Odejdźmy od niszczących stereotypów. Polsko-litewska pamięć historyczna


Alvydas Nikžentaitis, fot. Wilnoteka.lt
Dialog polsko-litewski bywa trudny, jeśli opiera się na stereotypach i powierzchownej wiedzy. Kiedy jednak jest prowadzony w oparciu o rzetelne badania i jest wolny od uprzedzeń - może być twórczy i prowadzić do konstruktywnych wniosków. Jednym z ostatnich owoców współpracy historyków z państw, które kiedyś współtworzyły Rzeczpospolitą, jest książka „Dialog kultur pamięci w regionie ULB” pod redakcją Alvydasa Nikžentaitisa i Michała Kopczyńskiego.
Książka "Dialog kultur pamięci w regionie ULB" pod redakcją Alvydasa Nikžentaitisa i Michała Kopczyńskiego jest owocem dyskusji prowadzonych w latach 2011-2012 podczas serii międzynarodowych seminariów poświęconych pamięci historycznej w regionie ULB (Ukraina - Litwa - Białoruś). Inspiracją dla tego przedsięwzięcia była myśl Jerzego Giedroycia i Juliusza Mieroszewskiego, wybitnych przedstawicieli polskiej emigracji politycznej, którzy stworzyli podstawy ideowe polityki zagranicznej niepodległej Polski, oparte na pojednaniu z sąsiednimi narodami. Książka, która została wydana w języku polskim, na początku przyszłego roku ukaże się również po litewsku. Jest to tylko jeden z wielu przykładów, które potwierdzają, że wspólna historia, która czasem bywała trudna, nie musi dzielić.

Na płaszczyźnie naukowej dialog dotyczący polsko-litewskiej historii prowadzony jest od wielu lat. Alvydas Nikžentaitis* jest  jednym z jego aktywnych uczestników. Historyk wskazuje, że  porozumienie, jakie udało się osiągnąć na płaszczyźnie naukowej, nie jest łatwo przekazać szerszym kręgom. "Historycy od lat prowadzą dyskusję i wszystko między sobą wyjaśnili. Kwestie narodowe nie odgrywają tu tak wielkiej roli - wyjaśnia w rozmowie z Wilnoteką - Społeczeństwo jednak nie ma tej wiedzy, jaką mają historycy w obu krajach, bo nigdy się tą wiedzą nie interesowało".

Historyk mówi także o dużych różnicach pomiędzy wiedzą naukową a popularną w zakresie historii: "Mamy teraz jakby dwie płaszczyzny: jedna to wiedza historyczna historyków, a druga to wiedza historyczna społeczeństwa. Wiedza historyczna społeczeństwa polskiego i litewskiego mają wiele podobieństw. W obu przypadkach charakterystyczne jest to, że dominują nurty narodowe i właśnie przez pryzmat nurtu narodowego są oceniane wydarzenia w historii tych dwóch krajów". Nikžentaitis wskazuje również na konkretne przejawy rozbieżności polskiego i litewskiego spojrzenia: "Mamy do czynienia z bardzo widoczną asymetrią. Jeżeli Polacy mówią o stosunkach między Polską a Litwą w historii, to zawsze wspominają Unię, może jeszcze powstania, ale nowoczesne państwo litewskie w ogóle ich nie interesuje, zupełnie, jakby dwudziestowiecznej Litwy w ogóle nie było. Podobne zjawisko możemy zaobserwować po stronie litewskiej: średniowieczne Wielkie Księstwo Litewskie jest bardzo popularnym tematem, ale Polska w jego dziejach albo jest nieobecna, albo przedstawiana jest jako wróg, co widać choćby w przypadku często przytaczanej historii o koronacji Witolda. Najczęściej jednak społeczeństwo litewskie patrzy na Polskę przez pryzmat zajęcia Wilna w 1920 r. Takie zawężenie rozumienia przeszłości jest bardzo widoczne i przeszkadza w dialogu".

Historia jako nauka potrafi się bronić przed ideologią. Znacznie trudniejsze jest to w przypadku wiedzy popularnej. Jednocześnie, to właśnie ta ogólna wiedza historyczna wpływa na wzajemne postrzeganie obu narodów. Co można więc zrobić, by pamięć historyczną oczyścić? "Bardzo ważne są według mnie projekty popularyzujące wiedzę historyczną. Tych wspólnych badań, spojrzeń na przeszłość polskich i litewskich historyków, jest sporo. Czasami jednak brakuje zainteresowania popularyzacją. Bardzo żałuję, że np. od roku bezskutecznie czekamy na odpowiedź polskiej strony na propozycję rozpoczęcia programu badawczego, który mógłby służyć między innymi popularyzacji wyników badań historycznych. Dochodzi do swoistego paradoksu: prowadzimy tego rodzaju programy z Ukrainą i Białorusią, a z Polską wspólnego programu w zakresie nauk humanistycznych nie mamy".

Wydaje się, że kształtowaniu wiedzy historycznej powinny służyć przede wszystkim podręczniki szkolne. O ich znaczeniu i sile oddziaływania nie trzeba nikogo przekonywać. Na tym polu także od lat prowadzony jest dialog polsko-litewski. Od 1992 r. działa Polsko-Litewska Dwustronna Komisja do badania problemów nauczania historii i geografii. "Przez komisję omawiane są kwestie szczególnie trudne w historii obu narodów i udaje jej się wypracować odpowiednie ustalenia, choćby w odniesieniu do nazewnictwa pewnych wydarzeń. Nie zawsze jednak efekty tej pracy znajdują odzwierciedlenie w podręcznikach, ponieważ zalecenia komisji nie są do końca respektowane ani przez autorów, ani przez wydawnictwa. O tym, jak wygląda podręcznik, decydują czasem eksperci zatrudniani przez wydawnictwa. W tej dziedzinie dowolność jest zdecydowanie zbyt duża".

"Historia góruje nad współczesnością, tak jak ojciec góruje nad swym nieletnim synem", jak pisał Juliusz Mieroszewski. Nie można budować porozumienia w teraźniejszości, pielęgnując uprzedzenia i stereotypy z ubiegłego wieku. Konieczny jest dialog umożliwiający przebudowę sposobu myślenia o własnej przeszłości. "Dialog kultur pamięci w regionie ULB" jest jedną z propozycji, które mogą otworzyć czytelnika na inny sposób myślenia, który przecież nie musi być wrogi. Pozostaje jednak pytanie, czy rzetelna wiedza, oparta na konkretnych źródłach, nie zostanie zakrzyczana przez masę obiegowych opinii, które, bazując jedynie na stereotypach, nie potrzebują potwierdzenia ani dowodów?

Wiecej o książce "Dialog kultur pamięci w regionie ULB" tutaj.


*Dr hab. Alvydas Nikžentaitis - litewski historyk, wykładowca Litewskiego Uniwersytetu Edukologicznego, w latach 2000-2008 dyrektor Litewskiego Instytutu Historycznego. Postanowieniem Prezydenta RP z dnia 30 czerwca 2009 za wybitne zasługi w rozwijaniu współpracy między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Litewską i za propagowanie wiedzy o wspólnym dziedzictwie historycznym narodów tworzących Rzeczpospolitą Obojga Narodów został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Zasługi RP.

Na podstawie: inf. wł. 
 

 

Komentarze

#1 Panu Giesmynasowi zamiast

Panu Giesmynasowi zamiast odpowiedzi proponuję urywki wiersza Zdzisława Broncela "Do Litwinów":

...Powaśnionych kochanków wileńskiej stolicy-
Połączyła nas strata, jak bolesne fatum
A sieroty Litwinów i dzieci Polaków
Spotkały się modlitwą w tej samej kaplicy.

...Ukochaniem Trzech Krzyży zawistni i bliźni,
Wspólnym przebite gwożdziem spotkaliśmy dłonie-
Synowie dwóch narodów i jednej Ojczyzny.

To o sowieckich łagrach,skąd nie wróciło wielu Polaków i Litwinów.

#2 Tak jest,oni spolszczyli się

Tak jest,oni spolszczyli się na własne życzenie,bo nie było podręczników w języku litewskim,a dzieci należało uczyć nie ttylko polskiego,ale i łacińskiego,by mogli studiować w Polsce czy we Włoszech.Ale nie chcą więcej tego,bo po co odbudowywali na podstawach etnicznych swe państwo,by znowu zostać Polakami litewskiego pochodzenia?

#3 Litwini mają ten problem ze

Litwini mają ten problem ze swoją świadomością narodową, że aby uzasadnić swoje istnienie muszą stawiać się w opozycji do Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Czyli Cierpią na schizofrenię i negują samych siebie żeby uratować mit "litewskości". Jeśli Polacy nie byliby traktowani przez Litwinów jako wrogowie toby i samych Litwinów nie było - bo się swego czasu wszyscy spolszczyli.
Na dodatek to mały narodek więc kompleksy ma proporcjonalnie większe. Że Polacy ignorują istnienie Litwy ? A co mamy robić ? Wdawać się w dyskusję na poziomie Litwinów ? jedyne co można robić to bronić praw Polaków na Litwie i nie dawać się sprowokować.

#4 Litwini mają ten problem ze

Litwini mają ten problem ze swoją świadomością narodową, że aby uzasadnić swoje istnienie muszą stawiać się w opozycji do Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Czyli Cierpią na schizofrenię i negują samych siebie żeby uratować mit "litewskości". Jeśli Polacy nie byliby traktowani przez Litwinów jako wrogowie toby i samych Litwinów nie było - bo się swego czasu wszyscy spolszczyli.
Na dodatek to mały narodek więc kompleksy ma proporcjonalnie większe. Że Polacy ignorują istnienie Litwy ? A co mamy robić ? Wdawać się w dyskusję na poziomie Litwinów ? jedyne co można robić to bronić praw Polaków na Litwie i nie dawać się sprowokować.

#5 A no spróbujmy odejść od

A no spróbujmy odejść od stereotypów. Może zacznijmy od Żeligowskiego.Wilno zostało wyzwolone w noc sylwestrową 1918 r., przez miejscowych Polaków nie z rąk Litwinów, bo ich tam nie było, ale od Niemców, którzy zresztą oporu nie stawiali i grzecznie ulotnili się z Miasta. Wolność trwała 5 dni i miłe miasto zostało zajęte przez bolszewików. Polacy odbili z rąk bolszewików Wilno (IV 1919) i aż do lipca 1920 r. było w Polsce z polską administracją, uniwersytetem itd. Następnie Sowieci zajęli miasto i podarowali je Litwinom, ale gdy już dostali łomot pod Warszawą i Niemnem i wiali na wschód jak wicher to wtedy popełniono błąd. Zamiast w pościgu zająć Wilno jak Suwalszczyznę ,też podarowaną Litwie przez Lenina, to minister MSZ Sapieha, popierany przez Paderewskiego [emeryta politycznego, ale znanego na zachodzie], wbrew Marszałkowi zaapelował do Ligi Narodów., by skłoniła okupujących miasto Litwinów do jego opuszczenia. W ten sposób konflikt został poddany pod dyskusję międzynarodową .W sprawie zaczęli zabierać głos Brytyjczycy , Francuzi, i oczywiście Niemcy. Nie było rady trzeba było uciąć dyskusję i wziąć sprawę w swoje ręce zorganizować wojsko i wytyczyć porozbiorowe granice Polski tam gdzie mieszkali Polacy gdzie stanowili przygniatającą większość oraz byli właścicielami ziemi. Niestety dużo Polaków pozostało poza wskrzeszoną przez Marszałka J.Piłsudskiego Polską po blisko 200 letniej niewoli w Rosji bolszewickiej ,gdzie byli szykanowani aresztowaniami i zsyłką na Syberię.Litwa skorzystała tylko dzięki zwycięstwu Piłsudskiego, aby powstać jako suwerenne państwo lecz nie skorzystała z wychodzącej daleko wprzód koncepcji Piłsudskiego związku suwerennych państw Polski,Litwy Ukrainy w kształcie obecnej Unii Europejskiej.

#6 do kingtiger > neither king

do kingtiger > neither king nor tiger. W cywilizowanym świecie państwo nie niszczy mniejszości ale zapewnia im należne prawa.

#7 Mniejszosci etniczne niszcza

Mniejszosci etniczne niszcza dane panstwo. Litwini o tym wiedza, wiec pragna pozbyc sie ich ze swego zacnego terytorium. Proste jak klama od gabinetu Kopaczowej.

#8 E...pan Giesmynas dobrze

E...pan Giesmynas dobrze pisze.

#9 do giesmynasa twoja rodzona

do giesmynasa
twoja rodzona babcia przewraca się w grobie .taki po........ny wnuk

#10 Oczywiście Pan Nikżentaitis

Oczywiście Pan Nikżentaitis ma rację - winno się odejść od stereotypów . A może należałoby na początku odejść od kłamstw w nauczaniu historii młodego pokolenia Litwinów ? Będą kłamstwa -będą fałszywe stereotypy

#11 Haaaaaaaaaaaaaaaaa- -

Haaaaaaaaaaaaaaaaa- - słusznie Giesminiak stwierdza, ze Litwa winna zapłacić odszkodowanie za okupację Wilna . , no bo kiedy Polacy okupowali Litwę? Polacy okupowali sami siebie ? Mówiąc jasno gdyby Piłsudski chciał okupować Litwę - mógłby to zrobić bez problemów . Jedno pi........cie Kasztanki powodowało ,że Litwini zmykali jak zające

#12 Te kolego................te

Te kolego................te piepszone tfe stereotypy polegaja na tym, ze Polska okupowala sila slabsza Lietuve. Winna zatem zaplacic Litwie za straty moralne oras patiotyczne. I to szybko!!!!!!
I ty sie mnie nie mondsz!!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.