Nie żyje Wojciech Pszoniak, wybitny polski artysta


Na zdjęciu: śp. Wojciech Pszoniak, fot. en.wikipedia.org
W poniedziałek, 19 października, zmarł Wojciech Pszoniak, jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych i filmowych. Miał 78 lat. Informację o śmierci artysty potwierdził ks. Andrzej Luter, który towarzyszył mu w ostatnim okresie jego życia. W 2018 roku w ramach XXV Festiwalu Poezji „Maj nad Wilią” W. Pszoniak gościł na Litwie.




„Dziś o 6.08 zmarł Wojciech Pszoniak. Przeżył 78 lat. Jeden z tych największych! Jeden z kolosów powojennego polskiego teatru i filmu. Wspaniały aktor i artysta. Niemal do samego końca w domu pod czułą i bohaterską opieką Basi, swojej wspaniałej żony. Otoczony miłością. Dzięki tej miłości mógł jakoś znieść swoje cierpienie. Ostatnie godziny musiał jednak spędzić w szpitalu. Ten cholerny rak, już nawet nie wiem czego - na końcu wydawało się, że rak wszystkiego - był bezlitosny” – napisał na internetowej stronie kwartalnika „Więź” ks. Andrzej Luter

W 2018 roku w ramach XXV Festiwalu Poezji „Maj nad Wilią” W. Pszoniak gościł na Litwie – 29 maja recytował wiersze polskich poetów w Pałacu Balińskich w Jaszunach.  

Wojciech Pszoniak urodził się 2 maja 1942 r. we Lwowie, a dorastał w Gliwicach.

„Pochodzę z inteligenckiej rodziny. Nie byliśmy milionerami, ale bardzo dobrze nam się powodziło. Dziadek był dyrektorem fabryki Baczewskiego we Lwowie, z wykształcenia był chemikiem. Miał swoją lożę w operze. Moja matka grała na skrzypcach i malowała. Zwracała uwagę na to, co czytamy, jak jemy, jak się zachowujemy. Wie pani, my po wojnie wszystko straciliśmy. To co nam zostało? Tylko książki, muzyka, teatr. Może dlatego poszedłem w tym kierunku” - wspominał w wywiadzie udzielonym PAP z okazji 50-lecia pracy artystycznej.

W wieku 13 lat trafił do wojska. „Życie bardzo mi się skomplikowało. Mój ojciec umarł. Bracia nie mieszkali już wtedy z nami. Jeden był na studiach aktorskich, drugi w szkole oficerskiej. Matka nigdy nie pracowała zarobkowo. To była prawdziwa tragedia. Chodziłem pożyczać jajko do sąsiadki. Nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Miałem poczucie, że jestem w życiu sam. Chciałem popełnić samobójstwo. Ostatecznie poszedłem do orkiestry wojskowej. Spędziłem tam dwa lata, które kompletnie odmieniły moje życie. Wyszedłem z wojska i mentalnie miałem 45 lat. W porównaniu do moich kolegów byłem dojrzałym człowiekiem. Sam sobie dawałem radę ze wszystkim. Nikt mnie nie chronił. To miało konsekwencje w dalszym życiu i decyzjach, które podejmowałem” – opowiadał.

W> Pszoniak chodził do liceum muzycznego, grał na oboju, skończył też szkołę wyczynową akrobacji lotniczej, żeglował. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. W trakcie studiów występował w Teatrze STU. Był aktorem teatrów: Starego w Krakowie (1968-72) oraz Narodowego (1972-74) i Powszechnego w Warszawie (1974-80). W Starym zadebiutował w „Klątwie” Stanisława Wyspiańskiego reżyserowanej przez Konrada Swinarskiego (1968).

„W Starym Teatrze w Krakowie trafiłem od razu na wspaniałych artystów. Dyrektorem był wówczas Zygmunt Hübner (...). Zacząłem pracować z Konradem Swinarskim, grałem główne role szekspirowskie” - mówił PAP aktor.

W Teatrze Powszechnym Pszoniak zagrał m.in. Randleya Mac Murphy w „Locie nad kukułczym gniazdem” Dale’a Wassermana (1977 – na zmianę z Romanem Wilhelmim) i Papkina w „Zemście” Aleksandra Fredry (1978) obie sztuki wyreżyserował Z. Hübner. Ponadto w zrealizowanej przez Andrzeja Wajdę „Sprawie Dantona” Stanisławy Przybyszewskiej wykreował postać Robespierre’a. Robespierre’a zagrał w polsko-francuskim filmie Andrzeja Wajdy pt. „Danton” (1982), a w 2015 poświęcił jej swoją dysertację doktorską, obronioną w warszawskiej Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza.

Drzwi do międzynarodowej kariery otworzyła mu rola Moryca Welta w filmie „Ziemia obiecana” Andrzeja Wajdy. Wystąpił także w innych jego filmach: „Wesele”, „Danton” i „Korczak”. Występował też w Kabarecie pod Egidą, który – jego zdaniem – był wentylem polityczno-społecznym. W pamięci widzów pozostaje jego brawurowy skecz w duecie z Piotrem Fronczewskim pt. „Awas”. Innym powszechnie zapamiętanym występem W. Pszoniaka był króciutki epizod w „Czterdziestolatku”.

W latach 80. W. Pszoniak wyjechał do Paryża, gdzie zaczął występować w teatrach m.in. w Nanterre, Montparnasse i Chaillot. W Nanterre zagrał w sztuce „Ludzie nierozumni są na wymarciu” w reżyserii Claude’a Regy, w której występowali razem z Gerardem Depardieu i Danielem Olbrychskim. W tym samym teatrze grał w „Onych” Stanisława Ignacego Witkiewicza-Witkacego w reżyserii A. Wajdy.

W paryskim teatrze Chaillot grał m.in. w „Królu Ubu” Alfreda Jarry w reżyserii Rolanda Topora (1992). W Montparnasse wystąpił w „Sklepie na rogu ulicy” według Miklosa Laszlo w reżyserii Jean-Jacques’a Zibermanna (2001). Za rolę tę dostał nominację do prestiżowej nagrody francuskiej –Moliera.

Współpracował również z londyńskimi teatrami, np. z Teatrem Apollo, gdzie zagrał w „Błękitnym głębokim morzu” Terence’a Rattigana w reżyserii Karela Reisza (1993).

W 2008 r. został odznaczony francuskim Oficerskim Orderem Zasługi za „wkład w rozwój stosunków polsko-francuskich w dziedzinie kultury”, a dziesięć lat później został komandorem orderu Arts et Lettres.

W wywiadzie opowiadał, że pierwszy raz we Francji był w 1977 r. „Ale na początku kolejnej dekady rzeczywiście wyjechałem na zdjęcia do +Dantona+ w reż. Andrzeja Wajdy i zostałem w Paryżu. Nie dlatego, że tak sobie postanowiłem, tylko w Polsce był wówczas stan wojenny i nie chciałem do tego koszmaru wracać” – mówił. Później przywoził francuskie sztuki do Polski m.in. „Nasze żony”, które wyreżyserował w warszawskim Teatrze Syrena w 2017 r.

W 2007 r. został uhonorowany Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, a w 2011 r. odznaczono go Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Wystąpił w ok. 100 filmach. W Polsce zagrał m.in. Władysława Gomułkę w filmie „Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł”, opowiadającym o masakrze robotników w Gdyni w 1970 r. Wystąpił również w „Bitwie Warszawskiej 1920” Jerzego Hoffmana oraz filmach „Mniejsze zło” Janusza Morgensterna i „Mała Matura 1947” Janusza Majewskiego.

W. Pszoniak, pytany o marzenia aktorskie mówił, że tak naprawdę nigdy ich nie miał, ale że chciałby jeszcze kiedyś zagrać kobietę. „Nigdy nie kalkulowałem, po prostu robiłem to, co kochałem. A miałem co kochać” - powiedział PAP.

Oceniał, że „nie istnieje dobre, ciekawe aktorstwo bez wrażliwości i mądrości". „Aktorstwo jest sztuką rozumienia drugiego człowieka, choć napisanego jako rola” – podkreślał. 

Na podstawie: PAP, wiez.com