Nagranie kluczowej relacji o zbrodni katyńskiej dostępne w internecie


Dmitrij Tokariew, fot. Youtube.com
Nagranie wideo z relacją Dmitrija Tokariewa, kluczową dla wiedzy o zbrodni katyńskiej, dostępne jest w internecie. D. Tokariew – wiosną 1940 r. szef NKWD w Kalininie (Twerze) – w 1991 roku opowiedział, jak zamordowano około 6300 polskich jeńców z obozu ostaszkowskiego.

Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, wideo z zeznaniem Dmitrija Tokariewa dostępne jest na YouTube na profilu o rosyjskiej nazwie Дмитрий  Токарев.

Nagranie pochodzi z taśmy magnetowidowej, na której zarejestrowano zeznanie złożone przez Tokariewa 20 marca 1991 roku przed śledczym Głównej Prokuratury Wojskowej ZSRR Anatolijem Jabłokowem. W późniejszych latach w Polsce nagranie zostało udostępnione do celów naukowych. Pełną transkrypcję, czyli tekst zeznania, nagrywanego na 180-minutową kasetę wideo opublikowały najpierw w 1994 roku „Zeszyty Katyńskie”.

Upublicznione w internecie wideo, dziś już niedoskonałe technicznie, pochodzi ze zbiorów prywatnych. Pierwszy fragment ukazał się na kanale YouTube 20 marca. 88-letni Tokariew odpowiada na pytania Jabłokowa w swoim domu we Włodzimierzu Wołyńskim na obecnej Ukrainie. Szczupły starszy człowiek uważnie słucha śledczego, co pewien czas spogląda przenikliwie w jego kierunku; sprawia wrażenie, że próbuje jak najpełniej i w sposób przekonujący odpowiedzieć na pytania.

O historii wideo z zeznaniem Tokariewa opowiedział PAP Aleksiej Pamiatnych, astronom od ponad 20 lat pracujący w Centrum Astronomicznym im. M. Kopernika Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. „Na początku lat 2000. otrzymałem kasetę z nagraniem przesłuchania od jednego z wnikliwych badaczy i przerobiłem ją w laboratorium specjalistycznym w Warszawie na współczesny nośnik DVD, osobiście zrobiłem kilka kopii i przekazałem je kilku osobom w Polsce i w Rosji” – powiedział Pamiatnych.

Dotąd kilka fragmentów nagrania opublikowanych zostało w rosyjskim internecie na stronie o tematyce katyńskiej, prowadzonej przez Pamiatnycha i Siergieja Romanowa. „Od 1987 roku interesowałem się sprawą katyńską i wyjaśnieniem prawdy, m.in. uczestniczyłem w ekshumacjach w Miednoje w 1991 roku, prowadzonych w ramach działań śledczych Głównej Prokuratury Wojskowej ZSRR przy udziale polskich ekspertów” – wspomina Pamiatnych.

Zwrócił on uwagę, że rosyjskie Stowarzyszenie Memoriał przygotowuje obecnie księgę z biogramami jeńców obozu ostaszkowskiego, rozstrzelanych w Kalininie i pochowanych w Miednoje. Częścią publikacji jest też transkrypcja – po raz pierwszy w Rosji – całości zeznań Tokariewa w języku rosyjskim. Tekst został odczytany z nagrania i starannie sprawdzony. „Jest absolutnie naturalnym posunięciem umieszczenie również całego wideo przesłuchania Tokariewa w internecie do ogólnego dostępu” – powiedział Pamiatnych.

Wiosną 1940 roku, gdy decyzją Biura Politycznego ZSRR rozstrzeliwano polskich jeńców przetrzymywanych w obozach w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, Tokariew był szefem NKWD obwodu kalinińskiego (twerskiego). W 1991 roku dokładnie opisał los około 6300 więźniów obozu w Ostaszkowie. Zapewniał, że sam nie uczestniczył w egzekucjach, organizowanych przez funkcjonariuszy NKWD przybyłych z Moskwy, ani też nie miał wpływu na ich przebieg.

Tokariew wyjaśnił m.in., że polskich jeńców przewożono grupami z Ostaszkowa do wewnętrznego więzienia NKWD w Kalininie i tam nocą rozstrzeliwano. Ciała przewożono do pobliskiego Miednoje, gdzie zakopywano je w wydrążonych koparkami rowach. Wspomniał o decyzji „wyższej instancji” – Biura Politycznego – o rozstrzelaniu Polaków. Wymienił liczbę 14 tysięcy jeńców z obozów w obwodach: kalinińskim, smoleńskim i charkowskim.

„Uznawałem to za niesprawiedliwe. A co mogłem zrobić. Pomyślcie sami. Co mógł ktokolwiek inny zrobić. Co? Nic” – mówi Tokariew pod koniec zeznania, potrząsając głową.

Po II wojnie światowej Tokariew był ministrem bezpieczeństwa kolejno Tadżyckiej Republiki Radzieckiej i autonomicznej radzieckiej republiki Tatarstanu. Przeszedł na emeryturę w 1954 roku. Zmarł w Moskwie w 1993 roku.

Na podstawie: PAP, dzieje.pl