My - ćwierćmilionowa przykrość


Prof. Jan Widacki, fot. wilnoteka.lt
"Tygodnik Wileńszczyzny", 6-12.10.2011, nr 577
„Litwa nie jest w stanie wyrządzić Polsce krzywdy, może nam co najwyżej zrobić przykrość. Nie wynarodowi też kilkuset tysięcy Polaków żyjących w jej granicach, bo nie udało się to nawet Związkowi Radzieckiemu za czasów Stalina” – tymi to słowy uspokaja polskich polityków (w tygodniku „Angora”) dr Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog z Uniwersytetu Łódzkiego.
W wywiadzie pt. „W stepie szerokim” dr Żurawski vel Grajewski radzi przedstawicielom władz RP, by nie przejmowały się takim pryszczem jak blisko ćwierćmilionowa polska mniejszość na Litwie, bo „kwestią strategiczną dla Polski jest polsko-litewska współpraca na międzynarodowym forum”. „(...) I sprawy mniejszości powinny zejść w tym względzie na bok”, bowiem polityka „nie polega na marzeniach, lecz na trudnych wyborach”.

Znów więc podnoszą się w Polsce „mądre” głowy, które próbują polską społeczność na Litwie położyć na ołtarzu bezchmurnej polsko-litewskiej strategicznej współpracy. Wszystko to w imię „powstrzymania wpływów Rosji w tej części Europy”. A „za jakiś czas”, gdy Polska – otoczywszy Litwę wielkim bezkrytycznym uczuciem – już stąd putinizm z miedwiediewizmem całkowicie wyruguje, „sami Litwini zobaczą, że ich antypolska polityka na dłuższą metę jest krokiem samobójczym”.

Jakież to wszystko proste... Byłoby, gdyby nie fakt, że my – litewscy Polacy – płonięcie na aukurasie poprawnych polsko-litewskich stosunków uważamy za stan mało komfortowy. A jesteśmy w tej intencji ostro podpiekani już dwa dziesięciolecia, od chwili odzyskania przez Litwę niepodległości. I boli jak cholera. Dopiero ostatnimi laty, dzięki temu, że władze RP stwierdziły, iż taka ofiara do niczego nie prowadzi, udało nam się z tego ołtarza zgramolić. Mam więc propozycję. Może by dr Przemysław Żurawski vel Grajewski, tak hojny w szafowaniu cudzą skórą, poleżał na nim w naszym zastępstwie. Doznawszy uroków tutejszej antypolskiej polityki może by trochę zmądrzał. Może dotarłoby do niego, że Sowiet nie wynarodowił Polaków Wileńszczyzny tylko dlatego, że zamiast majstrować przy polskich szkołach, pozwolił je otwierać i (w odróżnieniu od obecnych władz Litwy) pozostawił w świętym spokoju. Może zauważyłby, że tam, gdzie tych szkół nie było – na Kowieńszczyźnie czy Żmudzi – po tysiącach Polaków pozostały jeno groby. Miałby też okazję sprawdzić, czy uda mu się dotrwać do chwili, aż sami Litwini zobaczą, że ich antypolska polityka jest samobójcza. Zresztą, jakim cudem mieliby to zobaczyć, skoro Polska ma im tego w żaden sposób nie okazywać?

O ile jednak rozmówca „Angory” ma prawo w kwestii polskiej mniejszości na Litwie demonstrować stanowisko przemądrzałego ignoranta, o tyle prof. Janowi Widackiemu, byłemu ambasadorowi RP w Wilnie to nie uchodzi. Przez kilka dobrych lat był świadkiem naszych dramatycznych zmagań o pozostanie Polakami, tym niemniej w wywiadzie udzielonym tygodnikowi „NIE” (pt. „Ręce precz od Wilna”) oznajmia, że Warszawa głupio i obłudnie czepia się Litwy, bo „jest to jedyny kraj na świecie, oprócz Polski, gdzie wszystkie szczeble edukacji można odbywać po polsku”. No jest. Jeszcze jest. Ale to tylko dlatego (i pan profesor dobrze o tym wie), że polska społeczność na Litwie od 20 lat śpi z gaśnicą zamiast poduszki pod głową. Co chwila bowiem przychodzi się zrywać i gasić lont kolejnego ładunku wybuchowego, które nasze władze z maniackim uporem pod tę tak wychwalaną polskojęzyczną edukację podkładają. Ostatniego, zdaje się, już nie uda nam się rozbroić, ale to tylko drobna przykrość.  

Komentarze

#1 Do Pana Kmicica: Tak

Do Pana Kmicica:
Tak przyznaję, że brak mi wiedzy szczegółowej o problemach Polaków na Litwie i zatem jestem wdzięczny za tak dokładne sformułowanie całej długiej listy spraw i postulatów, realizacji których oczekuje strona Polska. Traktuje to jako poparcie mojego głosu wobec wyjaśniania jakie to cele Polacy chcieliby realizowac. Bardzo tez jestem wdzięczny za niezwykle ciekawy wykład o stosunkach szwedzko-fińskich w Finlandii. jestem historykiem, więc trochę o tym wiem, ale moja wiedza została w znakomity sposób rozszerzona i pogłębiona. Dziękuję raz jeszcze.

Do Pana wileńskiego:

Oczywiście Litwini moga powtrarzać teorię o tym, że Polacy na Litwie to sa spolonizowani Litwini, którzy powinni na nowo zostac Litwinami, bo właściwie nimi sa , tylko o tym nie wiedzą. Na tej podstawie - i chciałbym bardzo wyraźnie to podkreślic, tak aby Pan nie miał co do tego watpliwości - nie jest jednak możliwe żadne porozumienie. Niewiele Pan zrozumiał z tego co napisałem. Jeśli większość Litwinów podziela Pana poglądy na tę kwestię i jeśli na ich podstawie będzie budowana polityka państwa litewskiego wobec Polaków na Wileńszczyźnie, znajdziemy się w konflikcie i to konflikcie, w którym bez wahania Polacy z Polski, nawet ci najbardziej przychylnie nastawieni do Litwy, do których sam siebie zaliczam, będa musieli wystąpić przeciwko Litwie. Z cięzkim sercem, ale jesli nie będzie innego wyjścia zrobimy to. Czy o to Panu chodzi?

Z wyrazami szacunku
Gozdawa

#2 @Gozdawa "gotowe są obrazić

@Gozdawa
"gotowe są obrazić się na kolegę z piaskownicy, gdy ten nie che się z nimi bawić według zaproponowanych przez nie reguł"

Narazie Polacy ustalają reguly, na podstawie tego, ze ich jiest 12 razy więcej. Takie zachowanie NORMALNE. Tak bylo ZAWSZE - silniejszy ustala warunki gry.

Natomiast z tymi nazwiskami pan przesadza. Wojna przeciw Litwy zaczela się w 1991 r. Polacy mają w tej wojnie OGROMNĄ przewagę. I NAPEWNO nie zakonczą tej wojny, kiedy pojawi się nowa ustawa o nazwiskach. To jasne. Pan stara się wyjasnic, ze czolg wyjechal na ulicę po to, zeby holowac fiata uno. Moze pan w to wierzy, ale malo kogo moze w tym przekonac.

" odpowiedźcie sobie na pytanie co Litwa ma do zyskania na tym sporze, a co może stracić i na tej podstawie podejmujcie decyzje"

Litwa - mala i slaba. Stracic ona moze (i juz traci) BARDZO DUZO. Ale niema wyjscia. Nie ma sily bronic swoich interesow ani swojiej suwerennosci. I tak przegra i tak.
Polacy tą wojnę wygrają, niema wątpliwosci. I pan moze byc spokojny. A co Polska na tym zyska a co straci - zobaczymi.

"że zrezygnujemy z zapisywania swych imion w języku, który został nam od Boga"

Tym rozsmieszyl mnie pan :)). Język polski - częsc polonizowania się Litwinow. Litwini ten język wzieli nie od Boga, a od jiego przedstawicieli - ksiądzow. A jako panstwowy ten język byl wprowadzony przez Radziwillow. (wszystko bylo bardziej skomplikowane).

Litwini najpierw wzieli polski język, potem przerobili swoje nazwiska na polskie, potem stali się Polakami. Bog tu niema nic do rzeczy :)))) Albo odwrotne - taka byla wola Boga :)))

#3 do Gozdawa; Widać ,że nie

do Gozdawa;
Widać ,że nie masz wiedzy praktycznej wyniesionej z poznania realiów tu na miejscu.
Novolitevskie władze i wyhodowane przez nie novolitevskie społeczeństwo jest nacją najbardziej nienawidząća Polski i Polaków z wszystkich nacji na świecie.
A rozmowy o poprawnych stosunkach są możliwe dopiero po anulowniu ustawy likwidującej polskie szkoły i wyrównianiu tych i wielu innych dyproporcji:

PORÓWNANIE SYTUACJI MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH
W POLSCE I NA LIETUVII
1*
Ustawowa ochrona mniejszości narodowych
Polska – TAK ; Lietuva – NIE
2*
Język mniejszości narodowej jako lokalny język urzedowy
Polska – TAK ^ ; Lietuva – NIE
3*
Pisownia nazwisk w orginalnej pisowni mniejszości narodowych
Polska – TAK ; Lietuva – NIE
4*
Dwujęzyczne napisy z nazwami miejscowości i ulic
Polska – TAK ^ ; Lietuva – NIE ^^
5*
Używanie języka mniejszości narodowej w życiu publicznym
Polska – Nie ma problemów; Lietuva – Są problemy^^^
6*
Przedszkola, szkoły, domy dziecka mają status placówek mniejszości narodowych
Polska – TAK ; Lietuva – NIE
7*
Finansowanie dla szkół mniejszości narodowych
Polska - 150-300 % ; Lietuva – 115 %
8*
Obowiązkowy egzamin maturalny z języka ojczystego i wliczenie oceny z niego do średniej na świadectwie dojrzałości
Polska – TAK; Lietuva – NIE
(zlikwidowany prze władze LT)
9*
Dotowanie przez państwo podstawowych mediów mniejszości narodowych
Polska – TAK; Lietuva - NIE
10*
Próg wyborczy obowiązuje partie mniejszości narodowych
Polska – NIE ; Lietuva – TAK
(wprowadzony prze władze LT)
11*
Problemy ze zwrotem skolektylizowanej ziemi na rzecz mniejszości narodowej ^^^^
Polska – Nie ma problemu; Lietuva – Istnieją problemy
-------------------------------------------------------------------------------
^ dotyczy gmin, w których mniejszość narodowa stanowi minimum 20% populacji
^^ zakaz używania dwujęzycznych napisów z nazwami miejscowości, zakaz używania dwujęzycznych napisów z nazwami ulic( w tym umieszczanych na posesjach prywatnych).Nakładanie kar grzywny.
^^^ zakaz używania dwujęzycznych napisów informacyjnych , np.tablic z trasami autobusowymi lub dwujęzycznych szyldów sklepowych.Nakładanie kar grzywny.
^^^^ w Polsce problem zasadniczo nie dotyczy mniejszości litewskiej.Na Lietuvii problem dotyczy mniejszości polskiej , a w dodatku funkcjonuje zapis prawny, pozwalający na przenoszenie ziemi.Przenosiny ziemi pozwalają na przeniesienie aktu własności z ziemi będącą faktyczną spuścizną przodków zainteresowanej osoby na ziemię w dowolnym punkcie kraju.Zapis ten doprowadził do masowegom osadnictwa i przejmowania przez litewskich przybyszy ziemi w okolicach Wilna, należnej przedstawicielom mniejszości polskiej. Doprowadziło to też do zmian narodowościowych na terenach zwarcie zamieszkiwanych przez rdzenną mniejszość polską, jej rozproszenia i do znacznego wzbogacenia się litewskich osadników kosztem ludności polskiej
------------
wypada zatem zaproponować w pierwszej kolejności:
1*
Status placówek mniejszości narodowych dla polskich placówek oświatowych i kulturowych i związane z tym przywileje (jak odpowiednio u Litwinów w RP)
2*
Przywrócenie obowiązku egz. z jęz.ojczystego na maturze i liczenie się oceny do średniej ocen na egz. dojrzałości(jak odpowiedniou Litwinów w RP)
3*
Przekazanie wszystkich publicznych placówek oświatowych(w tym tzw. szkół powiatowych-rządowych), przedszkoli,domów dziecka, pod zarząd demokratycznie wybranym samorządom.(jak odpowiednio u Litwinów w RP).
4*
Oficjalne zezwolenie na symbolikę narodową w szkołach i na zewnątrz szkół (flaga , godło państwowe, hymn).(jak odpowiednio u Litwinów w RP)
5*
Dokumentacja szkolna w jęz. ojczystym(jak wolno Litwinom w RP)
6*
W dzienniczkach uczniów w rubryce jęz. ojczysty – język polski, a nie jak dotąd litewski,a polski jako jęz. obcy.(jak odpowiednio u Litwinów w w RP)
7*
Identyczne zasady finansowania szkół i przedszkoli poprzez samorządy, taki sam poziom koszyka ucznia (150-300% jak odpowiednio u Litwinów w RP).
8*
Zerwanie ze skandalicznym tworzeniem konkurencyjnych szkół litewskich (dodatkowo poza już istniejącymi samorządowymi) na terenach, gdzie zwarcie zamieszkują Polacy.(jak odpowiednio u Litwinów w RP)
9*
Wybudowanie sieci szkół i przedszkoli na terenach ,gdzie żyją Polacy , a nie mają w ogóle dostępu do polskich przedszkoli i szkół(patrz komentarze pod artykulem „W spisie stawiam na Polskość” w Kurier Wileński. Dotyczy między innymi Kowna, Kowieńszczyzny, Laudy, Suwalszczyzny, Jonawy i każdego większego miasta na LT,gdzie żyją Polacy(jak odpowiednio u Litwinów w RP)
10*
Pedagodzy mogą się kształcić w kraju macierzystym i tam zdobywać dyplomy(jak odpowienio u Litwinów w RP)
11*
Dodatki finansowe dla pedagogów pracujących w placówkach mniejszości narodowych.(jak odpowiednio u Litwinów w RP).
12*
Możliwość przerzucania koszyczka uczniów.(jak odpowiednio u Litwinów w RP)
13*
Najważniejsze decyzje pozostawia się rodzicom, środowiskom szkolnym, organizacjom mniejszości, samorządom (jak odpowiednio u Litwinów w RP)
14*
W szkołach litewskich(na całej Lietuvii) jako język obcy ( na życzenie) język polski(jak litewski, na życzenie,w szkołach litewskich w RP)
15*
Tłumaczenie wszystkich podręczników i ćwiczeniówek na język polski.
16*
Wzięcie poprawki na otoczenie, w którym żyją uczniowie obu mniejszości.W Polsce język litewski jako pomocniczy, dwujęzyczność nazw ulic, miejscowości i wszelkiej informacji.Każdy może sobie wywiesić litewską flagę i z nią się przespacerować itd.
Na Litwie zakazy,nakazy, sądy, nagonka medialna,kary pieniężne.
Litewski uczeń w RP wychodząc ze szkoły widzi litewską nazwę ulicy,po litewsku reklamy w sklepach,po litewsku informację turystyczną,po litewsku menu w restauracjach i kawiarniach,napisy na pomnikach narodowych bohaterów.Jak spojrzy do swojej legitymacji szkolnej, to wolno mu tam mieć swoje litewskie imię i nazwisko.
A co widzi polski uczeń po wyjściu ze szkoły? Jeżeli zobaczy jakiś napis po polsku ,to jest on nielegalny i obłożony grzywnami.
------
A takie rozwiązanie pogodziłoby narody zamieszkałe od stuleci na terenie dzisiejszej Lietuvy.

JAK TO JEST W KRAJACH UNII EUROPEJSKIEJ

Jest taka mniejszość
Liczba ludności w Finlandii: 5 181 000
Liczba ludności w Helsinkach: 555 500
Odsetek Finoszwedów w kraju: 291 500 (5,6%)
Ods. Finoszwedów w Helsinkach: 36 000 (6,5 %)
Gminy w Finlandii wg statusu językowego
Gmina Ilość gmin Średni % Finoszwedów w gminie
Jednojęzyczna szw. 21 93,3
Dwujęz. z przew. szw. 22 68,6
Dwujęz. z przew. fiń. 20 9,7
Jednojęzyczna fińska 385 0,4
Jest taka mniejszość. Mimo że stanowi ona jedynie 5,6 procent ludności kraju, w którym mieszka, to jej język jest drugim oficjalnym i pełnoprawnym, państwowym językiem. Ta mniejszość posiada nie tylko swoje przedszkola i szkoły, ale również dwie wyższe uczelnie. Jej przedstawiciele mają zagwarantowane przez konstytucję prawo bycia obsłużonym w swoim języku przez administrację państwową i samorządową w całym kraju, nie tylko w regionach, które owa mniejszość zamieszkuje w zwartych grupach.
Mniejszość ta nie musi walczyć o dwujęzyczne napisy z nazwami miejscowości, urzędów i ulic. Napisy są zawsze dwujęzyczne i to już wtedy, gdy „mniejszościowa” ludność stanowi 6-8 procent mieszkańców gminy.
Więcej, język tej mniejszości jest nauczany obowiązkowo we wszystkich szkołach podstawowych i średnich w całym kraju. Obowiązkowa jest również matura z tego języka.
A jeśli jakiś młody człowiek chce odbyć służbę wojskową we własnym, „mniejszościowym” języku, to proszę bardzo! Idzie do „mniejszościowej” brygady wojskowej!
Kraj, o którym mowa, nie leży gdzieś na antypodach ani na księżycu, ale prawie po sąsiedzku. Nazywa się Finlandia. A mniejszość, o której mowa, to Szwedzi, od wieków zamieszkujący ten kraj, zwani też Finoszwedami.
Szwecja czy Nowogród?
Szwedzi zaczęli osiedlać się na fińskim wybrzeżu już w XII wieku. Niedługo później w tym kierunku poszła również ekspansja polityczna i chrystianizacyjna Szwecji, która wkrótce opanowała Finlandię, w konkurencji z Nowogrodem Wielkim, który również miał zakusy w tamtą stronę.
Zwierzchność szwedzka trwała w Finlandii ponad 600 lat, aż do początku XIX wieku, kiedy Finlandia została przyłączona do Rosji.
Przez ten czas duże warstwy społeczeństwa fińskiego zaczęły mówić po szwedzku. Ocenia się, że w XVIII wieku 20-25 procent mieszkańców kraju mówiło po szwedzku – z reguły byli to ludzie wykształceni, mieszkańcy miast, szlachta i księża. Po fińsku mówili prawie wyłącznie mieszkańcy wsi.
Ale po szwedzku mówiła nie tylko elita, lecz również rzesze chłopów i rybaków, którzy zasiedlali, i do dziś zasiedlają, zachodnie i południowe wybrzeże kraju.
Kochany car
Pod zwierzchnością Rosji w Finlandii z początku niewiele się zmieniło. Praktycznym Finom nie w głowie były powstania, za co carat odwdzięczał się, dając im dużą dozę autonomii. Zaś język szwedzki pozostał oficjalnym językiem Finlandii, używanym w urzędach i sądach.
W latach 30., na fali europejskiego narodowego romantyzmu, pojawiło się w Finlandii zainteresowanie swoim fińskim dziedzictwem. Z początku nie było ono wymierzone przeciwko szwedzkiej dominacji kulturowej i językowej. Wprost przeciwnie: wielu heroldów fińskiego odrodzenia należało do szwedzkiej mniejszości i po fińsku często nie mówiło. Jedną z głównych postaci tego ruchu był Johan Ludvig Runeberg, fiński skald i „wieszcz”, który jednakowoż pisał wyłącznie po szwedzku.
W roku 1863 język fiński został zrównany w prawach z językiem szwedzkim, ale dopiero w roku 1906 otrzymał status pierwszego języka w kraju.
Pod koniec XIX wieku zaczęły się fińsko-szwedzkie tarcia. Na konflikt językowo-kulturowy nałożyły się antagonizmy społeczne – zamożne warstwy w Finlandii były często szwedzkojęzyczne. Ślad po tych antagonizmach – niechęć do swoich szwedzkojęzycznych ziomków – pozostała u Finów do dziś.
W 1917 roku Finlandia odzyskała niepodległość. Przy tej okazji świeżo powstałe państwo fińskie miało swój konflikt „o Wilno” ze Szwecją. Chodzi o leżącą między obydwoma krajami Alandię, wyspę zamieszkałą (do dziś) prawie wyłącznie przez Szwedów. Liga Narodów przyznała jednak Alandię Finlandii, na co Szwecja w końcu bardzo niechętnie się zgodziła. W zamian za to Alandia uzyskała daleko idącą autonomię (którą ma do dziś).
W latach 1917-1923 w Finlandii stworzono system, który gwarantował szwedzkiej mniejszości daleko idące prawa. W okresie międzywojennym Finlandia miała szwedzkojęzycznych premierów i ministrów. Finoszwedem był również marszałek Mannerheim, bohater dwóch wojen z Rosją sowiecką.
Radio, TV, teatry
Od tamtego czasu do dziś niewiele się zmieniło. Finoszwedzi mają swoje szkolnictwo, w tym dwie własne wyższe uczelnie (Akademia w Abo (Turku) i Wyższa Szkoła Handlowa w Helsinkach). Również na wielu fińskojęzycznych wyższych uczelniach można na niektórych wydziałach studiować po szwedzku. Finoszwedzi mają liczne własne czasopisma i gazety (w tym dwie codzienne – nakład największej z nich, helsińskiego „Hufvudstadsbladet”, wynosi prawie 60 000). Mają też swoje teatry i bogate życie kulturalne.
Około 10 procent wszystkich programów w publicznym radiu i TV jest nadawanych po szwedzku. W regionach, gdzie zamieszkuje szwedzka mniejszość, lokalne radio nadaje równolegle po fińsku i po szwedzku.
Główną siłą polityczną Finoszwedów jest Szwedzka Partia Liberalna (SFP), która zwykle uzyskuje w wyborach około pięciu procent głosów, a więc tylko niewiele mniej niż wynosi odsetek szwedzkojęzycznych mieszkańców kraju.
Dwujęzyczne gminy
Co 10 lat w 448 gminach Finlandii mieszkańcy deklarują swój język ojczysty. Na podstawie tego spisu gminy dzielone są na cztery kategorie – jednojęzyczne fińskie, jednojęzyczne szwedzkie, dwujęzyczne z przewagą fińskiego i dwujęzyczne z przewagą szwedzkiego.
Zasada jest prosta – powyżej 50 procent daje przewagę językową w gminie, zaś mniejszość musi mieć co najmniej 8-10 procent, aby gmina była dwujęzyczna. Gdy mniejszość nie osiąga tego pułapu – gmina jest jednojęzyczna.
W gminach jednojęzycznych (385 fińskich i 21 szwedzkich), wszystkie oficjalne napisy (znaki przy drogach z nazwą miasta, nazwy ulic i urzędów) są jedynie w języku dominującym. W gminach dwujęzycznych (22 z przewagą Finoszwedów i 20 z przewagą Finów) napisy są w dwóch językach, przy czym wersja w języku większości jest zawsze umieszczana wyżej.
Innymi słowy, w Finlandii istnieje 21 gmin, z czego 16 na Alandii, gdzie w ogóle nie ma publicznych napisów w głównym języku państwowym – fińskim! Szwedzkojęzyczni mieszkańcy stanowią w tych gminach średnio 93 proc. wszystkich mieszkańców.
W praktyce sama gmina ma dużo do powiedzenia o swoim statusie językowym i często idzie na rękę mniejszości (częściej jest to mniejszość szwedzka, której liczebność w wielu gminach ma tendencję spadkową) i zachowuje dwujęzyczność, mimo że formalne wymagania „procentowe” nie są już spełniane.
Muminki i inni
Finoszwedzi wkładali i nadal wkładają ogromny wkład w kulturę, zarówno szwedzką, jak i fińską. Najbardziej znaną ich reprezentantką jest zmarła przed kilku laty twórczyni Muminków – Tove Jansson.
Mimo że Finoszwedzi mają zagwarantowane wszelkie prawa jako mniejszość i mimo iż są doskonale zorganizowani, a jeżeli chodzi o poziom wykształcenia i zamożności, nie ustępują wcale Finom, to przez ostatnich kilkadziesiąt lat ich populacja powoli zmniejszała się w wyniku tendencji asymilacyjnych.
Proces ten, szczególnie intensywny w latach 60. i 70., ostatnio został zahamowany. Dziś coraz więcej rodziców w rodzinach mieszanych posyła swoje dzieci do szkół szwedzkich. Jedną z przyczyn jest postępująca globalizacja oraz członkostwo Finlandii w Unii Europejskiej. Wiele rodzin chce skorzystać z okazji i zapewnić dziecku „za darmo” drugi język, którym można się porozumieć nie tylko w Szwecji, ale także dość swobodnie w Norwegii i, przy pewnym wysiłku, w Danii.
Folkting broni, Folkting radzi
Najważniejszą instytucją, która dba o interesy szwedzkiej mniejszości jest Svenska Finlands Folkting (Sejmik Szwedzkiej Finlandii), rodzaj nieformalnego, finoszwedzkiego „parlamentu”, wybieranego przy okazji wyborów samorządowych. Są w nim szwedzkojęzyczni przedstawiciele wszystkich partii politycznych.
Folkting jest najważniejszą instytucją konsultacyjną dla rządu i parlamentu we wszystkich sprawach dotyczących szwedzkiej mniejszości. Dba też o zachowanie praw, które Finoszwedom gwarantuje konstytucja – dostęp do wykształcenia, służby zdrowia, mass mediów i obsługi w sądach i innych urzędach w swoim własnym języku. A także o to, aby wszystkie oficjalne dokumenty w Finlandii były w dwóch językach. Posiada też specjalny urząd, do którego można zgłaszać sytuacje, kiedy Finoszwed nie został obsłużony przez jakąś instytucję w swoim własnym języku.
Poza tym Folkting dostarcza informację o finoszwedzkiej kulturze, tradycjach i języku – do bibliotek, przedszkoli, szkół i uniwersytetów, a także do mass mediów – w Finlandii i za granicą.
Żądasz i masz
Mimo że konstytucja uznaje język szwedzki jako w pełni równoprawny drugi język państwowy, i to w całym kraju, to oczywiście nie ma praktycznej możliwości wyegzekwowania wynikających z tego faktu praw wszędzie i w każdej sytuacji. Szwedzkojęzyczni Finowie zamieszkują w zwartej grupie jedynie południowy pas wybrzeża, rozciągający się po obu stronach Helsinek, oraz wzdłuż zachodniego wybrzeża, z centrum w mieście Vasa. Zaś wielu Finów, szczególnie w głębi kraju, gdzie Finoszwedów prawie nie ma, ale także w stolicy, gdzie jest ich jedynie kilka procent, nie mówi po szwedzku albo nie chce w tym języku mówić.
Wyegzekwowanie więc przez Finoszwedów ich konstytucyjnych uprawnień, szczególnie w rejonach, gdzie są w mniejszości, zależy więc często od tego, jak konsekwentnie w konkretnych sytuacjach domagają się oni realizacji swoich praw.
Nie lubiany szwedzki
Osobnym rozdziałem jest wynikająca z konstytucji obowiązkowa nauka szwedzkiego we wszystkich fińskich szkołach. Tutaj nastąpiło jakby pewne „przedobrzenie”. Wielu fińskich uczniów traktuje szwedzki jako dopust boży, mniej więcej tak jak moja generacja traktowała naukę rosyjskiego w komunistycznej Polsce.
Nawet wśród Finoszwedów można usłyszeć głosy, że szwedzki w fińskich szkołach powinien być językiem dobrowolnym („wtedy ci, którzy go wybiorą, będą przynajmniej mieć motywację do nauki”). Jednak dotychczas, mimo ciągłej dyskusji na ten temat, nikt na poważnie nie próbuje zmienić systemu. Chociaż ostatnio prowadzone są eksperymenty, gdy rezygnuje się ze szczególnie nie lubianego przez fińskich licealistów obowiązkowego zdawania matury ze szwedzkiego.
„Pany, łycary i biełoruczki”
Niechęć Finów do Szwedów, także tych po drugiej stronie Zatoki Botnickiej, powoli się zmniejsza, ale nadal istnieje. Jedną z przyczyn są istniejące u Finów historyczne kompleksy „mniejszego brata”, mające swoje korzenie jeszcze w XIX wieku i wcześniej. W oczach wielu Finów – Finoszwedzi, i w ogóle Szwedzi, to takie trochę „szwedzkie pany, łycary i biełoruczki”. Zaś samych siebie Finowie uważają za, może prostych, ale upartych i twardych facetów. Chociaż ostatnio ów image został poważnie nadszarpnięty, po tym jak najtwardszych z twardych – prawie całą reprezantację kraju w narciarstwie biegowym – przyłapano na stosowaniu dopingu.
Owa animozja jest mniejsza na zachodnim wybrzeżu, gdzie Finoszwedzi i Finowie zawsze byli równie biednymi rybakami i rolnikami, za to większa w Helsinkach i okolicach, gdzie mieszkały finoszwedzkie, bogate rodziny, właściciele posiadłości i wielkich przedsiębiorstw. Moja finoszwedzka znajoma opowiadała, jak w dzieciństwie, gdzieś w latach 50., ona i jej koleżanki bały się mówić zbyt głośno po szwedzku w centrum Helsinek, gdyż mogły zostać pobite przez swoich fińskich rówieśników.
Dziś takich społecznych podziałów już nie ma – Finoszwedzi nie różnią się od Finów ani zamożnością, ani wykształceniem.
Żyją dłużej i lepiej
Tym większą debatę wzbudziły rezultaty badań, przeprowadzonych kilka lat temu, które wykazały, że Finoszwedzi żyją przeciętnie o kilka lat dłużej od Finów, są od nich zdrowsi i w ogóle żyją lepiej. Przyczyn takiego stanu rzeczy dopatrzono się w końcu w fakcie, że Finoszwedzi mają silniejsze związki rodzinne i społeczne. Być może, będąc mniejszością, przez cały czas zagrożoną asymilacją, trzymają się po prostu razem.
Faktem jest, że Finoszwedzi są doskonale zorganizowani i wzajemnie się wspierają. Czują się też pełnoprawnymi współgospodarzami Finlandii. Ich wpływy w polityce i życiu gospodarczym są nawet większe, niżby to wynikało z ich liczebności. Są mniejszością, ale mniejszością bez kompleksów. Wprost przeciwnie, są bardzo dumni ze swojej przynależności.
„Koroniarskie główki”
Owe fińsko-szwedzkie animozje nie prowadzą dziś do żadnych poważnych konfliktów. Za to manifestują się chętnie w sporcie, gdzie np. fińscy hokeiści zawsze dają z siebie wszystko, żeby tylko pokonać reprezentację Szwecji.
Ale, żeby było jeszcze ciekawiej, na moje pytanie, za kim kibicuje w meczach hokejowych Szwecja-Finlandia, znajomy Finoszwed powiedział, że, oczywiście, za Finlandią. Bowiem będąc szwedzką mniejszością, Finoszwedzi bynajmniej nie utożsamiają się do końca z „koroniarzami” z Macierzy po drugiej stronie Zatoki Botnickiej.
Może najlepiej ujęła to moja finoszwedzka znajoma, mówiąc: „Nigdy się nikomu nie kłanialiśmy”.
Fińska Suderwa
Tak więc pani starosta w takiej fińskiej „Suderwie” zupełnie nie musiałaby walczyć o dwujęzyczne napisy. Istniałyby one tam od zawsze, przy czym – ponieważ Polacy stanowią 84 procent mieszkańców gminy – wersja polska byłaby umieszczona wyżej, zaś litewska niżej. I każdy urzędnik w Suderwie, niezależnie od swojej własnej narodowości, miałby o b o w i ą z e k obsłużyć petenta po polsku, gdyby ów petent sobie tego zażyczył.
Tadeusz Rawa
Sztokholm

#4 "Nie, nie mogę uwierzyc, ze

"Nie, nie mogę uwierzyc, ze kiedy Polacy zmienią swoje nazwiska, antylitewska propaganda i nacisk na Litwę zmniejszy się".

Z wiarą jest jak z miłością, albo się ją ma albo nie, trudno z nia dyskutować. Może Pan w to nie wierzyć, ale proszę to przyjąć do wiadomości.

Czy zresztą jest to antylitewska propaganda. Tzn. nie jest oparte na prawdzie, że Litwa uniemożliwia Polakom zapisywanie własnych nazwisk tak jak oni tego sobie życzą? Czy zna Pan takie regulacje prawne w jakis innych cywilizowanych krajach? Czy nie przeszkadzałoby Panu, gdyby jako mniejszość narodowa, np. w ramach imperium rosyjskiego kazano Panu zapisywac własne nazwisko cyrylicą a nie w Pana ojczystym języku. To by dla Pana nie miało znaczenia i uznawałby Pan że jest to naturalne i nie ma nic wspólnego z dyskryminacją?

Dyskutujmy jak dżentelmeni, a to wyklucza kpiny ze zdrowego rozsądku. Jeśli Litwa będzie bardzo chciała, to może uczynić sobie wroga nawet z wybitnie przychylnej jej Polski - ale po co? Czy przestaniecie byc Litwinami, gdy Polacy z Wileńszczyzny będą mieli w paszportach ż, sz, cz, ę, ą itd.
Doskonale wiem, że Litwini, choć nieliczni, są dumnym narodem i wielokrotnie udowodnili, iz mimo ciężkich doświadczeń historycznych są gotowi z największym poświęceniem przeciwstawiac się obcemu uciskowi i walczyć o swoją wolność. Skoro uczucie patriotyzmu i dumy z własnego pochodzenia, oraz przywiązania do własnych narodowych tradycji jest wśród Litwinów tak silne, dlaczego nie rozumieją, że inni moga byc równie silnie przywiązani do swojej narodowości i swojej tradycji. Czego sie po nas Polakach spodziewacie, że zrezygnujemy z zapisywania swych imion w języku, który został nam od Boga przeznaczony tylko dlatego, że parlament takiego czy innego państwa wprowadził przepisy prawne, które nas do tego zmuszają? Że w tej sytuacji będziemy czuli się wolni i niedyskryminowani? Naprawdę w to wierzycie? Tak mało nas znacie? Czego się spodziewacie, że niby jak się ten spór zakończy? Jeśli nie chcecie wyhodować sobie wroga - zupełnie idiotycznie i na własne życzenie - musicie sprawić, aby Polacy litewscy poczuli, że Litwa jest ich państwem, ich Matką a nie macochą. Wybór należy do Was oczywiście, ale podobnie jak Litewscy Polacy wchodząc w spór z państwem litewskim muszą (a właściwie powinni) rozważać wszelkie bezpośrednie i pośrednie skutki takiej decyzji, Wy Szanowni Litwini także musicie (a właściwie powinniście) się głęboko zastanowić nad skutkami Waszych wyborów politycznych i spróbować przewidziec reakcje drugiej strony - nie te których Wy byście sobie życzyli, ale te realne, które jeśli nic się nie zmieni prędzej czy później nastąpią. Czy na pewno o to Wam chodzi? Spróbujcie wyobrazić sobie realny, a nie życzeniowy rozwój wydarzeń i odpowiedźcie sobie na pytanie co Litwa ma do zyskania na tym sporze, a co może stracić i na tej podstawie podejmujcie decyzje. Polityka wewnętrzana jak i zagraniczna nie jest zabawą dla rozemocjonowanych dzieci, które gotowe są obrazić się na kolegę z piaskownicy, gdy ten nie che się z nimi bawić według zaproponowanych przez nie reguł. I My i Wy musimy myśleć o przyszłości naszych narodów, tak, aby w sporze o rzeczy mniej istotne, które na chłodno rzecz biorąc nie mają rozstrzygającego znaczenia dla bezpieczeństwa i pomyślności naszych państw, nie stracić z oczu losu i przyszłości tak Polski jak i Litwy. Względne bezpieczeństwo, jakim cieszymy się od 20 lat nie jest nam dane raz na zawsze. Jestem przekonany, iz fundamentalne, strategiczne interesy naszych państw sa zbieżne. Jeśłi chcemy je realizować jesteśmy zobowiązani do strategicznego partnerstwa - także dlatego, że jeśli my sobie na wzajem nie pomożemy, nikt inny nam nie pomoże, bo możnych tego świata nasz zakątek Europy nie interesuje. Litwa jest i powinna byc dla Polski strategicznym partnerem - i to nie w tym sensie, jak to którys z wypowiadających się na tym czy innym forum Polaków prześmiewczo zauważył, że armia litewska wyjdzie na północną flankę nacierającej na Polskę armii rosyjskiej i po tym smiałym manewrze razem ją rozgromimy. To jest dość tani i prymitywny dowcip. Litwa jest (powinna być) dla Polski partnerem strategicznym dlatego, że łączą nas jak powiedziałem strategiczne interesy i cele, co do realizacji których musimy ściśle współpracować na forum UE i każdym innym. To strategiczne partnerstwo wynika właśnie ze wspólnoty strategicznych interesów a te są wspólne pomiędzy państwami naszego regionu ze względów oczywistych. Z tych samych względów i w tym własnie politycznym znaczeniu tego słowa naszymi strategicznymi partnerami nie będą takie państwa jak Francja, Niemcy, czy Wielka Brytania. Ich obszary strategicznych interesów są zupełnie gdzieś indziej - nie w Europie środkowo-wschodniej. Po wspólnych doświadczeniach historycznych powinniśmy o tym pamiętac. Jeśli nie, możemy oczywiście kłócić się dalej, możemy tez powtórzyc lekcję historii i wtedy nazwiska litewskich Polaków i Litwinów znów będa zapisywane cyrylicą. Jeśliby do tego doszło, potwierdzilibyśmy opinie nie o własnym przywiązaniu do tradycji i patriotyzmie, ale o głupocie i ślepocie politycznej naszych narodów.
Z wyrazami szacunku
Gozdawa

#5 "Jak to jakich celów: Ano

"Jak to jakich celów:
Ano tych, których realizacji domagają się litewscy Polacy. Żeby mogli pisać swoje nazwiska zgodnie z zasadami języka polskiego"

Nie, nie mogę uwierzyc, ze kiedy Polacy zmienią swoje nazwiska, antylitewska propaganda i nacisk na Litwę zmniejszy się. Wojna propagandowa przeciw Litwy ma ZUPELNIE INNE przyczyny, niz kilka liter w paszporcie.

..}żeby państwo litewskie nie manipulowało przepisami oświatowymi, administracyjnymi i innymi, aby dyskryminowac własnych obywateli poprzez utrudnianie im edukacji dzieci w sposób, w który oni sobie tego życzą"

Tu pan "ma rację". Nauczanie języka litewskiego utrudnia edukację, Polacy sobie nie zyczą litewskiego języka. Najbardziej by im pasowalo, zeby jiego wogole nie bylo. Litewski język dla Polaka - to dyskryminacja. Mnostwo razy takie tezy czytam, jiednak nie zgadzam się z takim poglądem. I Litwini tez nie zgadzają się.

"uniemożliwianie im reprywatyzacji tj. odzyskania własności"

Kto kombinowal, odzyskal, I NIE TYLKO SWOJĄ :))) Dotyczy to jak Polakow tak i Litwinow. Cala ta "reprywatyzacja", wymyslona Landsbergisem, od początku byla jiedna wielka afera. Kto byl chytry (a wsriod Polakow takich bylo nie jieden i nie sto), ten nie tylko odzyskal "swoją" wlasnosc i ZAROBIL MILIONY na tej aferze. Bardzo dobrze znam szegoly tej reprywatyzacji - sam z kolegami-Polakami parę groszy z tego przytulilem :)))

#6 Jak to jakich celów: Ano

Jak to jakich celów:
Ano tych, których realizacji domagają się litewscy Polacy. Żeby mogli pisać swoje nazwiska zgodnie z zasadami języka polskiego, żeby państwo litewskie nie manipulowało przepisami oświatowymi, administracyjnymi i innymi, aby dyskryminowac własnych obywateli poprzez utrudnianie im edukacji dzieci w sposób, w który oni sobie tego życzą, a także poprzez uniemożliwianie im reprywatyzacji tj. odzyskania własności, którą utracili w okresie komunizmu. Drodzy Litwini - bo jak sądzę jest to głos litewski. Macie u siebie grupę obywateli, którzy są autochtonami. Nie znaleźli się na Litwie wczoraj. Żyli tam od wieków i czy Wam się to podoba, czy nie będąc u Was na Litwie są także u siebie. Pozwólcie im pozostać tym kim są tj. Polakami. Prowadząc politykę , której długofalowym celem jest zlikwidowanie obecności polskiej na Wileńszczyźnie postępujecie głupio. Tego celu osiągnąc się nie da. Jedynym skutkiem takiego postępowania państwa litewskiego może być wywołanie trwałej wrogości i nieufności pokaźnej grupy własnych obywateli do owego państwa, które przestana uważać za swoje. Jeśli ta polityka się nie zmieni, prędzej czy później zaciąży tez negatywnie na stosunkach pomiędzy Republiką Litewską i Rzecząpospolitą Polską. To sa jedyne skutki, jakie można tym postępowaniem osiągnąć. Tymczasem w sercach każdego Polaka, Litwa brzmi niemal jak Polska. Nie było powodu, aby nie można było darzyć tej litewskiej ojczyzny prawdziwym uczuciem miłości i synowskiego przywiązania, pracowac lojalnie dla jej dobra i chwały. Ale wieloletnie już kontynuowanie przez państwo litewskie poczynań dyskryminacyjnych wobec własnych obywateli narodowości polskiej, może bezpowrotnie zniszczyć tę gotowość i wywołac wrogość, która trudno będzie później wyeliminować. Takie postępowanie może leżeć jedynie w interesie Moskwy. Wszelkie przypuszczenia jakoby Polska, czy Polacy mieli jakies tajne a niecne plany wobec Litwy i Wileńszczyzny (co zdaje się sugerować , wilenski (niezweryfikowany) należy uznac albo za infantylne świadczące o zupełnej nieznajomości nastrojów i życia politycznego w Polsce, lub przeciwnie za świadome propagowanie oczywistego absurdu dla podniecenia wrogości litewskiej opinii publicznej do Polaków. W mojej opinii mogą istniec jedynie dwa wytłumaczenia takiej postawy:
1. Głoszący owe poglądy jest najzwyczaniej w świecie głupi i nie zdaje sobie sprawy z rzeczywistości politycznej w jakiej funkcjonuje Litwa, nie wie tez niczego o współczesnej Polsce
2. Głoszący je jest na usługach Moskwy

#7 @ Gozdawa "Oczywiście jest

@ Gozdawa

"Oczywiście jest tak, że każdy wybór polityczny MA SWOJ! CENĘ - swoje koszty, które trzeba będzie zapłacić. Tymi koniecznymi kosztami może okazać się pogorszenie stosunków RP z Litwą. Trzeba jednak ocenić szansę sukcesu takiej polityki - tj. odpowiedziec na pytanie jakie mamy skuteczne narzędzia nacisku na Litwę, które oprócz zmrożenia stosunków przyniosłyby także poprawę w realizacji NASZYCH CELOW."

I tu trzeba wyraznie i bardzo konkretnie powiedziec, A JAKICH CELOW ???
Narazie z Korony idą hasla o "zmuszaniu Litwy", o "nacisku, zerwaniu stosunkow, blokadzie" i t.d. A celu, przynajmniej litewska strona, nie wie a tylko moze domyslac się. Przeciez kazdy NORMALNY czlowiek nie uwierzy, ze takie zachowanie Polski jiest spowodowane zakazem uzywania litery "W" w litewskich paszportach.

A więc o jakich celach chodzi ??? Polacy, AWPL JUZ ma stoprocentową wladzę tam, gdzie mieszkają Polacy. Poziom znania polskiego języka za 20 lat podskoczyl WIELOKROTNIE. Oswiata polska juz jiest najlepsza na swiecie i t.d. i t..p.
Rowniez wielokrotnie powiększyl się patriotyzm Polakow do Polski i, odpwiednio, negatywne nastawienie do Litwy. Gdyby dzisiaj organizowano referendum o przylączeniu do Polski, 90% glosowalo by ZA.

Taka situacja, dzięki codziennej pracy AWPL, JUZ JIEST. Więc o jakich celach na przyszlosc mowa ???? Czy nie czas juz powiedziec WPROST, a nie non stop gadac o jakich tam specjalnych prawach Polakow ?

#8 Szanowni Państwo Dziewięć dni

Szanowni Państwo
Dziewięć dni temu przesłałem na adres "Tygodnika Wileńszczyzny" moją polemikę z artykułem Pani Lucyny Schiller. Wobec braku jakiejkolwiek odpowiedzi ze strony redakcji poniżej wklejam ów tekst w nadziei, że wyjaśni Państwu moje spojrzenie na omawianą sprawę. Jednocześnie czuję się zmuszony podkreślić, że nigdy w żadnych okolicznościach nie użyłem na określenie moich rodaków z Wileńszczyzny terminu "pryszcz", który niektórzy z Państwa usiłują mi przypisać.

W polityce liczą się skutki, a nie najlepsze nawet intencje
(polemika z artykułem Pani Lucyny Schiller "My - ćwierćmilionowa przykrość")

Dyskutując o polityce państwa polskiego musimy brać pod uwagę całą jej złożoność i hierarchię celów. Musimy także planować postępowanie, które pozwoli nam na osiągnięcie zamierzonych rezultatów, a nie na ulżenie swemu sumieniu, poprzez wygłoszenie kilku mocnych zdań w słusznej sprawie. Dotyczy to także postępowania Rzeczypospolitej w kwestii mniejszości polskiej na Litwie. W tym wypadku rzecz wygląda następująco:
1. Podmiotami sporu są: Litwa, mniejszość polska na Litwie i Polska. Jest to konstatacja ważna, gdyż planującego politykę polską zmusza do uznania podmiotowości Polaków litewskich jako osobnego gracza w prowadzonej grze, której stawką są prawa Polaków na Litwie i pozycja międzynarodowa państwa polskiego oraz stan stosunków polsko-litewskich. Polacy z Wileńszczyzny są aktorem podmiotowym sceny politycznej niepodlegającym sterowaniu z Warszawy. Są graczem posiadającym własne cele, własną wolę polityczną, własne priorytety i odrębną hierarchię rzeczy ważnych i mniej ważnych.
2. Przed rządem polskim stoi konieczność sformułowania polskiej polityki państwowej wobec faktu, iż mniejszość polska na Litwie znajduje się w sporze z państwem litewskim, odmawiającym respektowania słusznie należnych owej mniejszości praw. Spór ten jest faktem, o którego istnieniu lub nie rząd polski i państwo polskie nie decyduje. Toczy się on bowiem w wyniku decyzji Litwy i wywołanego nią oporu litewskich Polaków.
3. Litwa jako państwo o niewielkim potencjale ludnościowym, gospodarczym, militarnym i politycznym nie zagraża bezpieczeństwu Rzeczypospolitej. Spory z Litwą, nawet toczone w najbardziej słusznych sprawach, nie stanowią zatem dla Polski kwestii z dziedziny bezpieczeństwa państwa i nie rozstrzygają o jej pozycji międzynarodowej. W tym sensie, priorytety państwa polskiego i priorytety mniejszości polskiej na Litwie są w sposób oczywisty odmienne. (Uwaga!!! Odmienne nie znaczy sprzeczne). Dla Polaków na Litwie nie ma ważniejszej rzeczy niż rozstrzygnięcie sporu z państwem litewskim w sposób zapewniający poszanowanie ich słusznych praw. Dla państwa polskiego istnieją natomiast rzeczy ważniejsze. Mógłbym oczywiście kurtuazyjnie zapewniać Polaków na Litwie lub moich współobywateli - czytelników Angory, że w polityce zagranicznej Rzeczypospolitej nie ma bardziej kluczowej kwestii, ale mam nadzieję, że wszyscy zdajemy sobie sprawę, że byłoby to nieuczciwe. Tak przecież nie jest. W tym sensie i tylko w tym sensie uważam, że Litwa nie może Polsce wyrządzić krzywdy. Jest na to zbyt słaba. Odmawiając uznania słusznych praw Polaków na Wileńszczyźnie sprawia nam przykrość, ale przecież nie zagraża Rzeczypospolitej.
4. Wyżej niż Pani Schiller oceniam przywiązanie Polaków na Wileńszczyźnie do polskości i znacznie gorzej niż Autorka krytycznej oceny mojej wypowiedzi w wywiadzie dla „Angory” oceniam politykę sowiecką wobec Polaków na Kresach w ogóle w tym w Litewskiej SSR. Dyskusja na temat rzekomych lepszych warunków życia i kultywowania polskości w ramach ZSRR niż w niepodległej Litwie jest wręcz żenująca. Przypominam, że to nie Litwa zbrojnie oderwała Wileńszczyznę od Polski lecz sowieci, nie Litwini także lecz sowieci doprowadzili do masowych wywózek Polaków z tej ziemi i do ich ekspatriacji do nowych narzuconych Polsce granic, co zmieniło strukturę etniczną Wilna. To nie w litewskim, lecz w sowieckim Gułagu ginęli Polacy z Wileńszczyzny notabene wraz z Litwinami, o czym obie strony powinny dla własnego dobra pamiętać. W kategorii niesmacznych żartów kabaretowych lub jako odbicie sterowanej z Kremla propagandy pseudohistorycznej musiałbym też potraktować tezę, iż w ramach ZSRR możliwe by były publiczne demonstracje Polaków w Wilnie w obronie swych praw. Demonstracje takie trwają zaś dziś na Litwie i nikt do nich nie strzela. Chyba nie będzie mnie Autorka słów o wyższości stosunku sowietów do Polaków nad stosunkiem Litwinów przekonywać, iż wówczas - za sowietów Polacy nie demonstrowali bo prawa ich były szanowane. Rad bym też poznać przyczynę, dla której Akcja Wyborcza Polaków nie powstała przed 1991 r. tylko dopiero po rozpadzie ZSRR. Czyżby "szanujący" polskie swobody narodowe sowieci zabraniali i dopiero "okrutni" Litwini jednak się zgodzili. Dość ironii - mówiąc poważnie - nie należy stosować w dyskusji argumentów absurdalnych, bo w ten sposób odbiera się wiarygodność argumentom prawdziwym przez siebie wygłaszanym. Litwini prowadzą wobec mniejszości polskiej politykę godną potępienia, ale zestawianie jej z polityką sowiecką i twierdzenie, że ta druga była lepsza, jest tak rażącym pogwałceniem prawdy historycznej, że uniemożliwia poważne traktowanie wygłaszającego takie tezy dyskutanta. "Znaj proporcjum Mociumpanie" – jak pisał Aleksander Fredro.
5. Rosja stanowi istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Mołdawii, Białorusi, Ukrainy i Gruzji. W 2008 r. zademonstrowała zdolność do wojskowej agresji na sąsiedni kraj. Od 1994 r., z krótką przerwą toczy eksterminacyjną wojnę w Czeczenii, w ramach której śmierć poniosło ok 250 tys. ludzi. Mordowani są w tym kraju dziennikarze i politycy, a służby rosyjskie nie wahają się dokonywać morderstw przeciwników politycznych Kremla także zagranicą.
6. Polska i Litwa mają wspólne interesy w regionie obejmujące:
a) wytworzenie planów sztabowych obrony państw bałtyckich w ramach NATO;
b) złamanie rosyjskiego monopolu dostaw surowców energetycznych i energii elektrycznej do Europy Środkowej (elektrownia w Visaginie, polsko-litewsko-łotewsko-estoński most energetyczny);
c) współdziałanie na rzecz utrzymania silnej amerykańskiej obecności wojskowej w naszym regionie, jako przeciwwagi dla Rosji (temu służył wspólny udział żołnierzy z Polski i Litwy w operacjach u boku USA w Iraku i Afganistanie);
d) utrzymanie wiarygodności natowskiego odstraszania (temu służy udział Polski w misjach ochrony przestrzeni powietrznej wszystkich państw bałtyckich);
e) propagowanie w UE i w NATO realnego, a nie życzeniowego poglądu na politykę Moskwy;
f) współdziałanie w ramach koalicji nowych państw UE w zakresie wysokiego budżetu dla unijnej polityki regionalnej (tzn. dopłat z budżetu UE dla biedniejszych regionów nowych państw członkowskich, wśród których jest i Polska i Litwa);
g) wciąganie do współpracy z Zachodem państw grupy GUAM (Gruzja, Ukraina, Azerbejdżan, Mołdawia);
h) minimalizacja negatywnych skutków otwarcia Gazociągu Północnego, przeciw czemu solidarnie protestowały Polska i Litwa;
i) przeciwdziałanie praktykom politycznym Rosji, polegającym na traktowaniu Polski i Litwy (także Estonii i Łotwy) tak jakby nie należały one do UE - np. poprzez nakładanie na nie embarga na sprzedaż takich czy innych produktów (jak w 2007 r. - gdy Rosja nałożyła na Polskę embargo na produkty rolne, Litwa poparła weto Polski w UE na mandat Komisji Europejskiej do negocjowania porozumienia o współpracy UE-Rosja);
7. Planując politykę państwa polskiego wobec Litwy w kwestii mniejszości polskiej Rzeczpospolita musi brać pod uwagę fakt, iż umiędzynarodowienie tego sporu - tzn. wniesienie go na forum Rady Europy, Unii Europejskiej, czy innych instytucji międzynarodowych, będzie skutkowało faktycznym uwiarygodnieniem propagandowych ataków Rosji na Łotwę i Estonię w sporach Moskwy o pozycję kolonistów sowieckich w tych państwach i może podminować stabilność obu wspomnianych krajów w sposób, jaki obserwowaliśmy w Estonii w 2007 r. w słynnej "wojnie o pomnik brązowego żołnierza". Jest sprzeczne z interesem Rzeczypospolitej by stawała ona w jednym szeregu z Rosją w jej propagandzie wymierzonej w państwa bałtyckie. Rosyjska machina propagandowa jest zaś potężniejsza od polskiej i byłaby w stanie to wykorzystać dla uwiarygodnienia w Europie tezy, że i Polska i Rosja wspólnie uznają, że kraje bałtyckie prześladują swoje mniejszości. Stałoby się tak mimo oczywistych różnic między sprawą mniejszości polskiej na Litwie, która jest ludnością autochtoniczną, i której słuszne prawa są rzeczywiście gwałcone, a ludnością rosyjskojęzyczną na Łotwie i w Estonii, która jest wytworem nielegalnej kolonizacji sowieckiej, dokonywanej w warunkach zbrojnej okupacji obu państw, i której prawa obywatelskie się z tego tytułu nie należą. Mniejszość polska na Litwie może się tym nie przejmować - dla niej jest to kwestia drugorzędna. Państwo polskie musi natomiast brać pod uwagę ten niechciany skutek ewentualnego umiędzynarodowienia sporu z Litwą i kalkulować skalę strat i zysków.
8. Mam nadzieję, że oboje się zgodzimy, że Litwini są wyjątkowo uparci. Ja wyciągam stąd wniosek, że poza bezpośrednią presją militarną dla wymuszenia na Litwinach poszanowania praw Polaków na Wileńszczyźnie, inne środki nacisku będą nieskuteczne. Polska nie może jednak użyć wojska dla rozstrzygnięcia tego sporu. Myślę, że z tym też wszyscy się zgodzimy. Z racji wspólnej z Litwą przynależności do UE nie może także zastosować presji gospodarczej. Nie może odciąć komunikacji lądowej Litwy z resztą Europy, nałożyć embarga na towary litewskie, czy wprowadzić wiz dla obywateli Litwy nie posiadających Karty Polaka. Nawet najostrzejsze słowa rządu polskiego czy mediów polskich pod adresem Litwy nie zmienią zaś postępowania Litwinów. Jeśli się mylę, jeśli ktoś uznaje, że jak się na nich porządnie nakrzyczy, to oni zmiękną, to proszę mnie skorygować. Mnie taki pomysł - taki plan polityczny rozgrywki z Litwą o prawa Polaków na Wileńszczyźnie, wydaje się naiwny. On może dać litewskim Polakom poczucie, że Rzeczpospolita się o nich upomina, ale nie przyniesie pożądanego rezultatu – tzn. nie zmieni polityki litewskiej.
9. Uważam, że droga do sukcesu - tzn. do osiągnięcia zamierzonego celu w postaci poprawy położenia Polaków na Litwie powinna być całkiem inna. Nie chodzi wszak o opowiadanie o tym jak bardzo poprawa ta leży nam na sercu i narzekaniu, że „durni Litwini nie chcą uznać naszych słusznych praw”. (Tak - Litwa postępuje w tej kwestii wbrew własnym interesom i politycy litewscy, którzy prowadza taką właśnie politykę, ciężko grzeszą przeciw własnej ojczyźnie, a część z nich zapewne jest także na usługach Moskwy, w której interesie leży podsycanie sporu polsko-litewskiego). Rząd polski, zamiast wyrażać bezproduktywnie swoje oburzenie, powinien:
a) przeznaczyć potężne środki finansowe na wyposażenie szkół polskich na Litwie i doposażenie pracujących w nich nauczycieli w taki sposób, aby warunki nauczania w tych szkołach były wyraźnie - w sposób uderzający - lepsze niż w szkołach litewskich. Dotyczy to także systemu stypendiów finansowych dla najzdolniejszych uczniów. Litwa jest zbyt słaba gospodarczo i przegrałaby taką rywalizację ekonomiczną z Polską, a przecież w warunkach przynależności do UE nie mogłaby jej zabronić.
b) przeznaczyć stosowne środki finansowe na zwiększenie oddziaływania mediów polskich na Litwę. Pełną retransmisję kilkudziesięciu kanałów telewizyjnych i najważniejszych radiowych, dystrybucję prasy polskiej i książek, gier komputerowych i filmów na DVD w wersji językowej polskiej itd. Kultura polska jest atrakcyjniejsza i bogatsza od litewskiej i wsparta materialnie przez Polskę zwycięży. Odpowiedzmy sobie sami na pytanie o to, jaka jest pozycja mediów polskich na Litwie, a jaka rosyjskich i co z tego wynika. Czy Rosja pytała się Litwy czy jej wolno budować taką pozycję własnych mediów? Nie - to i my się nie pytajmy, tylko ją zbudujmy, zamiast gadać po próżnicy i narzekać. My to znaczy państwo polskie.
Trzeba tworzyć nowe fakty materialne, a nie prosić o nie Litwinów. Oni ich nie stworzą, bo tego nie chcą, a my nie mamy narzędzia zmuszenia ich do czegokolwiek. Po co prosić kogoś, kto ma złą wolę? Polska może tworzyć te fakty bez Litwy, a nawet wbrew niej. Tym się zatem powinien zająć rząd polski, a nie czczym gadaniem i składaniem nierealizowalnych obietnic mniejszości polskiej na Litwie.
c) podjąć przerwane wspólne z Litwą inicjatywy o znaczeniu strategicznym: elektrownia w Visaginie (konkurencyjna wobec utrwalającej energetyczną zależność Polski i Litwy od Rosji elektrowni budowanej pod Królewcem), most energetyczny, gazociąg z polskiego portu w Świnoujściu uwalniający Litwę od zależności od Rosji, ale tworzący zależność od Polski (wtedy będziemy mieli instrument nacisku - teraz to możemy sobie pogadać, ze znanym skutkiem), współpracę wojskową, wspólną politykę wobec obwodu kaliningradzkiego, solidarność na forum UE i NATO oraz wobec Rosji.
d) podzielić się rolami - to znaczy zróżnicować aktywność trzech podmiotów polskich opisywanej gry:
• państwa polskiego, które powinno prowadzić politykę strategicznego sojuszu z Litwą i budowy obszarów współdziałania z rządem w Wilnie na rzecz wskazanych powyżej inicjatyw strategicznych;
• społeczności polskiej na Litwie, która powinna głośno protestować i domagać się poszanowania swych praw;
• mediów w Polsce, które powinny protesty te nagłaśniać i dostarczać tym samym rządowi "amunicji" politycznej do rozmów z Litwinami. W rozmowach tych można by wówczas wskazać, że nierozwiązanie przez Litwę istniejącego problemu praw Polaków na Wileńszczyźnie w sposób pozytywny doprowadzi wreszcie w Polsce do sytuacji uniemożliwiającej realizację wspólnych, ważnych dla obu państw przedsięwzięć. Wizja strat jakie w wyniku tego poniesie Litwa będzie wtedy realna i będzie oddziaływała na polityków litewskich.
I na koniec uwaga bardziej osobista. Pani Schiller zarzuca mi ignorancję. Można i tak dyskutować, ale mam nadzieję, że czytelnicy sami ocenią czyj obraz świata jest uproszczony, a czyj pełniejszy. Przed Polską stoi szereg skomplikowanych zadań i szereg czynników, które Rzeczpospolita musi brać pod uwagę w rozgrywce z Litwą o prawa mniejszości polskiej w tym kraju. Jako Polka żyjąca jak rozumiem na Wileńszczyźnie Pani Schiller ma święte prawo uważać interesy 250 tysięcznej społeczności polskiej tej ziemi za najważniejsze na świecie. Proszę mi natomiast pozwolić uważać inaczej. Nie ma to nic wspólnego z ignorancją (czyli niedoinformowaniem). Wynika zaś z faktu, iż nie tylko punkt widzenia, ale i zakres odpowiedzialności oraz skala planowania politycznego siłą rzeczy muszą być inne na poziomie społeczności polskiej na Litwie i na poziomie państwa polskiego.
Proszę pozwolić mi przypomnieć, iż w latach 1919, 1920, 1921 wybuchały powstania polskie na Górnym Śląsku, a w 1918-19 było Powstanie Wielkopolskie. W tym czasie Naczelnik Państwa Józef Piłsudski skoncentrował siły państwa polskiego na walce na wschodzie. Polska nie poparła oficjalnie (zbrojnie) krwawiących Ślązaków i Wielkopolan. I Piłsudski miał wtedy rację. Tak należało uczynić. Czy z tego wynika, że przyszłość tych ziem i los tamtejszych Polaków nic go nie obchodził, albo, że sympatyzował z Niemcami? Wielkopolanie i Ślązacy do dziś mają o to do niego pretensję - niesłusznie. Perspektywa ogólnopolska jest inna niż perspektywa górnośląska czy wielkopolska. Dotyczy to także Wileńszczyzny.
W 2008 r. na wezwanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojechali z nim do Tbilisi przywódcy Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy. Żołnierze z wszystkich tych państw służyli pod polskim dowództwem w Iraku. Polska i Litwa wspólnie zwalczały niekorzystny dla nas projekt Gazociągu Północnego i wspólnie w 2007 r. łamały rosyjskie embargo nałożone na Polskę, wspólnie też usiłowały zintegrować grupę GUAM na rzecz projektu kaspijskiego szlaku tranzytu ropy naftowej i gazu ziemnego poza kontrolą Rosji. Czy Polsce będzie się łatwiej starać o poprawienie losu Polaków na Wileńszczyźnie, jeśli Rosja będzie w stanie odciąć nam dostawy gazu i ropy naftowej, Estonia i Łotwa będą nas postrzegać jako de facto sojusznika Rosji, a z Litwą będziemy w zaciętym sporze na słowa, bo przecież nie na czyny (jak wskazałem wyżej nie możemy użyć wojska, czy nałożyć embarga)? Planowanie polityczne nie jest zatem takie proste jak to może się wydawać z perspektywy wileńskiej.

#9 Gozdawa "że tą cena" a ja

Gozdawa "że tą cena" a ja muwie zhe Polska placzy nai wyszau cene. Ta cena jest dyskredytacia polskeii kultury.

#10 "Moim skromnym zdaniem to

"Moim skromnym zdaniem to Najjaśniejsza Rzeczypospolita bardziej potrzebuje kultury i naturalnego patriotyzmu"
Pełna zgoda, dlatego dyskusja ma tylko wtedty sens jeśli się na wzajem nie obrażamy. Obrzucanie się inwektywami i wymyslanie co tez kto sobie mysli i jaki on faktycznie jest nie ma sensu. Dyskutowanie z założeniem, ze świat dzieli się na tych dobrych i inteligentnych, którzy rozumieją nasz punkt widzenia i tych złych i głupich, oraz podłych, którzy go nie podzielaja do niczego nie prowadzi. Świat jest zwykle bardziej skomplikowany niz wydaje się to na pierwszy rzut oka, a gra międzynarodowa z perspektywy Wileńszczyzny i mniejszości polskiej na Litwie wygląda inaczej niż z perspektywy Warszawy i Rzeczypospolitej jako podmiotu w tej grze. Może rzeczywiście nie będzie innego wyjścia jak Litwinom "przywalić", powinni oni być zresztą świadomi, iz taka możliwośc istnieje i jest granica, której im przekraczać nie wolno jeśli chcą miec dobre stosunki z Rzecząpospolitą. Ale zanim się na taki krok zdecydujemy trzeba byc przynajmniej świadomym skutków owej decyzji i to bynajmniej nie dla relacji wyłącznie polsko-litewskich, ale także estońsko-rosyjskich, łotewsko-rosyjskich, polsko-ukraińskich, polsko-rosyjskich i polsko-unijnych. Nie dzielmy się na Koroniarzy i Litwinów - tych drugich w takiej poetyce oczywiście rozumianych jako Polaków z Litwy. Jesteśmy Polakami - jednym narodem. Jeśli my tu w Koronie czegoś nie rozumiemy, nie dostrzegamy, lub mamy o czymś błędne wyobrażenie to nie znaczy, że przyłączamy się zwykle do szwagrów maltretujących nasze siostry. Ale czy Wy Szanowni Państwo na pewno dostrzegacie, rozumiecie i macie pełne wyobrażenie o tym jakie zadania w polityce państwowej stoją przed całą Najjaśniejszą Rzecząpospolitą a nie tylko Wileńszczyzną? A może zwykle gdy szwagier maltretuje wam siostrę biegniecie jej na pomoc nie bacząc, że sąsiad w tym czasie okrada pozostałą waszą rodzinę i czyni was wspólnikami zamierzonego łupiestwa na innych sąsiadach. W tej retoryce jak widziecie Szanowni Państwo łatwo jest dyskutować, ale czy prowadzi to do jakiś sensownych wniosków? Może sensowniej byłoby sformułować jasne, konkretne i co najważniejsze przemyślane (właśnie z punktu widzenia także szerszej perspektywy polityki zagranicznej państwa polskiego) postulaty pod adresem rządu Rzeczypospolitej co do jego poczynań wobec strony litewskiej. Wypracować zatem wspólny, optymalny plan działania, który realizowałby jak najbardziej słuszne i usprawiedliwione cele Polaków z Wileńszczyzny i nie powodował jednocześnie negatywnych konsekwencji w szerzej rozumianej polityce międzynarodowej Polski. Oczywiście jest tak, że każdy wybór polityczny ma swoją cenę - swoje koszty, które trzeba będzie zapłacić. Tymi koniecznymi kosztami może okazać się pogorszenie stosunków RP z Litwą. Trzeba jednak ocenić szansę sukcesu takiej polityki - tj. odpowiedziec na pytanie jakie mamy skuteczne narzędzia nacisku na Litwę, które oprócz zmrożenia stosunków przyniosłyby także poprawę w realizacji naszych celów. Trzebna byc także świadomym faktu, że tą cena nie może byc współdziałanie Rzeczypospolitej z Moskwą w kampanii malującej obraz ucisku narodowościowego mniejszpości rosyjskiej w państwach bałtyckich w tym w Estonii i na Łotwie. Na tym polega trudność decyzji politycznych. Gdyby wybór mógł byc zawsze dokonywany między dobrym i złym rozwiązaniem nie byłoby w świecie nic łatwiejszego niż podejmowanie decyzji politycznych. Oczywiście zawsze wybieralibyśmy to dobre i ze wszech miar szlachetne rozwiązanie. Problem polega jednak na tym, iż z takimi sytuacjami w grze politycznej mamy do czynienia niezwykle rzadko, bądź nigdy. Jest to raczej wybór pomiędzy jakimis wariantami decyzji, z których żaden nie jest optymalny a oba pociagają za sobą negatywne koszty. Musimy sobie zatem odpowiedziec na pytanie jakie negatywne koszty naszej decyzji jestesmy gotowi ponosić dla osiągnięcia zamierzonego celu i jak zminimalizowac straty. Żeby to zrobić, potrzeba jednak pełnego oglądu sytuacji i zastanowienia się nad wszelkimi skutkami własnych działań. Czekam z ufnościa na decyzję redakcji dotyczącą opublikowania odpowiedzi dr Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, będąc przekonanym, z przeniesie ona dyskusję na bardziej merytoryczny poziom, pozbawiony negatywnych emocji, z założeniem, iz nam wszystkim przyswieca jeden cel i że nie jestesmy przeciwnikami, ale sojusznikami w sporze z Litwą.
Z wyrazami szacunku
Gozdawa

#11 Dzięki ci Wilnoteko za ten

Dzięki ci Wilnoteko za ten artykuł bo w Polsce trudno dostrzec i wychwycić wszystko co się pisze o stosunkach polsko-litewskich. Angora to nie jest pismo, które cieszy się zbytnią poczytnością. Dr Żurawski vel Grajewski - hmmm widziałem parę razy tego gościa w polskiej tv, kojarzę go wypowiadał się w kilku tematach ale pierwszy raz widzę co on ,,nasmarował" w Angorze. To nie jest doktor, który cieszy się popularnością w Polsce (większą popularność ma Doktor House niż Żurawski vel Grajewski). Widackiego też kojarzę on chyba był powiązany z SLD - które w tych wyborach poniosło porażkę. W Polsce jest wielu profesorów i doktorów, którzy radzą w różnych sprawach ale nie wszyscy traktują ich na serio. Po 1989 r. nauczyliśmy się, że nie każdy kto ma w Polsce tytuł profesora czy doktora musi być mądry. Najważniejsza jest linia polskiego rządu w tych sprawach a nie tych dwóch ,,mędrców".

PANI LUCYNO !!! Dobrze, że Pani ,,objechała" tych ignorantów !!!

#12 "najzdrowszym kawałkiem

"najzdrowszym kawałkiem całego polskiego organizmu." to jest hasla kresowiakuw. W ich filosofii Polska to jag rogalik okrongly. Wszysko co smaczne do okola a poszriodku pusto.

#13 Oj , tym "pryszczem"

Oj , tym "pryszczem" narozrabiał Pan.
http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/my-cwiercmilionowa-przykrosc
http://wilnoteka.lt/pl/artykul/my-cwiercmilionowa-przykrosc

Moim skromnym zdaniem to Najjaśniejsza Rzeczypospolita bardziej potrzebuje kultury i naturalnego patriotyzmu Wilniukow , Kownian i Laudzian niż Wileńszczyzna Polski.Ten "pryszcz" jest, być może, najzdrowszym kawałkiem całego polskiego organizmu.
Polska bez rozwijającej się swobodnie Wileńszczyzny nie będzie "tą" Polską.Tam teraz bije żródlo Polskości , nie tu, w pogubionej, rozmytej w globaliżmie i bezsensownych sporach Koronie.

#14 Wygląda to tak, że dr

Wygląda to tak, że dr Przemysław Żurawski vel Grajewski nie pomógłby swojej rodzonej siostrze którą maltretuje mąż, jego szwagier!
Ba, on by się z miłą chęcią przyłączył i dał jej kopa w tyłek…
Co to za człowiek?

#15 Dr. Żurawskiego vel

Dr. Żurawskiego vel Grajewskiego nie potępiał bym tak jednoznacznie jak Widackiego. -(podpisał się pod listem 72 naukowców polskich mobilizujacym Sikorskiego do większej stanowczości w obronie Wilniuków).Jest politologiem, który patrzy na świat globalnie nie zdając sobie sprawy ,że często sprawy pozornie małe okazują się byc ważniejszymi od tych "największych".Z tego co wiem ,wysłał do Tygodnika Wileńszczyzny swój polemiczny tekst wyjaśniający, już w innym tonie, swoje stanowisko.
Może zostanie opublikowany , oczywiście z kolejna ripostą naszej kochanej Pani Lucyny.
Moja odpowiedż , spisana w pośpiechu,na kolanie:
Szanowny Panie,

..................................

ps.

Pana wypowiedż jest bardzo na rękę i po myśli litewskim antypolskim politykom. Czekają z utęsknieniem na cd. tego, na co Polska i Europa im zezwalala przez ostatnie 20 lat.
Wobec Pana , w wielu puktach słusznego, wywodu o geopolice, pozwolę sobie na jedną uwagę.Zgodzi się Pan ,że zarówno ogromna większość polityków i elit litewskich , jak również hodowanego z żelazną konsekwencją w antypoloniżmie społeczenstwa litewskiego, deklarują się jako wrogowie polskości. Formy współpracy RP-RL,w Afganistanie, Gruzji , Nord Streamie itd. to sprawy całkowicie niezależne od nastawienia do RP i Polaków i pokazują jedynie chwilowy koniukturalizm(który i tak zawsze będzie) litewskich elit..Nie waham się zdecydowanie powiedzieć ,że naród litewski , a szczególnie jego elity są najbardziej wrogo nastawione do Polaków i Polskości z wszystkich nacji na świecie. Wydaje się zatem zwykłą naiwnością wiązać jakiekolwiek nadzieje na stałą współpracę z tym antypolskim państewkiem.Wydaje się wręcz ,że to właśnie obecna polska mniejszość na LT jest jedyną ostoją wartości demokratycznych i europejskich na LT.Wskazują na to zarówno jej powiązania z kulturą, łacińską, wielkie nasycenie wartościami i historią RP Obojga Narodów, jak również i obecne działania chroniące nie tylko wartości narodowe ale i kulturowe, cywilizacyjne i europejskie na LT.
Wydaje się,że Polska bardziej powinna stawiać właśnie na polską, dzielną mniejszość, niż na rozmyty litewski naród, i państewko o potencjale jednej dzielnicy W-wy, bez bogactw, przemysłu,z nagorszą demografią w całej UE. i na dodatek przesiane rosyjskimi agentami.Wybranie takiego radykalnie antypolskiego państewka na "partnera", "partnera" rutynowo niewarygodnego,jawnie zrywającego wszystkie wcześniejsze traktaty,umowy i ustalenia, jest obciążone grzechem pierworodnym przerażającej naiwności i krótkowzroczności.
Oceniając dotychczasową polską politykę nadmiernej "wyrozumiałości" i inwestycje poczynione na LT należy obiektywnie stwierdzić ,że oczekiwany efekt stoi w całkowitej sprzeczności ze skutkami.. Władze LT przy takim ugodowym podejściu RP rozbestwiły się w radykalizowaniu antypolskich działań.I jestem przekonany ,że tak również będzie przy kolejnych inwestycjach. Mamy do czynienia tak naprawdę z Azjatami i tylko metoda pałki i marchewki jest w stanie coś zdziałać i "przepchnąć " novolitwinów na jasną - europejską "stronę mocy".. Szachowanie napływową ludnością rosyjską w krajach bałtyckich lub Ślązakami w RP , jest szeroko wykorzystywane(wyłącznie przeciwko Polakom) przez polakożerców w rodzaju Lansbergisa i jemu podobnych.W ten sposób rozumując Polska nigdy nic nie będzie mogła zrobić i pozostaną jej działania oświatowo -humanitarne, do jakich Pan chce ograniczyć pomoc z RP.
Uważam ,że właśnie stanowczość i odstawienie wszystkich wspólnych projektów do lamusa zmusi LT do demokratyzacji tego kraju.LT najbardziej boją się obojętności i lekceważenia... i stanowczości..

Podobna sytuacja "niemożności" obrony mniejszości węgierskiej w ościennych krajach pokutowała wśród madziarskich elit. Okazało się ,że jednak można, pomimo ,że Węgry są maleńswem w stosunku do Polski, a węgierska mniejszość jest wielokrotnie liczniejsza i to ulokowana w kilku krajach. Należy też zaznaczyć ,że sytucja geopolityczna Węgier jest o wiele trudniejsza i bardziej skomplikowana niż Polski. a jednak się udało.- Już i Słowacy miękną..
Wydaje się również ,że mniejszości rosyjskiej (i polskiej) na LT wcale nie śpieszno do Rosji, jest wręcz przeciwnie, i to straszenie Rosją w tym aspekcie akurat jest błędem(patrz trasparenty rosyjskich uczniów w czasie wspólnych protestów).
Pełna zgoda oczywiście,że pomoc dla polskiej oświaty ( ale nie litewszczonej na siłę jak teraz) należy zwielokrotnić.
Natomiast to nie wystarczy, jeżeli nie zostanie uznany np. język polski za pełnoprawny - lokalny, a ustawa oświatowa spowoduje litewszczenie polskich dzieci w "polskich szkołach".
Podsumowując.- Moim zdaniem:
1*
Jedyna Europa na LT to tamtejsi dzielni Polacy.
2*
LT bez przestrzegania praw mniejszości narodowowych będzie takim postsowieckim(w UE i NATO) badziewiem , którego nie można traktować poważnie.
3*
Europa (i Polska) godząc się na takie atymniejszościowe bezprawie, jakie ma miejsce na LT, przestaje być Europą.
4*
Poprzez "ugodowość"pozwalamy niszczyć to, co najcenniejsze na LT , a wzmacniamy to, co najgorsze.
5*
Omijając problemy(pozostanie w strefie komfortu) tworzymy sobie w bliskiej przyszłości problem w postaci walki o autonomię na LT i wszelkie z tym związane konsekwencje.
6*
Konieczna jest strategia na poziomie państwowym, i bardzo poważne potraktowanie tego "tematu" .

.

#16 Bardzo celnie pani Lucyno.

Bardzo celnie pani Lucyno. Trzeba tym ignorantom mówić prosto w oczy, że cierpimy. Może się obudzą. Obrzydliwe jest poświęcanie rodaków.

#17 Pięknie Pani Lucyno, naprawdę

Pięknie Pani Lucyno, naprawdę celnie.

#18 pp. Żurawski i Widacki

pp. Żurawski i Widacki -faktycznie są oni,, pryszczami ,, na zdrowej tkance Europy - obydwaj bezecnicy i niegodziwcy cieszą się wielkim autorytetem nacjonalistów litewskich .TAK LITWINI - BUDUJCIE PRZYSZŁOŚC POLSKO-LITEWSKĄ Z TYMI NIEGODZIWCAMI.

#19 Litwa nie ma zamiaru

Litwa nie ma zamiaru krzywidzic nikogo. To pokoj milujacy narod.

#20 Z dr.Żurawskim muszę

Z dr.Żurawskim muszę porozmawiać. Coś mu się pomyliło.Przecież tylko LT respektująca standardy europejskie może być jakimkolwiek partnerem dla PL. A takim papierkiem lakmusowaym dla władz LT jest ich stosunek do polskiej mniejszości.
BRAWA DLA NIEOCENIONEJ PANI LUCYNY.

#21 Brawo, Pani Lucyno. Tak

Brawo, Pani Lucyno. Tak ostrego i mądrego pióra niech pozazdroszczą Pani i dr Przemysław Żurawski vel Grajewski, i zas...ny Widacki. Niech uszczęśliwiają siebie i swoje rodziny a od nas wara. Takich zadżumionych to my mieliśmy na pęczki. I teraz damy sobie bez ich parszywej demagogii rady.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.