Mundial 2018: Chorwacja i Francja w finale
Mick Jagger przyjechał na końcówkę mundialu, po tym jak w niedzielę, 8 lipca, w Warszawie wraz z zespołem zakończył tegoroczną trasę koncertową. We wtorek zasiadł na trybunach w Sankt Petersburgu, by obserwować półfinał Francja–Belgia (1:0), w środę przeniósł się do stolicy Rosji na mecz Anglii z Chorwacją. Muzyk, który 26 lipca skończy 75 lat, ostatnio regularnie bywa na wielkich piłkarskich imprezach, niestety, jak zauważyli dziennikarze, nie przynosi szczęścia drużynom, którym kibicuje.
Środowy mecz, rozgrywany na stadionie Łużniki w Moskwie w obecności 78 tys. widzów, lepiej rozpoczęli Anglicy. W 5. minucie bramkę z rzutu wolnego zdobył Kieran Trippier. W miarę upływu czasu przewagę uzyskali ich rywale. Wyrównał w 68. minucie Ivan Perisic. Historyczny sukces zapewnił drużynie z Bałkanów w 109. minucie Mario Mandzukic. Chorwacja po raz pierwszy wystąpi w finale mundialu.
Rywalami podopiecznych Zlatko Dalica będą Francuzi, którzy po raz trzeci zagrają o główne trofeum. We wtorek w Sankt Petersburgu wygrali oni z Belgią 1:0.
Francuzi mają w dorobku tytuł mistrzów świata, zdobyty w 1998 roku na swoich boiskach. Osiem lat później w Niemczech dotarli do finału, w którym po rzutach karnych przegrali z Włochami. W niedzielę na Łużnikach staną przed szansą na drugą koronę.
Chorwacja jako niezależny kraj uczestniczy w światowej rywalizacji dopiero od 20 lat. W debiucie właśnie na mundialu we Francji chorwaccy piłkarze odnieśli największy do tej pory sukces, sięgając po brąz. W półfinale przegrali wtedy z „trójkolorowymi” 1:2.
Chorwaci po zwycięstwie oszaleli, a euforia udzieliła się także dziennikarzom. „Jesteśmy wojownikami”, „W finale będzie ogień” i „Powodzenia” to tytuły na czołówkach największych gazet w ich ojczyźnie. Eksperci dziękują za trzy ostatnie spotkania, w których piłkarze walczyli jak lwy, ale jednocześnie zaznaczają, że najważniejszy mecz w historii ich kraju dopiero w niedzielę.
W Anglii – co zrozumiałe – humory znacznie gorsze, ale mimo porażki dziennikarze z Wysp dziękują swoim piłkarzom za walkę. „Koniec snu”, „Narodowe skarby”, „Duma lwów”, „Bohaterowie”, „Sprawiłeś, że byliśmy dumni”, „Żyliśmy marzeniem. Dziękujemy ci, Anglio” – to tytuły z angielskich gazet.
Wygrana Chorwacji komentowana jest szeroko także w pozostałych krajach Europy i całego świata. „Trudni do zabicia”, „Dawid kontra Goliat”, „Chorwacja dotarła na księżyc”, „Chorwacja finalistą dzięki sercu” – wszyscy są pod wrażeniem gry drużyny Zlatko Delicia.
W sobotę w Sankt Petersburgu w rozgrywce o trzecie miejsce wystąpią Anglia i Belgia. Obie drużyny spotkały się wcześniej w meczu grupowym, który wygrali Belgowie 1:0.
Na podstawie: PAP, sport.tvp.pl