Nie ma granic dialogu polskich i litewskich historyków


„Ten temat łączy nie tylko nasze kraje i ludzi, którzy tutaj siedzą, ale również instytucje” – powiedział dyrektor Litewskiej Biblioteki Narodowej im. M. Mažvydasa w Wilnie prof. Renaldas Gudauskas podczas prezentacji specjalnego, dwujęzycznego numeru czasopisma „Mówią Wieki” poświęconego historii Polski i Litwy w XVI–XVIII wieku. Prezentacji, która odbyła się w czwartek, 15 lutego w bibliotece, towarzyszyła dyskusja polskich i litewskich historyków zatytułowana „Gdzie są granice dialogu polskich i litewskich historyków?”.
W prezentacji nowego numeru czasopisma „Mówią Wieki” wzięli udział redaktor publikacji Michał Kopczyński, litewska minister oświaty i nauki Jurgita Petrauskienė, dziennikarz Rimvydas Valatka, dyrektor Biblioteki Narodowej prof. Renaldas Gudauskas oraz historyk Alvydas Nikžentaitis

Publikacja „Lenkija ir Lietuva. Polska i Litwa” poświęcona jest wybranym zagadnieniom z historii Polski i Litwy XVI–XVIII wieku. Jest to drugi numer z całej zaplanowanej serii, na którą składać się mają w sumie cztery wydawnictwa. Pierwsze skupione było na historii średniowiecznej. W planach jest jeszcze wydanie numerów o XIX i XX wieku. Jak podkreślił Michał Kopczyński, redaktor naczelny „Mówią Wieki” i inicjator publikacji, nie jest to pierwszy projekt, który uwzględnia tematykę litewską czy litewsko-polską. W „Mówią Wieki” już wcześniej ukazywały się teksty litewskich autorów oraz poświęcone sprawom Litwy. 

W obecnej publikacji znalazły się teksty polskich i litewskich historyków poświęcone postaciom i tematom wspólnym dla obydwu narodów, m.in. Barbarze Radziwiłłównie, Tadeuszowi Kościuszce, układowi w Kiejdanach czy unii lubelskiej. Pojawiły się tu także teksty specjalistów z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Minister oświaty i nauki Jurgita Petrauskienė podziękowała za możliwość dostarczenia do szkół tego wydawnictwa – nakład zostanie bezpłatnie przekazany do placówek edukacyjnych na Wileńszczyźnie. Szefowa resortu określiła ten wspólny projekt jako „most łączący obydwa kraje”. „Mam nadzieję, że tych mostów będzie jeszcze więcej” – dodała. 

Po krótkiej prezentacji publikacji odbyła się dyskusja z udziałem polskich i litewskich historyków. W debadzie prowadzonej przez R. Valatkę udział wzięli: prof. UW Michał Kopczyński, dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro, dyrektor Instytutu Historii Litwy Rimantas Miknys oraz dyplomata i filozof Vytautas Ališauskas. Zastąpił on historyka Alfredasa Bumblauskasa, który z powodu choroby nie dotarł na spotkanie. 

Rimvydas Valatka rozpoczął od wymienienia najbardziej spornych kwestii dla polskiej i litewskiej historiografii, takich jak: bunt Żeligowskiego, unia lubelska, rola Witolda i Jagiełły, akcja „Wisła”. Rimantas Miknys wspomniał przy tej okazji niedawną konferencję poświęconą Józefowi Piłsudskiemu, która odbyła się w Wilnie. „Wydaje mi się, że udało się wtedy przeprowadzić udaną pogawędkę, ale nie udało się dogadać” – podał jako przykład. Jednocześnie dodał, że na tym polega wartość pracy historyków, dla których ustalanie jednej wspólnej wersji wydarzeń po prostu nie jest interesujące. 

Michał Kopczyński mówił, że to zderzanie sie różnych perspektyw pozwala jednak na pewną weryfikację opinii. „Średniowiecze było dawno i pozostało po sobie takie dwa pomniki: Grunwald i Krewo. Dyskusje międzynarodowe doprowadziły tu np. do zmiany – nie mówimy już unia krewska, ale akt krewski – czyli prywatny dokument przedślubny Jagiełły i Jadwigi, intercyza. Kontrowersje oczywiście nadal pozostają. Co do pojęcia „okupacji Wilno”: myśmy zaczęli taką dyskusję w Warszawie, potem została ona powtórzona w Wilnie. Litwini mieli nam przedstawić, skąd się wzięło to pojęcie. Ono powstało w bardzo konkretnej sytuacji, w okresie międzywojennym, mocno się utrwaliło i zostało do dziś. Jeśli uświadomimy sobie jego genezę, to ułatwi nam to mówienie o tym bez niechęci. I to wśród historyków daje się osiągnąć” – powiedział M. Kopczyński. 

Redaktor „Mówią Wieki” poruszył przy tej okazji kwestię pamięci historycznej, społecznej. Powiedział, że tak naprawdę historycy mają na nią niewielki wpływ – i dlatego ważne jest przekazywanie nie tylko samych ocen i symboli wydarzeń czy zjawisk, ale również ich genezy. 

Vytautas Ališauskas mówił, że część z tych spraw spornych nie należy tak naprawdę do historyków, ale są to decyzje czysto polityczne. Jak np. ta dotycząca zajęcia Wilna przez Polaków po I wojnie światowej. Nazwał je „modami”. 

Nie zgodził się z nim Robert Kostro. „Współpraca i dyskusje historyków trwają niezależnie od politycznej koniunktury. […] Ale to, jaki użytek zrobimy z dyskusji historyków, nie należy już do nich” – powiedział dyrektor Muzeum Historii Polski. Odwołując się do wcześniejszych słów M. Kopczyńskiego o pamięci historycznej, przypomniał, że polską społeczną świadomość Grunwaldu zbudowali nie badacze, ale Henryk Sienkiewicz. Podkreślił także, że dla niego wątek litewski był trzeciorzędny, ponieważ wspólnotę polsko-litewską uważał za oczywistą. 

R. Miknys mówił także o dialogu polsko-litewskich historyków. „Trzeba zrozumieć punkt widzenia drugiej strony. Wydaje mi się, że to jeden z najlepszych sposobów na znalezienie porozumienia”. V. Ališauskas dodał, że ważne jest przy tym, aby historcy nie ulegali naciskom polityków. „Historyk, który jest więźniem polityków, nie jest dobrym historykiem” – wtórował mu M. Kopczyński. Jednocześnie stwierdził, że historyk jest często bardziej więźniem swoich poglądów i tego, co się dzieje za oknem. „Czasami to jest bardzo ciekawe, czasami pozwala spojrzeć na przeszłość w sposób, który dotąd nie był wykorzystywany (np. historia kobiet, ekologiczna). Niedobrze by było, w moim przekonaniu, żeby inspiracją było to, co się dzieje dzisiaj w polityce – pogląd zmieniałby się co tydzień” – powiedział. 

R. Kostro polemizował z tym stwierdzeniem. Powiedział, że do pewnego stopnia historycy są skazani na różnice poglądów. „Tę samą historię zajęcia Wilna można opisać z co najmniej trzech różnych punktów widzenia. Musimy się z tym nauczyć żyć. Polacy zresztą też nie są do końca jednomyślni w tej sprawie. Z drugiej strony, ponieważ kwestia Wilna została przesądzona, nie mamy tego ciężaru co w dwudziestoleciu, aby udowodnić naszą rację. Możemy w sposób bardziej otwarty patrzeć na naszą wspólną przeszłość”. 

V. Ališauskas zwrócił uwagę na problem braku dwustronnego języka: polscy historycy nie znają litewskiego, więc nie korzystają z litewskojęzycznyh źródeł. Litwini znacznie częściej znają polski. „Znamy się z Mickiewicza czy Sienkiewiza, ale tak naprawdę nic nie wiemy o sobie nawzajem współcześnie” – dodał Kostro, który zgodził się z uwagą Ališauskasa. „Życzyłbym sobie, aby było więcej historyków pochodzących z Wileńszczyzny, którzy znają oba języki” – powiedział, znacząco spoglądając w stronę dwujęzycznej młodzieży siedzącej na widowni. 

Na zakończenie dyskutanci zostali poproszeni o ustosunkowanie się do pytania postawionego w temacie dyskusji. Wszyscy byli zgodni co do tego, że historycy powinni dyskutować, nie ograniczając się do swoich narodowych punktów widzenia i nie zamykając sie na inne możliwości. Nie ma granic dialogu polsko-litewskiego – z taką konkluzją zakończyli dyskuję. 


Na podstawie: inf. wł.