O "Iskrach", Mickunach i romantyzmie...


Fot. K. Zadranowicz
Ostatniego dnia stycznia w Mickunach zorganizowano wieczór tańca, śpiewu i poezji, poświęcony powstańcom doby romantyzmu. Na scenie Centrum Wspólnoty w Mickunach wystąpiły dwa zaprzyjaźnione zespoły: Zespół Taneczny "Iskry" Mickuńskiej Wspólnoty Młodzieżowej i Zespół Wokalny "Barwy Podwileńskie" z Ławaryszek. Koncert był nie tylko hołdem oddanym bohaterom powstania listopadowego i powstania styczniowego, ale też posłużył do zaprezentowania owoców dwuletniej przyjaźni zespołów z Mickun i Ławaryszek. Przede wszystkim zaś był okazją, by "ogłosić światu" o wybranej po długich poszukiwaniach i dyskusjach nazwie "Iskry", która odtąd będzie mobilizowała tancerzy Zespołu Tanecznego Mickuńskiej Wspólnoty Młodzieżowej i przypominała, że prawdziwy Polak powinien umieć tańczyć tak, by "szły iskry z butów, a wiechcie z podłogi"...
Dziesięciostopniowy mróz, który sprawił, że w mało ogrzanej sali Centrum Wspólnoty Mickuńskiej tylko nieliczni widzowie odważyli się na czas koncertu pozbyć ciepłych futer, kurtek i płaszczy, nie przeszkodził młodym wykonawcom szczerze i z maksymalnym oddaniem zaprezentować trwający ponad godzinę program. Jako że koncert zaplanowano na ostatni dzień stycznia, oczywiste było, że nie można pominąć bohaterów patriotycznego zrywu sprzed ponad 150. lat. W roku 1863 młodzi Polacy nie wahali się stanąć do zbrojnej walki przeciwko okrucieństwu zaborców, walczyli o polskość, o niepodległość, o wiarę. Wielu zapłaciło za zryw ten cenę najwyższą, inni poznali smak wygnania, tułaczki, nędzy, katorżniczych robót w kopalniach Syberii. Świadomi konsekwencji szli jednak do walki - synowie epoki romantyzmu. Epoki, którą w literaturze polskiej "zapoczątkował" w 1821 r. wiersz "Romantyczność" Adama Mickiewicza, a zakończył upadek powstania styczniowego w roku 1863.  

Członkowie "Iskier" i "Barw Podwileńskich" udowodnili, że historia nie jest dla nich jedynie zbiorem abstrakcyjnych dat, które kiedyś należało wykuć do klasówki. Pokazali, że poprzez poezję, śpiew i taniec można mówić nawet o tych najbardziej bolesnych kartach historii kraju ojczystego w sposób ciekawy i niebanalny. Nie mogło być inaczej - wśród członków obu zespołów niemało takich, którzy lubią i znają hstorię, a niektórzy poświęcili jej studia i obrali za zawód (na przykład solista zespołu z Ławaryszek - Albert Wołk - uczy historii w Szkole Średniej w Ławaryszkach).

Może nie bez znaczenia jest też fakt, że "powiązania" miejscowej młodzieży z romantyzmem są daleko niepodręcznikowe: przecież Mickuny, położone zaledwie 25 km od Wilna, w 1818 r. stały się własnością profesora medycyny Uniwersytetu Stefana Batorego, wynalazcy szczepionki przeciw ospie, Augusta Bécu (Doktora z III części Dziadów A. Mickiewicza), ojczyma Juliusza Słowackiego. To dlatego młody Julek często spędzał w Mickunach wakacje...

Wprawdzie podczas koncertu zabrakło poezji Juliusza Słowackiego, to jednak o nim nie zapomniano. Tyle że w nieco przekornym wierszu Mariana Hemara, gdzie to Maryla Puttkamerowa (rewelacyjnie odegrana przez Bożenę Czepułkowską) przedstawia swoją wersję powstawania literackich geniuszy...

Oczywiście nie mogło zabraknąć fragmentów "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Urywki poematu zabrzmiały w wykonaniu Tomasza Kirkiewicza i Alicji Gerfolveden. Recytatorzy mieli większą tremę, bo obejrzeć występ przyszła nauczycielka Szkoły Średniej w Mickunach, Krystyna Narkiewicz, dzięki której nie raz stawali oni na podium konkursów recytatorskich na Litwie i w Macierzy, rozsławiając rodzimą szkołę. Pani Krystyna nie omieszkała zauważyć, że jeszcze nie wszyscy z jej uczniów popisali się talentem recytatorskim. I to prawda, ale ...zabrakło czasu. Szczerze wierzę, że na kolejnych koncertach recytatorzy z "Iskier" jeszcze nie raz wzbudzą szczere brawa swojej wymagającej nauczycielki, prezentując stare i nowe fragmenty poetyckie.

Repertuar taneczny zaprezentowany podczas koncetu to: tańczone przez cały zespół polskie tańce, jak kujawiak, oberek i polka. Nie mogło oczywiście zabraknąć popisów solowych par w polskich tańcach narodowych. Bożena Cepułkowska, Czesława Zadranowicz, Tomasz Kirkiewicz, Waldemar Karmaza od kilku lat próbują swoich sił w popularnym w Polsce ruchu tanecznym - turniejach polskich tańców w formie towarzyskiej - i kilkakrotnie już wracali do rodzinnych Mickun z medalami i dyplomami laureatów tych prestiżowych konkursów.

Całość programu okrasił piękny wielogłosowy śpiew Zespołu "Barwy Podwileńskie", który tak bardzo przypadł do gustu publiczości, że po finałowej "Żeby Polska była Polską", zebrani bez ociągania powstali z miejsc, by nagrodzić artystów burzliwymi oklaskami. Występujący byli bardzo podbudowani i obecnością, i szczerymi słowami uznania dyrektor Szkoły Średniej w Mickunach Małgorzaty Radziewicz, starosty Gminy Mickuny Renaty Mickiewicz, kierownika Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki Samorządu Rejonu Wileńskiego Edmunda Szota. Szkoda, ża zabrakło przedstawicieli Wielofunkcyjnego Centrum Kultury w Rudominie, w którego gestii są ośrodki kultury w Ławaryszkach i Mickunach. Chciałoby się wierzyć, że uznanie władz przełoży się kiedykolwiek na wsparcie materialne, bo argument "wy przecież i tak pięknie wyglądacie..." (jak to pewnego razu stwierdził jeden z radnych rejonu wileńskiego) niekoniecznie oznacza, iż zespoły opływają w dostatek...

Powinno ogromnie cieszyć, że młodzi ludzie, absolwenci Szkoły Średniej w Mickunach, mimo upływających lat, studiów, pracy, zakładania małżeństw, nie potrafią się rozstać z polskim folklorem, którego bakcylem zarazili się w szkolnym zespole "Truskaweczka". Kłopoty dorosłej codzienności nie zniechęcają coraz "starszej" młodzieży przed poświęcaniem wieczorów po pracy na próby, sobót i niedziel na koncerty. Nie odstrasza fakt, że "kieszonkowe" czy też pierwsze zarobione pieniądze trzeba przeznaczyć na elementy strojów, obuwie taneczne...

Przypomnijmy, że wiosną 2013 r. młodzież z Mickun postanowiła się zrzeszyć, by łatwiej im było uzyskiwać fundusze na pomysły - czy to Dzień Młodzieży w Mickunach, czy to spływ kajakami po Wilence, czy zawody sportowe. W ten sposób powstała Mickuńska Wspólnota Młodzieżowa. Chyba nie przypadkiem rdzeń nowo powstałej organizacji tworzą tancerze - małżeństwo Czesława i Mirosław Zadranowiczowie, Bożena Czepułkowska, Rajmond Staczkowski, Justyna Nazarenko. Ta ostatnia jest wprawdzie rodowitą wilnianką i absolwentką stołecznego Gimnazjum im. Adama Mickiewicza, ale od kilku lat nie opuszcza żadnej z prób zespołu, aktywnie działa we wspólnocie młodzieżowej w Mickunach. Zawsze obecny jest też partner Justyny, Eryk Subocz, który w dniu koncertu obchodził urodziny, a to nie przeszkodziło mu uczestniczyć w próbie, odtańczyć koncert, a co dla nas najważniejsze - zapewnić nagłośnienie, bez którego występ byłby niemożliwy. 

Jako choreograf zespołu "Iskry", jestem szczerze dumna z moich wszystkich tancerzy i z każdego z osobna. Zdaję sobie sprawę, że oczywiście w całości jeszcze nie dorównujemy techniką taneczną renomowanym zespołom Wileńszczyzny, ale tej młodzieży nie brakuje ambicji i romantycznego zapału, by dążyć "do gwiazd". Bożena już ma za sobą debiut w Artystycznym Zespole Pieśni i Tańca "Wilia", niedługo Tomek zatańczy swój pierwszy koncert w Reprezentacyjnym Zepole Pieśni i Tańca "Wileńszczyzna". Przed nimi odpowiedzialne koncerty, zagraniczne wojaże w barwach już nie "Iskier", ale najlepszych polskich zespołów na Litwie. Oczywiście, to trochę smuci, bo na ich miejsce trzeba szykować nowe pary, ale i cieszy - bo są przykładem, iż nie ma rzeczy niemożliwych, jeżeli w to, co się robi, włożyć dużo pracy i duszę. 

Z przyjemnością obserwowałam też młodzież na zabawie integracyjnej po koncercie - współczesna muzyka dyskotekowa szybko została "odstawiona  na bok", a rozochoceni tancerze z entuzjazmem hasali w rytmie polek, obertasów, walczyków, mazurków. Miałam wrażenie wędrówki w czasie... Przecież w podobny sposób bawili się pradziadkowie i prababcie tych praprawnuków Promienistych w pierwszych dziesięcioleciach XX w. Z tą jedyną różnicą, że do tańca przygrywał jakiś dobry akoredonista czy skrzypek, a nie odtwarzacz CD. Kiedy tancerze (i nie tylko) spontanicznie odtańczyli salonowego poloneza z figurami, pod "dyktando" wodzireja, jedynie brak odpowiednich wnętrz i strojów z epoki nie pozwalał w pełni się przenieść myślami na sale balowe elit europejskich XIX w. ...Nasuwał mi się oczywisty wniosek, że "iskry" polskiego tańca narodowego już dawno wznieciły ciepły płomień w tych młodych sercach i, mam nadzieję, żadne przewrotności losu nie każą im zagasnąć...