Oblężona Warszawa w barwnej fotografii


Fragment okładki albumu, fot. wpolityce.pl
Gdyby można było ujrzeć kolorowe fotografie niszczonej we wrześniu 1939 roku Warszawy... Niemożliwe? A jednak prawdziwe, kolorowe zdjęcia oblężonej stolicy Polski, i to nie z perspektywy niemieckiej propagandy, ale amerykańskiego dokumentalisty. Teraz możemy zobaczyć i my, dzięki wydanemu właśnie przez IPN i Fundację Ośrodka KARTA albumowi "Kolory wojny. Oblężenie Warszawy w barwnej fotografii Juliena Bryana". Dziś książka trafia na półki księgarń.
Julien Bryan do Warszawy przyjechał jednym z ostatnich pociągów i przez dwa tygodnie dwoma aparatami Leica i  kamerą (35 mm) dokumentował jej oblężenie. Jego zdjęcia pokazujące oblężoną i niszczoną Warszawę obiegły świat i pokazały ludziom Zachodu, jak wygląda okrucieństwo wojny.

"W naszej świadomości II wojna światowa była rzeczywistością czarno-białą. Kolorowe zdjęcia tego okrucieństwa jeszcze wyraźniej pokazują dramat tamtego czasu. Właśnie na tym polega niepowtarzalność tego albumu" - tłumaczy prezes Fundacji Ośrodka KARTA Zbigniew Gluza.

Już we wrześniu Instytut Pamięci Narodowej wydał dwustustronicowy album z czarno-białymi fotografiami amerykańskiego fotografa. Teraz IPN wspólnie z KARTĄ zdecydowały się na wydanie wyboru barwnych fotografii Bryana.

Jak wyjaśnia Aleksandra Janiszewska, redaktor nowego albumu, "to rzecz bez precedensu, bo żadne kolorowe zdjęcia z tego okresu, wykonane nie na zlecenie niemieckiej propagandy, nie są znane".

Mimo wszystko zdjęć kolorowych nie ma zbyt wiele. "Bo Bryan bardzo się bał - wtedy wciąż jeszcze nowego i nie do końca poznanego - kolorowego filmu. Nie ufał mu, to było jego pierwsze doświadczenie, nie wiedział, jakim efektem się zakończy" - wyjaśnia redaktor albumu.


Wydawcom chodziło także o to, by stworzyć kompozycję, w której zbędny będzie słowny komentarz, dlatego, poza częścią historyczną, obok fotografii zamiesczono jedynie fragmenty tekstów samego Juliena Bryana. Oto niektóre z nich:

"Matka siedziała na ziemi, obierając ziemniaki. Siedemnastoletnia dziewczyna znalazła lustro i malowała się, stojąc przy ruinach jej domu. Dwaj mali chłopcy czytali kolorowy niedzielny dodatek z polskim wydaniem przygód Myszki Miki. Pośrodku ulicy leżało czternaście zabitych koni".

"Przypuszczam, że jako ludzka istota o przyzwoitych odruchach powinienem czuć się fatalnie, widząc samolot spadający razem ze swoim ludzkim ładunkiem. Ale przyłączyłem się do wrzeszczących i wiwatujących dwóch innych Amerykanów z ambasady. Zapomnieliśmy o znajdujących się w Niemczech rodzinach tych lotników. Wiedzieliśmy tylko, że byli przedstawicielami rządu, który od trzech tygodni z zimną krwią zabijał bezbronnych ludzi. Cieszyliśmy się, że nie żyją. Tak właśnie wojna zmienia człowieka".

"Objąłem ją ramieniem i przytuliłem mocno, usiłując pocieszyć. Płakała. Ja też i dwaj polscy oficerowie, którzy mi towarzyszyli. Co mogliśmy powiedzieć temu dziecku?".

Jak mówi Jacek Zygmunt Sawicki, który razem z Tomaszem Stempowskim układał fotografie Bryana, "te zdjęcia są dla historii Polski skarbem bezcennym".

Galerię zdjęć Samuela Bryana można znaleźć tutaj.

Na podstawie: ipn.pl, tvn24.pl