Niezłomny duchowny, męczennik za wiarę XX wieku ksiądz diakon Augustyn Piórko (2)


Augustyn Piórko (z mandoliną) przed rodzinnym domem, fot. kurierwilenski.lt
Wileńską młodzież uniwersytecką cechowała ogromna siła ducha. W rozmowach przekazywana była poufna informacja, która zapowiadała utworzenie tajnego uniwersytetu. Zarówno profesorowie, jak i studenci, a wśród nich Augustyn, uważali, że w takich warunkach nie można pogodzić studiowania w stworzonej naprędce przez władze litewskie protezie uniwersytetu, ani z poczuciem godności narodowej, ani z interesem polskiej racji stanu i zapowiedzieli bojkot jakiejkolwiek atrapy starego uniwersytetu.
Rozpoczęły się też czystki w mieszkaniach uniwersyteckich a na 1 stycznia 1940 roku władze litewskie wyznaczyły termin usunięcia studentów z burs i domów akademickich. Augustyn udzielił czasowego schronienia w rodzinnym domu w Turniszkach kolegom, którzy musieli opuścić domy akademickie, ale nie mieli gdzie się podziać. Studentów, którzy nie opuścili domów studenckich, siłą wysłano transportem do Żagor, koło granicy z Łotwą. Środowisko akademickie zostało rozbite zarówno instytucjonalnie, jak i materialnie a jedyną ostoją pozostało Wileńskie Wyższe Seminarium Duchowne. W takiej sytuacji Augustyn decyduje się na studia w Wileńskim Seminarium Duchownym.

Od początku 1940 r. zaczęły się mocne szykany i prześladowania Polaków, nasiliły się ataki litewskich bojówek na polskie nabożeństwa w wileńskich kościołach. Bito wiernych i księży oraz ludzi mówiących po polsku.
Klerycy i alumni wileńskiego seminarium nie pozostali obojętni na prześladowania Polaków. Augustyn gromadzi wokół siebie zaufanych kolegów: Józefa Kurkowskiego, Stanisława Piekarewicza, Edwarda Wysockiego, Wiktora Zawadzkiego, Michała Łapińskiego i Józefa Rutkowskiego. W poufnych rozmowach ustalają, że muszą działać, muszą coś robić, aby nie pozwalać na takie szykany i prześladowania. Pozostali jedynym, nierozbitym polskim ośrodkiem akademickim w Wilnie. Zdają sobie sprawę, że między innymi od ich postawy będą zależały postawy kolegów współseminarzystów, ale też rdzennych wilnian.


Legitymacja Augustyna Piórko – Niższe Seminarium Duchowne w Warszawie 1935 r., fot, kurierwilenski.lt


W trakcie jednego ze spotkań Augustyn mówi o „Powołaniowym credo wileńskiego seminarzysty” z 1920 roku. Postanawiają je odświeżyć dla seminarzystów i ustalają, że ma być drogowskazem ich postępowania.
Nie w jednym naszym sercu wybiła godzina czynu./Serce nasze czuje, ale krępowała je żelazna ręka wroga!/My młodzi, a młodzież kocha ideały!/Za ideałami idziemy, a to, co jest jedynie ideałem prawdziwym, ideałem Chrystusowym, umiłować potrafimy szczerze, a niepodzielnie./Ten, co ukrzyżowany za świat cały, Ten nas pociągnął do siebie i Temu się oddajemy, a obok ran Chrystusowych poświęcamy się szczerze Ojczyźnie, bo ona też ma niezagojone rany i blizny!/Rozmaite drogi prowadzą nas do tych ideałów, rozmaitymi więc podążać musimy./Zredukować można by je do trzech kategorii:
Pierwszą drogą zarazem dźwignią do czynu – miłość Boga i Kościoła.
To są dwa pierwiastki życia naszego, to jest pierwszy, a najszczytniejszy ideał młodzi seminaryjskiej.

Dalej następuje miłość Ojczyzny, miłość prawdziwa nie sztuczna, nie egoistyczna, umiejąca pogodzić zadania kapłana ze sobą, oparta na zasadach św. Ewangelii, tej epopei wszechświatowej./I trzecia – to droga czynu, poświęcenia, bezgranicznego trudu i mozolnej pracy!/Trzy więc drogi – trzema też musimy podążać jednocześnie, wytrwale, a ujrzymy owoce godne nas, jako przyszłych pasterzy i pracowników w winnicy Pańskiej!/Trzy są drogi i trzy realizują się w sercach naszych!

Augustyn nie tworzy żadnej organizacji, ale skupia wokół siebie wspaniałą grupę kolegów, tak jak on myślących, którzy chcą być kapłanami, chcą tylko poszanowania godności każdego człowieka, bez względu na jego narodowość, chcą zachowania a nie zwalczania polskości. Podejmuje działania mające na celu podtrzymywanie na duchu wszystkich seminarzystów. Organizuje spotkania o tematyce związanej z wiarą i nauką Chrystusa, z mocnym akcentem patriotycznym. Jest narratorem eksponowanych reprodukcji rysunków Artura Grottgera w specjalnie dobranych cyklach: Polonia i Lituania, a opisując te rysunki, naświetla ich znaczenie, uwidaczniające się w pragnieniu odzyskania niepodległości. Augustyn celowo dobrał te cykle, aby ukazać, że te dwa zwaśnione, kiedyś tak bliskie sobie narody, wspólnie walczyły o wolność i niepodległość. Właściwa mu skłonność do szukania głębszej prawdy sprawiała, że dostrzegał też dobrych i wartościowych ludzi po stronie litewskiej. Przezwyciężał antagonizmy narodowe, ukazując w obrazach Grottgera nie tylko motyw walki, ale także pojednania. Augustyn wyczuwał, że rysunki Grottgera doskonale oddawały nastroje społeczeństwa na Wileńszczyźnie i będą służyły za manifestację dążeń narodowych, zyskując na znaczeniu jako symbol walki i oporu.
Często powtarzał kolegom te słowa, które również wpisywał jako dedykacje okolicznościowe:
Niech was darmo nie przestrasza,/Że dziś podłość górą wszędzie!/Z wiary waszej – wola wasza,/Z woli waszej – czyn wasz będzie!/Kochajcie ludzi, a walczcie z błędem./Dla prawdy staczajcie walki bez pychy i gwałtowności./Módlcie się za tych, których chcecie zdobyć i przekonać.
16 czerwca 1940 r. wojska sowieckie po raz drugi podczas tej wojny wkroczyły do Wilna. Niepodległa Litwa przestała istnieć. Pierwsze tygodnie władzy sowieckiej wydawały się przynosić ulgę mieszkańcom Wileńszczyzny. Zaostrzenie sytuacji miało miejsce już w sierpniu 1940 r., kiedy rozpoczęto kolektywizację oraz nacjonalizację, a także zaczęły się masowe aresztowania i wywózki. 25 czerwca 1941 r. Wehrmacht wkroczył do Wilna i rozpoczęły się trzy lata okupacji hitlerowskiej Wileńszczyzny.

Kleryk Augustyn z wielkim zapałem oddaje się studiom filozoficzno-teologicznym i 30 marca 1941 roku otrzymuje diakonat z rąk Arcybiskupa Metropolity Wileńskiego, Romualda Jałbrzykowskiego. W wolnych chwilach Augustyn zaprasza swoich zaufanych kolegów kleryków do rodzinnego domu w Turniszkach, gdzie w ciszy urokliwego zaścianka, w obecności tylko matki i najmłodszej siostry, mogą swobodnie rozmawiać, nie obawiając się, że ktoś będzie podsłuchiwał i donosił. To właśnie w tym miejscu mogli bez obaw wieczorami śpiewać nie tylko polskie pieśni kościelne, ale i te patriotyczne. Przy stole pod bzami, jak wspominała najmłodsza siostra Augustyna, Elżbieta, powstawały różne ulotki i wierszyki, które piętnowały okrutne i złe działania okupantów czy kolaborantów, wzywały do zachowania tożsamości narodowej, obrony polskiego języka, dodawały sił do przetrwania.
Ogromne wrażenie na Augustynie wywarły kazania głoszone przez ks. Henryka Hlebowicza w ich seminaryjnym kościele św. Jerzego. Zarówno Augustyn, jak i koledzy z najbliższego otoczenia, uważali księdza Hlebowicza za największą osobowość Wileńszczyzny tego okresu. Bliski święceń diakonatu, kleryk Augustyn uważał go za wzór do naśladowania, za wyjątkowego kapłana, który nie boi się mówić otwarcie o tym, co myśli czy go boli, który zło nazywa po imieniu.

 

Legitymacja studencka Augustyna Piórko, fot. kurierwilenski.lt

Augustyn kazania księdza Hlebowicza przyrównuje do kazań księdza Piotra Skargi. Pełen głębokiej wiary i odwagi, wzorując się właśnie na kazaniach Piotra Skargi i księdza Henryka Hlebowicza, przygotowywał swoje pierwsze kazania.
Udział Litwy w rozbiorze Polski w październiku 1939 r., a następnie ostra i brutalna polityka władz litewskich wobec polskiej ludności Wilna, wykopały prawdziwą przepaść pomiędzy narodami. Pogłębiła ją późniejsza kolaboracja Litwinów z Niemcami przeciw Polakom i Żydom (Saugumo, Ypatingas Burys.), której apogeum stanowił udział formacji litewskich w zbrodni w Ponarach.

Poruszony do głębi ogromem zbrodni dokonywanych na mieszkańcach Wileńszczyzny diakon Augustyn coraz odważniej piętnuje zło. Zaczyna głosić kazania, w których zawarta była jasna i czysta nauka katolicka, ale także nie boi się mówić o nadziei odzyskania wolności, o Polsce niepodległej i odrodzonej. Kazania rozpoczynał od rozważań nad ewangelią, przechodząc potem do okrutnych czasów okupacji, kończył zwykle silnym akcentem patriotycznym.
Poniżej przykład zakończenia jednego z jego kazań, gdzie cytował piękne i podniosłe fragmenty „Kazania Ojca Marka” z „Konfederatów Barskich” Adama Mickiewicza.
Macież wy rozum? Macież Boga w sobie?/Stójcie! A Pan Bóg gdzie? A matka Boska?/Takie to serca wasze? Taka troska/U was o Boga i o Matkę Boga?/Z czemże idziecie na mocnego wroga?…

Cóż my możemy? Co? Bez tego Pana,/Który, gdy wzniesie ramię swe potężne –/Największe tłumy roztraci orężne!/Co my bez niego? Bracia! Na kolana!/Wzywajmy! Krzyczmy! Miłosierdzia! Wsparcia!…

Klęknijmy przed tą opiekunką naszą!/Królową naszą!!!/Boga Rodzico! Maryjo! W dniach zaguby/Królestwa Twego, Polski Twej synowie,/Klęczą przed Tobą, jak kwiaty w posusze,/O krople rosy tak błagają Ciebie:/Abyś to dla nich uczyniła w niebie,/O co ich polskie proszą serca, dusze …

Gdy ukazywał się na ambonie, całe tłumy wiernych zapełniały świątynię i słuchały go w skupieniu. Kazania głosił w Katedrze Wileńskiej oraz w licznych kościołach Wilna i okolicy. Wszyscy go za to lubili i podziwiali.
Działania organizacji podziemnych na terenie Wileńszczyzny w okresie okupacji hitlerowskiej dawały nadzieję na rychłe odzyskanie wolności, a wielu mieszkańcom Wilna otuchy dodawała patriotyczna postawa i odwaga kaznodziejska diakona Augustyna.
Kilka dni przed aresztowaniem, gdy wychodził z seminarium i udawał się do rodzinnego domu w Turniszkach, spotkał ulicznego żebraka i jak to często robił, wspomógł go drobnym groszem. Wówczas żebrak ostrzegł go o mającym nastąpić aresztowaniu kleryków i profesorów seminarium. Augustyn bagatelizuje to ostrzeżenie, ze śmiechem opowiadając o tym fakcie matce i siostrom. Ale ta, wydawałaby się niedorzeczna informacja, w dodatku padająca z ust żebraka ulicznego, nie daje mu spokoju. Tego dnia późnym wieczorem do szklanego słoja chowa jakieś papiery, jakieś dokumenty, ubiera się, bierze lampę i łopatę, i wychodzi, nic nie mówiąc nikomu. Pytany, gdzie był i co robił odpowiada, że zakopał dokumenty, ale tylko on będzie potrafił je odnaleźć.
Do tej pory nikomu nie udało się nie odnaleźć tych zakopanych dokumentów a miejsce ich ukrycia jest nadal nieznane.

Gabriel Kamiński
siostrzeniec ks. Diakona
Gdańsk
Cdn.