Nowelizacja ustawy o IPN przyczyną konfliktu z Izraelem i Ukrainą


Sala Imion w Jad Waszem, fot. yadvashem.org
W piątek, 26 stycznia polski Sejm przyjął dwie nowelizacje ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Cała ustawa została skierowana do Senatu, i, jeśli zostanie zaakceptowana, przekazana prezydentowi do podpisu. Choć prace nad projektem są w toku, sprawa wywołała ostre reakcje Izraela i Ukrainy.




Pierwsza z przyjętych nowelizacji rozszerza zadania IPN o ściganie osób zaprzeczających „zbrodniom popełnionym przez ukraińskich nacjonalistów i ukraińskie formacje kolaborujące z Trzecią Rzeszą”. Druga polega na wprowadzeniu art. 55a.1, którego treść przytaczamy w całości:

„Kto publicznie i wbrew faktom przypisuje Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za popełnione przez III Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie określone w art. 6 Karty Międzynarodowego Trybunału Wojskowego załączonej do Porozumienia międzynarodowego w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, podpisanego w Londynie dnia 8 sierpnia 1945 roku (który to akt prawny jest opublikowany w Dz. U. z 1947 r. poz. 367) lub za inne przestępstwa stanowiące zbrodnie przeciwko pokojowi, zbrodnie przeciwko ludzkości lub zbrodnie wojenne lub w inny sposób rażąco pomniejsza odpowiedzialność rzeczywistych sprawców tych zbrodni, podlega karze grzywny lub karze pozbawienia wolności do lat 3”.

Na decyzję polskiego Sejmu błyskawicznie zareagowali przedstawciele Ukrainy i Izraela. W sprawie karania za negowanie zbrodni ukraińskich nacjonalistów jako pierwszy głos zabrał szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowicz. Jego zdaniem przyjęta ustawa oznacza wstrzymanie dialogu historyków Ukrainy i Polski. Ukraińskie MSW wydało oświadczenie wyrażające zaniepokojenie przyjęciem projektu ustawy. „To niepokojące, że wątek ukraiński znów jest wykorzystywany w wewnętrznej polityce Polski i wspólne karty historii są obiektem upolitycznienia” – czytamy w komunikacie. Jednocześnie ukraiński resort wyraził nadzieję, że „Senat okaże mądrość polityczną w związku z kwestiami, które mogą mieć negatywny wpływ na rozwój relacji dwustronnych”.

W odpowiedzi na komunikat MSZ Ukrainy polski resort dyplomacji wydał oświadczenie, w którym zapewnił, że „intencją wnioskodawców ustawy jest przeciwdziałanie negowaniu lub umniejszaniu odpowiedzialności sprawców zbrodni dokonanych przez formacje kolaborujące z III Rzeszą Niemiecką. Odnosi się jedynie do osób, które publicznie i wbrew faktom zaprzeczają ww. zbrodniom”. Równocześnie ministerstwo opublikowało komunikat deklarujący, że „zadaniem uchwalonej przez Sejm, po dwuletnich pracach legislacyjnych, nowelizacji ustawy jest wyeliminowanie – publicznych i wbrew faktom – zachowań polegających na przypisywaniu Narodowi Polskiemu lub Państwu Polskiemu odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za popełnione przez Trzecią Rzeszę Niemiecką zbrodnie nazistowskie”. Przewidziana w poprawkach kara ma dotyczyć precyzyjnie określonych sytuacji, takich jak używanie określeń „polskie obozy zagłady”.

W obydwu oświadczeniach ministerstwo podkreśliło, że jako przestępstwo nie będzie traktowana działalność naukowa i artystyczna, podobnie jak ustawa nie ograniczy wolności dyskusji historycznych.

Nie mniej emocji co na Ukrainie projekt ustawy wywołał w Izraelu. Dyskusję rozpoczął parlamentarzysta Yair Lapid, który napisał na swoim Twitterze, że nowe prawo próbuje negować polski udział w Holokauście. „Były polskie obozy śmierci i żadne prawo tego nie zmieni” – napisał. Na wpis polityka zareagowała Ambasada Polski w Izraelu, nazywając jego wypowiedź „oszczerstwem”, którego szerzeniu w przyszłości ustawa ma zapobiec. Dalsze komentarze posypały się lawinowo, ustawę skrytykowały żydowskie organizacje, politycy i dziennikarze. Zdaniem dziennikarza „Gazety Wyborczej” Tomasza Bieleckiego w większości z nich nie chodzi o hasło „polskie obozy” (wpis J. Lapida jest tu wyjątkowy), lecz o zakaz mówienia o jakiejkolwiek odpowiedzialności Polski za zbrodnie popełnione przez Polaków podczas Zagłady. 

Do nowelizacji ustawy krytycznie odnieśli się także premier i prezydent Izraela. W czasie sobotnich obchodów upamiętniających 73. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau stanowisko izraelskich władz przedstawiła ambasador Izraela w Polsce Anna Azari. „W Izraelu ta nowelizacji została potraktowana jako możliwość karania świadectw ocalałych z Zagłady. Wywołała dużo emocji. U nas traktuje się to jako niemożliwość powiedzenia prawdy o Holokauście” – powiedziała. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że porozumienie w tej sprawie jest możliwe. „Izrael wie, kto budował KL Auschwitz i inne obozy; wszyscy wiedzą, że to nie byli Polacy” – dodała. 

Komunikat w tej sprawie opublikowała także Kancelaria Prezydenta RP. „Celem ustawy jest zapobieganie kłamstwom i fałszywym oskarżeniom skierowanym w stronę Narodu i Państwa Polskiego, o czym mówi wprost przepis projektowanej ustawy. Jeśli zatem głosy krytyków projektu wynikają jedynie z ich troski o prawdę o Holokauście, to ustawa ta wychodzi naprzeciw ich oczekiwaniom, a nie jest z nimi sprzeczna” – głosi oświadczenie. Szef Gabinetu Prezydenta RP Krzysztof Szczerski poinformował, że „Prezydent RP przedstawi swoją finalną ocenę procedowanych przepisów prawnych, po zakończeniu prac parlamentarnych i wnikliwej analizie ostatecznego kształtu ustawy”. 

Podczas poniedziałkowego spotkania premiera Polski Mateusza Morawieckiego z przedstawicielami ministerstwa spraw zagranicznych, ministerstwa kultury, ministerstwa sprawiedliwości i sejmu, senatu oraz Kancelarii Prezydenta zapadła decyzja, że do końca tygodnia powstanie grupa robocza do spraw dialogu historycznego z Izraelem. Rzecznika rządu Joanna Kopcińska powiedziała, że grupa ta będzie zajmować się kontynuacją dialogu historycznego z przedstawicielami Izraela. Dodała również, że polskim władzom zależy na dialogu z Tel Awiwem. 

Dużo bardziej stanowczo wypowiedziała się natomiast rzeczniczka PiS Beata Mazurek. „Nie będziemy zmieniać żadnych przepisów w ustawie o IPN. Mamy dosyć oskarżania Polski i Polaków o niemieckie zbrodnie” – napisała na Twitterze. 

Projekt nowelizacji ustawy o IPN został złożony w Sejmie w 2016 roku i już wtedy wzbudził wiele kontrowersji. Centrum Badań nad Zagładą Żydów przestrzegało wówczas, że „jest to zagrożenie dla całej przestrzeni życia publicznego i toczącej się debaty o polskiej przeszłości. […] Pomysł penalizowania debaty na temat historii i grożenie więzieniem jej uczestnikom, jeśli odstąpią od zadekretowanej i obowiązującej wykładni przywodzi na myśl najgorsze czasy czerwonego czy brunatnego totalitaryzmu”. Poproszony przez Rzecznika Praw Obywatelskich o wydanie opinii prawnej prof. dr hab. Ireneusz Kamiński z Polskiej Akademii Nauk przypomniał wówczas, że polskie prawo posiada już regulacje dotyczące karania czynów skierowanych przeciwko Narodowi Polskiemu (art. 133 Kodeksu Karnego i art. 49.1 Kodeksu Wykroczeń).  

Na podstawie: PAP, prezydent.pl, msz.gov.pl, twitter.com, onet.pl, holocaustresearch.pl, oko.press