Niekończący się spór o polską tożsamość


Wydział paszportowy w Warszawie znalazł sposób, by dostosować się do litewskich przepisów dotyczących pisowni nazwisk, fot. T. Worobiej
"Tygodnik Wileńszczyzny", 6-12.01.2011, nr 538
Na jakiś czas ucichła, choć nie poszła w zapomnienie, wrzawa wokół pisowni nielitewskich nazwisk na Litwie. W połowie grudnia ub. r. rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE orzekł, że władze litewskie mają prawo narzucić Polakom – obywatelom Litwy – litewską pisownię nazwisk.
 Stwierdzenie rzecznika, które na szczęście nie jest ostateczną wyrocznią w tej sprawie, spotkało się z ostrą krytyką nie tylko społeczności polskiej na Litwie, ale też odbiło się echem w Polsce i na świecie.

Według unijnego urzędnika, do polskiej pisowni nazwisk mają prawo wyłącznie obywatele polscy, którzy, na przykład, zawierają małżeństwo na Litwie. Choć powyższe stwierdzenie rzecznika odnosi się do konkretnej sprawy wilnianki Małgorzaty Runiewicz i jej małżonka Łukasza Wardyna, obywatela Polski, którym na Litwie odmówiono polskiego zapisu imienia i nazwiska, problem poprawnej pisowni imion i nazwisk dotyczy tysięcy Polaków, zamieszkałych na Litwie.

W opinii rzecznika, jako obywatelka RL „Malgožata Runevič” nie ma prawa ubiegać się o zmianę swego nazwiska na „Małgorzata Runiewicz”, lecz jej małżonkowi Łukaszowi Pawłowi Wardynowi przysługuje prawo do zapisu jego godności w litewskim akcie ślubu literami polskiego alfabetu. Jednakże rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE uznaje, że pani Malgožata Runievič dodając do nazwiska panieńskiego, nazwisko męża „Wardyn”, ma prawo zapisać je przez podwójne „v”, choć urząd na Litwie nie zezwolił jej na wykorzystanie rzekomo polskiej litery „w”...

Przypadkowe „odkrycie”

Kwestia pisowni nazwisk takiego czy innego pochodzenia przestaje być sprawą ogólnikową, o której mówi się wyłącznie na szczeblach miarodajnych urzędów, gdy zaczyna ona wkraczać w naszą codzienność. Gdy zaczyna regulować sprawy prywatne, natarczywie narzucać obce reguły i komplikować życie.

Konieczność załatwienia formalności urzędowych sprawił, że Monika Urbanowicz, obywatelka Polski, która w 2000 roku wyszła za mąż za litewskiego Polaka i przyjęła nazwisko Urbanovič, zetknęła się z niemniej oburzającym traktowaniem godności przez litewskie instytucje. Można rzec przypadkowo dowiedziała się, iż jej nazwisko, najbardziej prywatna własność człowieka, bez jej wiedzy i zgody, raptem zmieniło formę zapisu. Urzędnicy, kierując się rzekomo unijnymi przepisami, zmienili je nawet grzecznościowo o tym nie informując.

– Gdy wyszłam za mąż nazwisko Urbanovič zostało umieszczone we wszystkich litewskich dokumentach. Ponieważ mam obywatelstwo polskie musiałam w Polsce przetłumaczyć te dokumenty i wpisać je do ksiąg w Urzędzie Stanu Cywilnego. Nie miałam żadnych problemów z zapisem mojego „zlituanizowanego” nazwiska. W akcie ślubu mam nazwisko z literą „č“. Choć, być może, w XXI wieku to zabrzmi zaskakująco, ale paszport mam wypisany odręcznie… W Warszawie, gdzie mi go wydano, jeszcze 10 lat temu nie było innej możliwości technicznej umieszczenia litewskiej literki „č” w polskim dokumencie. Na ten dokument czekałam miesiąc. Ale mimo wszystko dostosowano się do litewskich wymogów – wyjaśnia Monika Urbanowicz, mieszkanka wsi Gudalina nieopodal Mejszagoły .

Nowa wersja zaszokowała

Po przyjeździe na Litwę każdego roku Monice wypisywano wizę stałego pobytu, którą po pięciu latach prolongowano na następne pięć lat. W tym dokumencie także miała wpisane nazwisko Urbanovič i, jak twierdzi, nie było z tym żadnych kłopotów. Kłopot pojawił się niespodziewanie, gdy w pierwszych dniach roku 2010 skończył się termin ważności wizy stałego pobytu i trzeba było starać się o nowy dokument.

Okazało się, że w tym zakresie po wejściu Litwy do Unii Europejskiej zaszły znaczące zmiany. Nie otrzymała już ładnego, laminowanego dokumentu ze zdjęciem, a jedynie kartkę formatu A-4 – „Zaświadczenie uprawniające obywatela państwa Unii Europejskiej do stałego zamieszkania w Republice Litewskiej” („Pažyma apie Europos Sąjungos valstybes nares piliečio teise nuolat gyventi Lietuvos Respublikoje).

– Mimo niewygodnego korzystania z dokumentu, m.in, stale noszę przy sobie kserokopię, aby nie zniszczyć oryginału, nie wiem, do kiedy jest on ważny. Na wydruku nie ma stosownych informacji. A to, co wzbudziło największy szok, to nazwisko: URBANOVIC! Okazało się, że jako obywatelka Polski nie mam prawa do posiadania litewskich liter w nazwisku. „V”, jak widać, nie przeszkadzało. Pani w urzędzie migracji w rejonie szyrwinckim życzliwie mnie potraktowała, ale nie potrafiła wyjaśnić dlaczego po nowemu się pisze moje nazwisko… – tłumaczy zbulwersowana Polka, od ponad 10 lat zamieszkująca na Litwie.

Rozdwojenie i roztrojenie

Mąż i troje dzieci Moniki noszą nazwisko „Urbanovič”. A ona – „Urbanovic”...

W rozmowie nasza redakcyjna koleżanka mówi, że dotychczas razem z mężem nie przejmowali się tą formalnością. Jednakże byli zmuszeni załatwiać sprawy w urzędach, gdy okazało się, że ta sprzeczność to ogromne utrudnienie, ponieważ w dokumentach tożsamości, którymi się legitymuje: paszport, dowód osobisty, prawo jazdy, figuruje nazwisko „Urbanovič”, zaś w dokumencie z numerem pesel (asmens kodas), a więc w wizie pobytu stałego ma nazwisko „Urbanovic”.

– Skoro w Polsce mam jeden pesel, na Litwie drugi, jak mam udowodnić, że jestem jedną i tą samą Moniką Urbanowicz, matką swoich trojga dzieci i żoną swego męża? Nie wiem, jakie konsekwencje będę musiała ponosić w przyszłości. Dziś urzędnicy różnie reagują, najczęściej próbują coś wyjaśniać, potrzebują dodatkowych dokumentów, ale co nas jeszcze czeka?.. – zapytuje z zakłopotaniem.

Perypetie nazwiskowe Moniki Urbanowicz wynikły znacznie wcześniej, niż swą sławetną opinię wygłosił rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE. Litwa przekonuje w Luksemburgu, że jako państwo suwerenne zachowuje prawo do wskazywania, jak mają być zapisywane nazwiska na jej terytorium. A co wynika z tego prawa, widać na licznych przykładach.

– Raz się zgodziłam na to, by nazwisko, które przypadło mi po mężu było zapisane z użyciem czcionki litewskiej, jak ma większość Polaków zamieszkujących na Litwie, więc dlaczego jestem z nich okradana... Dlaczego ostatecznie nie można tych zasad ujednolicić, by członkowie jednej rodziny mogli z honorem nosić to samo nazwisko – stwierdza rozmówczyni „Tygodnika”.

Brak poszanowania wobec nielitewskich nazwisk i imion na Litwie nie jest nowością. Pod tym względem dzisiejsze czasy nie ustępują epoce sowieckiej, gdy Józefowie byli zapisywani jako Josifowie, każdy Jan stawał się Iwanem, a tradycyjne polskie nazwiska kończyły się przepisowo „-kijami” i „-kajami”.

Upór i determinacja

Tylko dzięki uporowi i determinacji nazwiska trzech synów wilnianki Barbary Orszewskiej, pracowniczki Instytutu Polski w Wilnie, odzyskały oryginalne brzmienie.

– Najstarszy syn, Wojciech przyszedł na świat jeszcze w czasach Litwy Radzieckiej. Miał więc zapisane nazwisko – Orszewskij. Średni, Gabriel, urodził się w roku 1991, więc urzędnicy zapisali go jako Orszewskisa. Jedynie najmłodszy, Jacek, od początku miał właściwy wpis w dokumentach – mówi pani Barbara. Opowiadając o staraniach związanych z przywróceniem dzieciom właściwego nazwiska przypomina o absurdalnym zachowaniu urzędniczki, która zażądała, by trzyletnie i pięcioletnie dzieci złożyły podpisy, na znak potwierdzenia, iż rzeczywiście chcą, aby ich nazwisko było zapisane właśnie w takiej, a nie innej formie...

Zdaniem Barbary Orszewskiej, wtrącanie się urzędników unijnych do kwestii pisowni nazwisk i narzucanie nieuzasadnionych wzorców postępowania wskazuje na brak rozeznania w powyższym temacie.

– Na całym świecie Polacy mogą pisać swe nazwisko poprawnie, z wyjątkiem Litwy. To jest bardzo niesprawiedliwe – podkreśla w rozmowie z „Tygodnikiem” Michał Kleczkowski, który przed kilkoma laty wystosował wniosek do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z prośbą o wyjaśnienie kwestii pisowni swojego nazwiska.

Jednak Europejski Trybunał Praw Człowieka w Genewie, gdzie miał być rozpatrywany wniosek wilnianina, zachował wstrzemięźliwość i tej sprawie nie nadał toku. Według Trybunału każde państwo – strona Europejskiej Konwencji Praw Człowieka ma margines dowolności w wyborze własnego reżimu imion i nazwisk i dlatego nie będzie się podejmował badania czy wybory danego państwa są zgodne z tą Konwencją…

Decyzja polityczna

W odróżnieniu od Litwinów, którzy mogą legalnie zrzec się „słowiańskich” sufiksów swoich nazwisk, a w przypadku nazwisk kobiecych „obciąć” zdradzające ich stan matrymonialny i, zdaniem feministek, dyskryminujące końcówki, Polacy na Wileńszczyźnie w świetle miejscowego prawa z takiej dowolności skorzystać nie mogą. Mogą za to pisać swoje nazwiska litewską czcionką, albo całkowicie je zlituanizować. Przykro, ale wielu Polaków-konformistów, mając na uwadze tylko sobie znane cele, chętnie z tego niepisanego wyboru korzysta.

Nazwisko jest jednym z najbardziej wymownych wyznaczników tożsamości człowieka. Natomiast prawidłowy zapis nazwiska nie ma nic wspólnego z lojalnością wobec państwa, w którym żyjemy. Sprawiedliwe państwo powinno uwzględniać elementarne potrzeby swych obywateli.

Tymczasem mniejszość polska na Litwie o prawo do zapisywania swej godności w oryginalnym brzmieniu ubiega się już prawie dwadzieścia lat. Wypowiedź unijnego urzędnika z pewnością te starania jeszcze bardziej spotęguje.

Temat pisowni nazwisk polskich z roku na rok był jednym z kluczowych pytań wnoszonych przez delegację polską podczas kolejnych sesji Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Poselskiego.

W kwietniu ub. r. w przededniu ostatniej wizyty na Litwę śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, litewski parlament odrzucił Ustawę o pisowni imion i nazwisk. Wcześniej Sąd Konstytucyjny Litwy orzekł, że litery „w”, „x” i „q” nie należą do alfabetu litewskiego, przeto nie mogą być wykorzystywane w pisowni nazwisk nielitewskich w kraju nad Bałtykiem.

Swoje stanowisko na powyższy temat wyrazili językoznawcy, politycy, historycy. Podczas konferencji na temat wielojęzyczności Europy, historyk prof. Alfredas Bumblauskas cytując wypowiedź przewodniczącej Państwowej Komisji Języka Litewskiego Ireny Smetoniene powtórzył, że decyzja litewskiego trybunału, była wyłącznie decyzją polityczną, nie zaś kulturową, czy językową.

Dlaczego życie ma być proste, jeśli można go pięknie skomplikować?.. Parafraza sentencji XVIII-wiecznego filozofa niemieckiego Immanuela Kanta jak ulał pasuje, żeby jednym zdaniem określić sytuację, w której znaleźli się przedstawiciele mniejszości narodowych na Litwie, jeżeli chodzi o nazwiska. 



Komentarze

#1 Blog na temat stosunków

Blog na temat stosunków Polsko-Litewskich.

http://jaroslav.blogas.lt

#2 Za to,żeś zniszczył tych,co

Za to,żeś zniszczył tych,co chcieli
korupcji w Polsce dążyć tropem,
bacząc, by głupcy nie pojęli,
żeś zmienił tamtych na ...hołotę.

Żeś u nas posiał,zamiast kwiatów,
z irlandzkich pastwisk,chwasty,perze..
wśród wrzasku klaki i wiwatów,
lud podziękuje ci,Premierze.

Żeś tym ze wschodu,stał się bratem,
niepomny na historii dzieje,
jak szybko z przyjaciela katem
staje się ten,co dziś się śmieje.

Żeś nad trumnami płacz fałszywy,
szybko zamienił na śmiech szczery,
gdy twój przyboczny-spolegliwy,
niebawem ujmie rządów stery.

Czy Patriotyzm,Wiara,Siła..
Nadzieja,Miłość,Sława,Chwała..
w Twoim się sercu roztrwoniła i nie znaczącym Słowem stała?

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.