Opinia EFHR o wyroku sądu w sprawie dwujęzycznego nazewnictwa ulic i nakładanych za nie kar


Fot. efhr.eu
Europejska Fundacja Praw Człowieka (EFHR) w Wilnie pragnie wyrazić swoje obawy dotyczące decyzji Wileńskiego Sądu Okręgowego (Vilniaus Apygardos Teismas) z dnia 23 grudnia 2013, w sprawie dwujęzycznych tabliczek z napisami ulic w rejonie Solecznickim. Sąd ukarał dyrektora administracji samorządu grzywną w wysokości 100 LT (około 30 euro) za każdy dzień zwłoki w wykonaniu nakazu sądowego w sprawie zastąpienia dwujęzycznych tablic z nazwami ulic tabliczkami wyłącznie w języku litewskim. Obecnie grzywna za nieusunięcie tablic wynosi ponad 43 000 LT (około 12 500 euro).
Tabliczki są umieszczone na prywatnych domach, właściciele których nie wyrażają zgody na ich usunięcie, z kolei administracja samorządu nie posiada środków prawnych, które mogłyby skłonić właścicieli nieruchomości do ich usunięcia. Jak już zostało zaznaczone w komunikacie prasowym Fundacji (http://www.efhr.eu/2013/11/04/kwestia-dwujezycznych-tabliczek-z-nazwami-ulic-po-raz-kolejny/), wyrok sądu przeciwko samorządowi nie odnosi się do prywatnych właścicieli budynków. Nie ma żadnego wyroku sądowego ani decyzji instytucji rządowych, które nakazałyby mieszkańcom usunięcie nielitewskich napisów. EFHR zaprasza również do zapoznania się z ulotką dotyczącą zapisu podwójnego nazewnictwa ulic w Republice Litewskiej (http://efhr.eu/ulotki_efhr/podwojne_nazwy_ulic_PL.pdf).

Nie jest to pierwsza kara za uchylanie się od wykonania wyroku sądowego w sprawie dwujęzycznych tablic, nałożona na administrację rejonu, w którym przedstawiciele mniejszości polskiej stanowią około 80% ludności, który jest zamieszkały również przez przedstawicieli mniejszości rosyjskiej i białoruskiej. Jednakże po raz pierwszy kara grzywny jest aż tak wysoka (dla przykładu minimalne wynagrodzenie na Litwie stanowi 1000 litów - około 290 euro).

Nakłanianie przedstawicieli mniejszości narodowych do usunięcia dwujęzycznego nazewnictwa ulic na terenach licznie zamieszkiwanych przez mniejszości narodowe jest sprzeczne ze standardami europejskimi, szczególnie z artykułem 11(3) Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych. Należy również zaznaczyć, że dwujęzyczne tablice zostały umieszczone w okresie obowiązywania ustawy o mniejszościach narodowych.

Biorąc pod uwagę powyższe, wyrok litewskiego sądu jest niezrozumiały oraz niepokojący. Fundacja apeluje do wspólnoty międzynarodowej o zwiększenie zainteresowania kwestią ochrony praw mniejszości narodowych na Litwie. Pogarszająca się sytuacja w sferze ochrony praw człowieka na Litwie (szczególnie po przystąpieniu Litwy do Unii Europejskiej) stanowi poważny problem litewskiej demokracji. Fakt ten odnotowują zarówno krajowe, jak i międzynarodowe raporty.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Redakcja Wilnoteki nie ponosi odpowiedzialności za treści artykułów nadesłanych.

 

Komentarze

#1 "Gmina do tej pory nie ma

"Gmina do tej pory nie ma zezwolenia",

No tak. W Polsce nie ma zezwolenia i kropka. Na Litwie nie ma zezwolenia i wojna.

#2 No miejmy nadzieje że

No miejmy nadzieje że właściciele domów prywatnych nie ucierpią!

#3 amster.salon24.pl Bernard

amster.salon24.pl

Bernard Gaida z Dobrodzienia, szef Związku Niemieckich Stowarzyszeń, postawił na swojej posesji, tuż przy drodze, którą wjeżdża się do Dobrodzienia od strony Opola, tabliczkę z napisem: ulica Opolska 126 - Oppelner Strasse 126.
To nie jest tablica informacyjna z nazwa ulicy, stojąca przy drodze - tłumaczy Gaida. - Ta tabliczka stoi na mojej posesji i podany jest na niej w dwóch językach mój adres: ulica i numer domu.

- Gdyby tablica stała w pasie drogi, od razu wszczęłabym postępowanie - mówi Róża Koźlik[burmistrz Dobrodzienia]. - Tablica stoi jednak na terenie prywatnym. Ponadto nie jest to znak drogowy, tylko adres. Tylko że zapisany dwujęzycznie, tak samo jak na kantorach mamy dwujęzyczny napis: Kantor- Geldwechsel.

I tu wkracza do akcji radny Czerwinski:

- Gmina do tej pory nie ma zezwolenia, jeśli chodzi o używanie dwujęzycznych nazw ulic - podkreśla Jerzy Czerwiński, radny sejmiku opolskiego (PiS). - O takie zezwolenie trzeba wystąpić do ministerstwa, a gmina występowała tylko o podwójną nazwę miejscowości. Nie ujęto w propozycji nazw ulic, więc nie dopełniono procedury - zauważa.

- To jest złamanie prawa w trzech miejscach, to jest takie tłumaczenie naiwnego, że posesja jest prywatna - ocenia jednak radny Czerwiński.

- To jest prowokacja, sprawdza się, czy strona polska będzie reagowała, czy też nie - uważa Czerwiński.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.