Opowieści z dawnego Wilna (1)


Sklep Aptekarski Towarzystwa I.B. Segal, Fot. ze zbiorów Autora
Dopiero maj tak naprawdę otwiera sezon turystyczny w Wilnie, gdy kolejki autokarów z Polski w długie weekendy ustawiają się pod Ostrą Bramą i na Rossie. Coraz częściej jednak do Wilna powracają ci, którzy zaliczyli już tzw. "program obowiązkowy" i szukają czegoś więcej, chłoną atmosferę naszego miasta wędrując po zaułkach, szukając ciekawych i malowniczych miejsc. Coraz częściej także sami wilnianie, nawet całymi rodzinami, w wolny wieczór lub w niedzielę wybierają się na Starówkę, by odkryć nową knajpę czy jakieś klimatyczne podwórko. Z myślą o nich właśnie postanowiliśmy przygotować wakacyjny cykl "Opowieści z dawnego Wilna": nasz główny wilnoznawca (czy też vilnolog - jak kto woli) Waldemar Wołkanowski przez całe lato będzie nas regularnie zabierał w różne dziwne lub mało znane miejsca Grodu Gedymina tworząc w ten sposób nową trasę turystyczną. Zarówno wilnianom, jak i gościom naszego miasta pomoże ona zanurzyć się w atmosferze wielonarodowego i wielokulturowego Wilna sprzed lat, a jednocześnie głębiej poznać własne dzieje od tej strony, której próżno szukać w podręcznikach lub przewodnikach... Zapraszamy!
Mówiąc o rzeczach, które w dawnym Wilnie związane były z tradycją, przychodzą nam najczęściej do głowy instytucje i ludzie, których ważność i wielkość nie podlega dyskusji. Uniwersytet, teatr, Towarzystwo Przyjaciół Nauk, środowiska naukowe, artystyczne czy lekarskie, miały i mają swoich badaczy. Napisano o nich znakomite prace, przewijają się wciąż i wciąż w rozlicznych artykułach. Wycieczki po Wilnie zmierzają od punktu do punktu, które w ten czy inny sposób wiążą się z owymi instytucjami czy postaciami. Tak było i ze mną, gdyż jest to nieodłączny element poznawania dziejów miasta. Nasycamy się tą podstawową wiedzą, która odkłada się w naszym umyśle i bez problemów jesteśmy w stanie wskazać miejsca, o których powiemy to i owo z odpowiednią dozą pewności. Dopiero później nasza ciekawość domaga się więcej, bowiem kiedy po raz enty przemierza się ulice i zaułki Starego Miasta zaczynamy "dotykać" też historii, której nie znamy… Historii zakutej w murach, zanurzonej w zakamarkach podwórek, zasłoniętej w elewacjach pokrytych nowymi warstwami tynków i farb. 

Ludzie i miejsca w dawnym Wilnie to wciąż tysiące nieznanych, nienazwanych, nieodkrytych epizodów. Jeśli natomiast suma epizodów rozciągnięta w dłuższym przedziale czasu tworzyć zaczyna większy zbiór, mimowolnie przychodzi myśl, że ów zbiór ma cechy tradycji i trwałości, zapewne bardzo istotnej dla dawnych mieszkańców. Specyficzny bieg dziejów Wilna usunął wiele z takich tradycji ze swojego oblicza i tylko ich odsłanianie w ten czy inny sposób może zostawić nowy ślad. Wiele z takich śladów, które złożone z okruchów utworzyły tematyczne zbiory odłożone do moich teczek. Oto jeden z takich zbiorów, który rozpocznie serię opowieści o miejscach i ludziach dawnego Wilna.

Dom na Trockiej 7 (Trakų g. 14)

Trocka jest obecnie jedną z tych ulic, na której zmieniono przedwojenną numerację. Domy liczone są teraz od ulicy Zawalnej, a nie Wileńskiej i zamienione są strony parzysta i nieparzysta. Kamienica z obecnym numerem 14, to dawniejszy numer 7. Elewacja zachowała swój dawny wygląd i przyjemne wrażenie harmonii. Ważniejsze jest jednak podwórko. Jeszcze zupełnie niedawno intrygowały zabudowania, które nie wyglądały na mieszkalne, lecz przemysłowe. W prawym, ceglanym budynku umieszczone dość wysoko drzwi wskazywały, że był tam wcześniej rodzaj rampy i zewnętrznych schodów. Remont całej posesji przeprowadzono w 2013 roku, adaptując całość kompleksu na apartamenty. Co się, zatem dawniej znajdowało na Trockiej 7 (dziś 14)?

       Kamienica na ulicy Trockiej 14 (d. 7) i budynek fabryczny w podwórku (fotografie sprzed remontu).

Cofnijmy się najpierw do początku XIX wieku. Na planie z 1808 roku, duża parcela na Trockiej pokazana jest jako pusty plac (działka nr 395, powiązana z dawnym, małym pałacem radziwiłłowskim, a później oskierczyńskim na Wileńskiej). Na początku XX wieku na Trockiej stała już kamienica, która należała podobnie jak i dwie sąsiednie (nr 9 i 11) do Tyszkiewiczów.

W przedostatniej dekadzie XIX wieku, w kamienicy frontowej Izaak Segal (w rosyjskiej wersji Iwan) otworzył specjalistyczny Dom Handlowy. Właściciel pochodził z grupy tzw. litwaków, Żydów rosyjskich, którzy przemieszczali się w drugiej połowie XIX wieku do tzw. pasa osiedlania. Liczna rzesza żydowskich rodzin trafiła wówczas do Wilna. Firma Segala stała się wkrótce liderem na tutejszym rynku, posiadając w swej ofercie duży wybór materiałów aptecznych, środków chemicznych i opatrunkowych, instrumentów chirurgicznych, patentowanych lekarstw, wód mineralnych naturalnych i soli mineralnych oraz perfum zagranicznych i rosyjskich. Dom Handlowy Segala stał się jednym z ważniejszych hurtowych dostawców materiałów opatrunkowych i przyrządów lekarskich dla medycznych zarządów wojennych okręgów: Wileńskiego, Warszawskiego i Kijowskiego, dla zarządów prywatnych i rządowych dróg żelaznych (koleje), ziemstw oraz dziesiątków innych instytucji. W 1889 roku firma Segala dostała Wielki Złoty Medal na światowej wystawie w Paryżu1 za materiały apteczne. Był to jedyny medal, zdobyty przez firmę rosyjską w tej branży.

Poszukując kolejnych zysków i chcąc samemu wyrabiać niektóre z produktów, Izaak Segal otworzył w 1906 roku niewielki warsztat, produkujący materiały lekarskie i apteczne. Po kilku latach skutecznego rozwoju Segal wystąpił w 1908 roku do gubernatora o zgodę na otwarcie fabryki preparatów farmaceutycznych. Fabryka zbudowana została w podwórku domu na Trockiej i ruszyła pełną parą dwa lata później. Pracę w niej znalazło kilkudziesięciu pracowników2. Niektóre produkty Segala, przeznaczone na wyposażenie gabinetów lekarskich i szpitali, chronione były patentami, a prawnej ochronie podlegał również znak fabryczny.

Zdobywając coraz większy rynek odbiorców fabryka utworzyła osobną firmę handlową "Towarzystwo Handlowe I. B. Segal". Na czele zarządu, jako prezes i dyrektor zarządzający, stanął syn właściciela fabryki Borys Segal. Młody i rzutki człowiek po studiach lekarskich i prawniczych. Firma prowadziła handel hurtowy i detaliczny materiałów oraz przyborów aptecznych i lekarskich, produktów perfumeryjnych i kosmetycznych. Towarzystwo stało się również przedstawicielem podobnych towarów, produkowanych przez czołowe europejskie firmy. Oprócz domu handlowego na Trockiej 7 jeszcze przed I wojną światową otwarto sklep drogeryjny pod szyldem firmy „I.B.Segal” w domu na ulicy Wielkiej 28 (obecnie Pilies g. 24).

Dom na ulicy Wielkiej 28 (ob. Pilies g. 24). Z prawej strony widoczne wejście i witryny
oraz szyld "2-gi Sklep Aptekarski Towarzystwa I.B. Segal".

Borys Segal był głównym dziedzicem fortuny ojca, którą przejął w całości po jego śmierci. Jako człowiek inteligentny i majętny zarazem, cieszył się dużą charyzmą w społeczności żydowskiej Wilna. Był członkiem Rady Opiekuńczej siedmioklasowej Wileńskiej Szkoły Komercyjnej (czyli handlowej), która mieściła się w Zaułku Szlacheckim 3 (ob. Arklių g. 3 - budynek nie istnieje). W 1909 roku został radnym wileńskiej Rady Miasta w puli siedmiu nominowanych miejsc dla przedstawicieli społeczności Żydów.

Dom Segalów znajdował się na Nowogródzkiej 97 (obecnie w tym miejscu stoi pawilon z adresem Naugarduko g. 57). Był to rejon miasta gęsto zamieszkany przez ludność żydowską. W kamienicy na Nowogródzkiej działała apteka pod szyldem firmy. Utworzono też pierwszą filię zamiejscową w Odessie, w domu własnym sukcesorów Izaaka Segala. Firma rozwijała się wyjątkowo pomyślnie dzięki kontynuowania dużych zamówień państwowych. W fabryce na Trockiej produkowano szereg kosmetyków i perfum, które zgłaszano do opatentowania i sprzedawano opatrzone znakiem firmowym.

Kiedy Wilno nawiedzały potężne burze, co rusz spotykało się informacje o dużych zniszczeniach, zalaniach czy pożarach. Fabryka Segalów ucierpiała w ten sposób w 1910 roku. "W sobotę, 4 czerwca nad miastem przeszła straszliwa ulewa, która poczyniła znaczne spustoszenia. Ulice Wielka i Wileńska zamieniły się w jednej chwili w rzeki. Woda wartkim prądem pędziła w dół, wyrywając kamienie, znosząc chodniki, zalewając sutereny. Na szczęście obeszło się bez ofiar w ludziach, natomiast straty materialne na ogół są bardzo znaczne". Jeden z piorunów towarzyszących burzy, upatrzył sobie budynek fabryczny na ulicy Trockiej. Błyskawica trafiła w przewody elektryczne i pomknęła w stronę magazynu środków łatwopalnych wzniecając olbrzymi pożar, połączony z wybuchami pojemników, zawierających chemikalia do produkcji. Straż pożarna gasiła ogień przez wiele godzin. Straty wynosiły kilkanaście tysięcy rubli.

Oprócz strat materialnych tak się złożyło, że burza stała się zwiastunem poważniejszego nieszczęścia: Borys Segal zaczął jesienią tego roku poważnie chorować na nowotwór. Miał wówczas 37 lat. Leczenie na miejscu w Wilnie i Petersburgu niczego nie zmieniło. Na początku 1911 roku wyjechał do Francji, gdzie znalazł się w klinice specjalistycznej w Nicei. Mimo wysiłków lekarzy nie udało się zwalczyć choroby i Segal zmarł 16 marca. Trzy dni później w Synagodze Chóralnej na Zawalnej odbyło się nabożeństwo żałobne. Zwłoki sprowadzono do Wilna i pochowano je na nowym kirkucie.


Jesienią wybuchł poważny skandal, dotyczący spraw majątkowych firmy Segal. Do sądu kasacyjnego Senatu Rządzącego w Petersburgu trafił wniosek o unieważnienie testamentu Izaaka Segala. Składał go obywatel o nazwisku Pałbes, którego sprawę odrzucono w pierwszej instancji. Pałbes wnioskował, iż prawnie to jemu należy się majątek po zmarłym kilka lat wcześniej Izaaku Segalu, a nie jego synowi Borysowi. Sprawa była "nader rzadka", gdyż w uzasadnieniu skargi kasacyjnej znalazły się sensacyjne wyjaśnienia. Izaak Segal miał się w przeszłości nazywać Pałbes i wykorzystując przesiedlenie miał on zmienić nazwisko, aby uniknąć służby wojskowej. Nazwisko Segal zachował do końca życia, pod takim został pochowany i takie miały jego dzieci. Testament, zdaniem skarżącego, został więc sporządzony pod fałszywym nazwiskiem (pseudonimem), wobec czego nie mógł być ważny.

Pałbes prawdopodobnie musiał mieć mocne dowody, gdyż senat uznał skargę i unieważnił testament. W Wilnie zastanawiano się, jakie będą konsekwencje wyroku i dlaczego akurat dopiero w momencie śmierci Borysa wypłynęła ta sprawa. To ciekawy przykład, kiedy olbrzymi, bo liczony w milionach rubli majątek mógł nie trafić bezpośrednio do rąk spadkobierców. Borys Segal, bezpośredni następca ojca, miał tylko córkę, natomiast jego dwaj bracia (współudziałowcy firmy) mieli więcej dzieci, w tym chłopców. Nie wiadomo dokładnie, jak potoczyła się dalej sprawa, gdyż składano odwołania, jednak faktem jest, że firma "I. B. Segal" trwała nadal i była w rękach jego synów.

Towarzystwo I. B. Segall

Po zakończeniu I wojny światowej Segalowie pozostali w Wilnie. Po likwidacji Litwy Środkowej i włączeniu Wileńszczyzny w granice II Rzeczpospolitej, porządkowano sprawy własnościowe. Wszystkie firmy przechodziły ponowną rejestrację. Spółka "Towarzystwo Handlu Towarami Aptecznymi i Perfumeryjnymi Towarami I. B. Segall"3 z siedzibą w Wilnie, podniosła wówczas swój kapitał do realnej wartości 108 milionów marek polskich, wypuszczając blisko 49 tysięcy akcji po 2 160 marek w drodze V emisji. Prezesem zarządu Towarzystwa był w tym czasie Tobiasz Muszkat (zmarł w 1925 roku). Firma w 1926 roku zwracała się do Magistratu Wilna o wypłacenie należności za dużą partię medykamentów, jakie wydane zostały szpitalom miejskim w czasie wojny (w 1915 roku).

Spadkobiercy firmy nadal udanie ją rozwijali w nowej rzeczywistości międzywojennego Wilna. W 1923 r.  otwarto trzeci sklep detaliczny na ulicy Mickiewicza 5 (obecnie Gedimino pr. 3a, obok banku), a w 1926 r. - czwarty, w kamienicy na rogu ulic Rudnickiej 20 i Zawalnej 52. Klienci mogli w nim kupować cały asortyment towarów, poszerzony o artykuły gospodarstwa domowego.

Dom na Mickiewicza 5 (Gedimino pr. 3a) i dom na rogu Rudnickiej i Zawalnej (dom został zburzony).
Tu znajdowały się sklepy Towarzystwa I.B.Segal (z prawej - fotografia Jana Bułhaka z 1930 roku).

Towarzystwo I. B. Segall wydało kilka razy upoważnienie innym firmom kosmetycznym w Polsce do produkcji i sprzedaży opatentowanych przez siebie kosmetyków z zastrzeżeniem, iż mają być one opatrzone znakiem firmowym wileńskiej fabryki. Światowy kryzys finansowy, jaki ogarnął świat odbił się mocno na gospodarce polskiej. Dziesiątki firm zbankrutowało, wiele zamykało produkcję lub ją ograniczało. Dotyczyło to rzecz jasna również Wilna. Towarzystwo I. B. Segall odczuło skutki załamania gospodarczego przez znaczny spadek sprzedaży. Pod koniec 1929 roku Zarząd podjął decyzję o likwidacji trzech sklepów (na Zamkowej, Mickiewicza i Zawalnej). Informowano klientów, iż "całą działalność i uwagę swoją skoncentrowano na sklepie detalicznym przy Centrali, Trocka 7". Sklep został wówczas solidnie zaopatrzony i dokonano poważnej obniżki cen. "Staranne i sumienne zaopatrywanie" pozostało dewizą firmy. Dzięki drastycznym pociągnięciom udało się Towarzystwu przetrwać i funkcjonowało ono do 1939 roku.

Wojenne losy rodziny Segallów od towarzystwa farmaceutycznego nie są znane i wymagają osobnych badań. Nie udało się odnaleźć śladów istnienia bezpośrednich potomków, którzy podawaliby swoje wileńskie pochodzenie w linii opisywanych w tym artykule postaci. Niewykluczone jest więc, że Segalowie padli ofiarą eksterminacji społeczności żydowskiej Wilna. Oprócz rodziny Izaaka Segala w Wilnie było sporo innych rodzin o tym samym nazwisku. Wiele z nich zajmowało się różnorodną działalnością handlową.

Na koniec drobne wyjaśnienie, dotyczące zwrócenia przeze mnie uwagi na nazwisko "Segal" i zainteresowanie się jego działalnością w dawnym Wilnie. Pierwszy raz spotkałem się z nim w słynnym wierszu Czesława Miłosza, później była to już tylko ciekawość przy badaniu dziesiątek źródeł.

Czesław Miłosz
Nigdy od ciebie, miasto 

Nigdy od ciebie, miasto, nie mogłem odjechać, 
Długa była mila, ale cofało mnie jak figurę w szachach.
Uciekałem po ziemi obracającej się coraz prędzej, 
A zawsze byłem tam z książkami w płóciennej torbie,
Gapiąc się na brązowe pagórki za wieżami Świętego Jakuba,
Gdzie rusza się drobny koń i drobny człowiek za pługiem,
Najoczywiściej od dawna nieżywi.
Tak, to prawda, nikt nie pojął społeczeństwa ni miasta,
Kin Lux i Helios, szyldów Halperna i Segala,
Deptaku na Świętojerskiej, nazwanej Mickiewicza.
Nie, nikt nie pojął. Nikomu się nie udało.
Ale kiedy życie się strawi na jednej nadziei:
Że w jakiś dzień już tylko ostrość i przezroczystość,
To, bardzo często, żal.
 
Opowieści z dawnego Wilna (2). Dom pod Św. Krzysztofem
Opowieści z dawnego Wilna (3). Sklep i zakład Leona Perkowskiego

Wystawa "Exposition universelle 1889", przy okazji której wybudowano wieżę Eiffla.
2 W 1907 roku w zakładzie Segala wybuchł strajk pracowniczy, o czym informowała prasa.
3 W okresie międzywojennym podawano pisownię nazwiska „Segall”, z dwoma literami "l" na końcu. Poprawkę tę wnieśli członkowie rodziny, zapewne w procesie występowania o obywatelstwo polskie, co miało miejsce w 1922 roku.

Komentarze

#1 Super pomysl i ciekawa

Super pomysl i ciekawa informacja, popieram i sledze! :)

#2 Takie dokładne wiadomości

Takie dokładne wiadomości historyczne dotyczące jednego konkretnego miejsca są bardzo ciekawe .

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.