem Gimnazjum Jezuitów, do którego uczęszczał w latach 1930-1935. Był fatalnym uczniem i jak sam przyznawał po latach, był najgorszy w klasie, rozbrykany i niepotrafiący podporządkować się reżimowi szkoły jezuickiej. Naturalne, że było to źródłem zmartwień jego statecznych i szanowanych rodziców. Nie było wyników w nauce, uczeń był na bakier z dyscypliną, pojawiały się więc wnioski o relegowanie niesfornego chłopca. Była to dla kierownictwa skomplikowana sytuacja, bowiem ojciec zaprojektował i dofinansował szkole budowę placu sportowego (z kortem tenisowym). Obiekt powstał po prawej stronie Zaułka Kazimierzowskiego, vis a vis gimnazjum (plac sportowy jest tam nadal). Otwarcie placu wraz z poświęceniem odbyło się w 1930 roku, kiedy syn zaczynał naukę.


Kadr z uroczystości poświęcenia i otwarcia placu sportowego z kortem tenisowym w 1930 roku (Zaułek Kazimierzowski)

Niesforny Franciszek, dziesięcioletni uczeń pierwszej klasy, wykazał się niezwykłym czynem akurat w 1931 roku. Pewnego dnia na początku sierpnia szedł ścieżką wzdłuż brzegu Wilii. Wracał z wakacyjnej porcji codziennych ćwiczeń na rzecznym basenie szkolnym, gdzie z namiętnością doskonalił się w sztuce pływania. Woda już wtedy stawała się jego drugim żywiołem i wiedzą o tym ci, którzy znają nieco biografię Franciszka Walickiego juniora (zna ją doskonale np. Wiesław Wilczkowiak, jego wieloletni przyjaciel). Owe umiłowanie wody (dosłownie „wielkiej wody”) – zaprowadziło później Walickiego juniora do żeglugi morskiej. Tymczasem młody gimnazjalista, idąc do domu na Łosiówce, czuł jeszcze doskonale rozgrzane mięśnie po przepłynięciu kilkudziesięciu długości basenu. W pewnym momencie usłyszał spoza wysokiej trawy i krzaków, przeraźliwy krzyk dobiegający od strony niespokojnie płynącej Willi. Nastąpił moment szybkiej orientacji i Franciszek skoczył do wody, podpłynął kilka metrów i po chwili wprawnym ruchem chwycił za włosy tonącą dziewczynkę. Była to siedmioletnia Helenka Cieńska, która tonęła po spadnięciu z tratwy. Nie umiała pływać, nieuchronnie pogrążała się w nurtach rzeki. Kiedy trzymając ją, młody Walicki dopłynął do brzegu, dopiero być może wówczas dotarło do niego, na jak wielkie niebezpieczeństwo sam się narażał, aby uratować Helenkę. Bohaterski czyn gimnazjalisty był szeroko komentowany w ówczesnym Wilnie.

6 sierpnia 1931 roku zmarła Janina Walicka (siostra inżyniera Franciszka), którą również pochowano ją w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Piotra i Pawła.

Poświęcenie kaplicy

W ciągu ostatnim letnich miesięcy 1931 roku trwały prace wykończeniowe. Na ścianie ołtarzowej umieszczony został olejny portret św. Teresy, który namalował artysta malarz Marian Kulesza. Zwieńczeniem zdobnictwa wnętrza był jeszcze piękny sześciokątny żyrandol.

Za zgodą arcybiskupa wileńskiego Romualda Jałbrzykowskiego wykonczonę kaplicę możan było poświęcić. Uroczysty akt odbył się w dniu 17 września 1931 roku. Poświęcenia dokonał ks. dziekan Jan Adamowicz, dziekan w archidiecezji wileńskiej. W ceremonii uczestniczyło niewielkie grono osób. Oprócz najbliższej rodziny[9] i krewnych fundatora, byli jeszcze księża: Bogusław Mączka (dyrektor Gimnazjum Jezuitów), Maksymilian Piechocki (ekonom Gimnazjum Jezuitów), Tadeusz Zawadzki (proboszcz kościoła Św. Piotra i Pawła) i Paweł Bekisz (prefekt kościoła Św. Rafała).




U góry pamiątkowa fotografia wykonana podczas uroczystości poświęcenia kaplicy.
Na dole rodzina Walickich przed kaplicą.

Kaplica zgodnie z wolą właściciela służyła nie tylko rodzinie, lecz także okolicznym mieszkańcom, którzy w niedziele mogli uczestniczyć z nabożeństwach odprawianych przez księży z kościoła pw. św. Rafała.



Bezinteresowna działalność Franciszka Walickiego dla Wilna trwała przez cały czas do wybuchu wojny. W kwietniu 1937 roku kupił on od spadkobierców Barbary Puszkinowej blisko 10 hektarów ziemi w dzielnicy Markucie w pobliżu Kolonii Kolejowej. Ziemię przekazał następnie bezpłatnie miastu z zaznaczeniem, iż ma tam powstać osiedle małych domów jednorodzinnych dla niezamożnych rzemieślników.

Wojna i dalsze dzieje posiadłości

Podczas okupacji niemieckiej (1941-1944) Franciszek Walicki miał jeszcze nieliczne zlecenia, ale rodzina utrzymywała się głównie z uprawy warzyw i kwiatów, które hodowała na swojej posiadłości. Po zajęciu Wilna przez wojska sowieckie w 1944 r. był szykanowany przez NKWD. W grudniu wraz z żoną trafił do aresztu śledczego na Łukiszkach, a następnie został zmuszony do opuszczenia Wilna. Wyjechali transportem kolejowym do Łodzi, w kwietniu 1945 roku.

Opuszczona willa zajęta została przez służby sowieckiego aparatu bezpieczeństwa NKWD (MGB-KGB). Mieszkali tam oficerowie z rodzinami i nie przeszkadzało im, że tuż obok, na terenie dawnego Tuskulanum, wykonywano wyroki śmierci i grzebane były dziesiątki ofiar terroru. Posesja była ogrodzona wysokim ogrodzeniem i pilnie strzeżona. Kilka lat po wojnie dom został wyremontowany i urządzono w nim przedszkole letnie dla pracowników KGB oraz obóz dla pionierów.

Obecnie obszar byłego Derewnictwa (Łosiówki i Tuskulanum) obejmuje dzielnica Žirmūnai (po polsku Żyrmuny). Zabudowywana była w całości zgodnie z socjalistycznymi założeniami planistycznymi. Nazwę dzielnicy wybrano nieprzypadkowo – Żyrmuny to miejscowość leżąca na północ od Lidy (teren Białorusi) zamieszkana w większości przez Litwinów. Jeszcze mały i może istotny związek z miejscem które opisałem to fakt, iż w Żyrmunach w 1790 roku urodził się architekt Karol Podczaszyński, twórca pałacu w Tuskulanum.



Kaplica po wojnie była dewastowana wiele razy. Gruntownie odrestaurowana została w latach 2005-2008 (autorka projektu renowacji architekt Asta Meškauskienė). Ten mały, lecz charakterystyczny obiekt historii miasta wciąż narażony jest jednak na akty wandalizmu. Po współczesnym zagospodarowaniu terenu, obecnie sąsiaduje z kortami tenisowymi.


 

[1] Ich przodkowie (Arkady Walicki) posiadali niegdyś m.in. majątek Ukropowicze (powiat borysowski). Majątek był wystawiony do sprzedaży w 1825 roku.
[2]  W tym samym roku, 11 maja zmarł Jan Walicki, którego pochowano na cmentarzu Piotra i Pawła na Antokolu.
[3]
Późniejsza nazwa takiego zarządu odnosiła się do leśnictwa i ogółu urzędników pilnujących tzw. prowentu od drzewa, które „płytami” spławiano rzeką Wilią.
[4] Nazwę tę nadano wzorując się osiedlami obywateli starożytnego Rzymu, którzy w pięknie położonych miejscach leżących poza miastami budowali swoje wille. Wiele z nich było miejscowości Tusculum pod Rzymem, gdzie wille zwane były tusculana. Najbardziej znane stało Tusculanum należące Cycerona, gdyż opisane zostało w literaturze co spopularyzowało tę nazwę.
[5] Otrzymanie majątku wykrojonego z dawnego Derewnictwa, stanowiło rodzaj „wypłaty długoterminowej”.
[6] Duży obszar wokół folwarku Derewnictwo zapisany był nadal na Olgę Walter i do czasu urzędowego uznania jej za zmarłą nie można było dysponować jej własnością.
[7] W centrum był dom myśliwski należący dawniej do Aleksandra Łosiewa zbudowany w 1866 roku, wzniesiony na fundamentach domu zarządcy folwarku.
[8] W ołtarzu umieszczona została puszka z dokumentem erekcyjnym o treści: „W poniedziałek, 28.7.1930 r., rozpoczęła się budowa kaplicy pw. św. Teresy. Ku pamięci najdroższych rodziców Jana, syna Daniela i Heleny, córki Wincentego Chrzczonowicza, Walicki”.
[9] Między innymi brat Franciszka - Fortunat Walicki, który mieszkał w domu rodziców przy ulicy Węglowej 21. Był długoletnim pracownikiem Wydziału Kasowo-Rachunkowego wileńskiej Izby Skarbowej.