Mińsk chce 2 mld kredytu


Dług zagraniczny Białorusi osiągnął bezprecedensowe w historii kraju rozmiary - wynosi 22,24 mld dolarów. W chwili dojścia do władzy Aleksandra Łukaszenki zadłużenie Białorusi równało się zeru.
"Do 1994 roku długów nie mieliśmy wcale. Był dług 1,5 miliarda dolarów, ale Rosja go nam umorzyła" - powiedział Radiu Svaboda były prezes Narodowego Banku Białorusi Stanisław Bogdankiewicz.

Unikalność gospodarczego modelu Białorusi polega na tym, że przynosi on straty i może funkcjonować tylko pod warunkiem wsparcia z zewnątrz. Gdy rosyjskie subsydia (tania ropa i gaz) zaczęły się zmniejszać, kierownictwo Białorusi zaczęło pożyczać pieniądze, gdzie się da: od MFW po Wenezuelę - donosi portal Bialorus.pl.

W raporcie "Stabilność finansowa w Republice Białoruś w 2009 r." Bank Narodowy konstatuje, że "intensywny wzrost zadłużenia zagranicznego w warunkach wysokiego deficytu handlu zagranicznego zwiększa zależność gospodarki i stanowi znaczące ryzyko pod względem stabilności zewnętrznej".

Według tygodnika "Biełorusy i Rynok" na początku lutego Mińsk bez specjalnego rozgłosu zwrócił się do rządu Federacji Rosyjskiej z prośbą o udzielenie 2 mld kredytu na 15 lat. Pożyczka miała zabezpieczyć gospodarczą stabilność Białorusi w związku ze zmianą warunków importu rosyjskiej ropy naftowej.

Moskwa do tej pory nie podjęła decyzji w tej sprawie, jak również w kwestii 9 mld dolarów na budowę elektrowni atomowej.

Portal Bialorus.pl. konkluduje, że takie pożyczki pozwalają przedłużyć agonię nieefektywnego modelu gospodarczego, odnieść "eleganckie zwycięstwo" w kolejnych wyborach, ale w przewidywalnej perspektywie prowadzą kraj na krawędź katastrofy.

Na podstawie: Bialorus.pl