Niebezpieczni, bo wolni - historia prześladowań Święta Niepodległości


11 listopada 1980 r., Gdańsk. Manifestacja przy pomniku Jana III Sobieskiego. fot. Grzegorz Szrejter, z Archiwum Komisji Krajowej NSZZ "S"
Pewne daty urastają do rangi symbolu i stają się nośnikiem treści tak ważnych, że pociągają za sobą tłumy. Szał radości, jaki ogarnął Polaków 11 listopada 1918 r., szczęście z odzyskanej wolności po latach niewoli, pomimo upływu czasu nie pozwalają o sobie zapomnieć. Najbardziej ich znaczenie jest odczuwane jest nie wtedy, gdy naród cieszy się wolnością, lecz gdy ktoś próbuje ją ograniczyć.




Pewne daty urastają do rangi symbolu i stają się nośnikiem treści, tak ważnych, że pociągają za sobą tłumy. Szał radości, jaki ogarnął Polaków 11 listopada 1918 r., szczęście z odzyskanej wolności po latach niewoli, pomimo upływu czasu nie pozwalają o sobie zapomnieć. Najbardziej ich znaczenie jest odczuwane nie wtedy, gdy naród cieszy się wolnością, lecz gdy ktoś próbuje ją ograniczyć. Dopiero w 1926 r. uznano oficjalnie 11 listopada 1918 roku  za formalną datę odzyskania przez Polskę niepodległości, a świętem państwowym stało się po przyjęciu przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustawą z 23 kwietnia 1937 r. o Święcie Niepodległości, w myśl której: "Dzień 11 listopada, jako rocznica odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego i jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego, zwycięskiego Wodza Naczelnego w walkach o wolność Ojczyzny - jest uroczystym Świętem Niepodległości".

W II Rzeczypospolitej święto to obchodzono jednak tylko dwa razy. Zostało zakazane najpierw przez władze okupacyjne - niemieckie i sowieckie - a następnie, na przeszło czterdzieści lat, przez władze PRL. Oficjalnie i jawnie dzień 11 listopada świętowano jedynie w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie oraz w instytucjach państwa polskiego na wychodźstwie. W czasie okupacji słowo "niepodległość" jest szczególnie niebezpieczne, dlatego obowiązywał bezwzględny zakaz świętowania 11 Listopada. Polacy jednak pamiętali o rocznicy, która napełniała nadzieją, wszak 123 lata niewoli nie złamały ducha narodu.

Na wszelkie możliwe sposoby kontynuowano obchody na terenach objętych okupacją: "Prasa konspiracyjna publikowała okolicznościowe artykuły, w których przypominała wydarzenia sprzed ponad dwudziestu lat, a także nawoływała do walki z okupantem. W świątyniach odprawiano nabożeństwa, a miejsca pamięci narodowej ozdabiano pod osłoną nocy biało-czerwonymi akcentami – flagami i kwiatami.- pisze w artykule "Zakazane święto reakcji" Mariusz Żuławik - W Warszawie na przykład kwiatami przystrajano płot okalający Belweder, a także Grób Nieznanego Żołnierza, pomnik księcia Józefa Poniatowskiego czy nieistniejący już pomnik Sapera. Na kamienicach, murach, słupach ogłoszeniowych i tramwajowych pojawiały się napisy "11 XI 1918", "Polska żyje!" i "Polska zwycięży!". Tu i ówdzie widać było kotwicę, symbol Polski Walczącej. Autorami grafik była m.in. warszawska Organizacja Małego Sabotażu "Wawer". Jedna z jej najsłynniejszych akcji została przeprowadzona 11 listopada 1941 roku. Wówczas to jeden z członków "Wawra", Edward Okólski, umieścił polską flagę na pomniku płk. Jana Kilińskiego na pl. Krasińskich. Za swoje dokonanie został później uhonorowany pseudonimem organizacyjnym "Kiliński".

W nowej, powojennej rzeczywistości, wolność była tematem niezwykle bolesnym. Polska, niby niepodległa a jednak zniewolona, miała zapomnieć o swoim dawnym święcie. Zaproponowano nową datę 22 lipca - tzw. Narodowe Święto Odrodzenia Polski. Tym razem wydarzenie, jakim było ogłoszenie Manifestu PKWN w Chełmie 22 lipca 1944 roku (w rzeczywistości dokument został podpisany przez Stalina w Moskwie dwa dni wcześniej), nie niosło w sobie treści, jaką próbowały mu przypisać władze. Miało jednak konkretne zadanie - legitymizację systemu i władzy komunistycznej oraz podkreślenie znaczenia udziału "ludowego" Wojska Polskiego w wyzwoleniu kraju spod niemieckiej okupacji. Podobnie jak święto mieli zostać zapomniani bohaterzy niepodległości. Józef Piłsudski, jako "zdrajca demokracji" i polscy żołnierze walczący podczas wojny polsko-bolszewickiej z lat 1919–1921 mieli zostać zapomniani. Hucznie natomiast świętowano kolejne rocznice tzw. Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej i jej bohaterów. Nic w tym dziwnego - wszak myśl Feliksa Dzierżyńskiego była bliższa sprawującym władze w PRL niż tych, którzy walczyli o niepodległość.

Myśl o "Niepodległej" znalazła wówczas schronienie przy ołtarzu. Przez lata to właśnie w kościołach świętowano dumną rocznicę: "księża odprawiali nabożeństwa w intencji ojczyzny, podczas których głosili przepełnione patriotycznymi treściami kazania. Tak m.in. świętował nieformalnie wskrzeszony w Krakowie na początku lat siedemdziesiątych Związek Legionistów Polskich, najstarsza piłsudczykowska organizacja kombatancka - pisze Żuławik - Rokrocznie jej członkowie organizowali 11 listopada uroczyste msze św., a następnie składali kwiaty w krypcie Józefa Piłsudskiego na Wawelu. Towarzyszył im zawsze kard. Karol Wojtyła".

Właśnie po wyborze Karola Wojtyły na papieża Święto Niepodległości zyskało nową siłę. W 1978 r. 11 Listopada środowiska opozycyjne, z inicjatywy Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, obchodziły sześćdziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Składano wieńce, przemawiano - po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej naród, wbrew władzy, świętował niepodległość. Od drugiej połowy lat siedemdziesiątych zarówno Kościół katolicki, środowiska kombatanckie i niepodległościowe, jak i coraz silniejsza opozycja polityczna, coraz śmielej, pomimo represji, przypominały o symbolach narodowych. Na Święto Niepodległości trzeba było jednak czekać aż do ostatecznego kryzysu systemu.

"Za organizowanie i udział w obchodach Święta Niepodległości groziły w PRL surowe sankcje - pisze Żuławik - Przekonali się o tym m.in.: Andrzej Czuma, Jan Józef Janowski, Bronisław Komorowski oraz Wojciech Ziembiński, uczestnicy manifestacji patriotycznej przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie, którzy w 1980 roku zostali skazani na kary więzienia. 11 listopada 1979 roku o godz. 17.00 wzięli oni udział we mszy św. w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela, podczas której kazanie wygłosił ks. Stefan Niedzielak. Po nabożeństwie uformował się pochód, który przez ul. Świętojańską, pl. Zamkowy, Krakowskie Przedmieście i ul. Bagińskiego przeszedł pod Grób Nieznanego Żołnierza. Według różnych źródeł wzięło w nim udział 3-5 tys. osób, wśród nich m.in. przedstawiciele Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, Komitetu Samoobrony Społecznej KOR i Konfederacji Polski Niepodległej. Na Grobie Nieznanego Żołnierza manifestanci złożyli kwiaty, okolicznościowe przemówienia wygłosili Czuma, Janowski, Komorowski, Ziembiński oraz Nina Milewska. Po odśpiewaniu hymnu zgromadzeni rozeszli się do domów. Niebawem Czuma, Janowski, Komorowski i Ziembiński trafili przed sąd. Skazano ich na kary od jednego do trzech miesięcy więzienia. Wyrok wydał sędzia Sądu Rejonowego w Warszawie, Andrzej Kryże. W uzasadnieniu napisał, że "demonstracyjnie okazali lekceważenie wobec Narodu Polskiego, [...] zarzucając mu m.in., że nie jest on narodem wolnym i niepodległym". Wyrok uchylono dopiero po 1989 roku".

Święto powróciło podczas obrad Okrągłego Stołu. Wówczas to Sejm PRL przywrócił dzień 11 listopada do kalendarza świąt państwowych. "Dla upamiętnienia rocznicy odzyskania przez naród polski niepodległego bytu państwowego oraz walk pokoleń Polaków o wolność i niepodległość" - głosiła preambuła ustawy z 15 lutego 1989 roku o Narodowym Święcie Niepodległości. "Historia zatoczyła koło - podsumowuje Żuławik - Po zmianach ustrojowych z lat 1989-1990 wydźwięk obchodów 11 Listopada uległ zmianie. Niestety, dla wielu Polaków dzień niepodległości jest dziś tylko kolejnym dniem wolnym od pracy…"

Więcej na temat:  Mariusz Żuławnik, "Zakazane święto reakcji", Pamięć.pl 8/2012