Na półmetku Dakaru Vanagas i Rozwadowski tuż za dwudziestką najlepszych!


Załoga 333, czyli B. Vanagas - S. Rozwadowski, fot. Edgaras Buiko
Po pechowym starcie litewsko-polski duet B. Vanagas - S. Rozwadowski skutecznie odrabia straty i chce jak najszybciej zapomnieć o wpadce z krową: do 5. etapu załoga startowała z 30. pozycji (jako najlepsza z trzech litewskich ekip), na metę zaś dotarła już jako 21., w klasyfikacji generalnej awansując do trzydziestki najlepszych załóg samochodowych. Czarny Jastrząb i Biały Orzeł wyprzedzili m.in. Adama Małysza i dziś wystartują z pozycji 22. Dwie inne litewskie ekipy miały poważne kłopoty na trasie i dojechały na metę w drugiej pięćdziesiątce. Poprzednio podobne kłopoty mieli Marek Dąbrowski i Jacek Czachor (kapitan Orlen Teamu), którzy także odrabiają poważne straty. Z rajdem pożegnał się natomiast ubiegłoroczny zwycięzca w kategorii quadów Rafał Sonik - Polakowi eksplodował silnik. Nikt nie zgodził się holować mistrza przez 120 km...
Piąty etap Rajdu Dakar 2016 niewątpliwie był najtrudniejszy z dotychczasowych: uczestnicy rajdu mieli do pokonania 327 km odcinka specjalnego, trasa biegła na dużej wysokości, sięgającej nawet 4600 m n.p.m., do tego zawodnicy poprzedniego wieczoru nie mogli skorzystać z pomocy swoich mechaników, więc w rachubę wchodziła tylko naprawa drobnych usterek. Ekipa 333 przez ostatnie dwa dni miała kłopoty z autem, jednak to nie stanęło na drodze do pokonania całego odcinka maratońskiego. 

„Pierwszy dzień odcinka maratońskiego był dość długi i nieprzyjemny. Dużo jazdy w kurzu, bo znów wyprzedzaliśmy wiele pojazdów, zwłaszcza motocykli i quadów. Niestety jakieś 150 km przed metą straciliśmy wspomaganie kierownicy. Benediktas jakimś nadludzkimi siłami doprowadził toyotę w jednym kawałku do mety, co oczywiście spowodowało duże straty czasowe. Po mecie był tak wyczerpany na dojazdówce, że musieliśmy we dwóch kręcić kierownicą i ledwo dawaliśmy radę. Motywacja czyni cuda!” – stwierdził pilot załogi Sebastian Rozwadowski. 



Vanagas i Rozwadowski na trasie 5. odcinka. Fot. Marian Chytka


„Na początku odcinka pojawiły się problemy z przednim dyferencjałem. A przed nami 300 km dojazdówki plus tyle samo na odcinku specjalnym! W rezultacie wystartowaliśmy w tym etapie tylko z tylnym napędem. Zapowiadało się, że to będzie bardzo zły dzień, a mamy całkiem przyzwoity wynik. Etap maratoński to bez wątpienia test niezawodności sprzętu oraz próba wytrzymałości, uporu i motywacji zawodników” – podsumował kierowca Benediktas Vanagas.

Dziś zawodnicy mają do przejechania najdłuższy odcinek - 723 km, w tym 542 km odcinka specjalnego wśród księżycowego krajobrazu słonej pustyni wokół Uyuni (Boliwia). Litewsko-polska załoga po najlepszym występie w tegorocznym Dakarze do 6. etapu wystartuje z 22. pozycji i jest to, jak na razie, największe osiągnięcie duetu Vanagas - Rozwadowski. Z najbliższych sąsiadów przed nimi na trasę wyruszą tylko Rosjanie V. Vasilyev - K. Zhiltsov (12. pozycja startowa, 9. miejsce w klasyfikacji ogólnej) oraz także mieszana, polsko-białoruska załoga J. Przygoński - A. Rudnitski (14. pozycja startowa i to samo miejsce w klasyfikacji ogólnej) - właśnie Andrei Rudnitski przed rokiem był pilotem B. Vanagasa. 

Z odległej 72. pozycji wystartuje druga litewska ekipa A. Juknevičius - M. Slapšys, która po awarii wspomagania kierownicy z trudem ukończyła 5. etap i spadła na 49. miejsce w kwalifikacji generalnej. Natomiast trzecia z litewskich załóg V. Žala - S. Jurgelėnas musiała walczyć o utrzymanie się w rajdzie: startując z 57. pozycji na drugim punkcie kontrolnym, zawodnicy byli już w pięćdziesiątce, potem jednak nastąpiła awaria pompy paliwowej. Identyfikacja problemu i usunięce usterki zajęło kilka godzin, więc Litwini dotarli na metę już po czasie i nie wiadomo, jaką otrzymają karę (która zadecyduje o miejscu w klasyfikacji ogólnej), jednak zostali zakwalifikowani do 6. etapu i wystartują z pozycji 96. na 99 startujących. 


Z krowami Vanagas od kilku dni ma "niewyrównane rachunki". Fot. Edgaras Buiko

Vanagas i Rozwadowski wciąż nadrabiają straty po ciężkim dla nich drugim etapie rajdu. Na skutek wypadku (podczas próby uniknięcia zderzenia z... krową!) ekipa straciła około 40 minut, a samochód został poważnie uszkodzony. W trzecim dniu rajdu też nie obeszło się bez niespodzianek. „Po naszych przygodach w drugim etapie rajdu nasi mechanicy pracowali przez całą noc. Udało im się doprowadzić samochód do stanu prawie idealnego - z wyjątkiem wycieraczek. Mieliśmy nadzieję, że pogoda nas oszczędzi, a wycieraczki nie będą potrzebne. Niestety, ale warunki klimatyczne pogorszyły się – zaczęła się ulewa. Skonstruowaliśmy urządzenie, które pozwoliło nam manualnie sterować wycieraczkami. Przez odcinek ponad 200 kilometrów (ok. 3 godzin jazdy!) musieliśmy ręcznie wycierać szybę, jednocześnie kontrolując urządzenia nawigacyjne” – opowiada Sebastian Rozwadowski.

Dla pilota Sebastiana Rozwadowskiego jest to debiut na Dakarze. Dla Vanagasa to czwarty Dakar z rzędu, jak na razie zawsze dojeżdżał do mety. Przed rokiem w klasyfikacji załóg prywatnych zajął pierwsze miejsce, w klasyfikacji generalnej był 24. Nie do pokonania niezmiennie są rajdowcy Peugeota - prowadzący Sebastien Loeb wciąż powiększa przewagę nad rywalami.


Coraz więcej uczestników rajdu Dakar 2016 "ogląda plecy" Orła i Pogoni... Fot. Edgaras Buiko