Najwięcej Oscarów dla „Bohemian Rapsody”, „Zimna wojna” bez statuetek


Ekipa filmu „Green Book” podczas 91. ceremonii rozdania Oscarów, fot. EPA-ELTA
Najlepszym filmem według Amerykańskiej Akademii Filmowej okazał się w tym roku „Green Book” w reżyserii Petera Farrelly'ego. „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego nominowana w trzech kategoriach – za reżyserię, zdjęcia oraz najlepszy film nieanglojęzyczny – nie zdobyła ani jednej statuetki. Najwięcej nagród zebrał „Bohemian Rhapsody” Bryana Singera.





Podczas tegorocznej gali oscarowej nie wyłoniono zdecydowanych zwycięzców. Najwięcej nagród zdobył biograficzny film o Freddiem Mercurym „Bohemian Rhapsody” w reżyserii Bryana Singera. Obraz nominowany w pięciu kategoriach zdobył cztery Oscary – za dźwięk, montaż, montaż dźwięku oraz za pierwszoplanową rolę męską dla Ramiego Malka.

Twórcy nominowanej w siedmiu kategoriach „Czarnej Pantery” (reż. Ryan Coogler) opuścili galę z trzema Oscarami – za muzykę oryginalną, scenografię i kostiumy.

Tyle samo statuetek zdobył „Green Book”, który prócz Oscara za film, dostał nagrodę za drugoplanową rolę męską Mahershali Aliego (to druga statuetka w dorobku aktora, wyróżnionego w 2016 roku za rolę w „Moonlight” Barry'ego Jenkinsa) oraz za scenariusz.

Amerykańska Akademia Filmowa trzykrotnie nagrodziła również „Romę” Alfonsa Cuaróna (film był nominowany w dziesięciu kategoriach). Sam A. Cuarón trzy razy wychodził na scenę, odbierając Oscary za reżyserię, zdjęcia i w kategorii film nieanglojęzyczny.

Po jednej statuetce otrzymały „Vice” (za charakteryzację), „Narodziny gwiazdy” (za utwór muzyczny), „Pierwszy człowiek” (za efekty specjalne) i „BlacKkKlansman” (za scenariusz adaptowany). Za najlepszą aktorkę drugoplanową uznano Reginę King („If Beale Street Could Talk” Barry’ego Jenkinsa).

Przegranym tegorocznej gali okazała się „Faworyta” Yorgosa Lanthimosa. Film nominowany w dziesięciu kategoriach otrzymał zaledwie jedną statuetkę dla Olivii Colman za pierwszoplanową rolę kobiecą.

Bez statuetek pozostała także „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego, nominowana w trzech kategoriach – za film nieanglojęzyczny, reżyserię i zdjęcia. „Czułem, że w tych nagrodach jest dużo logistyki, strategii korporacyjnej. Z jednej strony rolę odegrały reklamy, z drugiej – poprawność polityczna. Wszystko było przewidywalne” – powiedział reżyser mediom po ceremonii. Zaznaczył, że wraz z końcem gali oscarowej odczuł ulgę. „To już strasznie długo trwało, a dramaturgia kolejnych nagród filmowych kulminuje się Oscarami. Teraz już jest koniec, pustka, zamęt w głowie, wakacje. I trzeba się znowu zakochać w kinie, bo po tym wszystkim można się odkochać” – dodał.

Nagrodę za krótkometrażowy film dokumentalny odebrały twórczynie filmu „Okresowa rewolucja”. Film, podobnie jak „Roma”, miał swoją premierę na platformie Netflix, gdyż właśnie Netflix był jego producentem.

Za najlepszy długometrażowy film animowany uznano „Spiderman Uniwersum”, a długometrażowy film dokumentalny – „Free Solo”. Za krótkometrażowy film animowany nagrodzono „BAO”, za krótkometrażowy film aktorski – „Skin”.

Zgromadzona na gali publiczność oddała hołd wybitnym filmowcom, którzy odeszli w ciągu ostatniego roku. Był wśród nich – obok m.in. Bernarda Bertolucciego, Miloša Formana i Bruna Ganza – także wybitny polski operator Witold Sobociński.

91. gala rozdania Oscarów po raz kolejny odbyła się w Dolby Theatre w Hollywood.

Na podstawie: PAP, eska.pl