Moje Wielkie Wileńskie Wesele (3)


Wesele na Wileńszczyźnie, fot. archiwum R. Wołkanowskiego
Dwa miesiące po zaręczynach, czyli pierwsze koty za płoty i pierwsze darcie kotów już za nami. Przyszedł czas na poważne rozmowy o rozbieżnych tradycjach warszawskich i wileńskich. Zacznijmy więc od orszaku.
Organista zaczyna grać marsza Mendelssohna i do kościoła wchodzą po kolei pary. Najpierw pod rękę idzie poważny pan młody i blada ze stresu (lub z nadmiaru pudru) panna młoda. W drugiej parze idą swat i swacia, w trzeciej – marszałek i marszałkowa, a za nimi asystenci. Kim oni są?

Na swata był wybierany mężczyzna żonaty (bo coś niecoś o małżeństwie wiedzieć już powinien), szczególnie ważny dla pana młodego. Mógł to być wujek, starszy brat, a nawet przyjaciel. Swat to był ktoś! Prowadził w pewnym sensie całe wesele, przemawiał, wznosił toasty, aranżował gry i zabawy.

Swacię z kolei wybierała panna młoda. To ona jechała z nią do kościoła jednym samochodem, udzielając pewnie ostatnich małżeńskich rad. Do niedawna można było spotkać się na Wileńszczyźnie ze zwyczajem, który nakazywał, by panna młoda podarowała swaci puchową kołdrę, by ta miała czym się przykryć po hucznym weselu.

Swat i swacia byli odpowiednikami świadków, występujących na weselach w Polsce. Nie mogli być małżeństwem, choć na czas wesela stanowili jedną parę. Ich współmałżonkowie niejako automatycznie dostawali funkcję marszałków i do kościoła za parą młodą i swatami wkraczali również pod rękę. Podczas samego wesela zamiana partnerów sprzyjała powstawaniu kłopotliwych sytuacji. W czasie tradycyjnego słodzenia wódki swatowie i marszałkowie musieli się całować ze sobą – ku ogromnej uciesze weselnych gości.

A teraz na scenę zapraszamy asystentów i asystentki, czyli druhny i drużby. Kawalerowie i panny. Koledzy młodego i koleżanki młodej. Trzy, cztery pary. „Więcej to bywało tylko na Białorusi – tam zapraszano nawet 12 par asystentów! Na Wileńszczyźnie się z tego trochę śmiano...”  – powiedział niedawno mój tata. Zadaniem asystenta było kupienie asystentce kosza cukierków. Najlepiej czekoladowych, bo z landrynek śmialiby się weselnicy. Tymi cukierkami asystentki po ślubie częstowały gości i gapiów, a na stół weselny stawiały je wtedy, gdy śpiewano dla nich „Gorzką wódkę”. Za najlepszą parę uznawana była ta, która wódkę słodziła najdłużej, ale dwa lata temu byłam na weselu, gdzie wygrała para, która najwcześniej się poddała, bo wszyscy stracili nadzieję, że asystenci kiedykolwiek przestaną się całować – z taką zapalczywością wzięli się za wykonywanie zadania. Pierwszy asystent prosił również pannę młodą do pierwszego tańca, na co mój narzeczony zareagował kategorycznym „Nigdy”.

Po ślubie cały orszak jechał „na przyrodę” - bo tak się mówi w Wilnie. Zrobić zdjęcia, wypić szampana na łące, pokibicować młodemu, którego pierwszym małżeńskim obowiązkiem było przeniesienie żony przez most. Wreszcie staranować kilka symbolicznych bram na drogach, robionych przez tych, których na wesele nie zaproszono.

Zerknęłam właśnie na to, co napisałam i się wzdrygnęłam. Po tekście hula cała kohorta „dawniej”, „kiedyś” i "jeszcze niedawno", tak jakby opisane tradycje były, ale się skończyły. Nie ma żadnych badań na ten temat, a tym bardziej statystyk. Nie wiem tak naprawdę, ilu młodych zaprasza dziś swatów, marszałków i asystentów. Czy któraś współczesna swacia dostała na weselu kołdrę w prezencie? A asystent został wyśmiany za tanie cukierki? Czy młodzi panowie mają wystarczającą krzepę, by swoje narzeczone przenieść przez most bez zadyszki? A może są inne tradycje, o których nie wiem?  Licho wie. Cała nadzieja w czytelnikach "Wilnoteki".

Komentarze

#1 Zwyczaj trwa nadal. W

Zwyczaj trwa nadal. W sobotnie popołudnie nie sposób przejść przez Biały Most i nie minąć jakiejś Młodej Pary :) Pozdrawiam. M.

#2 Z wielkim zainteresował

Z wielkim zainteresował przeczytałem wszystkie części Pani opowieści o nadchodzącym ślubie i znanych Pani zwyczajach z tej okazji. Bardzo proszę o ciąg dalszy! Może i Szanowny Narzeczony napisałby coś ze swojej strony? Opis zderzeń polsko-polskich to niezwykle frapujący temat (w moim przypadku Lubelszczyzna zderzyła się z Zachodem Polski).

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.