O tym, jak rumuńska piosenka zauroczyła… tancerzy „Wilii”


Na zdjęciu: tancerze „Wilii” na Rusinowej Polanie, fot. archiwum PZAPiT „Wilia”
„Ioane, Ioane, toată lumea doarme” – słowa tej niezwykle popularnej rumuńskiej piosenki wciąż nucą tancerze Polskiego Zespołu Artystycznego Pieśni i Tańca „Wilia”. 19-26 listopada wraz z czterema zespołami ludowymi z Rumunii i Polski wzięli udział w wyjątkowo treściwej wymianie młodzieży Erasmus+ w tatrzańskim Murzasichlu. Dlaczego akurat ta piosenka? O tym poniżej.




Podczas tygodniowego pobytu działo się wiele. Wiliowcy mieli okazję zapoznać się z folklorem rumuńskim, odkryć nieznane dotąd zakątki folkloru polskiego oraz bliżej poznać rówieśników z Polski i Rumunii. Każdy dzień obfitował w interesujące działania projektowe z udziałem wszystkich grup. Nie sposób opisać wszystkich, przedstawię więc te, które najbardziej zapadły mi w pamięć.

Nazajutrz po przyjeździe każdy z zespołów prezentował folklor taneczny kraju pochodzenia. Zapoznaliśmy się z wyjątkowo energicznymi i wymagającymi wysokiej sprawności fizycznej tańcami rumuńskimi. Przedstawiły je nam zespoły „Mugurelul” z Kluż-Napoki i „Junii Brasovului” z Braszowa w Rumunii.

Poznaliśmy również nowe tańce polskie, które zaprezentowały nam Zespół Pieśni i Tańca „Kortowo” Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego oraz Zespół Pieśni i Tańca Politechniki Warszawskiej.


Na zdjęciu: uczestnicy projektu po warsztatach tanecznych, fot. Ansamblul Folcloric Studențesc „Mugurelul”

Jednym z działań projektowych było przedstawienie popularnej piosenki swego kraju kolegom z zagranicy, po czym mieli oni ją samodzielnie wykonać.

Zaprezentowaliśmy kolegom z Polski litewską „Mūsų dienos kaip šventė” Vytautasa Kernagisa, a my z kolei mieliśmy okazję nauczyć się niezwykle melodyjnej i zapadającej w ucho rumuńskiej piosenki ludowej „Ioane, Ioane”. Rumuńscy artyści bardzo chwalili sposób, w jaki wiliowcy ją wykonali. Na korytarzach ośrodka „U zbójnika” w Murzasichlu jeszcze długo można było usłyszeć: „Ioane, Ioane, toată lumea doarme...”.



Bardzo interesującym punktem programu projektu była sesja zdjęciowa „Urban Folk”. Jak wyglądała?

Z zaprezentowanych przez każdy z zespołów strojów ludowych uczestnicy projektu wybierali poszczególne elementy i łączyli je ze swoim codziennym ubiorem, tworząc niezwykłe ludowo-nowoczesne kreacje. À propos, bardzo często młodzież sięgała po elementy stroju ludowego z innych krajów niż swój.


Na zdjęciu: tancerka „Wilii” Diana Dombrowska, fot. Michał Charyton


Na zdjęciu: tancerz „Wilii” Tomasz Sokołowski, fot. Michał Charyton

Nauczyliśmy naszych rumuńskich przyjaciół także, jak przygotować chłodnik litewski. Co prawda, „na papierze”. Jednym z zadań projektowych była bowiem prezentacja przepisów dań regionalnych.

Podzieleni na kilkunastoosobowe grupy (międzynarodowe oczywiście!) uczestnicy tworzyli też choreografie taneczne do tańca integracyjnego à la belgijka, dzięki któremu „każdy może zatańczyć z każdym”. Po zaprezentowaniu dokonań drużyn wybraliśmy najlepsze elementy i ułożyliśmy wspólną choreografię bazującą na folklorze polskim, rumuńskim i litewskim. Posłuży kolejnym grupom i – miejmy nadzieję – pomoże im szybciej się zintegrować.

Swoje zdolności twórcze rozwijaliśmy również podczas tworzenia teledysków.

Mieszane międzynarodowe grupy miały za zadanie nagranie filmiku do piosenki z lat osiemdziesiątych. Na nagrania i montaż mieliśmy, co prawda, ograniczony czas, ale teledyski, w których przeplatały się elementy strojów, kroków ludowych i rytmy sprzed czterdziestu lat, dały naprawdę piękny wynik.

Pobyt w polskich Tatrach nie mógł się odbyć bez wypadu w góry. Wiliowcy wraz z kolegami z Rumunii i Polski udali się na krótki, lecz intensywny spacer na Rusinową Polanę do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Jeden z wieczorów spędziliśmy w Termach Chochołowskich, odprężając się po obfitującym w działania projektowe dniu.


Na zdjęciu: tancerze „Wilii” na Rusinowej Polanie, fot. archiwum PZAPiT „Wilia”

Z kolei Zakopane zwiedzaliśmy… rywalizując między sobą w grze miejskiej.

Wróciliśmy do domu zmęczeni, ale pełni energii, wzbogaceni o nową kulturę i nowe przyjaźnie. Od powrotu minęło zaledwie kilka dni, a już nie możemy się doczekać kolejnego projektu.

W imieniu choreografów zespołu p. Marzeny Suchockiej, p. Beaty Bużyńskiej oraz tancerzy „Wilii” dziękuję Organizatorom projektu – Stowarzyszeniu „Passionfruits”.

Macieju, Marcinie, Michale – chapeau bas.

Do zobaczenia za rok!

Łukasz Kamiński

tancerz PZAPiT „Wilia”