O Mickiewiczu, Wilnie i... oczach poety
Jak to się stało, że zgromadzona o Wieszczu wiedza przelana została na papier?
To rozpoczęcie w 2002 roku pracy w muzeum zmotywowało Autorkę książki do zgłębiania informacji o Mickiewiczu. Uznała, że są na tyle interesujące, że zapragnęła się nimi podzielić z czytelnikami najpierw w formie artykułów w miesięczniku „Magazyn Wileński”, a następnie – również w postaci książki.
„Po pewnym czasie zrozumiałam, że te artykuły układają się w bardzo sympatyczną książkę o Mickiewiczu – takim jakiego odkryłam, wyczytałam, wyszperałam... Bo o Mickiewiczu trzeba szperać. Wydarzeń w życiu poety było sporo, wielu też badaczy je zgłębiało i każdy wybadał co innego. Odkrycie tego, co dla mnie jest prawdą o Mickiewiczu, zajęło trochę czasu i bardzo się cieszę, że mogę teraz Państwu pokazać tego mojego Mickiewicza – jak ja go widzę, jak go rozumiem, co ciekawego o nim znalazłam... Czasami coś, o czym się mówi trochę z przymrużeniem oka, z uśmiechem, bo Mickiewicz był nie tylko poważną osobą, nie tylko wielkim poetą, ale również osobą, która żartować potrafiła i o której żartować też można” – powiedziała dla Wilnoteki Alicja Dzisiewicz.
Na zdjęciu: Alicja Dzisiewicz, autorka książki „Trochę Wilna z Mickiewiczem w tle”, fot. Bożena Mozyro
Do jakich faktów w trakcie pracy nad swoją pierwszą książką dotarła Autorka, o których wcześniej nie wiedziała?
„Pierwszą rzeczą, którą dogłębnie zbadałam, była barwa oczu Mickiewicza. Strasznie mnie ta kwestia ciekawiła. Poświęciłam sporo czasu, żeby wybadać, jakiego koloru były oczy poety. I dotarłam do pięciu opisów barwy oczu Mickiewicza. Wszystkie pięć podają barwę, ale ze sobą zgadzają się tylko w jednej kwestii. Bardzo zgodnie, w jeden głos ich autorzy twierdzą, że Adam Mickiewicz oczy miał” – mówi żartobliwie Autorka, dodając, że wśród wymienionych barw były „czarne, szare, niebieskie, zielone i... zmienne”. „Pięć opisów, pięć różnych wersji. Nie ma tylko brązu” – zauważa pani Alicja.
Co było najtrudniejsze w pracy nad książką?
„Najtrudniejsza była decyzja, że wydam książkę. Strasznie trudno było mi powiedzieć sobie, że oto będę tą osobą, która wyda prawdziwą, realną, książkę, że mogę się stać jej autorką. A jak już podjęłam tę decyzję, to się zaczęła wielka praca – zbieranie materiału, grupowanie go w tematy, dobieranie zdjęć. Wybrałam dwanaście artykułów. Wszystkie mówią trochę o Mickiewiczu, trochę o Wilnie i w sumie układają się w książkę, która ma swój początek i swoje logiczne zakończenie” – wyznaje. Nie odrzuca możliwości, że pojawią się kolejne książki o Mickiewiczu jej autorstwa. „Bania z poezją nade mną się rozpękła” – powiedział kiedyś Mickiewicz. Ja mam wrażenie, że nade mną podobna bania wisi już od pewnego czasu. Trochę się tego boję. Czego mi nie wystarcza? Przede wszystkim czasu. Ale... Mam nadzieję, że jeżeli Mickiewicz zechce, to będę miała ten czas i będzie kolejna książka” – powiedziała, zachęcając też innych, by nie chowali swojej twórczości po szufladach, a wydawali ją drukiem i dzielili się nią z innymi.
Na zdjęciu: migawki z prezentacji książki „Trochę Wilna z Mickiewiczem w tle”, fot. Bożena Mozyro
Po zakończeniu prezentacji wszyscy chętni mogli otrzymać książkę pani Alicji z jej autografem. Nie kupowali jej jednak, nie otrzymywali też za darmo, ale składali datki na szczytny cel.
„Gdy się zorientowałam, że książka rzeczywiście się ukaże i że będą ją chciały kupić osoby, od których nie będę potrafiła wziąć pieniędzy, postanowiłam zorganizować wszystko tak, żebym mogła człowiekowi książkę dać, ale pieniędzy od niego nie wziąć” – odsłania kulisy swojej decyzji pani Alicja. „Od zawsze sprzyjałam działalności hospicjum w Wilnie, szczególnie zaś – inicjatywie budowy hospicjum dziecięcego. Z moją Mamą, gdy jeszcze żyła, rozmawiałyśmy na ten temat – bardzo sympatyzowała z hospicjum. Mama odeszła 1 marca. Książka powstawała, gdy jeszcze żyła... Postanowiłam, że zadedykuję ją moim Mamom – Mamie Marii i Świekrze Konstancji, a część pieniędzy z jej realizacji przeznaczę na potrzeby wileńskiego hospicjum, z którym tak sympatyzowała moja Mama”.
Na zdjęciu (od lewej): Aneta Górniewicz, administrator w Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie i Alicja Dzisiewicz, fot. Wilnoteka.lt
Książka „Trochę Wilna z Mickiewiczem w tle” ukazała się nakładem wydawnictwa „Standartų spaustuvė”. Do jej wydania przyczynili się również: Henryk Mażul (redaktor), Krystyna Ruczyńska (korekta) i Sławomir Subotowicz (opracowanie graficzne). Książkę można nabyć w księgarni „Elephas” w Domu Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76), w Muzeum Adama Mickiewicza Biblioteki Uniwersytetu Wileńskiego (ul. Bernardinų 11) oraz po uprzednim kontakcie z panią Alicją na jej profilu na Facebooku.
A tymczasem – fragment książki:
Legendy, tworzone przez przyjaciół i bliskich poety, a także przez jego pierwszych monografistów, nauczyły nas wierzyć, że miłość między poetą a Marylą nigdy nie wygasła. Wedle świadectwa syna poety, Władysława Mickiewicza (1838-1926), w szufladzie paryskiego biurka jego ojca znajdowała się koperta z napisem „Listy z Litwy”, były w niej bileciki hrabiny, zeszchły listek – „pamiątka pożegnania” oraz portret Maryli z 1821 roku.
Prowincjonalna panna stała się bohaterką jednej z najpiękniejszych legend romantycznych. Zdystansowała inne kobiety, mogące pretendować do roli romantycznej Muzy poety, m.in.: najpiękniejszą chyba kobietę z pocztu kochanek Mickiewicza – Karolinę Kowalską; hrabiankę Henriettę Ewę Ankwiczównę, która była szalenie do Wereszczakówny podobna, a którą Adam pokochał w Rzymie; wreszcie piękną i nieszczęśliwą żonę poety – Celinę Szymanowską.